Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Nie dajmy się zwariować! - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
17 października 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Nie dajmy się zwariować! - ebook

Darwin: Czegoś w życiu się nauczyliśmy. Nie dać się zmanipulować czyli — nie dawać sobie wciskać propagandy, obłąkanych doktryn, mitów ani innego psychotycznego postrzegania rzeczywistości. I nie pozwolić na ograniczenie wolności słowa. Erwin: A co z intuicją? Nie wierzysz w intuicję? Darwin: Owszem. Właśnie intuicja mówi mi, że koniec tej przygody z Marsem i czas wracać na Ziemię. Trzeba ratować naszą planetę. Erwin: Przed kim? Darwin: Przed głupcami. (Fragment sztuki ”Ekspedycja Mars One”)

Kategoria: Literatura piękna
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8351-640-0
Rozmiar pliku: 4,5 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Drogi Czytelniku,

nie wiem, kim jesteś, ale zakładam, że jesteś osobą oczytaną i ciekawą wiadomości, co się obecnie dzieje w Szwecji, w tym wrzącym tyglu multikulti. Nie zawiedziesz się, biorąc niniejszy tom do ręki.

Szwecja to dzisiaj wieża Babel, kraj kontrastów i absurdów wartych opisania. Zrobiłam to więc w moich kabaretach satyrycznych oraz w sztukach teatralnych. Oba programy kabaretowe oraz jedna ze sztuk zostały wystawione w Sztokholmie przez Polskie Towarzystwo Teatralne w Szwecji i spotkały się z entuzjastycznym przyjęciem ze strony polonijnej publiczności.

Utwory opierają się na autentycznych wydarzeniach i można by je określić jako tragifarsy lub czarne komedie. Kilka sztuk zostało przetłumaczonych na język szwedzki dla jednego z teatrów sztokholmskich, niestety próby pierwszej z nich przerwała pandemia.

Mieszkam w tym kraju od roku 1983, jestem ławnikiem w jednym z okręgowych sądów sztokholmskich, a więc wiem, o czym piszę. Po prawie każdym tekście umieściłam przypisy, które objaśniają osoby i/lub wydarzenia, które mogą być nieznane czytelnikowi zamieszkałemu w Polsce. Wszystkie postacie mówią do siebie „na ty” odkąd w roku 1967 wprowadził ten zwyczaj ostatni dyrektor generalny Zarządu Służby Zdrowia i Aptek Bror Rexed.

Mam nadzieję, Czytelniku i Czytelniczko, że pośmiejesz się, zadziwisz, zastanowisz lub oburzysz, ale nie pozostaniesz obojętny(a) w stosunku do kraju, który od dawna był czymś w rodzaju ziemi obiecanej dla Polaków, a obecnie jest jak statek, który stracił busolę i dryfuje po oceanie absurdu i bezsilności.

Sztokholm, listopad 2021

Siły absurdu, ich zadufanie w sobie, brak zdolności logicznego myślenia oraz utrata instynktu samozachowawczego narażają na szwank bezpieczeństwo kraju i jego obywateli w obliczu niezwykle groźnej sytuacji międzynarodowej. Równie groźna jest sytuacja wewnątrz kraju ze względu na stale rosnącą ilość gangsterów, zagrażających stabilności państwa. Skutkiem błędnych decyzji oraz braku umiejętności przewidywania siedzimy wszyscy na beczce prochu. Miejmy nadzieję, że nie wybuchnie…

Sztokholm, sierpień 2023

Dana Platter

autorka niepokornaOda do Panny Dany

Panno zielonooka w ukwieconej sukience

widzimy się nie co dzień lecz cóż nam trzeba więcej

gdy szarość i rutyna wypełnia duszy brzemię

wnet dostrzegamy Twoje kolory i odcienie.

Panno srebrzystowłosa odziana w życia owal

Ty słowa w prawdę zmieniasz jak żarem w kuźni kowal

przekuwa złom na miecze. I stwarzasz cuda wielkie

swym rzadko spotykanym wysokim intelektem.

I chociaż wiele Panien ta ziemia jeszcze nosi

niech Ciebie jak najdłużej o Twą obecność prosi.

