Mafia's Girl - ebook
Phoebe wychowała się w świecie mafii, liczyła nawet, że będzie mogła rządzić rodzinnym biznesem, lecz ojciec powierzył to zadanie jej bratu. Dziewczynie bardzo się to nie spodobało, tak samo jak nagły powrót Cassiana – jej wielkiej miłości, mężczyzny, który kiedyś złamał jej serce. Teraz wrócił i jest gotów o nią zawalczyć, ona jednak boi się ponownego cierpienia oraz skrywa przed nim ogromny sekret. Sprawy nie ułatwiają dawni kochankowie, wrogowie i rodzinne sekrety. Zaskakujące wydarzenia, zwroty akcji, emocje, niebezpieczeństwo i odważne sceny erotyczne. To rollercoaster wrażeń, który pokazuje, że nawet w mrocznym środowisku mafijnym rodzina i miłość są najważniejsze.
| Kategoria: | Literatura piękna |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8290-800-8 |
| Rozmiar pliku: | 1,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Playlista
Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
EpilogPlaylista
Shout Out To My Ex – Little Mix
No Drama – Becky G, Ozuna
Duele – Tini, John C
Motive – Ariana Grande, Doja Cat
Shameless – Camila Cabello
Same Old Love – Selena Gomez
Burning Bridges – Bea Miller
Woman Like Me – Little Mix, Nicki Minaj
Anything’s Possible – Lea Michele
Never Really Over – Katy Perry
Look at Her Now – Selena Gomez
Fire Meet Gasoline – Sia
Bo$$ – Fifithy Harmony
Rain on Me – Lady Gaga, Ariana Grande
Love Is the Name – Sofia Carson, J Balvin
Here’s Your Perfect – Jamie Miller
Stupid – Atiana
Just a Girl – Grace DaviesProlog
Phoebe
– Byłaś niesamowita, mała – powiedział Tylee, gdy tylko nasza przyjaciółka Gemma zeszła ze sceny i usiadła na kanapie obok niego, łapiąc za drinka. – Może jakiś prywatny taniec dla mnie?
Położył dłoń na jej udzie i lekko ścisnął, a ja wybuchnęłam śmiechem, odrzucając włosy na plecy. Doskonale znałam tę zagrywkę i doskonale znałam odpowiedź Gemmy.
Uniosłam do ust szklankę z moim ulubionym drinkiem, sex on the beach, mocna wódka, ale słodki smak. Idealny. Sącząc powoli napój, rozejrzałam się dookoła.
Nasz ulubiony klub, w którym zazwyczaj spędzaliśmy wolne wieczory, po brzegi wypełniony był tańczącymi ludźmi.
Też niedawno pląsałam na parkiecie, było to coś, co wprost uwielbiałam. Taniec w klubie był jednym z moich małych, grzesznych hobby, a także sposobem, aby pokazać ojcu, że nie może mnie kontrolować.
– Phoebe, on tak na poważnie?
Z zamyślenia wyrwał mnie głos przyjaciółki, więc wróciłam wzrokiem i uwagą do naszego trzyosobowego grona.
– Przecież go znasz. – Wzruszyłam ramionami.
Tylee Janes był zabawnym przystojniakiem, a tym samym moim najlepszym przyjacielem. Jego blond włosy kontrastowały z moimi zafarbowanymi na fioletowo, niebieskie oczy zaś stanowiły całkowite przeciwieństwo moich zielonych. Gdy jednak chodziło o żarty czy po prostu spędzanie razem czasu, rozumieliśmy się doskonale.
I nie, poza przyjaźnią nigdy nic więcej między nami nie było, wbrew temu, co niektórzy sądzili, a mianowicie, że przyjaźń damsko-męska nie może istnieć. Tak samo, jak przyjaźń w trójkę, która podobno także się nie udawała. U nas to wszystko jakoś trwało i miało się dobrze.
– Zawsze musicie być przeciwko mnie, co? – zapytał chłopak. – To coś złego, że podoba mi się taniec przyjaciółki?
– Jasne, że nie, ale na nic więcej nie możesz liczyć – odpowiedziała Gemma.
