Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

Lato z Baudelaire'em - ebook

Format:
EPUB
Data wydania:
27 sierpnia 2025
30,00
3000 pkt
punktów Virtualo

Lato z Baudelaire'em - ebook

Bohaterem kolejnej książki z serii "Lato z…" jest Charles Baudelaire. „Poeta wyklęty” kojarzony głownie z wierszami z tomu "Kwiaty zła" został przez Antoine’a Compagnona przedstawiony jako człowiek pełen sprzeczności: niezwykle wrażliwy a jednocześnie bezpardonowo krytykujący swoich przeciwników, owładnięty manią pracowitości a równocześnie ciągle zmagający się z niemocą twórczą i brakiem środków na utrzymanie, nieustannie dążący do doskonałości choć lubiący oddawać się rozrywkom. Ten oryginał, o którym krążyły legendy, był jednym z pierwszych twórców opisujących niepokój, samotność i złożoność miejskiego życia, jeszcze zanim stały się one ważnymi tematami literatury XX wieku. To właśnie on zwrócił uwagę na postępujący proces komercjalizacji sztuki w kapitalistycznym świecie, a walka o odwrócenie tej tendencji stała się jedną z jego obsesji. Z kart książki wyłania się obraz człowieka pełnego silnych emocji, lęków i niepewności, jakże bliskich współczesnemu czytelnikowi. Poeta nieustannie prowokujący swoim zachowaniem, stylem życia, strojami i wyglądem nie da się zaszufladkować, wszystkie przypinane mu łatki – dekadenta, dandysa, realisty – redukują jego złożoną osobowość oraz prowadzą do powierzchownego, płytkiego interpretowania wierszy, w których wyrażał siebie najpełniej.

Kategoria: Literatura piękna obca
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8403-015-8
Rozmiar pliku: 1,5 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

„WCZORAJ BYŁO LATO”

_Lato z Baudelaire’em_. Co to za dziwny tytuł? – spyta pewnie niejeden znawca _Kwiatów zła_. Rzeczywiście, lato nie było ulubioną porą roku Baudelaire’a.

Kto zatem opiewał lato?

Południe, władca Lata, pola rozpłomienia

i zrzuca srebrne chusty z błękitnych rubieży¹.

Nie są to słowa Baudelaire’a, dziecka Paryża, które przyszło na świat przy wąskiej uliczce Hautefeuille, lecz Leconte’a de Lisle, urodzonego pośrodku Oceanu Indyjskiego, na wyspie Bourbon, czyli Reunion.

Baudelaire był poetą zmierzchu, cienia, żalu, jesieni. Jednym z niezapomnianych wierszy pomieszczonych w tomie _Kwiaty zła_ jest cytowana przez Prousta _Pieśń jesienna_, do której muzykę skomponował Gabriel Fauré.

Już niebawem nas ciemność w swym chłodzie zanurzy;

Żegnaj, zbyt krótkie lato i jasności żywa!

Słyszę, jak się posępnie o bruki podwórzy

Uderzających bierwion dudnienie odzywa².

Po sezonie letnim powraca czas pamięci i wyobraźni, splinu i melancholii – pojęć i emocji, które nieodłącznie kojarzą się nam z Baudelaire’em:

Roję, gdy się ten łoskot monotonny niesie,

Że gdzieś się zbija trumnę w niezwykłym pośpiechu.

Dla kogo? – Wczoraj było lato; dziś już jesień!

Rozstanie słychać w stuków tajemniczym echu.

Kocham twe wielkie oczy w zielonawych błyskach,

Moja piękna, lecz dzisiaj, gdy gorycz mnie pali,

Nic: twa miłość, buduar ni żar paleniska

Nie zastąpi odbicia słońca w morskiej fali.

Oto nieustająca tęsknota za letnim słońcem południa odbijającym się w morzu. Czy jest coś bardziej ulotnego od pięknego lata? Kilka wersów dalej Baudelaire celebruje, jak zawsze, zachód słońca, czyli symbol dekadencji, moment półmroku, w którym dzień zamienia się w noc, i raczej zmierzch aniżeli jutrzenkę:

Kochanko, siostro, zostań słodyczą nietrwałą

Glorii pięknej jesieni czy słońca, co znika.

Obraz ukochanej kobiety pojawia się w chwili, gdy kończy się dzień i zapada noc, ale poeta wyróżnia najczęściej nie lato, lecz inne pory roku:

O, przedwiośnia błotniste, gasnące jesienie!

Zimy sen przynoszące – kocham was i cenię³.

Odnoszę więc wrażenie, że mówienie latem o Baudelairze jest wyzwaniem i pomysłem jeszcze bardziej ryzykownym i absurdalnym niż opowiadanie o Montaigne’u czy Prouście. Prawdziwe słońce Baudelaire ujrzał dopiero na Morzach Południowych, kiedy miał lat dwadzieścia i płynął do Indii, dokąd wysłał go ojczym, który chciał nauczyć niesfornego Charles’a dyscypliny. Na wyspie Reunion Baudelaire zbuntował się i niebawem powrócił do Paryża, na północny brzeg Wyspy Świętego Ludwika, skąd już nigdzie się nie ruszał, nie licząc krótkich pobytów u matki mieszkającej w Honfleur oraz przymusowej i katastrofalnej w skutkach podróży na wygnanie do Brukseli.

