- W empik go
Kundle - ebook
Kundle - ebook
Brawurowy debiut literacki.
Miasto między Zabrzem a Rybnikiem. Niedaleko stąd do Toszka, niemieckiego Tost, z wielkim domem wariatów. W latach wojny był tam obóz jeniecki dla Anglików. Uwieczniają go co najmniej trzy książki. Jedną z nich napisał sir P.G. Wodehouse. Potem funkcjonowało więzienie NKWD. Trzy tysiące ofiar. Tego się z Kundli nie dowiemy. Minęło ćwierć wieku. Miasto jest wysypiskiem rozbitków. Niepełne rodziny, podwójne tożsamości, poharatane dusze. Śląscy autochtoni, przesiedleńcy z Kresów, Żydzi, Romowie, Niemcy. A nad tym wszystkim – instancja narracyjna, która widzi wszystko osobno. Bo scalić się tego nie da. To miejsce, gdzie pękła więź języka i świata, gdzie króluje niekonkluzywność, a w codzienności otwiera się egzystencjalna otchłań. Proza Groniec balansuje na skraju tej przepaści - zwykłej i niezwykłej zarazem - ze sprawnością literackiego ucha i języka, jakiej zazdrości się nie tylko debiutantom.
Eliza Kącka
KATARZYNA GRONIEC o sobie:
Jestem piosenkarką. Urodziłam się w Zabrzu 22.02.1972. Nie podobało mi się, że w tej dacie jest tak dużo dwójek. Szybko zaczęłam mówić, ale nie chciało mi się chodzić. Żeby mnie sprowokować do wysiłku, zabierano mi zabawki i kładziono je trochę dalej niż na wyciągniecie ręki. Bawiłam się palcami. Piosenkarsko zadebiutowałam na komunii siostry, mając półtora roku. Ku ogólnej konsternacji - Mazurkiem Dąbrowskiego. Lubiłam pisać ale nienawidziłam dwójek i pytania: jak ktoś, kto tyle czyta, może walić tyle ortów? Postanowiłam komunikować się śpiewem. Po pięćdziesiątce nabrałam odwagi.
Kategoria: | Literatura piękna |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66599-60-4 |
Rozmiar pliku: | 1,7 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Aszer mówiła, że fajnie byłoby popatrzeć, jak któraś z zakonnic zjeżdża, ale tak naprawdę, na cito, na jej białym składaku marki Romet. Mogłaby przed samą Toszecką oderwać się od asfaltu i wzbić w powietrze nad Świeckim Ruchem Misyjnym „Epifania”, przelecieć nad podstawówką, kinem Grażyna i rzeczką Kłodnicą, zrobić kółko nad więzieniem, samochodówką i szkołą muzyczną, żeby gładkim ślizgiem wylądować na rynku, gdzie już czekałby na nią wiwatujący tłum. W metalowym koszyku przy kierownicy – Aszer upierała się, że powinno być uroczyście – wiozłaby monstrancję. Mnie by rozśmieszyło, gdyby w koszyku siedział E.T., ale nie mogę tego na razie powiedzieć Aszer, bo E.T. ma wejść na ekrany dopiero za rok i pan John Alvin jeszcze nawet nie wymyślił plakatu.
Aszer zapytała, czy to prawda, że towarzyszę nie tylko jej. – Tak – mówię. I czy Goryl też był moim towarzyszem? – Tak – mówię. Czy stało się tak, jak się stało, dlatego że Goryl mnie porzucił? – To bez znaczenia – mówię – i tak by się dokonało.
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------