I my nadzieję dzierżąc w swych sercach jak należy

dla Ciebie będziem Dano jak dawni kosynierzy.

Panuj nam Panno Dano tak długo jak zapragniesz

i przyjmij od nas bukiet pachnących ziół przyjaźni,

uściski serdeczności, buziaki ust gorące,

życzenia Panno Dano te przyjmij z serc płynące.

Monika Dobra Rok 2016

_Wiersz na moje urodziny napisała Monika Dobra, reżyserka teatralna z Wrocławia i członkini zespołu aktorskiego w Kabarecie Linoskoczka oraz w „Ihaha! Końska sprawa…”._

_Wahałam się długo czy wiersz opublikować, ale ponieważ Monika napisała go z własnej inicjatywy i zaskoczyła mnie niesłychanie, chcę go udostępnić czytelnikom._ _Przysięgam, że nie mam o sobie aż tak dobrego zdania jak ma_ _o mnie autorka wiersza…_

Paulina Czarnota, Dana Platter, Monika Dobra i Piotr Jodłowski w „Kabarecie Linoskoczka”

Piotr Jodłowski i Małgorzata Jabłoński w piosence „Latin lover”

Paulina Czarnota, Marta Szubert, Monika Dobra i Beata Laszkowska w piosence „Zabawa w remizie”

Monika Dobra jako Teodora z Pasikurowic

Dominika Pacut jako Zielona Wróżka w skeczu „Magiczny napój”

Monika Dobra i Dana Platter w skeczu „Teodora z Pasikurowic”

Piotr Jodłowski i Monika Dobra w skeczu „Trans-artyzm”

Daniel Jonczyński, Julian Karwacki, Grzegorz Palarz i Paweł Szwichtenberg w skeczu „Gaśnica”

Piotr Szwichtenberg i Monika Dobra w skeczu „Kopyta”

Beata Laszkowska, Grzegorz Palarz i Karolina Iwaniec w wierszu „My hero”

Dana Platter w kabarecie „Ihaha! Końska sprawa…”

Dana Platter, Paweł Szwichtenberg i Karolina Iwaniec w skeczu „Biuro zatrudnienia”

Zespół w melorecytacji „Obojętni”

Daniel Jonczyński i Beata Laszkowska w skeczu „Miłość jest ślepa”

Beata Laszkowska i Julian Karwacki w skeczu „Randka w ciemno”

Karolina Iwaniec i Monika Dobra w skeczu „Gdzie ci mężczyźni”

Daniel Jonczyński, Monika Szczecińska, Dana Platter i Beata Laszkowska w „All inclusive”

Daniel Kalita i Janusz Antolak w „All inclusive”

Sławomir Borkowski, Beata Laszkowska, Dana Platter, Karina Popiel, Daniel Jonczyński, Monika Szczecińska, Helena Rusiecka i Kenneth Platter w „All inclusive”

Dana Platter, Ewa Nordin i Paulina CzarnotaTrzy skecze

_(które nie weszły do programów kabaretowych)_

Dyskryminacja

_Decyzją rządową podjętą w 2013 roku Rzecznik d/s Dyskryminacji (DO) wraz z setką swoich urzędników miał przenieść się ze śródmieścia Sztokholmu na przedmieście Rinkeby lub Tensta. Rzecznik zaprotestował tłumacząc, że nie może znaleźć odpowiednich pomieszczeń. W lutym 2015 rząd wycofał się z tego żądania i zezwolił na szukanie lokalu dla urzędu w innych dzielnicach._

DZIENNIKARZ _(wchodzi i melduje się w recepcji):_

Czy mogę widzieć się z Rzecznikiem do Spraw Dyskryminacji? Jestem dziennikarzem, chcę zrobić wywiad.

RZECZNIK _(otwiera drzwi)_:

Wpuścić! Słucham, o co chodzi?

DZIENNIKARZ:

O waszą przyszłość. Mieliście przenieść się do Rinkeby albo Tensty bliżej dyskryminowanych i odmówiliście. Wolicie zostać w centrum Sztokholmu. Dlaczego? _(Podsuwa mikrofon Rzecznikowi)._

RZECZNIK:

Musimy mieć dystans. Z centrum widzimy obrzeża i mamy perspektywę, a na przedmieściu nie zobaczymy nic. Czarno. To jakbyśmy przenieśli się do Afryki albo na Bliski Wschód.

