Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Michael pragnie więcej - ebook

Tłumacz:
Data wydania:
1 listopada 2022
Ebook
39,90 zł
Audiobook
39,90 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Michael pragnie więcej - ebook

Michael – otwarty, towarzyski, przystojny trzydziestosiedmioletni singiel, który nie może narzekać na brak zainteresowania ze strony młodszych dziewczyn. Louisa – rozwódka, samotna matka po czterdziestce, która sądzi, że przeżyła już miłość swojego życia. Od teraz liczą się dla niej tylko dzieci i kariera zawodowa.

Oboje od wielu lat pracują w tej samej firmie, lecz dopiero po rozwodzie kobieta zaczyna zauważać atrakcyjnego szefa. Michael jest prawą ręką Coopera (znanego czytelnikom z pierwszej części) i też uważnie przygląda się koleżance z biura, która wydaje się niedostępna i chłodna.

W końcu na przyjęciu bożonarodzeniowym bohaterowie zapominają o zawodowej relacji i idą do łóżka. Louisa wciąż jednak nie wierzy w siebie, przez co nie może w pełni zaangażować się w związek z Michaelem, podczas gdy mężczyzna chciałby być kimś więcej niż tylko facetem od seksu. Czy uda im się stworzyć poważny i stały związek?

Kategoria: Erotyka
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-91-8034-175-2
Rozmiar pliku: 841 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

NOTKA OD AU­TORKI

Jest to po­czą­tek mo­jej drogi pi­sar­skiej. Jak każdy, kto wy­ru­sza w po­dróż w nie­znane, mam pewne obawy. Jed­nak hi­sto­rie, które pra­gnę opo­wie­dzieć, zaj­mują tak wiele miej­sca w mo­jej gło­wie… Aż się pro­szą, by się nimi z Tobą po­dzie­lić.

Je­śli masz ma­rze­nia, nie cze­kaj z ich re­ali­za­cją. Każ­dego dnia sta­raj się wnieść do swo­jego ży­cia odro­binę przy­gody.

Je­śli ko­chasz, ko­chaj ca­łym ser­cem i na za­wsze. Dbaj o naj­bliż­sze osoby, na­wet gdy nie masz ich w za­sięgu ręki.

Hi­sto­ria Lo­uisy i Mi­cha­ela prze­ma­wia do mnie na wielu płasz­czy­znach. Nie masz wpływu na to, w kim się za­ko­chasz. Za­ak­cep­to­wa­nie dru­giej osoby i jej hi­sto­rii to naj­lep­sze, co ktoś może Ci dać. Nie można od­na­leźć mi­ło­ści w związku, je­śli naj­pierw nie po­ko­cha się sa­mego sie­bie. Zma­ga­nia Lo­uisy są praw­dziwe.

Więk­szość z nas, ko­biet, jest swoim naj­więk­szym wro­giem. Mamy ten­den­cję do po­rów­ny­wa­nia się z in­nymi ko­bie­tami. Po­win­ny­śmy po­zbyć się stra­chu i nie­pew­no­ści, które są tego przy­czyną, i po­zwo­lić męż­czy­znom w na­szym ży­ciu ko­chać nas tak, jak po­tra­fią.

Niech to bę­dzie ich de­cy­zja.

Mi­chael po pro­stu mnie urzekł. Wie­dział, czego chce, i do tego dą­żył. Ale wi­dać, że w pew­nej chwili pra­wie się pod­dał.

Te słowa są skie­ro­wane do wszyst­kich mo­ich przy­ja­ciół i ro­dziny, któ­rzy wie­rzą we mnie i w drogę, którą po­dą­żam.

Je­śli chcesz się ze mną po­dzie­lić swo­imi prze­my­śle­niami, nie wa­haj się ze mną skon­tak­to­wać.

www.wri­terl­sher­man.com

Mo­że­cie za­pi­sać się na mój new­slet­ter, śle­dzić mnie w me­diach spo­łecz­no­ścio­wych i na­pi­sać do mnie wia­do­mość.

Dzię­kuję, xoxo

Lo­uisaPLAY­LI­STA

Pod­czas czy­ta­nia mo­żesz słu­chać na Spo­tify play­li­sty o na­zwie _Mi­chael’s More_. Gdy spi­sy­wa­łam pe­ry­pe­tie Mi­cha­ela i Lo­uisy, słu­cha­łam wła­śnie tych pio­se­nek:

_In Case You Didn’t Know_ Brett Young

_Sad Eyes, Más Es Amar_ En­ri­que Igle­sias

_Toy Boy_ Si­nitta

_Every Bre­ath You Take_ The Po­lice

_Free Fal­lin’_ John Mayer

_Still Fal­ling For You_ El­lie Gou­l­ding

_All I Wanna Do Is Make Love To You_ He­art

_Lo­ser’s Game_ Sko/Torp

_Since I Don’t Have You_ Guns N’ Ro­ses

_Un­cha­ined Me­lody_ The Ri­gh­te­ous Bro­thers

_I Will Al­ways Love You_ Dolly Par­ton

_It’s a He­ar­ta­che_ Bon­nie Ty­ler

_I Just Cal­led To Say I Love You_ Ste­vie Won­der

_How Deep Is Your Love_ Bee Gees

_Un-Break My He­art_ Toni Bra­xton

_Co­ming Aro­und Again_ Carly Si­mon

_How Am I Sup­po­sed to Live Wi­thout You_ Mi­chael Bol­ton

_Stuck On You_ Lio­nel Ri­chie

_De­spa­cito_ Luis Fonsi, Daddy Yan­kee, Ju­stin Bie­ber

_Pretty Girls – Cheat Co­des_ Mag­gie Lin­de­mann, CADE, Cheat Co­des

_Your Song_ Rita Ora

_New Ru­les_ Dua Lipa

_Who Knew_ P!Nk

_Is­sues_ Ju­lia Mi­cha­els

_Sweat (A La La La La Long)_ In­ner Circle

_Won­der­ful To­ni­ght_ Eric Clap­ton

_It Must Have Been Love_ Ro­xette

_Eter­nal Flame_ The Ban­gles

_Baby Can I Hold You_ Tra­cey Chap­man

_Up Where We Be­long_ Joe Coc­ker, Jen­ni­fer War­nes

_Whole Again_ Ato­mic Kit­tenROZ­DZIAŁ PIERW­SZY

GDY­BYM TYLKO WIE­DZIAŁ?

