Malone - ebook
Malone - ebook
"Malone"Marcina Bałczewskiego można czytać na różne sposoby, odkrywając coraz to nowe konteksty, podobnie jak w przypadku Gry w klasy Cortazara, czy też Zagubionego w labiryncie śmiechu Bartha. Mając tak wielki wybór w sposobie poznania całości można uznać, że zawsze coś umyka, coś jest nieuchwytne i pełni znaczenia owego prozatorskiego przedsięwzięcia nigdy nie uda się odkryć do końca. Możliwości są w nim wielorakie interpretacje, ciągle powstają nowe wątki oraz ich zakończenia. Bałczewski bawi się słowem. Potrafi stworzyć niezwykle oryginalne rozdziały, jego pomysły bywają zaskakujące. Niektóre części książki to jakby wycinki z gazet, inne to tylko fragmenty piosenek. Niby żadnego połączenia z fabułą, o ile dojdziemy do tego, że taka w książce istnieje, ale jednak czuje się nieustannie jakieś powiązania z całością. Można więc odnieść wrażenie, że każde zdanie umieszczono tu celowo i każde zdanie ma swój sens dla całości. Jest w tej prozie swoista magia, są i zapisy rzeczywistości, fakty, niby oczywiste, ale przedstawione w nowy, zaskakujący sposób. Proza Marcina Bałczewskiego zrazu udaje klasyczny eksperyment. Ale autor i narrator mają poczucie humoru i wciąż o tym przypominają, bo absurd jest ich ojczyzną, i że eksperymentowanie to zabawa. I jeszcze wciąż przypomina autor o swej miłości do ponowoczesności. Chętnie zamieszcza fikcyjne notatki, weźmy na to szczegółowe opisy wymyśl(o)nych rycin, buduje piętrowe historie i quasi-biografie, interesują go ekscentryczne detale i fikcyjne gry towarzyskie. Kto lubi takie eksploracje, będzie się bawił przednio. Marcin Czerwiński, Rita Baum Giętki dowcip utalentowanego autora sprawia, że opowiadania pozornie łagodne i ciche, są małymi perłami inteligentnych skojarzeń pobudzających ospałe umysły do myślenia. Błyskotliwe, intrygujące, często rozbrajające dziecięcą logiką, wabią mnie niczym ćmę światełka w ciemności. I za ten blask niekłamany dzięki ci, drogi autorze. Adrianna Ewa Stawska
Kategoria: | Literatura piękna |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66180-97-0 |
Rozmiar pliku: | 685 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Malone pisze powieść. Rodzi ją w bólach i w pocie. Godzinami siedzi bezczynnie nad kartką, próbując cokolwiek napisać. Ależ się przy tym pocę – myśli – i jeszcze ten ból – dodaje. Malone postanawia, że bohater jego powieści nazywać się będzie Samuel. Zrobię z niego pisarza, który próbuje napisać powieść w strasznych bólach i w pocie – postanawia Malone, rodząc bohatera w bólach i w pocie.
Trzeba teraz wybrać pewną konwencję. Tak, konwencja to strasznie ważna sprawa – myśli Malone – napiszę powieść, której bohaterem będzie Samuel, pisarz piszący w bólach i w pocie. Wiem, wiem, napiszę powieść dziejącą się w Japonii, gdzie Samuel, pisarz piszący w bólach i w pocie, pozna piękną Sun Xi-Wo. To będzie dobra konwencja, średniowieczna japońska powieść walki. Oparta na pocie, bólu i miłości.
Piękna Sun Xi-Wo będzie przepiękną kobietą. Taką, która będzie się podobać Samuelowi. Taka, o której Samuel napisze powieść. Piękna Sun Xi-Wo będzie pochodzić z Japonii, gdzie pisarz Samuel przyjedzie napisać swoją powieść w bólach i w pocie. Tam się spotkają, a on napisze o tym. Oczywiście piękna Sun Xi-Wo będzie miała swój odpowiednik w rzeczywistości Malone. Tak naprawdę wzorem jej będzie prześliczna żona Malone, która ściera Malone’owi pot z czoła. – Strasznie cię boli – pyta. – Strasznie, rodzę w bólach – odpowiada Malone, pisząc powieść o Samuelu i pięknej Sun Xi-Wo.