DZIENNIKARZ:

Ale tam jesteście pośród dyskryminowanych; można by powiedzieć, że władza zeszła pod strzechy.

RZECZNIK:

Raczej między stragany z warzywami i stoiska z kebabem. Strzech tam przecież nie ma.

DZIENNIKARZ:

Ale są karaluchy. Domy dawno nieremontowane. No i jest suszony kot.

RZECZNIK:

Co takiego?

DZIENNIKARZ:

Importowany narkotyk. Bardzo skuteczny.

RZECZNIK:

A tak, suszony kat. No właśnie, to nie jest odpowiednie otoczenie dla władzy. Władza przebywająca pośród zamroczonych katem może stracić zdrowy osąd. A my musimy przecież walczyć z dyskryminacją!

DZIENNIKARZ:

W jaki sposób?

RZECZNIK:

Dyskryminowani na przedmieściu w takiej Tenście czy Rinkeby nie wiedzą, że są dyskryminowani. Muszą pojechać do centrum Sztokholmu i zobaczyć, że istnieje inny świat. Musimy im dać tę możliwość.

DZIENNIKARZ:

No tak, inaczej by się stamtąd nie ruszyli. A może byście przenieśli urząd do Djursholmu? Do miliarderów?

RZECZNIK:

Rozważamy to właśnie. To byłby jeszcze większy kontrast.

DZIENNIKARZ:

A może byście dali dyskryminowanym tam mieszkania? Najlepiej wille w klasie dwadzieścia, trzydzieści milionów za sztukę. I socjal pewnie jest tam wyższy?

RZECZNIK _(ucieszony)_:

Świetny pomysł! Jak to dobrze porozmawiać z kimś inteligentnym.

DZIENNIKARZ:

Bardzo mnie cieszy pozytywna ocena mojej inteligencji, ale ja tylko wyciągam logiczne wnioski. Próbuję sobie wyobrazić, jak będzie wyglądała walka z dyskryminacją w przyszłości.

RZECZNIK:

Zaraz, ja tylko zapiszę te wnioski. Będę mieć podstawę o przydział lokali w Djursholmie. Dziękuję panu!

DZIENNIKARZ:

Nie ma za co. Wszyscy powinniśmy przecież przyczyniać się do zbudowania sprawiedliwego społeczeństwa. Człowiek dyskryminowany nie może przecież pracować bo jest zraniony. Musi leczyć zranione ego i wtedy na przykład żuje suszonego kota. Chciałem powiedzieć kata. Ale nie wszyscy mają dostęp do tego specyfiku. Trzeba im więc pomóc. Idę organizować demonstrację pod hasłem: „Precz z dyskryminacją! Kat dla wszystkich!”

Sztokholm 2015

_Kat to jest roślina o działaniu narkotycznym, powszechnie używana przez Somalijczyków oraz na Półwyspie Arabskim. Jest szmuglowana z Afryki do Rinkeby w dużych ilościach._ _Kat z początku pobudza, ale potem otępia, człowiek staje się niezdolny do normalnego funkcjonowania, do nauki i do pracy. Prawie wszyscy Somalijczycy w Rinkeby używają kat._

Japońskie pieniądze

_W końcu marca 2014 roku dziesiątki osób w dwóch miastach japońskich znalazły w swoich skrzynkach pocztowych pieniądze, zarówno banknoty jak i monety oraz talony na towary._ _W sumie obdarowani otrzymali łącznie 760.000 jenów czyli ok 47.000 koron. Połowa osób odmówiła przyjęcia mistycznych pieniędzy i zwróciła pieniądze na policję. Policja japońska po serii numerów na banknotach usiłuje wytropić tajemniczego darczyńcę. (Informacja z „Dagens Nyheter”)._

_Wchodzą dwie osoby, Kobieta i Mężczyzna._

KOBIETA:

Cześć Felek, czy ty słyszałeś o tej historii w Japonii?

MĘŻCZYZNA:

Że ktoś ludziom pieniądze wtyka do skrzynek pocztowych?

Tak, słyszałem. Dziwna sprawa.