LOT­NI­SKO NE­WARK, MAJ 2018 ROKU

MI­CHAEL

Cze­ka­łem przy bramce na ko­mu­ni­kat o roz­po­czę­ciu bo­ar­dingu. Opar­łem się o ścianę, trzy­ma­jąc dwa kubki z kawą. Przed wy­lo­tem Lo­uisa mu­siała jesz­cze po­biec do to­a­lety. Po wy­da­rze­niach wczo­raj­szego wie­czoru dziś rano była w roz­sypce. Ro­bi­łem, co mo­głem, aby ją uspo­koić, i wie­lo­krot­nie za­pew­nia­łem ją, że z pew­no­ścią nie straci pracy z po­wodu nie­wła­ści­wego za­cho­wa­nia. Bez­sku­tecz­nie. Była bar­dzo kry­tycz­nie do sie­bie na­sta­wiona, co spo­wo­do­wało, że z sa­mego rana cał­ko­wi­cie się w so­bie za­mknęła. Te­raz sta­no­wiła za­prze­cze­nie sek­sow­nej ko­biety, która wczo­raj wie­czo­rem rzu­ciła się na mnie na oczach na­szych naj­bliż­szych współ­pra­cow­ni­ków. Ujaw­niła nasz zwią­zek, nie było już od­wrotu. Wes­tchną­łem, prze­cze­sa­łem pal­cami włosy i po­dra­pa­łem się po szorst­kim pod­bródku.

Co­oper dał nam swoje bło­go­sła­wień­stwo już dawno temu i wczo­raj był roz­ba­wiony jej nie­skrę­po­wa­nym, dzi­kim za­cho­wa­niem. Zwie­rzy­łem mu się. Oczy­wi­ście, że tak. Prze­cież był moim naj­lep­szym przy­ja­cie­lem, sam zresztą zdą­żył już za­uwa­żyć, że na­sze po­ga­wędki wy­kra­czają poza przy­ja­ciel­skie re­la­cje i jest mię­dzy nami che­mia. Zwy­kle Lo­uisa była bar­dzo opa­no­wana i pro­fe­sjo­nalna. Nasi współ­pra­cow­nicy uwa­żali ją pew­nie wręcz za nudną i kon­ser­wa­tywną. Ko­cha­łem ją i zro­bił­bym wszystko, aby ją chro­nić, ale by­łem tylko czło­wie­kiem i moja cier­pli­wość po­woli się koń­czyła.

Te­raz Lo­uisa na­brała prze­ko­na­nia, że nie może wró­cić do firmy i musi za­cząć szu­kać so­bie in­nej pracy.

Prawda jest taka, że bez względu na wszystko ni­gdy nie mu­sia­łaby opusz­czać firmy Co­oper & Bo­urne Inc. Nowa na­zwa zo­stała nadana i po­dana do pu­blicz­nej wia­do­mo­ści przed nie­spełna mie­sią­cem. Na­zwi­sko Bo­urne ozna­czało, że je­stem te­raz rów­no­rzęd­nym part­ne­rem Co­opera. Ja prze­ją­łem od­po­wie­dzial­ność za dzia­ła­nia na Za­chod­nim Wy­brzeżu, a Co­oper na Wschod­nim. Obaj by­li­śmy człon­kami za­rządu i bar­dzo an­ga­żo­wa­li­śmy się w stra­te­giczne dzia­ła­nia firmy, mu­sie­li­śmy jed­nak ja­koś po­dzie­lić się obo­wiąz­kami.

Pod­nio­słem wzrok i zo­ba­czy­łem Lo­uisę, która szła w moim kie­runku w swoim ty­po­wym wy­god­nym stroju po­dróż­nym. Dziś wy­brała zwy­czajne nie­bie­skie dżinsy, białą ko­szulkę z de­kol­tem w kształ­cie li­tery V, czer­wony kar­di­gan, który tylko za­rzu­ciła na ra­miona, i gra­na­towe trampki. Na­uczy­łem się już, że była bar­dzo prak­tyczną i mało wy­ma­ga­jącą osobą. Ow­szem, umiała się wy­stroić i wy­glą­dać, jakby miała wy­stą­pić na czer­wo­nym dy­wa­nie, ale w co­dzien­nym ży­ciu sa­mot­nej matki miała mnó­stwo pracy i nie po­świę­cała wiele czasu na roz­piesz­cza­nie się.

Wła­śnie pa­trzyła na swój te­le­fon i nie wi­działa, że jej się przy­glą­dam. Była drobna, miała nie­wiele po­nad metr sześć­dzie­siąt wzro­stu. Zna­łem na wy­lot wszyst­kie krą­gło­ści jej ciała, wy­peł­nio­nego we wła­ści­wych miej­scach. Dwie wspa­niałe piersi, z któ­rych każda mie­ściła się w dłoni, okrą­gły ty­łek, za który mo­głem ją ła­pać, gdy mnie ujeż­dżała, i dłu­gie kar­me­lowe włosy, za które mo­głem ją szar­pać, kiedy ssała mo­jego fiuta. Dziś zwią­zała włosy w koń­ski ogon. Po­de­szła do mnie, pod­nio­sła wzrok znad ko­mórki i wzięła ku­bek z kawą, który jej po­da­łem.