Urocza rudowłosa dziewczyna była trzecią z naszej paczki, moją najlepszą przyjaciółką. Z wyglądu różniliśmy się jeszcze bardziej niż z charakteru, a jednak świetnie się dogadywaliśmy. Może to dlatego, że wszyscy troje uwielbialiśmy imprezy, dobrą zabawę i łamanie zasad, a może dlatego, że w sumie wychowaliśmy się razem.
Podczas gdy mój ojciec był szefem mafii Chicago, ich rodzice byli jego podwładnymi.
Dwadzieścia jeden lat przyjaźni – jeśli naprawdę liczyć od dnia narodzin – to kawał czasu, więc nawet jeśli czasem się irytowaliśmy, zawsze umieliśmy się pogodzić. Trudno zrezygnować z kogoś, kogo się tak dobrze zna, z kim przeszło się tak wiele.
Przy nich nie musiałam niczego ukrywać – ani tego, czym zajmowała się moja rodzina, ani grzechów, które miałam na sumieniu. Oni nie dość, że mnie nie oceniali, to jeszcze rozumieli. I mogłam im zaufać w każdej sprawie, a takie relacje są bezcenne.
– Spróbuję z inną ładną tancerką.
– Drugiej takiej nie znajdziesz – zażartowałam, puszczając mu oczko.
– Przecież wiem. – Teatralnie złapał się za serce i westchnął ciężko, pogłębiając moje rozbawienie. – Ale skoro najlepsza przyjaciółka dała mi kosza, poszukam innej.
– Nawet na mnie nie patrz – odparłam, unosząc ręce w obronnym geście.
– Sorry, jakoś nie kręcą mnie fioletowe włosy, wolę blondynki.
– A ja wolę prawdziwych facetów niż chłopczyków.
Ktoś mógłby pomyśleć, że naprawdę flirtujemy, ale to tylko żarty, taka nasza mała gra, z której nigdy nic nie wyrosło. I tak miało pozostać. Bo ta przyjaźń była ważniejsza niż jakiekolwiek chwilowe pragnienia. Może nie zawsze było idealnie, lecz tak naprawdę kochaliśmy się na swój przyjacielski, popaprany sposób.
– Phoebs, to nie twój brat? – Usłyszałam pytanie przyjaciela.
Westchnęłam, jeszcze zanim się odwróciłam. Reas Mirez, dwa lata starszy ode mnie, wysoki, przystojny. Pozornie idealny starszy brat, który teoretycznie miał być po mojej stronie, ale ostatnie wydarzenia wszystko schrzaniały.
Obserwując go z boku, dostrzegłam, że jest w swoim żywiole, stojąc z drinkiem w ręku i blondynką u boku. Flirciarz i imprezowicz. Przez jego łóżko przewijało się więcej panienek, niż ja kupowałam butów, a litry wychlanego przez niego alkoholu można było porównać do ulewnego deszczu.
Może to jego wina, że byłam podobna? W końcu poniekąd to on mnie wychowywał, jeśli można tak to nazwać. Ojciec zawsze był zajęty, o matce nie warto nawet wspominać, a odpowiedzialność spadła na Reasa. Może to nic dziwnego, że teraz odreagowywał i bawił się w najlepsze? Może zbyt surowo go oceniałam? Nie wiedziałam. Rzecz w tym, że bolało mnie, iż nie jesteśmy już tak blisko, jak kiedyś. I bolało, że on dostał wszystko to, czego ja pragnęłam.
– Nadal jesteście w stanie wojny? – spytała Gemma.
– Nigdy w nim nie byliśmy. – Wzruszyłam ramionami.
Mimo wad Reas był dobrym człowiekiem, był moim bratem i kochałam go, po prostu… nasze drogi się rozeszły, a ja nadal nosiłam w sobie żal.
– Ja mam swój świat, on ma swój.
– Powinniście się zamienić. Ty chcesz władzy, a on chce zabawy, macie to, czego chce to drugie.