KOBIETA:

Jak myślisz, kto to może być?

MĘŻCZYZNA:

Jakiś kawalarz. Ma za dużo forsy i nie wie, co z nią robić, to wkłada ludziom pieniądze do skrzynek, a potem się zaczaja.

KOBIETA:

Na kogo?

MĘŻCZYZNA:

No na tych, co dostali. Podgląda ich, jakie mają miny jak zobaczą tę forsę w skrzynce. Przecież wiesz, że Japończycy nie pokazują swoich uczuć, a więc nie robią min. Pokerowa twarz.

KOBIETA:

E nie, ja myślę, że to ktoś, kto ma poczucie winy za coś i chce tę winę odkupić.

MĘŻCZYZNA:

To w taki sposób? To nie mógł popełnić harakiri jak to u nich? Tylko pieniędzy się pozbywa?

KOBIETA:

A co myślisz, że Japończycy to Polacy? Pokaż mi takiego, co by ludziom szmal do skrzynek wrzucał.

MĘŻCZYZNA:

No nie, Polak by czegoś takiego nie zrobił. To niekatolickie. Polak, katolik i alkoholik pieniędzy potrzebuje na swój nałóg. Żeby podtrzymać tradycję narodową.

KOBIETA _(nuci)_:

A kto nie wypije, tego we dwa kije, łupu cupu, łupu cupu, niech po polsku żyje.

MĘŻCZYZNA:

No widzisz. Polak dba o ciągłość histeryczną.

KOBIETA:

No chyba chciałeś powiedzieć historyczną.

MĘŻCZYZNA:

Nie, histeryczną. Polak jest z natury histeryczny. I to od zarania dziejów. Na przykład taka Wanda, co nie chciała Niemca. Histerycznie się utopiła. I co jej z tego przyszło? A jakby się za niego chajtnęła to miałaby dobrze, Mercedesem by jeździła i w porządnej chałupie mieszkała.

KOBIETA:

E, coś tu pokręciłeś, przecież wtedy nie było Mercedesów.

MĘŻCZYZNA:

No dobrze, może być BMW.

KOBIETA:

Felek, BMW też nie było, były konie!

MĘŻCZYZNA:

Koń też dobry.

KOBIETA:

Ja w każdym razie uważam, że ten, co ludziom pieniądze podrzucił, jest niezupełnie normalny, a ci, co zwrócili są chorobliwie uczciwi. Honorowi.

MĘŻCZYZNA:

Dokładnie. To jakiś japoński sposób postępowania. Polak by nigdy nie zwrócił. Polakowi się wszystko należy.

KOBIETA:

Przynajmniej tak uważają niektórzy tacy co przyjechali do Szwecji. Pierwsze to chcą wiedzieć, co im się należy — zasiłki na dzieci, bonus za naukę szwedzkiego, zasiłek dla bezrobotnych, socjal, mieszkanie.

MĘŻCZYZNA:

I słusznie. Szwedzi są nam to winni za potop.

KOBIETA:

Felek, toć to było trzysta lat temu z okładem, to już się przedawniło!

MĘŻCZYZNA _(podnosi palec do góry, z namaszczeniem)_:

Krzywdy histeryczne się nie przedawniają!

KOBIETA:

Nie histeryzuj bo to śmieszne.

MĘŻCZYZNA:

Ja nie jestem śmieszny. Ja jestem sprawiedliwy. Ja chcę rewanżu za Częstochowę!

KOBIETA:

Taak? To napisz do szwedzkiego Rzecznika d/s Wymiaru Sprawiedliwości, że jako Polak żądasz odszkodowania za historyczną krzywdę.

MĘŻCZYZNA:

I przeprosin.

KOBIETA:

Za co?

MĘŻCZYZNA:

No za to, że Szwedzi najechali na Polskę i nie zapytali najpierw, czy mogą.

KOBIETA:

Felek, od kiedy najeźdźca pyta o pozwolenie? Historii w szkole nie miałeś? No i wiesz, że musisz to pismo napisać zgrabnie po szwedzku.

MĘŻCZYZNA:

Oj, to będzie problem. Nie za bardzo znam szwedzki.

KOBIETA:

Co, nie znasz szwedzkiego? A jak długo tu mieszkasz?