– Dzię­kuję, Mike. Bar­dzo prze­pra­szam, że je­stem dziś tro­chę nie­obecna – po­wie­działa i wzięła łyk go­rą­cej, pa­ru­ją­cej kawy. – Ach! – wes­tchnęła. – Ta kawa jest pyszna! Wła­śnie tego mi bra­ko­wało. W gło­wie mi się nie mie­ści, że mo­głam się tak za­cho­wać. – Po raz setny dzi­siaj po­gar­dli­wie wy­dęła po­liczki.

– Ko­cha­nie, nic ta­kiego się nie stało. Wiesz, że cię pra­gnę i że damy radę. – Zła­pa­łem ją za ło­kieć i ści­sną­łem go, by do­dać jej otu­chy. Wy­glą­dała na zmę­czoną i wy­czer­paną, chcia­łem ją po­cie­szyć.

– Ale rzu­ci­łam się na cie­bie jak ja­kaś ma­niaczka seksu, wszy­scy się ze mnie śmiali. Czy mo­żemy, pro­szę, te­raz o tym nie roz­ma­wiać? – wy­ję­czała zroz­pa­czo­nym gło­sem. – Czuję się upo­ko­rzona. Ro­bi­łeś wszystko, co mo­głeś, żeby mnie po­wstrzy­mać, a ja i tak w to brnę­łam.

– Mó­wi­łem ci to już wcze­śniej i będę po­wta­rzał w kółko, do­póki to do cie­bie nie do­trze: mógł­bym krzy­czeć wnie­bo­głosy, że je­steś moja. Te­raz też mógł­bym to zro­bić. Ale sza­nuję cię i to, że chcesz utrzy­mać nasz zwią­zek w ta­jem­nicy. – Nie spusz­cza­łem z niej wzroku, pró­bo­wa­łem do­dać jej otu­chy. – Skar­bie, wczo­raj­sza wer­sja cie­bie mi się po­do­bała… nie, ja osza­la­łem na jej punk­cie. By­łaś za­je­bi­sta i nie mogę się do­cze­kać, kiedy znów będę cię miał – po­wie­dzia­łem.

Kiedy ob­lała się ru­mień­cem, po­ca­ło­wa­łem ją w po­li­czek.

– W sa­mo­lo­cie bę­dziesz mo­gła się zdrzem­nąć – do­da­łem, wzią­łem jej torbę, prze­wie­si­łem ją so­bie przez ra­mię i ru­szy­łem w kie­runku ko­lejki do wej­ścia na po­kład.ROZ­DZIAŁ DRUGI

BAR NO. 1

ZE­SZŁEJ NOCY

MAJ 2018 ROKU, PEWNA DZIKA KO­BIETA, CZ. 1

MI­CHAEL

– Ko­cha­nie, za­tańcz ze mną. – Lo­uisa po­cią­gnęła mnie na par­kiet, a ja oczy­wi­ście z nią po­sze­dłem. Ro­zej­rza­łem się, czy ktoś nie sły­szał, jak mówi do mnie „ko­cha­nie”. Była w świet­nym na­stroju i tro­chę za dużo wy­piła, ale nie wi­dzia­łem w tym ni­czego nie­po­ko­ją­cego, przy­naj­mniej na ra­zie.

By­li­śmy na przy­ję­ciu za­rę­czy­no­wym Co­opera, mo­jego naj­lep­szego przy­ja­ciela i part­nera biz­ne­so­wego, i jego na­rze­czo­nej. Ich ro­mans był burz­liwy, mu­sieli po­ko­nać wiele prze­szkód, te­raz jed­nak nie tylko się za­rę­czyli, lecz także spo­dzie­wali się dziecka.

– Za­wsze – od­par­łem, wzią­łem ją za rękę i po­cią­gną­łem na par­kiet.

By­łem do­kład­nie tam, gdzie pra­gną­łem być: przy niej. Jed­nak na jej prośbę trzy­ma­li­śmy nasz zwią­zek w ta­jem­nicy.

Przy­cią­gną­łem ją do sie­bie i mocno przy­tu­li­łem, za­czę­li­śmy tań­czyć. Na szczę­ście była to wolna pio­senka, _Sad Eyes, Más Es Amar_ En­ri­que Igle­siasa, i nasz ta­niec nie wy­glą­dał nie­sto­sow­nie. Mu­ska­łem no­sem jej włosy, gła­dzi­łem plecy. Ale pełna ognia ko­bieta my­ślała o czymś in­nym i zła­pała mnie za ty­łek.

– Wiesz, że lu­dzie zo­ba­czą, gdzie trzy­masz ręce? – Uśmiech­ną­łem się zło­śli­wie. Pod wpły­wem jej do­tyku mój pe­nis sta­wał się co­raz tward­szy, wbi­jał jej się pod­brzu­sze.

– Mmm. – Za­krę­ciła bio­drami, a ja po­czu­łem jesz­cze więk­szy ból po­żą­da­nia. Przy­ło­żyła usta do mo­jej szyi, za­częła li­zać i ssać skórę. – Tak bar­dzo cię pra­gnę, Mi­key, je­stem taka mo­kra. Po­trze­buję, że­byś mnie prze­le­ciał.

– Lo­uiso – od­po­wie­dzia­łem z na­pię­ciem w gło­sie. – Ja też cie­bie pra­gnę, ale czy na­prawdę są­dzisz, że to do­bry po­mysł, tak tu­taj i na oczach wszyst­kich…?

Prze­su­nęła dło­nie na przód, za­częła do­ty­kać mnie przez spodnie od gar­ni­turu, mój ku­tas bo­le­śnie pul­so­wał. Gła­skała mnie przez spodnie w górę i w dół, a ja z tru­dem prze­łkną­łem ślinę. Reszt­kami sil­nej woli od­cią­gną­łem jej dło­nie.

Przy­trzy­ma­łem jej ręce i po­ca­ło­wa­łem ją w po­li­czek.

– Nie ro­bię tego dla­tego, że cię nie chcę. Cho­lera. Wiesz, jak bar­dzo cię pra­gnę. Ale mu­szę mieć pew­ność, że rano nie bę­dziesz tego ża­ło­wać. – Wie­dzia­łem, że jest nie­zde­cy­do­wana w kwe­stii na­szego związku, nie­kiedy bra­kuje jej pew­no­ści sie­bie.

– Nie będę ża­ło­wać, obie­cuję, chcę tylko cie­bie – na­dą­sała się.

Moja po­ukła­dana współ­pra­cow­nica, ko­chanka, su­per­wo­man i sa­motna matka dwójki dzieci wy­glą­dała jak roz­wy­drzony ba­chor.

– Cieszmy się pio­senką i za­bawą. – Uśmiech­ną­łem się do niej.

Kiedy wró­ci­li­śmy do baru, Cory za­mó­wił dla wszyst­kich szoty. Wszy­scy oprócz cię­żar­nej Indy pili i od­sta­wiali z hu­kiem kie­liszki na ladę. Lo­uisa też to zro­biła. Jęk­ną­łem w du­chu. Czu­łem, że bę­dzie dzi­siaj roz­ra­biać. Zwy­kle uni­kała kło­po­tów, ale dziś wie­czo­rem po­sta­no­wiła za­po­mnieć o roz­wa­dze.

– Ej, stary! – Co­oper wal­nął mnie w ra­mię. – My­ślisz, że dasz radę za­pa­no­wać nad swoją ko­bietą? – Wy­szcze­rzył zęby. Co­oper był je­dyną osobą w fir­mie Co­oper & Bo­urne, która wie­działa, że od ja­kie­goś two­rzymy z Lo­uisą parę.

Jęk­ną­łem i na­pi­łem się piwa.

– Ni­czego na tym świe­cie nie pra­gnę bar­dziej niż otwar­to­ści w kwe­stii na­szego związku. Ale ona jest twarda i ma tyle wy­mó­wek, że byś nie uwie­rzył. Za­czy­nam wąt­pić, czy je­stem dla niej kimś wię­cej niż tylko chło­pacz­kiem do za­bawy. – Prze­rwa­łem na chwilę, po czym do­da­łem: – Wiem, że ju­tro rano bę­dzie tego ża­ło­wać.

Co­oper uści­skał mnie po bra­ter­sku, bo wie­dział, jak bar­dzo chcę zwią­zać się z Lo­uisą.

Od grud­nia do kwiet­nia krą­ży­li­śmy mię­dzy No­wym Jor­kiem a San Fran­ci­sco. Na­sza firma znaj­do­wała się w sy­tu­acji alar­mo­wej, ogło­si­li­śmy „kod czer­wony”, po­nie­waż je­den z klien­tów i nasz pra­cow­nik zde­frau­do­wali pie­nią­dze i omal nie do­pro­wa­dzili do upadku przed­się­bior­stwa. Aby roz­wią­zać ten pro­blem, Lo­uisa, Co­oper i ja pra­co­wa­li­śmy dwa­dzie­ścia cztery go­dziny na dobę, sie­dem dni w ty­go­dniu przez pra­wie cztery ko­lejne mie­siące.

Te­raz by­li­śmy już po dru­giej stro­nie. Lo­uisa i ja miesz­ka­li­śmy w San Fran­ci­sco, ale nie ra­zem. Ona wy­na­jęła dla sie­bie i swo­ich dzieci stary – wik­to­riań­ski – trzy­kon­dy­gna­cyjny dom. Ścią­gnęła do sie­bie mamę, dzięki któ­rej mo­gła łą­czyć pracę z opieką nad ma­lu­chami. Ja miesz­ka­łem w cen­trum mia­sta, w no­wo­cze­snym apar­ta­men­towcu dziel­nicy fi­nan­so­wej. Od­kąd prze­pro­wa­dzi­li­śmy się na stałe na Za­chod­nie Wy­brzeże, wy­go­spo­da­ro­wa­nie czasu dla sie­bie sta­wało się co­raz więk­szym wy­zwa­niem. Gdy po­dró­żo­wa­li­śmy w jedną i drugą stronę, przez więk­szość czasu by­li­śmy w San Fran­ci­sco sami, dzięki czemu mo­gli­śmy po­zna­wać sie­bie na­wza­jem i na­sze zmie­nia­jące się uczu­cia. Co drugi ty­dzień Lo­uisa wra­cała do No­wego Jorku, po­nie­waż wtedy dziew­czynki były u niej. Z pew­no­ścią jed­nak przy­zwy­cza­iłem się do tego, że w po­zo­stałe dni mia­łem ją tylko dla sie­bie. Te­raz sy­tu­acja wy­glą­dała zu­peł­nie ina­czej. Po­dró­żo­wa­łem wzdłuż wy­brzeża od Se­at­tle po San Diego, otwie­ra­łem nowe biura, za­trud­nia­łem pra­cow­ni­ków i spo­ty­ka­łem się z klien­tami. Ona od­po­wia­dała za co­dzienne funk­cjo­no­wa­nie na­szej cen­trali na Za­chod­nim Wy­brzeżu w San Fran­ci­sco. Oczy­wi­ście każ­dego dnia ze sobą roz­ma­wia­li­śmy, ale spo­tka­nia twa­rzą w twarz były rzad­ko­ścią.

Jak mia­łem ją prze­ko­nać, żeby po­trak­to­wała nasz zwią­zek po­waż­nie?ROZ­DZIAŁ TRZECI

KOD CZER­WONY

NOWY JORK, GRU­DZIEŃ 2017 ROKU, PO IM­PRE­ZIE ŚWIĄ­TECZ­NEJ

LO­UISA

Obu­dzi­łam się z nie­zna­nym mi uczu­ciem, sen­nym mro­wie­niem, a kiedy przy­po­mniało mi się, co wy­da­rzyło się po­przed­niej nocy, ro­zej­rza­łam się po po­koju.

Znaj­do­wa­łam się w prze­stron­nej mę­skiej sy­pialni z du­żym drew­nia­nym łóż­kiem z bal­da­chi­mem. Prze­ście­ra­dła, po­duszki i koł­dry były w ko­lo­rze gra­natu. Po­now­nie opa­dłam na miękką tka­ninę. Le­ża­łam sama, ale sły­sza­łam ni­ski głos Mike’a do­cho­dzący spoza sy­pialni.

W końcu, po mie­sią­cach flir­to­wa­nia, nie by­li­śmy w sta­nie za­prze­czyć, że coś nas do sie­bie cią­gnie, i pod­da­li­śmy się temu uczu­ciu.

***

– Lo­uisa! – Mike pod­szedł do mnie i po­dał mi co­smo­po­li­tan, mój ulu­biony drink.

– Dzię­kuję – po­wie­dzia­łam i uśmiech­nę­łam się do Mike’a. Przez całą noc do­brze się ba­wi­li­śmy, flir­to­wa­li­śmy i dużo się śmia­li­śmy. Ra­zem z grupą współ­pra­cow­ni­ków, ale także we dwoje, tak jak te­raz. Gdzie się wszy­scy po­dziali? Ni­g­dzie nie było wi­dać Indy ani Co­opera. Ro­zej­rza­łam się, szu­ka­jąc ich zna­jo­mych twa­rzy.

– Ja­kie masz plany na syl­we­stra? – za­py­tał.

– Cóż, nie mam wtedy dziew­czy­nek, więc może przyjmę za­pro­sze­nie Dani na im­prezę. – Zer­k­nę­łam na niego, żeby spraw­dzić jego re­ak­cję. Chciałby, że­bym wpa­dła, czy nie? Dani była jedną z na­szych by­łych klien­tek w Co­oper’s Lo­unge, obec­nie pra­co­wała u niej Indy. Dani pro­wa­dziła bu­ti­kową firmę pro­du­ku­jącą dam­ską bie­li­znę i zmia­tała z po­wierzchni ziemi całą kon­ku­ren­cję.

– Ja będę – po­wie­dział. – Chciał­bym, że­byś też wpa­dła. – Spoj­rzał na mnie swo­imi szcze­rymi, prze­szy­wa­ją­cymi nie­bie­skimi oczami.

– W ta­kim ra­zie przyjdę – stwier­dzi­łam i za­trzy­ma­łam na nim wzrok nieco dłu­żej, niż było to ko­nieczne. Te­raz albo ni­gdy.

– A może masz ochotę się stąd zmyć? – spy­tał i kiw­nął głową w stronę drzwi. Był by­stry, więc do­brze od­czy­tał mój nie­wy­po­wie­dziany na głos ko­mu­ni­kat.

– A co pro­po­nu­jesz? – Od­wza­jem­ni­łam się flir­tem.

Co miał na my­śli? Był sek­sow­nym i przy­stoj­nym fa­ce­tem przed czter­dziestką, a ja by­łam czter­dzie­sto­jed­no­let­nią sa­motną matką z dwójką dzieci. Jed­nakże bar­dzo mnie po­cią­gał i po­żą­da­łam go dłu­żej, niż mia­łam za­miar przy­znać. Do­kład­nie od pię­ciu lat, czyli od­kąd za­czę­li­śmy ra­zem pra­co­wać. Mike za­wsze był czę­ścią mo­jego ży­cia za­wo­do­wego, ale do­póki mia­łam męża, nie do­pusz­cza­łam do sie­bie my­śli o in­nych męż­czy­znach.

Od mo­jego roz­sta­nia z oj­cem Se­leny i Hay­ley mi­nęły trzy lata. De­cy­zję o roz­wo­dzie pod­ję­li­śmy wspól­nie, bo po pro­stu się od sie­bie od­da­li­li­śmy, ale to i tak było trudne prze­ży­cie, zwłasz­cza że w grę wcho­dziły dzieci. Miesz­ka­li­śmy ra­zem przez po­nad dzie­sięć lat, przy­jaź­ni­li­śmy się, lecz ogień mię­dzy nami się wy­pa­lił. Mój były mąż żył te­raz ze swoją nową dziew­czyną. Nie roz­ma­wia­li­śmy tak czę­sto jak kie­dyś, ale dzięki temu, że ja­koś się do­ga­dy­wa­li­śmy, o wiele ła­twiej było nam ogar­nąć kwe­stię opieki nad dziew­czyn­kami.

Po­woli doj­rze­wa­łam do rand­ko­wa­nia, wtedy jed­nak za­ko­cha­łam się w moim współ­pra­cow­niku i men­to­rze. Był młod­szy ode mnie o cztery lata i nie­przy­zwo­icie atrak­cyjny. Nie­bie­skie oczy, ciemne włosy – tro­chę dłuż­sze na gó­rze i za­wsze wpa­da­jące do oczu – mu­sku­larne ciało i… czy wspo­mnia­łam o jego wzro­ście? Był cza­ru­jący, za­bawny i świet­nie się do­ga­dy­wa­li­śmy, a do tego po­tra­fił spra­wić, że czu­łam się, jak­bym była naj­waż­niej­sza na świe­cie. Każdy się tak czuł w jego to­wa­rzy­stwie. Tłu­mi­łam swoje uczu­cia i za­cho­wy­wa­łam za­wo­dowy dy­stans, po­nie­waż na co dzień ści­śle współ­pra­cu­jemy. Cały czas uma­wiał się na randki, ko­biety nie­ustan­nie go pod­ry­wały. W jego to­wa­rzy­stwie za­wsze czu­łam się nie­pew­nie i nie­swojo, bo to on sku­piał na so­bie całą uwagę. Wie­dzia­łam, że to nie moja liga, i nie mia­łam za­miaru kon­ku­ro­wać z mo­del­kami, z któ­rymi się uma­wiał. Mia­łam na­dzieję na spę­dze­nie z nim tylko tej jed­nej nocy. Aby, jak to się mówi, na­kar­mić zmy­sły.

Dziś wie­czo­rem było mi już wszystko jedno. Wio­sną tego roku i tak mia­łam wy­je­chać z dziew­czyn­kami do Ka­li­for­nii. Co­oper, mój szef, za­pro­po­no­wał mi awans na sta­no­wi­sko kie­row­niczki firmy Co­oper’s Inc. na Za­chod­nim Wy­brzeżu. Wie­dział, że uda mi się do­grać to z by­łym mę­żem, po­nie­waż on rów­nież po­dró­żo­wał mię­dzy San Fran­ci­sco a No­wym Jor­kiem.

– Je­dziemy do mnie na drinka? – spoj­rzał na mnie py­ta­jąco.

Oboje wie­dzie­li­śmy, co to ozna­cza. Dwoje do­ro­słych lu­dzi, któ­rzy po­sta­no­wili wresz­cie dać się po­nieść po­ry­wom serca.

– Chęt­nie. – Uśmiech­nę­łam się do niego uspo­ka­ja­jąco.

Cho­ciaż by­li­śmy so­bie bli­scy, ni­gdy nie prze­kro­czył gra­nicy i za­wsze za­cho­wy­wał się bar­dzo tak­tow­nie. Czu­łam jed­nak, że on też miał za­miar dzi­siaj od­pu­ścić.

Gdy wy­cho­dzi­li­śmy z Ritz Carl­ton, gdzie od­by­wało się przy­ję­cie świą­teczne, le­ciał utwór _Take My Bre­ath Away_ ze­społu Ber­lin.

Czu­łam mro­wie­nie na ca­łym ciele, bo do­my­śla­łam się, w jaki spo­sób za­koń­czy się ta noc.

Otwo­rzył mi drzwi i we­szłam do jego miesz­ka­nia. Na­tych­miast przy­ci­snął mnie do ściany.

– Lo­uisa, do cho­lery, chcia­łem dzia­łać po­woli, ale nie mogę. Za bar­dzo cię pra­gnę. – Mocno mnie po­ca­ło­wał i wy­su­nął ję­zyk, żeby do­stać się do wnę­trza mo­ich ust.

Roz­chy­li­łam wargi. Na­sze ję­zyki od razu roz­po­częły dziki ta­niec. By­li­śmy bar­dzo głodni sie­bie. Za­czę­łam li­zać jego wargi, przy­gry­złam dolną. – Nie wie­rzę, że to się dzieje – po­wie­dział, a na­stęp­nie po­now­nie za­ata­ko­wał moje usta.

– Mike, pra­gnę­łam tego od tak dawna, że wy­da­wało mi się to oczy­wi­ste dla wszyst­kich – wy­zna­łam.

Za­śmiał się:

– Taka z cie­bie była Kró­lowa Śniegu, na­bra­łaś mnie. My­śla­łem, że to ja je­stem tym za­ko­cha­nym szcze­nia­kiem. – Znów za­czął żar­łocz­nie po­chła­niać moje usta.

Wo­dzi­łam dłońmi po ca­łym jego ciele, ścią­gnę­łam z niego płaszcz, po­tem ma­ry­narkę, roz­pię­łam mu­chę, a na­stęp­nie za­bra­łam się za gu­ziki ko­szuli. Aby przy­śpie­szyć sprawę, po­lu­zo­wał spinki od man­kie­tów. Wresz­cie zdję­łam mu ko­szulę i zo­ba­czy­łam ciało grec­kiego boga, twarde mię­śnie, pięk­nie wy­rzeź­biony brzuch, praw­dziwe V i… o rety – wy­da­wał się taki szczę­śliwy! Czu­łam, że jego pe­nis bar­dzo chce się ze mną za­ba­wić. Od­na­la­złam pal­cami roz­po­rek, roz­pacz­li­wie chcia­łam po­czuć Mike’a w so­bie. Po­zwo­lił mi roz­piąć so­bie spodnie, a jed­no­cze­śnie za­czął ca­ło­wać mnie od ucha do szyi, li­zał i ssał. By­łam pewna, że zo­stawi na mo­jej skó­rze ma­linkę, ale mia­łam to gdzieś.

Trzy­ma­łam w dło­niach jego uwol­nio­nego, cie­płego ku­tasa. Był duży i skie­ro­wany pro­sto w jego brzuch.

– Nie ro­bi­łam tego od trzech lat. – Spoj­rza­łam na niego. Gdy za­czę­łam gła­skać pe­nisa w górę i w dół, Mike zmru­żył oczy i spoj­rzał na mnie po­żą­dli­wie.

– Ko­cha­nie, nie mu­simy się spie­szyć, tylko po­wiedz mi, czego chcesz. Te­raz, kiedy wresz­cie cię mam, mogę stra­cić pa­no­wa­nie nad sobą, ale tu cho­dzi tylko o cie­bie. Obie­caj, że bę­dziesz ze mną szczera. – Spoj­rzał na mnie z taką otwar­to­ścią, że nie­mal roz­to­pi­łam się w jego ra­mio­nach. – Przejdźmy do sy­pialni. – Uniósł mnie, a ja oplo­tłam go no­gami w pa­sie. Jego ubra­nia le­żały na pod­ło­dze, ja jed­nak wciąż by­łam ubrana.

W sy­pialni po­ło­żył mnie na łóżku i ścią­gnął mi su­kienkę przez głowę.

– Wow, skar­bie, je­steś taka piękna! Masz ab­so­lut­nie fan­ta­styczne cycki. Mogę zo­stać tu na za­wsze? – spy­tał z chło­pię­cym uśmie­chem, roz­piął mój sta­nik z przodu i za­czął li­zać i ssać je­den su­tek, jed­no­cze­śnie piesz­cząc dło­nią drugi.

By­łam do­sko­nale świa­doma swo­jego ciała. Po dwóch po­ro­dach moje piersi pod­dały się gra­wi­ta­cji, wy­glą­dem przy­po­mi­nały dwie duże kro­ple. Piękne i ster­czące były tylko w sta­niku. Ale Mi­chael wiel­bił je tak, jakby ni­gdy w ży­ciu nie do­ty­kał do­sko­nal­szych cyc­ków.

By­łam szczu­pła, jed­nak na moim brzu­chu po­zo­stało tro­chę luź­nej skóry, roz­stę­pów i bli­zna po ce­sar­skim cię­ciu, któ­rym za­koń­czył się po­ród Hay­ley.

Mi­chael wo­dził pal­cem po jed­nym z roz­stę­pów i po­ca­ło­wał moją bli­znę.

– Je­steś cu­downa, a twoje ciało opo­wiada twoją hi­sto­rię. Uwiel­biam cię. Wcze­śniej też tak było, ale te­raz, kiedy wresz­cie cię mam, to… ja pier­dolę, to naj­lep­sza rzecz w ży­ciu – po­wie­dział chra­pli­wym gło­sem, jakby wy­czu­wa­jąc moją nie­pew­ność.

– Mi­key, chodź tu i po­ca­łuj mnie, mój przy­stoj­niaku. Dzięki to­bie czuję się na­prawdę wy­jąt­kowo.

Przy­cią­gnę­łam go do sie­bie i znowu się po­ca­ło­wa­li­śmy.

– Nie zro­bimy nic, czego nie bę­dziesz chciała, ale Boże, tak cię pra­gnę, że za­raz eks­plo­duję – po­wie­dział mię­dzy po­ca­łun­kami.

Po­czu­łam na udzie jego twar­dego pe­nisa i roz­chy­li­łam nogi, wciąż ma­jąc na so­bie majtki. Dzięki Bogu tego wie­czoru wło­ży­łam ładny kom­plet bie­li­zny, a nie zwy­kłe ba­weł­niane majtki i sta­nik.

Jed­nym szyb­kim ru­chem ro­ze­brał mnie do końca i po­woli po­szu­kał pal­cami mo­jej roz­pa­lo­nej cipki. Była mo­kra i go­towa, by go przy­jąć. Po­woli wszedł na nowy po­ziom, za­nu­rzył je­den pa­lec, roz­sma­ro­wał moją wil­goć na łech­taczce, a na­stęp­nie za­czął ją po­cie­rać.

Ca­ło­wa­li­śmy się, dy­sza­łam co­raz gło­śniej. Nie mo­głam dłu­żej cze­kać.

– Do­cho­dzę, nie po­wstrzy­mam tego – wy­szep­ta­łam, gdy moje ciało wy­peł­niło po­wolne pie­kące mro­wie­nie. Wresz­cie rzu­ci­łam się w prze­paść. Mój cu­downy współ­pra­cow­nik do­pro­wa­dził mnie do or­ga­zmu pal­cami. Włosy opa­dły mu na oczy, bar­dzo długo na mnie pa­trzył.

– Dzię­kuję – po­wie­dział i mnie po­ca­ło­wał.

Nie mo­gli­śmy się od sie­bie ode­rwać, cały czas ba­da­li­śmy swoje ciała.

– To ja dzię­kuję – od­par­łam. – Chcesz się ze mną ko­chać? Praw­do­po­dob­nie od­ro­sła mi błona dzie­wi­cza i nie mogę obie­cać, że nie je­stem po­kryta pa­ję­czyną. – Za­śmia­łam się i za­czę­łam gła­skać twarde mię­śnie jego ple­ców.

– Szcze­rze w to wąt­pię. Je­steś mo­kra i go­towa na mnie. – Roz­ło­żył moje nogi, a po­tem prze­chy­lił się, żeby otwo­rzyć szu­fladę w sto­liku noc­nym i wy­jąć z niego pre­zer­wa­tywę. Ro­ze­rwał fo­liowe opa­ko­wa­nie i na­cią­gnął gumkę na twar­dego pe­nisa.

– Zro­bię to po­woli, ale kiedy już znajdę się w środku, nie będę w sta­nie się po­wstrzy­mać. Nie dam rady. Po­wiedz mi, że się zga­dzasz. – Zna­lazł moje roz­pa­lone wej­ście i za­czął się wsu­wać cen­ty­metr po cen­ty­me­trze. Ku­tas Mike’a był długi i gruby, pro­por­cjo­nalny do jego wzro­stu. – Ja pier­dolę, Lo­uisa, je­steś taka cia­sna, co­fam to, co po­wie­dzia­łem, chyba rze­czy­wi­ście od­ro­sła ci błona dzie­wi­cza. Wszystko do­brze, ko­cha­nie?

Nie by­łam w sta­nie wy­du­sić z sie­bie ani słowa, to cie­pło, to do­zna­nie, to uczu­cie cał­ko­wi­tego wy­peł­nie­nia w po­łą­cze­niu z mo­imi przy­tła­cza­ją­cymi uczu­ciami do tego męż­czy­zny… to było dla mnie po pro­stu zbyt wiele.

– Mike, pieprz mnie. Pro­szę, mocno, te­raz. Chcę, że­byś dał z sie­bie wszystko.

Nie wa­hał się ani chwili i za­czął na mnie na­pie­rać jak sza­lony, pot ka­pał mu z czoła.

– Znów do­cho­dzę, Mike, dojdę bar­dzo mocno. Co ty ze mną ro­bisz? – Za­plo­tłam nogi na jego ple­cach. Rzu­cił mi ko­lejny uśmiech, tak jakby do­sko­nale wie­dział, że jest bo­giem seksu.

Do­szłam. Moja cipka za­częła się na nim za­ci­skać, do­pro­wa­dza­jąc go do sza­leń­stwa. Po chwili z jego ust rów­nież wy­do­był się jęk. Wie­dzia­łam, że do końca ży­cia za­pa­mię­tam wy­raz jego twa­rzy. Już ni­gdy tego nie za­znam, tego pra­gnie­nia dru­giej osoby, która pra­gnie mnie w ta­kim sa­mym stop­niu jak ja jej.

– Wszystko w po­rządku? – za­py­tał, gdy ze mnie wy­szedł i po­ło­żył się na boku.

– Le­piej niż w po­rządku – od­po­wie­dzia­łam i uło­ży­łam się wy­god­nie na jego łóżku.

– By­łaś. Po pro­stu. Nie­sa­mo­wita. – Po­ca­ło­wał mnie w po­li­czek, nos, a po­tem w usta. – Mu­szę się umyć, za­raz wra­cam.

Chyba się zdrzem­nę­łam, bo gdy się obu­dzi­łam, wo­kół pa­no­wała ciem­ność, a ja po­czu­łam cie­pło. Mi­chael spał obok mnie na boku, prze­ście­ra­dło za­kry­wało jego pe­nisa, ale ręka zna­la­zła drogę do mo­jej piersi. Po­ru­szył się we śnie i wy­mam­ro­tał coś, co brzmiało jak:

– Lo­uisa, jest mi tak do­brze, tak bar­dzo cię pra­gnę, ko­cha­nie, weź mnie, tak jak chcesz.

Moje ręce za­częły żyć wła­snym ży­ciem, nie mo­głam ich po­wstrzy­mać. Zje­chały w dół, do jego ku­tasa, i za­częły pie­ścić jego czu­bek. Wy­cie­kła kro­pelka prze­zro­czy­stego płynu, a ja się po­chy­li­łam, żeby ją zli­zać.

– Ko­cha­nie, nie prze­ry­waj – mruk­nął za­spa­nym gło­sem.

Wzię­łam go do ust jed­nym ru­chem, aż do pod­stawy. Ssa­nie i li­za­nie jego twar­dego pe­nisa spra­wiało mi ogromną przy­jem­ność. Moja cipka znów była mo­kra i spra­gniona. Otwo­rzy­łam szu­fladę, w któ­rej, jak już wie­dzia­łam, trzy­mał pre­zer­wa­tywy, za­ło­ży­łam mu jedną i na niego we­szłam.

– Chcę cię ujeż­dżać – wy­dy­sza­łam.

Te­raz już Mi­chael się obu­dził, ale jego oczy na­dal były za­spane i po­ciem­niały z po­żą­da­nia. Kiw­nął głową i po­mógł mi przy­su­nąć pe­nisa do mo­jego wej­ścia. Opu­ści­łam się na niego. Opar­łam się dłońmi o jego klatkę pier­siową, a na­stęp­nie po­chy­li­łam się, by go po­ca­ło­wać. Ujeż­dża­nie go było no­wym spo­so­bem na zna­le­zie­nie przy­jem­no­ści. Szybko do­szłam, a po chwili on po­dą­żył za mną i kilka razy wy­pchnął bio­dra.

– Sza­leję za tobą – po­wie­dział w ciem­no­ści. – Już od ja­kie­goś czasu. – Zdjął pre­zer­wa­tywę, za­wią­zał ją i rzu­cił na pod­łogę.

– Nie tak bar­dzo jak ja za tobą. Nie mogę uwie­rzyć, że mnie pra­gniesz – po­wie­dzia­łam z po­wagą.

– Co? – spy­tał zdu­miony. – A dla­czego nie? Je­steś naj­bar­dziej nie­sa­mo­witą, miłą i in­te­li­gentną ko­bietą, jaką kie­dy­kol­wiek spo­tka­łem. – Po­ca­ło­wał mnie raz jesz­cze. – Le­piej w to uwierz. Chcę cie­bie. Żad­nej in­nej ko­biety.

– Je­stem stara i mam dzieci. A ty po­wi­nie­neś mieć ko­goś młod­szego. Ko­goś, z kim bę­dziesz mógł mieć wła­sne dzieci – szep­nę­łam.

– Lo­uiso, ale ja nie chcę ni­kogo in­nego i w ogóle nie my­ślę o dzie­ciach. Nie cho­dzi o to, że pew­nego dnia nie będę ich chciał. Ale na ra­zie pra­gnę tylko cie­bie.

Przy­tu­li­łam się do niego i znów za­snę­li­śmy.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: