- W empik go
Lekarstwa na PiS w pigułkach - ebook
Lekarstwa na PiS w pigułkach - ebook
Bulwersujące, brutalne i skandaliczne! Takie są „Pigułki na PiS” – zbiór fraszek Krzysztofa Topolskiego, więźnia PRL, przymusowego emigranta, biznesmen i filantropa. Ciężko obrażają dziesiątki zasłużonych dla degrengolady polskiej demokracji działaczy prawicy, nie owijając w bawełnę, posługując się często słowami uznawanymi za drastyczne. Topolskiemu po prostu się ulało. Jak milionom ludzi w Polsce. Ale on to spisał i ogłosił.
Kategoria: | Komiks i Humor |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66095-43-4 |
Rozmiar pliku: | 9,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
spisana wierszem
Wysłuchaj mnie, Boże, bo grzechów mam wiele;
jest to osiem gwiazdek, z Kaczorem na czele.
Odpuść mi te gwiazdki, to mój cel koronny,
że gdy mi odpuścisz, to już będę skromny,
że już nie podkreślę, jeszcze, że bogaty,
że mając gotówkę, wolę wziąć na raty,
że już za młodości swój kabaret miałem,
że – tak przy okazji – to w mamrze siedziałem,
że gdy jest mi ciężko, zachowuję siły,
ze jestem przystępny i niezmiernie miły,
że mam cięty język już od urodzenia,
że jestem uprzejmy, że wiedzę doceniam,
że jak już coś powiem, to źródło mądrości,
że gdy skrytykuję, to bez zbędnej złości,
że jestem przystojny, że wręcz grzechu warty,
że w mych interesach gram w otwarte karty,
że piszę ten tomik nie by się wzbogacić,
że ludzie go kupią, by zyskać, nie stracić,
że treść w nim zawarta jest po prostu szczera,
że PiS-u nie lubię jak jasna cholera,
że marzę, ażeby szlag trafił Kaczora...
Odpuściłeś? Bingo!!! Na Kaczora pora!
Pokurcz
Będzie to wiersz o Kaczorze,
jego mózgu wiwisekcja,
więc siadajcie i czytajcie,
z Freuda teraz będzie lekcja.
On wszak chciał Kaczorem zostać,
gdy na świat tylko wyskoczył,
lecz postury był niewielkiej,
więc nie Kaczor, ale Pokurcz.
Często Pokurcz od poczęcia
ma tow sobie, że się złości,
bez przyczyny, by pokazać
brak kompleksu swej niższości.
Przyszła potem straszna wpadka:
stan wojenny w dzień przekimał,
z czego potem się tłumaczył,
że go w łóżku kot przetrzymał.
Ciężko więc zakompleksiony,
hołdów chciał od reszty świata,
lepiej wiedział, co, jak, kiedy,
z rzadka tylko słuchał brata.
Lat trzydzieści temu z górką,
gdy Wałęsa był ich wodzem,
zgodnie dupę mu lizali,
ale się zawiedli srodze.
Obaj z posad wylecieli,
Lechu zgnoił ich do szczętu.
Wraz z Pokurczem słabo przędło
też Porozumienie Centrum.
Buzek z gnoju ich wydobył,
jego brat ministrem został.
Pokurcz wtedy PiS założył,
z PiS-em wyszedł już na prostą.
W mig prezydentem brata zrobił,
będąc wobec brata szczerym,
przez dwadzieścia trzy miesiące
cierpiał, nim został premierem.
Jednak cały czas to Pokurcz
w swoich łapach trzymał karty,
jeden zaś z wiceministrów,
Andrzej Duda, lubił narty.
Kiedy Wąsik i Kamiński
źle zadanie wykonali,
Pokurcz poszedł po całości,
już pozbywszy się wasali.
Grał va banque i przegrał z Tuskiem,
w gruzach legło jego ego,
po Smoleńsku, z Komorowskim
jeszcze przerżnął też do tego.
Znowu cierpiał i był w dole,
bo pokurczom się to zdarza,
ale zebrał się do kupy
i postawił na narciarza.
Nawet, ku jego zdumieniu,
narciarz był w slalomie lepszy.
Nie to, że pomogła Szydło –
Komorowski slalom spieprzył.
Narciarz wygrał z tym, z kim Pokurcz
przegrał, z ciężką ujmą na honorze,
lecz wciąż cugle w łapach trzymał,
na premiera Szydło włożył.
Z premier Szydło wnet się rozstał,
bo nie znała angielskiego
(on też nie zna, na co mu to).
Ale miał Morawieckiego.
Potem wyszły inne sprawy,
które kłopot mu sprawiały,
nie chciał, chociaż sam nie ciupciał,
żeby baby się skrobały.
Ostrołęka i dwie wieże,
TVN czy wolność słowa,
wroga Unia Europejska
chcąca forsę kraść z Turowa.
Pokurcz trwał, był jak opoka,
choć nie wszystko szło jak z płatka,
PiS rozkradał kraj, gdy nagle
się zdarzyła trudność rzadka.
Szczepić wszystkich będzie ciężko,
Covid spadł z jasnego nieba,
lecz na ZUS-ie zaoszczędzi,
niech zdychają, jak potrzeba.
Więc zdychają, to mu zwisa,
lecz go męczy w głębi ducha
to, że wciąż rozpamiętuje,
że za bardzo brat go słuchał.
Po Smoleńsku znienawidził
wszystkich ludzi, resztę świata,
tylko drży, aby nie wyszło
to, do czego zmusił brata.
Wiersz ten, jak i te następne,
składam Pokurczowi w darze,
bowiem chcę, by szlag go trafił,
w dzień i w nocy o tym marzę!
Wiersz dla domyślnych
Jak się wiersze pisze, by uniknąć ciupy?
W miejsce czterech liter wpisuje się „pupy”.
Służb inteligencję winno się doceniać:
imię i nazwiska też należy zmieniać.
Zatem, czytelniku, domyśl się, dlaczego
wiersz będzie dotyczyć... pana Kaczkowskiego.
Na pierwszy rzut oka to pokurcz (choć zbój),
zatem nie dorasta do końcówki... „uj”.
Wiesz już, o kim mowa? A zatem zgadujesz:
jak ulał pasuje doń końcówka... „ujek”.
(Muszę dwie literki tu przed Żebrem chować,
to są dwie spółgłoski i będą pasować).
Kaczkowski raz w kinie ukradł księżyc z bratem,
więc w stanie wojennym się ukrywał zatem.
Był cwany, od Wrony wykupił polisę,
zaszył się w podziemiu, w łóżku ze swym tygrysem.
Wiedza o Kaczkowskim każdemu się przyda,
bo to stetryczały i groźny dziadyga.
Dla krzyżówkowiczów muszę jeszcze dodać:
Kaczkowski mnie może w pupę pocałować.
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------