MĘŻCZYZNA:

No już będzie dziesięć lat.

KOBIETA:

Aha, to odkąd Polska wstąpiła do Unii. A spytałeś o pozwolenie,

czy tu możesz zostać? Przecież nikt cię tu nie prosił.

MĘŻCZYZNA:

Ja nie muszę pytać o pozwolenie, ja mam prawo. Mnie się należy!

KOBIETA:

Wiesz, do Japonii to ty byś się nie nadawał.

MĘŻCZYZNA:

Dlaczego nie? Jakbym znalazł pieniądze w swojej skrzynce na listy to bym zaraz poleciał do sąsiadów i zobaczył, czy u nich też leżą.

KOBIETA:

I co, wziąłbyś?

MĘŻCZYZNA:

A jak. Czemu nie. Praktyczny jestem.

KOBIETA:

A nie słyszałeś o uczciwości?

MĘŻCZYZNA:

Uczciwy to jest taki, co ciężko pracuje, a jak mu za mało płacą, to patrzy, żeby sobie dorobić. Ja na przykład jestem chwilowo bezrobotny, to puszki zbieram. Oddaję do punktu skupu i dostaję korony.

KOBIETA:

A za te korony idziesz do Systemu i kupujesz piwo, prawda?

MĘŻCZYZNA:

No chętnie bym posmakował japońskiej wódki, ale w Systemie nie mają.

KOBIETA:

A gdzie mieszkasz?

MĘŻCZYZNA:

U Szweda w garderobie. Ale muszę się wyprowadzić, bo chce czynsz. Chciałem mu wytłumaczyć, że nie powinien żądać ode mnie czynszu, bo jest mi winien za Częstochowę, ale nie umiem tego powiedzieć po szwedzku… Macham rękami, próbuję dwa słowa po niemiecku, trzy po angielsku, a on nic nie rozumie. Nieinteligentny jakiś…

KOBIETA:

No tak, i pomyśleć, że Polska miała się stać Japonią północy. Był taki jeden co nam to obiecywał. No ale nie wyszło. Nie ten sposób postępowania!

Sztokholm 2014

_Zrobienie z Polski Japonii Północy obiecywał kiedyś Lech Wałęsa._

Polska oczami profesora Zimbardo

_Słynny psycholog amerykański prof. Philip Zimbardo otwiera na Śląsku Zimbardo Youth Center, w którym będzie starał się zmienić sposób myślenia i postępowania Polaków._

PROF. ZIMBARDO _(przyjmuje pierwszego polskiego klienta):_

Witam pana _(szeroki uśmiech)_. Jaki ma pan problem?

KLIENT:

Panie profesorze, ja naprawdę potrzebuję pomocy. Nie wiem jak się zachowywać, bo jak zagaduję ludzi na ulicy albo się do nich uśmiecham to mi odburkują albo patrzą na mnie jak na wariata. Zadowolony to znaczy chory albo zdrajca.

PROFESOR:

Proszę pana, jest pan Polakiem to powinien pan wiedzieć, że w Polsce normą społeczną jest odburkiwanie, skwaszenie i patrzenie bykiem.

KLIENT:

Wiem, ale ja się źle czuję wśród tych wiecznie naburmuszonych ludzi.

PROFESOR:

To musi pan zmienić kraj. My w USA uśmiechamy się do obcych, zagadujemy przyjaźnie bo wiemy, że otrzymamy w podzięce również uśmiech i parę miłych słów.

KLIENT:

No tak, ale ja nie mogę w tej chwili wyjechać.

PROFESOR:

A co pana trzyma?

KLIENT:

Etos narodowy. Ja tu muszę walczyć z wrogiem. Z tymi, którzy niszczą kraj.

PROFESOR:

Czyli kto?

KLIENT:

Oni. Oni niszczą kraj.

PROFESOR:

No właśnie, zawsze muszą być jacyś oni. Musi być wróg.

KLIENT:

Nie ma wroga — nie ma po co żyć.

PROFESOR:

Tak, życie bez wroga traci sens. Ale — tylu macie bohaterów narodowych na pomnikach. Ja bym ich pozrzucał z cokołów i umieścił wielki napis: „Ty”. Każdy ma w sobie bohatera.