_Jesień z Baudelaire’em_ byłaby zatem bardziej _à propos_, gdyż jesień to sezon martwy, dni stają się krótsze, a koty zwijają się w kłębek przy piecu. Wyzwanie czyniły trudniejszym jeszcze dwa lub trzy inne czynniki.

Po pierwsze, _Lato z Montaigne’em_ odniosło nieoczekiwany sukces, najpierw w radiu, a potem w postaci książki opartej na pogadankach z lata 2012 roku: słuchacze France Inter, a następnie czytelnicy, ruszyli wówczas do księgarń po _Próby_. Poprzeczka zawisła więc niezwykle wysoko, co budziło moje obawy. Kiedy Philippe Val i Laurence Bloch poprosili mnie dwa lata później, abym ponownie zasiadł przed mikrofonem, zdawałem sobie sprawę, że muszę nie tyle wypaść lepiej, ile przynajmniej nie gorzej niż poprzednio. I że nie mogę nikogo rozczarować.

Po drugie, Baudelaire to temat dużo bardziej niebezpieczny niż Montaigne. Autora _Prób_ lubimy za jego szczerość, umiar i skromność, za życzliwość i szlachetność. Jest naszym przyjacielem, bratem – „bo to był on; bo to byłem ja”⁴. W dodatku napisał tylko jedną wielką książkę, którą chętnie trzymamy przy łóżku i wieczorami czytamy po kilka stron, aby żyć lepiej i mądrzej, bardziej po ludzku. Tymczasem Baudelaire, ten z _Kwiatów zła_, a zwłaszcza jako autor _Paryskiego splinu_, jest poetą zranionym i gorzkim, okrutnym szermierzem i genialnym szaleńcem, który spędza nam sen z powiek.

Jego dzieło jest gatunkowo niejednolite: od rymowanych wierszy i poetyckiej prozy, poprzez teksty krytyczne o sztuce i literaturze, po zapiski intymne, satyry i pamflety. Sąd Drugiego Cesarstwa dzieło to potępił. Współcześni Baudelaire’a pozostawili nam w spadku wiele anegdot na temat jego ekscentrycznych zachowań. I choć pod koniec życia poety mówiono, ku jego irytacji, o „szkole Baudelaire’a”, to dopiero po wielu latach jego twórczość trafiła do programów nauczania i jeszcze dzisiaj pojedyncze wiersze i prozy wywołują szok wśród czytających je licealistów. Pod wieloma względami Baudelaire jest naszym współczesnym, choć niektóre z jego opinii – na przykład na temat demokracji, kobiet czy kary śmierci – wydają się nam niesmaczne, a nawet skandaliczne.

I wreszcie, do dzieła Montaigne’a mogłem podejść swobodnie, „skocznie i posuwiście”⁵. Postanowiłem więc uczynić to samo w stosunku do Baudelaire’a, nie martwiąc się o to, czy wyczerpię temat, starając się, aby czytelnicy nie tyle polubili kogoś, kto wcale o to nie prosi, ile przynajmniej ruszyli do księgarń i odnaleźli własną drogę do _Kwiatów zła_ i _Paryskiego splinu_.

------------------------------------------------------------------------

ZAPRASZAMY DO ZAKUPU PEŁNEJ WERSJI KSIĄŻKI

------------------------------------------------------------------------PRZYPISY

1 Przeł. Janusz Strasburger. Por. L. de Lisle, _Południe_, tenże, _Poezje_, PIW, Warszawa 1960. Przypisy, jeśli nie zaznaczono inaczej, pochodzą od tłumacza. ↩

2 Ten i kolejne cytaty z _Pieśni jesiennej_ podaję w przekładzie Marcina Ciury, zaktualizowanym przez tłumacza. Por. Ch. Baudelaire, _Kwiaty zła, w przekładzie M. Ciury,_ nakładem tłumacza, Kraków 2018. Przekłady pozostałych wierszy z _Kwiatów zła_ cytowanych przez Antoine’a Compagnona podaję za tym wydaniem, uwzględniając niekiedy ich zaktualizowaną wersję. Korzystam ponadto z przekładów wybranych przez Marię Leśniewską i Jerzego Brzozowskiego i zamieszczonych w: Ch. Baudelaire, _Kwiaty zła_, tłumacze różni, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1990. Sięgam również po przekłady Ryszarda Engelkinga umieszczone jako dodatek do _Paryskiego splinu_ (Officyna, Łódź 2020) oraz przekłady innych tłumaczek lub tłumaczy. Za każdym razem podaję ich imię i nazwisko. ↩

3 Fragment wiersza _Wśród mgły i deszczu_ w przekładzie Marianny Zajączkowskiej-Abrahamowicz. ↩

4 Przeł. Tadeusz Boy-Żeleński. Por. Montaigne, _Próby_, I, 17. ↩

5 Jak wyżej. Por. Montaigne, _Próby_, III, 9. ↩
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij