- W empik go
Na jedną kartę - ebook
Na jedną kartę - ebook
Henryk Sienkiewicz to nie tylko autor niezapomnianych powieści i nowel, lecz także twórca sztuk scenicznych. Laureat literackiej Nagrody Nobla był także świetnym dramaturgiem.
„Na jedną kartę” to sztuka społeczno-obyczajowa. Jej premiera odbyła się we Lwowie 14 marca 1879 r. W dwa lata później dramat wystawiono w warszawskim Teatrze Rozmaitości.
Bohaterem dramatu „Na jedną kartę” jest człowiek z nizin społecznych, doktor Józwowicz, wychowanek i lekarz księcia Starogrodzkiego, a zarazem działacz polityczny ugrupowania demokratycznego. Prowadzi on grę polityczną i wyborczą jako kandydat na posła demokratów. Jednocześnie stara się zdobyć rękę córki księcia Starogrodzkiego, Stelli. Na drodze do szczęści stoi jednak narzeczony Stelli, Jerzy Pretwic. Józwowicz postanawia usunąć z drogi rywala. Knuje intrygę, którą doprowadza do pojedynku narzeczonego Stelli z Karolem hrabią Drahomirem...
Kategoria: | Literatura piękna |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7903-757-5 |
Rozmiar pliku: | 2,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Osoby
Akt pierwszy
Scena I
Scena II
Scena III
Scena IV
Scena V
Scena VI
Scena VII
Scena VIII
Akt drugi
Scena I
Scena II
Scena III
Scena IV
Scena V
Scena VI
Scena VII
Scena VIII
Akt trzeci
Scena I
Scena II
Scena III
Scena IV
Scena V
Scena VI
Scena VII
Scena VIII
Scena IX
Scena X
Scena XI
Scena XII
Scena XIII
Scena XIV
Scena XV
Akt czwarty
Scena I
Scena II
Scena III
Scena IV
Scena V
Scena VI
Scena VII
Scena VIII
Scena IX
Akt piąty
Scena I
Scena II
Scena III
Scena IV
Scena V
Scena VI
Scena VII
Scena VIII
Scena IX
Scena XAkt pierwszy
Scena I
KSIĘŻNICZKA STELLA, PANI CZESKA
CZESKA
Czemuż mi to mówisz dopiero teraz? Doprawdy, moja Steluniu, że mam ochotę gniewać się na ciebie. Jak to? mieszkam o wiorstę drogi, byłam twoją nauczycielką, zanim cię oddali w ręce Francuzek i Angielek, widuję cię prawie co dzień, kocham moje maleństwo z całej duszy, i przez całe tygodnie nie zdobyłaś się na powiedzenie mi: jestem narzeczoną! Nie męcz mnie przynajmniej teraz dłużej i mów: kto on jest?
STELLA
Zgadnij, mateczko!
CZESKA
Skoro mnie nazywasz mateczką, nie każ zgadywać.
STELLA
Ale ja chcę, żebyś zgadła, żebyś powiedziała mi: naturalnie, że ten, nie kto inny. Nie uwierzysz, jak mi to pochlebi i jak mnie ucieszy.
CZESKA
A więc hrabia Drahomir.
STELLA
Ach!
CZESKA
A zarumieniłaś się? Prawda, że niedawno tu bawi, ale jaki miły, jaki sympatyczny, jaki wesoły! O, moje stare oczy dobrze widzą, i gdym was zobaczyła razem, zaraz pomyślałam sobie: śliczna para! może co z tego będzie!
STELLA
Nic z tego nie będzie, mateczko, bo... pan Karol jest wprawdzie bardzo sympatyczny, ale narzeczonym moim jest pan Jerzy.
CZESKA
Pan Jerzy Pretwic?
STELLA
Tak. Czy to cię dziwi?
CZESKA
Nie, moje drogie dziecko. Niech cię Bóg błogosławi – skądżebym się miała dziwić? Tylko, że ja tak lubię hrabiego Drahomira, więc myślałam, że to on... Pan Jerzy Pretwic!... O, bynajmniej! wcale mu się nie dziwię, że cię pokochał. Ale to także jakoś prędko się stało! Jakże wy dawno się znacie? bo to ja, siedząc w swoim Berwinku, nic nie wiem, co się dzieje w okolicy.
STELLA
Od trzech miesięcy. Mój narzeczony odziedziczył tu majątek po Jazłowieckich i przyjechał, jak pani wie, z bardzo daleka. On był bliski krewny Jazłowieckich, a i sam pochodził ze znakomitej rodziny. Kochana pani słyszała o Pretwicach?
CZESKA
Nic a nic, Stelko. Co mi tam heraldyki!
STELLA
Niegdyś, ale to już całe wieki temu, Pretwicowie byli i z nami spokrewnieni. To bardzo znakomita rodzina. O! inaczej papo by się nie zgodził... Otóż pan Pretwic przyjechał tu, objął dobra po Jazłowieckich, poznał się z nami i...
CZESKA
I zakochał się w tobie. Na jego miejscu byłabym to samo zrobiła. To go podnosi w moich oczach.
STELLA
Alboż tego potrzebował?
CZESKA
Nie, koteczku drogi – bądź spokojna. Wiesz, że aż śmieją się ze mnie, że zawsze widzę w ludziach wszystko najlepsze... Z pięknej rodziny, młody, bogaty, przystojny, dobrze wychowany... tylko...
STELLA
Tylko?
CZESKA
Jakieś ptaszki mi śpiewały, bo nawet nie pamiętam kto mówił, że trochę do burzy podobny.
STELLA
Bo też życie jego było burzą, ale się w niej ten szlachetny człowiek nie złamał.
CZESKA
To tym lepiej. Słuchaj, dziecko: tacy ludzie najlepsi, bo to najprawdziwsi mężczyźni. Im więcej się zastanawiam, tym szczerzej ci winszuję.
STELLA
Dzięki, i rada jestem, żem wreszcie mówiła z tobą otwarcie. Ja tu istotnie jestem bardzo samotna: papo wiecznie niedomaga, naszego doktora od trzech miesięcy w domu nie ma.
CZESKA
Daj no pokój z waszym doktorem.
STELLA
Zawsze go nie lubisz?
CZESKA
Wiesz, że nie uprzedzam się do ludzi, ale nie mogę się do niego przekonać.
STELLA
A czy wiesz, że ofiarowano mu katedrę w uniwersytecie, a przy tym stara się o mandat poselski. Mateczko! doprawdy jesteś niesprawiedliwa, bo on po prostu poświęca się dla nas. Taki sławny, zamożny już i uczony, a jednak siedzi u nas, choć cały świat przed nim otworem. Byłabym się go z pewnością poradziła...
CZESKA
Miłość, Steluniu, nie choroba... ale mniejsza tam o niego, niech mu Bóg pomaga. Powiedz no lepiej, kotku, ale tak szczerze, bardzo ty się kochasz?
STELLA
Widzisz przecie, jak prędko wszystko poszło, że i pani Miliszewska przyjeżdżała tu ze swoim synem. Wiedziałam, że o mnie idzie; bałam się, choć niepotrzebnie, żeby i papie nie przyszło to do głowy...
CZESKA
Nie odpowiadasz mi na pytanie...
STELLA
Bo jak tu mówić wyraźnie? Życie pana Jerzego, mateczko, to szereg czynów bohaterskich, poświęceń i niebezpieczeństw. Raz już był prawie zgubiony i nie żyłby dziś, gdyby go nie wyratował hrabia Drahomir. Ale jak też on go kocha za to! Co chcesz? – Znać na moim narzeczonym odległe pustynie, długą samotność i długie cierpienia. Gdy jednak zacznie rozsuwać przede mną swe życie, doprawdy, zdaje mi się, ze kocham bardzo tego żelaznego człowieka. Żebyś wiedziała, jak on nieśmiało, a jednak serdecznie wypowiedział co czuje dla mnie, a potem dodał, iż wie, że jego ręce za szorstkie...
CZESKA
Nie za szorstkie, bo poczciwe. Po tym, co o nim mówisz, całą mu duszą sprzyjam.
STELLA
A jednak, mateczko, mimo tego wszystkiego, czuję się czasem bardzo nieszczęśliwą.
CZESKA
I co to jest, Stelko? dlaczego?
STELLA
Dlatego, że chwilami nie możemy się zrozumieć wzajemnie. Uczucia, mateczko, są dwojakie: jedne jak skały potężne i niewzruszone, drugie jak strumień, w którym się przejrzeć można. Otóż gdy patrzę na uczucia Jerzego, widzę ich ogrom i niewzruszoność, ale dusza moja nie odbija się w nich jak twarz w przejrzystym strumieniu. Ja go kocham, to prawda, ale chwilami zdaje mi się, że jeszcze mocniej kochać bym mogła, że nie kładę wszystkich sił serca w to przywiązanie, i wtedy to czuję się nieszczęśliwą...
CZESKA
Ależ ja bo tego nie rozumiem prawie. Biorę życie po prostu: kocham, lub nie. Ej Stelko! świat jest tak mądrze urządzony, a Bóg tak dobry, że nic łatwiejszego niż szczęście. Nie trzeba tylko plątać spraw Bożych. Cicho, dziecko! Jesteś zakochana aż strach! Co tam!
STELLA
O! właśnie czego mi było potrzeba, to tej ufności w przyszłość, tego twojego optymizmu. Wiedziałam, że się namarszczysz, kochana weredyczko, i powiesz: co tam! Zaraz mi trzeźwiej i weselej. Boję się tylko trochę naszego doktorka. Ale co to?
patrząc przez okno
To nasi panowie: pan Jerzy i hrabia Drahomir!
CZESKA
patrząc przez okno
Ślicznie wygląda twój przyszły; ale i hrabia Drahomir także. Dawno on bawi u Jerzego?
STELLA
patrząc przez okno
Od dwóch tygodni. Pan Jerzy prosił go umyślnie... Idą już.
CZESKA
A serduszko tam: puk, puk?...
STELLA
Nie sprzeciwiaj się, niedobra.
To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.