KLIENT:

Całkiem niegłupi pomysł, kupuję!

PROFESOR:

W Polsce od zawsze bohaterowie wykluwali się w walce z najeźdźcami, z okupantami. Z Niemcami, z Rosjanami. A dziś z kim walczycie?

KLIENT:

No jak to z kim? Z rządem, z sejmem.

PROFESOR:

Czyli walczycie z demokratycznie wybranymi reprezentantami narodu. Ciekawy sposób pojmowania demokracji.

KLIENT:

To nie jest demokracja, to jest demokratura! Zatrzymajcie ten obłąkany świat, ja chcę wysiąść!

PROFESOR:

Ja w Polsce też się czasami czuję jak w szpitalu psychiatrycznym, muszę przyznać. Ale otwieram teraz Zimbardo Youth Center na Śląsku i będę tam wychowywał młode pokolenie. Może coś załapią.

KLIENT:

Pan w to wierzy? Przecież rodzice w domu wytłumaczą im, że to są jakieś amerykańskie bajdy, nie przystające do polskich warunków.

PROFESOR:

Jestem optymistą. Inaczej bym tu nie przyjeżdżał.

KLIENT:

Wierzy pan, że uśmiech zbawi świat?

PROFESOR:

Tak. Jak ludzie są dla siebie mili to cała machina społeczna sprawniej chodzi. _(Wyjmuje kamerę)._ Smile!

KLIENT:

Dzisiaj nie mogę się uśmiechać bo mi ząb na przedzie wypadł, a nie mam na dentystę. Oni mi za mało płacą.

PROFESOR:

No tak. Nic tylko robić rewolucję albo wyjechać. To na co pan się decyduje?

KLIENT:

Wie pan, po rozmowie z panem zmieniłem zdanie. Wyjadę do USA i tam się będę uśmiechał. Wy macie teraz dużo szczerbatych po kryzysie to nie będę się odróżniał!

Sztokholm 2014

_Philip Zimbardo, ur. w r. 1933, jest synem włoskich emigrantów z Sycylii. Jest emerytowanym profesorem psychologii na Uniwersytecie Stanforda w Kalifornii, posiada również dyplom z antropologii i socjologii z Uniwersytetu Yale. Wydał m.in. książkę „Efekt Lucyfera. Dlaczego dobrzy ludzie czynią zło”._

_W Polsce otwiera na Śląsku Zimbardo Youth Center dla dzieci i młodzieży, w którym ma zamiar realizować Heroic Imagination Project. Specjalizuje się w systemie edukacji zmian zachowania i myślenia. Najbardziej znany jest z przeprowadzenia kontrowersyjnego projektu więziennego._

_Prof. Zimbardo jest żonaty z pochodzącą z Polski Christiną Maslach (Krystyną Maślak), również profesorem psychologii._Ekspedycja „Mars One”

Komedia futurystyczna
Muzyka: Kenneth Platter

Osoby:

DARWIN (DAREK) — młody Polak, który wyrusza na podbój

Kosmosu

ERWIN — młodszy brat Darwina, który go samego nie

puści

HORTENSJA — dziewczyna Darwina, częściowo płocha

OM — Marsjanin

TAKAJAKA — Japonka, kobieta dzielna i wierząca w siebie

CARMEN — Hiszpanka znająca się na rzeczy

JEAN-CLAUDE — Francuz, który ma pomysł

PERNILLA PIPSSON — Szwedka, głęboko wierząca, ale nie w Boga

BILLY BOY — Amerykanin, wierzący w Boga, ale nie do

końca

GRISZA — Rosjanin, raczej niewierzący, ale niekoniecznie

SHANTI DEVI — Hinduska, która jest ponad

AVA I HECTOR — transseksualni Niemcy

SPIKER — przedstawiciel mediów, które mogą wszystko

AKT PIERWSZY

SCENA 1.

_Kompozycja „Celebration Day”. Pokój skromnie umeblowany._

_Na kanapie siedzi Darek i patrzy w ekran tableta. Wchodzi Erwin._

ERWIN:

Co tam googlujesz, Darek?

DAREK:

Cześć, bracie. Sprawdzam informację na temat projektu „Mars One”.