Samuel, oprócz tego, że będzie pisarzem piszącym o prześlicznej Sun Xi-Wo, musi wplątać się w jakąś aferę. – Przecież autor, oprócz tego, że ma coś do powiedzenia, musi coś opowiedzieć – myśli Malone, a ból jego się nasila. – To będzie wielka średniowieczna japońska powieść walki – a pot jego spływa po czole.
Afera dotyczyć będzie przemytu nabiału do Stanów Zjednoczonych. W międzyczasie Samuel wpadnie w sidła hazardu. Zafascynują go japońskie walki kogutów. Znasz ten dowcip? – Malone pyta żonę – Skąd wiadomo, że na walkach kogutów jest Polak? Bo przyszedł z Kaczką. A skąd wiadomo, że jest tam i Włoch? Bo postawił na kaczkę. A skąd wiadomo, że jest tam mafia? Kaczka wygrywa.
Malone postanawia, że Samuel musi mieć swojego wroga. Namacalnego, z krwi i kości, który będzie się bardziej od niego pocił i którego będzie bardziej bolało. Niech nim zostanie C. Cooper. Jednooki C. Cooper, szef przemytników nabiału. Oczywiście C. Cooper też będzie brał udział w walkach kogutów, bo skąd inaczej miałby nabiał. I też będzie kochał piękną Sun Xi-Wo. No właśnie, Malone zatrzymał swój wzrok na końcu kartki. Pomyślał – co dalej, co dalej – a pot kapie mu na wszystko, a ból wydaje się promieniować.
Zaniepokojony pisarz Malone czuje z kuchni zapach spalonego obiadu.
Zdenerwowany pisarz Malone zdaje sobie sprawę, że jego pięknej Sun Xi-Wo nie udał się posiłek.
Zdesperowany pisarz Malone zgniata i rozrywa na kawałki fragmenty pisanej powieści.
Samuel pisze powieść. Rodzi ją w bólach i w pocie. Godzinami siedzi bezczynnie nad kartką, próbując cokolwiek napisać. Samuel postanawia, że bohater jego powieści nazywać się będzie Malone. Zrobię z niego pisarza, który próbuje napisać powieść w strasznych bólach i w pocie – postanawia Samuel. Zaczyna pisać.Ryciny
Szanowny Profesorze Karling!
Uprzejmie informuję o dotarciu do naszego muzeum dawno oczekiwanych przez Pana obrazów. Rodzina, od której otrzymaliśmy ryciny, zdementowała pogłoski, jakoby prace te były tworem większej liczby osób. Sam osobiście nie jestem co do tego przekonany. Jednakże to nie ja, a Pan, Panie Profesorze, jest w tych sprawach najwyższym autorytetem. W liście tym, tak jak Pan prosił, pokrótce opiszę każdy z malunków.
Rycina 1 (numer ewidencyjny 875643/23)
Przedstawia mężczyznę jedzącego ryby z puszki. Ryby te nie posiadają oczu, jedynie żółtawe, okrągłe dołki. Jest ich w puszce – zardzewiała, z ostrymi kolcami, wieczko podniesione do góry – bardzo wiele. Żadnemu z naszych naukowców nie udało się odgadnąć gatunku tych zwierząt. Ich tułów jest czarny, przypominają zasuszone liście z białą linią pośrodku ciałka. Co do mężczyzny, nie widać jego twarzy, na głowie nosi czapkę zasłaniającą ją. Ubrany jest w tonacji brązowo-żółtej. Siedzi na starym, drewnianym krześle. Puszka z rybami znajduje się na składanym, metalowym stoliku. Blat stolika zbudowany jest z drewna sosnowego polakierowanego na odcień ciemnobrązowy. Dość wyraźnie kontrastuje to z jego metalowymi nóżkami. Otoczenie człowieka jest bardzo słabo widoczne. Dopiero pod lupą widzimy szafkę z trzema książkami. Jedna z nich stoi pionowo, dwie następne leżą poziomo. Na wierzchu książek widnieją nieczytelne napisy, zapewne są to tytuły tych dzieł. Pod dotykiem farba kruszy się. Bardziej spowodowane jest to jej słabą jakością niż wiekowością obrazu. Całość obrysowana jest kwadratem w kolorze fioletowym.
Rycina 2 (numer ewidencyjny 875644/23)
Przedstawia śpiącego mężczyznę. Jego postać jest centralnym elementem obrazu. Leży on pośrodku łóżka przykryty białą pościelą. Im dalej od środka obrazu, tym kolor coraz bardziej rozmywa się. Przechodzi w czerń. Obok łóżka wisi półeczka, na niej zegarek z kukułką, który wskazuje godzinę trzecią. Na ścianie można zauważyć stary kalendarz – zdzierak, na którym widnieje napis poniedziałek. Twarz mężczyzny jest zamazana. Po przejrzeniu wszystkich rycin mogę napisać, że autor nie potrafił ukazać ludzkiej twarzy, która na każdym z obrazów jest rozmazana. U dołu namalowane są żółto-białe promienie skierowane w stronę postaci. Wraz z innymi naukowcami uważamy tę rycinę za najsłabszą ze wszystkich. Z zapisków rodziny, od której ten obraz otrzymaliśmy, dowiadujemy się, że była ona ostatnim dziełem stworzonym przez autora, tuż przed jego całkowitym pogrążeniem się w chorobie psychicznej.
Rycina 3-8 (numer ewidencyjny 875645a-h/23)
Cykl rycin przedstawiający ten sam obraz w różnej tonacji kolorystycznej. Ponownie centralną postacią jest mężczyzna, tym razem ma schyloną głowę. Nosi długi, gruby płaszcz. Autor chciał oddać materiał, z którego zrobiony jest ów płaszcz – skórę, jest to namacalnie zauważalne. Co może dziwić, zważywszy, że jest to rycina. Postać idzie po schodach. Na każdym obrazie z cyklu schodzi o jeden szczebel niżej. Malarz jest jednak niekonsekwentny lub też brak jakiegoś fragmentu, gdyż pomiędzy ryciną trzecią i czwartą mamy różnicę dwóch stopni. Schody mają w sumie dwanaście stopni. Postać ostatecznie nie schodzi z nich. Po obu stronach schodów są metalowe, zakurzone poręcze. Wydaje się jakby były w pewnym momencie ucięte, gdyż widać, co jest w ich środku. Z jednej z poręczy wystaje kawałek zapisanego papieru. Na rycinie numer sześć pojawia się także jeden element, który będzie powracał w innych pracach tego malarza. Po lewej stronie obrazu, tuż u góry, zarysowuje się coś podobnego do ludzkiej postaci, a raczej ludzkich konturów. Może zaciekawi Profesora to, że postać ma na rycinach zaciśnięte mocno dłonie, widać zarysowane żyły na rękach.
Rycina 9 (numer ewidencyjny 875646/23)
Rycina ukazuje kontur sześciopalczastej ręki na tle słońca. Podobny efekt zauważyć można, na przykład, leżąc w łóżku. Patrząc na swoje dłonie, zasłaniające światło lampy. Jest to właśnie coś podobnego do przedstawionej tu sytuacji. Ciekawostką jest to, że oprócz słońca i konturu cały obraz jest utrzymany w ciemnoniebieskich barwach. Autor bardzo pięknie uchwycił odblask światła zakrywanego przez dłoń. Z innymi naukowcami zastanawialiśmy się, czemu malarz przedstawiał ją z sześcioma palcami. Nie mogliśmy tego zrozumieć. Może Profesor ma na ten temat własną teorię? Mam nadzieję, że po lekturze tego listu bardzo szybko Pan odpisze. Wszyscy w muzeum czekamy z niecierpliwością na Pańskie odpowiedzi, które pozwoliłyby nam zgłębić geniusz Naszego Artysty.
Rycina 10 (numer ewidencyjny 875647/23)
Rycina ta znacząco różni się od pozostałych. Gdybyśmy nie zawierzyli zapiskom autora, moglibyśmy przysiąc, że narysował ją ktoś inny. Całkowita różnica w liniach, cieniach, kształtach, wszelkich znamionach oryginalności. Obraz przedstawia jedenaście głów lalek z otwartymi oczami. Leżą one na grubym, wełnianym dywanie. Tej niesamowitej mozaiki nie będę nawet próbował tutaj opisywać. Głowy lalek są gumowe. Część z nich nie posiada włosów, u niektórych fryzury są bajeczne. W obrazie tym widocznie zarysowana jest perspektywa, hierarchia ważności szczegółów w dziele. Na dole, po prawej stronie narysowana jest prawoskrętna śrubka z krzyżakową główką. To jedyny element narysowany w technice poprzednich rycin. Przez co musimy ufać zapiskom, że autor wszystkich dzieł to jedna i ta sama osoba, w co sam, jak już wspomniałem na początku listu, osobiście nie wierzę.
Rycina 11 (numer ewidencyjny 875648/23)
Rysunek ten przedstawia, znanego już z innych rycin, mężczyznę siedzącego na łóżku. Całą jego sylwetkę widzimy z profilu. W oczy rzucają się nauszniki na jego głowie. Są to dwa puchowe kółka połączone czarną taśmą. Obok łóżka stoi olbrzymie lustro, które odbija w swoim zwierciadle obraz kanapy oraz nóg mężczyzny. Znamiennymi elementami są tutaj palce przytrzymujące dzieło u góry ryciny. Nie mamy wiadomości, do kogo one należą. Przy nogach mężczyzny leży czerwona czapka z poprzyczepianymi metalowymi dzwoneczkami. Niech się Pan Profesor nie przejmuje tymi szczegółami, gdyż widać je tylko z bliska. Jedynym widocznym, i to bardzo, szczegółem są wcześniej wymienione nauszniki.
Rycina 12 (numer ewidencyjny 010831/21)
Rysunek ten jest najbardziej mroczny ze wszystkich obrazów. Jedynie pod pewnymi kątami widać jakiekolwiek kształty na czarnym tle. Pan Profesor musi mi uwierzyć, że ten efekt daje naprawdę wspaniałe rezultaty. Tak słabo zarysowany obraz przedstawia pękniętą ścianę. Linie pęknięć rozchodzą się z centrum ryciny. Jednak fale te w zależności, w którą stronę się rozchodzą, mają inny kształt. Najbardziej rozwinięta i wybujała jest południowo-zachodnia część, najmniej jej wschodnia odpowiedniczka. Północno-zachodnia część kończy się półkolem, a wschodnia widłami. Gdy na obraz spojrzymy pod innym kątem, zauważymy zarys uderzającego w ścianę młotka, o drewnianym trzonku i półkolistej główce.
Rycina 13 (numer ewidencyjny 020113/17)
Cykl rycin kończy obraz przedstawiający kwiat. Składa się on z pięciu płatków, a kształtem przypomina lej. Z jednego płatka w stronę leju przesuwa się mężczyzna – tak, to ten sam, który pojawił się w innych dziełach artysty. Na końcu leju widać gęstą ciecz i z niej wystającą dłoń. Po dłuższych oględzinach i porównaniach doszliśmy do wniosku, że to ta sama dłoń co na rycinie Rycina 11 (numer ewidencyjny 875648/23). Na drugim płatku autor narysował, strasznie musiał przy tym przyciskać ołówkiem, okulary w czarnej oprawce. Na reszcie płatków malarz przedstawił znane z innych obrazów elementy. Na dole kwiatek kończy się dość grubą łodygą, która przewyższa swoją długością obraz – autor dokleił dość duży kawałek papieru do ryciny.
Ryciny zostały posegregowane według wskazówek odnalezionych w notatkach twórcy. Jak już wcześniej wspominałem, dostaliśmy je od pewnej rodziny, która przez wiele lat przechowywała je u siebie na strychu. Oprócz tego przynieśli oni przedziwny mechanizm, zapewniając nas, że autorem tego urządzenia jest autor rycin. Niestety do tej pory nie potrafimy go w całości uruchomić. Są to trzy kulki połączone i stojące na czwartej – większej. Każda z nich robi siedem obrotów w przeciwnych kierunkach świata. Potem dwie z nich, dzięki metalowym zębatkom, łączy się i wydają następne osiem obrotów zgodnie ze wskazówką zegara. Następnie cała machineria rozpada się. Być może gdzieś tkwi błąd. Mamy nadzieję, że Pan, Panie Profesorze, jak najszybciej skontaktuje się z nami, czekamy najpierw na list, potem na bezpośrednie przybycie, w celu interpretacji rycin i pomocy przy tej dziwnej maszynie.
Z poważaniem.
B. Fiquetw serii kwadrat ukazały się:
„2008”, „2011”, „2014”, „2017” – antologie współczesnych polskich opowiadań
Marcin Bałczewski „Eva Morales de Nacho Lima”, „Malone”
Waldemar Bawołek „To co obok”
Kostia Berezin (Paweł Laufer) „Buty Mesjasza”
Jacek Bielawa „Kościelec”
Jarosław Błahy „Rzeźnik z Niebuszewa”
Dariusz Bitner „Książka”
Roman Ciepliński „Diabelski młyn”
Tomasz Dalasiński „Nieopowiadania”
Jerzy Franczak „Święto odległości”
Krzysztof Gedroyć „Przygody K”
Andrzej Grodecki „Iluzje”
Brygida Helbig „Anioły i świnie. W Berlinie!!”, „Enerdowce i inne ludzie”
Lech M. Jakób „Ciemna materia”
Bogusław Kierc „Bazgroły dla składacza modeli latających”
Wojciech Klęczar „Wielopole”
Bogusława Latawiec „Ciemnia”
Ryszard Lenc „Chimera”
Artur Daniel Liskowacki „Capcarap”, „Eine kleine”, „Mariasz”, „Skerco”, „Spowiadania i wypowieści”
Miłka O. Malzahn „Fronasz”, „Kosmos w Ritzu“
Agnieszka Masłowiecka „Pyszne ciało”, „Splątanie”
Jarosław Maślanek „Ferma ciał”
Dariusz Muszer „Homepage Boga”, „Niebieski”, „Wolność pachnie wanilią”
Krzysztof Niewrzęda „Czas przeprowadzki”, „Poszukiwanie całości”, „Second life”, „Wariant do sprawdzenia”, „Zamęt”
Ewa Elżbieta Nowakowska „Apero na moście”
Cezary Nowakowski, Jakub Nowakowski „Błogosławieni”
Paweł Orzeł „Arkusz ”, „Nic a nic”, „Ostatnie myśli (sen nie przyjdzie)”
Paweł Przywara „Ricochette”, „Zgrzewka Pandory”
Krystyna Sakowicz „Księga ocalonych snów”, „Praobrazy”
Alan Sasinowski „Pełna kontrola”, „Rupieć”, „Szczery facet”
Grzegorz Strumyk „Kra”, „Nierozpoznani”
Łukasz Suskiewicz „Egri bikaver”, „Mikroelementy”, „Zależności”
Leszek Szaruga „Dane elementarne”, „Podróż mego życia”, „Zdjęcie”
Izabela Szolc „Śmierć w hotelu Haffner”
Łukasz Szopa „Kawa w samo południe”
Andrzej Turczyński „Bruliony Starej Ziemi”, „Brzemię”, „Koncert muzyki dawnej”, „Zgorszenie”, „Żywioły”
Anatol Ulman „Cigi de Montbazon i Robalium Platona”
Emilia Walczak „Hey, Jude!”
Miłosz Waligórski „Kto to widział”
Henryk Waniek „Miasto niebieskich tramwajów”
Maciej Wasilewski „Jednodniowy spacer po dwudziestu kilku głowach”, „Rozmowy młodej Polski w latach dwa tysiące coś tam dwa tysiące coś”
Bartosz Wójcik „Christiania. Historie z tamtej strony dobra”
Grzegorz Wróblewski „Nowa Kolonia”
Maciej Wróblewski „Historie Jakuba Blottona z widokiem na Toruń”
Tadeusz Zubiński „Rzymska wojna”