Tylee oczywiście mówił o mafii. Było widać, że Reas nie jest najlepszym następcą, a jednak był starszy… W tym świecie wiek i kutas między nogami wystarczyły, aby rządzić.
W zasadzie to drugie już wystarczało; nawet gdyby był młodszy, miałby nade mną przewagę.
Organizacją przecież nie mogły rządzić kobiety. Tak przynajmniej uważali wszyscy faceci, którzy nie weszli jeszcze umysłowo w dwudziesty pierwszy wiek i albo widzieli kobietę jedynie w kuchni, albo ich kruche ego nie pozwalało, aby przegrali z kobietą.
Tak czy siak, on był tam, a ja tu i oboje mieliśmy do siebie żal, że dostaliśmy to, czego chciało to drugie, choć w zasadzie to nie była nasza wina, że tak skonstruowany jest świat.
– Może dlatego nie umiemy się dogadać… – przyznałam. – Albo dlatego, że od dawna nie zachowywał się jak starszy brat.
Nie wtedy, gdy najbardziej go potrzebowałam. Wtedy, gdy zawalił mi się cały świat, musiałam poradzić sobie sama.
Jasne, Reas był starszy i był facetem, mimo to naiwnie myślałam, że ze względu na jego liczne błędy to mnie ojciec wybierze na swoją następczynię. Od urodzenia byłam dziewczyną mafii, córką bossa, siostrą mafiosa. To mnie definiowało. Jeśli nie mogłam rządzić, to kim byłam?
Zadawałam sobie to pytanie przez ostatnie tygodnie i niestety nie umiałam znaleźć na nie odpowiedzi. Zaczynałam się gubić i nie wiedziałam, kim jestem. Nie mogłam odejść z rodzinnej organizacji, była wszystkim, co znałam, a ponadto byłam dobra w biznesie, ale jeśli nie na szczycie, czy mogłam zaakceptować niższe miejsce?
Odrzucenie bolało mocniej niż przegrana, szczególnie gdy to własna rodzina odrzucała.
To jasne, że poczułam się odrzucona. Do tej pory myślałam, że jestem córeczką tatusia, a tu nagle zostałam zepchnięta na boczny tor. Ba, skoro nie mogłam być szefową, ojciec chciał wyswatać mnie z jakimś wpływowym facetem, który okazał się dupkiem, a całe spotkanie katastrofą. To było jeszcze gorsze. Nie zrozumiał mnie i zamknął mi drzwi do swojej mafii. A właściwie ich mafii, w której się urodziłam i dla której pracowałam od lat.
Żyjąc w tym świecie, nauczyłam się ukrywać uczucia i udawać, to było naprawdę konieczne.
– Nie przejmuj się tym teraz, jest impreza – przypomniał mi przyjaciel. – Chodź, potańczymy.
– Nie mam ochoty. Zresztą muszę jeszcze coś załatwić.
– Znowu idziesz do niej? – spytał.
– Tak, i radzę ci uważać na to, co mówisz. To sekret na wagę życia i śmierci. Wiesz, że dla niej…
– Zabiłabyś nawet mnie, czaję. – Pokiwał głową. – Ale jesteśmy przyjaciółmi i musisz w końcu opowiedzieć wszystko mi albo Gemmie, choć jestem lepszym słuchaczem. – Puścił jej oczko, za co dostał w bok z łokcia od drugiej przyjaciółki. – Serio, musisz z kimś pogadać. Nie możesz wciąż sama się męczyć.
– Poza kwestią, że jest lepszym słuchaczem, muszę się z nim zgodzić – stwierdziła Gemma.
– Każdy, kto pozna prawdę, będzie musiał zginąć, więc jeśli lubicie swoje życia, nie naciskajcie, proszę.
Widać było, że Tylee pragnie jeszcze coś dodać, ale pokręciłam głową, uciszając go. Oczywiście, że chciałam im powiedzieć wszystko, tak samo, jak chciałam, aby życie było takie proste, tylko imprezy i przyjemności, ale chodziło o wiele, wiele więcej. Nosiłam w sobie sekrety, o których nikt nie miał prawa wiedzieć.