ERWIN:

Co to za projekt?

DAREK:

Chodzi o wyjazd na Marsa.

ERWIN:

A od kiedy to są wycieczki na Marsa?

DAREK:

Jeszcze nie ma, ale będą. I nie wycieczki, a kolonizacja. Nie słyszałeś o projekcie „Mars One”?

ERWIN:

O Marsie słyszałem, że tam mieszkają Marsjanie. Ale nikt ich jeszcze nie widział.

DAREK:

A za dziesięć lat zamieszkają Ziemianie. W 2027 roku rusza pierwsza ekipa. Jak dobrze pójdzie, będę jednym z pierwszych, którzy tam pojadą. I zostaną.

ERWIN:

Jak to? Nie wrócą na Ziemię?

DAREK:

Nie, a po co? Ziemia nie będzie już wtedy nadawała się do mieszkania. A jako jeden z pierwszych ludzi na Marsie pozostawię po sobie niezatarty ślad. Przejdę do historii jako zdobywca Kosmosu! Powiem ci w sekrecie, że ja już się zgłosiłem do tego projektu.

ERWIN:

I co, wybrali cię?

DAREK:

Nie wiem, nie mam jeszcze odpowiedzi.

ERWIN:

A po jakim czasie będzie powrót na Ziemię?

DAREK:

Nie będzie powrotu. To jest bilet w jedną stronę. One way ticket.

ERWIN:

I ty się na to decydujesz?!

DAREK:

Tak. Mam dość tego życia na Ziemi. Same nieszczęścia — wojny, nędza, tłumy uchodźców, głupi politycy; a w ogóle prędzej czy później będzie nowa wojna o przeżycie, ponieważ zmniejszają się pola uprawne i lasy na Ziemi, a podnosi się temperatura. A na Marsie można będzie zacząć wszystko od nowa.

ERWIN:

Ja cię samego nie puszczę. Jadę z tobą.

DAREK:

Co, zostawisz rodziców? I psa?

ERWIN:

Trudno. Coś trzeba wybrać. Jestem młody i czegoś chcę w życiu dokonać. Na Ziemi nie mam szans — o pracę bardzo trudno, w ciągu najbliższych dziesięciu lat 50% prac będzie wykonywanych przez roboty. Taka podróż na Marsa to jest prawdziwe wyzwanie. Już się poczułem Kolumbem!

DAREK:

No cóż, jeśli się zdecydowałeś to się zgłoś. Raźniej nam będzie razem.

ERWIN:

Jasne. _(Wychodzą. Światło gaśnie. Kompozycja „Crop Circles”. )_

SCENA 2.

_Ten sam pokój. Darek i Erwin wpadają i krzyczą równocześnie:_

DAREK:

Erwin, wybrali mnie! Z 202 586 kandydatów wybrali 1058 osób. I ja jestem jedną z nich!

ERWIN:

Darek, mnie też wybrali! _(Tańczą taniec radości.)_

DAREK:

Słuchaj, bracie, postanowiłem zmienić imię. Od dzisiaj jestem Darwin.

ERWIN:

Jak to? Dlaczego?

DARWIN:

Dlatego, że Darek jest banalne i nie pasuje do zdobywcy Kosmosu, jakim się stałem. Darwin brzmi naukowo i odkrywczo. Pasuje jak ulał.

ERWIN:

Hm, niby tak, ale jak mam do ciebie mówić?

DARWIN:

Mów jak chcesz, byle nie Darek! Koniec z Darkiem. Pamiętaj!

ERWIN:

Ok. A ja też mogę zmienić imię?

DARWIN:

Po co? Twoje jest dobre.

ERWIN:

To co, szykujemy się?

DARWIN:

Tak jest. Muszę zdać mieszkanie, wymówić abonament telewizyjny i kupić nową szczoteczkę do zębów.

ERWIN:

Hola, hola. Nie spiesz się tak z tym wszystkim. Trzeba przejść trening. Trzeba być zdrowym, wytrzymałym, silnym fizycznie i psychicznie.

DARWIN:

Mamy dziesięć lat czasu.

ERWIN:

Umieszczą nas w ośrodku astronautycznym na pięć lat i wytrenują tak, że będziemy nie do zdarcia!

DARWIN:

My — podróżnicy w Kosmos, odkrywcy jakich nie było. My — Kolumbowie przyszłości!

ERWIN:

Chodź, idziemy poczytać coś o Marsie. Na razie wiem tylko, że to czerwona planeta.

DARWIN:

Oj, czyżby tam dotarła jedynie słuszna wizja świetlanej przyszłości?

ERWIN:

Eee, sama wizja bez ludzi nie dotrze, a przecież ludzi tam jeszcze nie ma. My będziemy pierwsi!

DARWIN:

Masz rację. Ale wiesz, kto się na gorącym sparzył, ten na zimne dmucha.

_Światło gaśnie. Kompozycja „Cyborg Serenade”._

SCENA 3.

_Start rakiety: kompozycja „Rocket launch”. Jest rok 2027. Darwin_ _i Erwin są w rakiecie kosmicznej. Lecą na Marsa._

DARWIN _(wygląda przez iluminator):_

Co tam widzisz?

ERWIN:

Naszą starą Ziemię.

DARWIN:

I jak wygląda?

ERWIN:

Nie za bardzo. Wszędzie pustynie; Antarktyda i Arktyka pod wodą. Azja w smogu, nic nie widać. Wyspy w Oceanii zatonęły. Śladu nie ma.

DARWIN:

A widać Europę?

ERWIN:

Coś tam widać. O, widzę Szwecję, Francję, Anglię i Niemcy– całe jakieś najeżone.

DARWIN:

Czym?

ERWIN:

W niebo strzelają minarety. A teraz widzę Polskę!

DARWIN:

Skąd wiesz, że to Polska?

ERWIN:

No bo wszędzie strzelają w niebo wieże kościołów.

DARWIN:

No właśnie. Natura nie znosi próżni. Jak nie swastyka albo sierp i młot to krzyż albo półksiężyc.

ERWIN:

Człowiek na Ziemi nie mógł być wolny. Ciągle musiał coś wyznawać, deklarować się politycznie, religijnie, a na Marsie będzie wolność!

DARWIN:

To, o co ludzkość ciągle walczyła — wolność, równość, braterstwo, będzie dopiero na Marsie.

ERWIN:

Tylko z kim tam będziemy się bratać?

DARWIN:

Z tymi co przyjadą po nas.

ERWIN:

W porządku. A jakiej będą narodowości?

DARWIN:

Różnej — Amerykanie, Europejczycy, Azjaci. I porozumiewać się będziemy w języku interlingua.

ERWIN:

A nie można po angielsku?

DARWIN:

Też można. Ale interlingua to język lepszy, bo sztuczny. Pasuje do sytuacji. _(Wygląda przez iluminator)._ Wiesz, widzę jakieś silne błyski. Chyba eksplozje. Pewnie się terroryści wysadzają w powietrze. Rozrywkowi są. Lubią się rozrywać.

ERWIN:

Śpieszą się do raju na dziewice. Po siedemdziesiąt dwie sztuki dla każdego.

DARWIN:

Mam nadzieję, że nie zapomnieli zabrać Viagry. A swoją drogą, jak oni sobie wyobrażają te rajskie doznania bez ciał? Przecież seks jest cielesny!

ERWIN:

Owszem, ale odczucia i zdolność logicznego myślenia siedzą w mózgu.

DARWIN:

No tak, ale on musi funkcjonować.

ERWIN:

Czy oni są wylobotomowani?

DARWIN:

Nie, ale wyprani.

ERWIN:

A wysuszeni?

DARWIN:

Przefarbowani.

ERWIN:

Jednym słowem — do bani. Całe szczęście, że ich unikniemy na Marsie. A wiesz, że będziemy wolniej się starzeć?

DARWIN:

Jak to?

ERWIN:

W Kosmosie nie ma czasu. Ziemski wymiar czasu już nie będzie nas dotyczyć.

DARWIN:

Fajnie. Nie mam nic przeciwko temu. No to zdrzemnijmy się, podróż szybciej zleci.

_Zasypiają. Światło gaśnie. Kompozycja „Pilgrimage to the Kingdom of Dreams”._

SCENA 4.

__
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: