Nieposłuszny - ebook
Czy zderzenie się dwóch skrajności może być początkiem prawdziwej bajki? Luka, zuchwały i wytatuowany DJ, spotyka na swojej drodze Blankę, zagubioną młodą kobietę, której marzenia o reprezentowaniu kraju w siatkówce zostały brutalnie zniweczone przez dramatyczne wydarzenia z przeszłości. Muzyk, błędnie oceniając rolę Blanki w życiu swojego ojca, sprawia, że tak szybko, jak się pojawiła, tak szybko znika, pozostawiając jednak trwały ślad w jego umyśle. Dręczony wyrzutami sumienia, postanawia ją odnaleźć. Niewiedząca o jego intencjach dziewczyna sama pojawia się na jednej z jego imprez. Mimo braku doświadczenia w kontaktach z mężczyznami decyduje się zaryzykować i zbliża się do Luki. Luka uczy się kochać kobietę poturbowaną przez życie, a Blanka odkrywa radość, której dotychczas była brutalnie pozbawiona. Nie jest jednak świadoma, jak bardzo do jej tragedii przyczynił się ojciec ukochanego. Prawda wychodzi na jaw w najmniej oczekiwanym momencie, pozbawiając Lukę miłości jego życia. Czy Luka zdoła odzyskać kobietę, którą kocha? Ta historia o miłości, zdradzie i odkrywaniu prawdy pokazuje, że nawet najtrudniejsze przeszkody mogą zostać pokonane. Przygotuj się na emocjonującą podróż przez losy dwojga ludzi z różnych światów, którzy napisali własną bajkę. Czy będzie miała szczęśliwe zakończenie? Przekonaj się.
| Kategoria: | Literatura piękna |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8290-670-7 |
| Rozmiar pliku: | 2,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
CYKL PĘTLA TAJEMNIC
Nie zbliżaj się #1
Nie oddalaj się #2
Nie poddawaj się #3
POZOSTAŁE POZYCJE
Jej wszyscy mężczyźni
Serce pierwszego kontaktu
Zaginiona
Córka dziekana
Zamknij oczy
Sky Is The Limit – (duet z Natalia Kulpińska)
Sparkle&Shadow – (duet z Natalia Kulpińska)
W PRZYGOTOWANIU
Tamtej deszczowej nocy (maj 2025 r.)
Lonely Letters (sierpień 2025 r.)
Szept przeszłości (październik 2025 r.)
Wszystkie pozycje dostępne również w formie e-bookaSpis treści
Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
PlaylistaProlog
Wzięła głęboki, uspokajający oddech i dotknęła przycisku dzwonka. Kolejny oddech miał dodać jej odwagi, żeby go nacisnąć.
Zachodziła w głowę, kto wymyślił te chore techniki oddychania. Przecież to nie miało żadnego sensu! Nie przynosiło ani ulgi, ani nie zmniejszało stresu.
Pod naciskiem jej szczupłego palca wewnątrz rozległ się gong, jakby chciała dostać się do jakiejś średniowiecznej fortecy, a nie zwykłego domu na przedmieściach. Okej, nazwanie willi jej potencjalnego pracodawcy zwykłym domem było co najmniej grubym niedopowiedzeniem, lecz starodawny dźwięk dobiegający z wnętrza zdecydowanie gryzł się z nowoczesnym wyglądem domu.
Kobieto! Zastanawiasz się, jaki dzwonek by pasował do elewacji?!
Za drzwiami było słychać szuranie i stukanie, jakby coś niewielkiego stąpało w szpilkach po marmurze. Zaraz potem usłyszała trzask otwieranego zamka. Pospiesznie wygładziła swoje popielate spodnie i sprawdziła, czy żaden nieposłuszny guzik jej koszuli się nie odpiął. Wzięła kolejny głęboki oddech, kiedy ogromne białe drzwi otworzyły się przed nią i stanął w nich przerażający mężczyzna.
Pierwsze, co dostrzegła, to liczne tatuaże pokrywające większość jego ciała. Odkryte, umięśnione ramiona, szyję i najpewniej też klatkę piersiową, która była na wysokości jej oczu, i plecy. Ubrany był w luźną, czarną bokserkę, białe bojówki i buty wojskowe, z których wystawały niezawiązane sznurówki.
Po zlustrowaniu całego mężczyzny nie miała odwagi unieść wzroku i spojrzeć mu w oczy.
Zerknęła w bok, żeby ukryć zażenowanie, i dostrzegła, że obok niej siedzi czarny potwór, wlepiając w nią swoje wściekłe ślepia. Ślina kapała mu z otwartego pyska wprost pod jej wypolerowane czółenka.
– Boże! Proszę zabrać tego psa! – wrzasnęła i w końcu spojrzała mężczyźnie w absurdalnie błękitne oczy. – Dlaczego on nie ma kagańca?! Przecież to morderca!
Patrzył kpiącym wzrokiem na spanikowaną dziewczynę, która nie potrafiła się ruszyć, ponieważ strach ją sparaliżował. Na ogół nie bała się psów ani innych żywych stworzeń, ten obok niej nie wyglądał jednak na spokojnego i ułożonego kundelka, tylko na demona, który chciałby wyssać z niej duszę.
– Myślałem, że jesteś niemową, a tu proszę, nawet potrafisz krzyczeć – rzucił z wyższością i bezwstydnie jej się przyglądał, jakby czerpał satysfakcję z tego, że się boi. – Szatan, do nogi – zwrócił się do rottweilera.
Ten od razu wstał, a następnie usadowił się przy nodze mężczyzny.
Tembr jego głosu przeszedł dreszczem wzdłuż kręgosłupa.
Pomimo bezczelnej postawy i odstraszającego wyglądu jego mrukliwy ton jej się podobał i nawet sprawiał przyjemność.
– Na litość boską! Nawet imię ma prosto z piekła!
– Dzień dobry, pani Madej. – Obok wytatuowanego mężczyzny stanął drugi, starszy, wytworny, z równie błękitnymi oczami. – Widzę, że już poznała pani mojego nieposłusznego syna – dodał z dozą dezaprobaty, która zdecydowanie była skierowana do jego młodszej, pokolorowanej kopii.
– Dzień dobry – wydukała.
Wiedziała, że nie zrobiła dobrego pierwszego wrażenia. Nakrzyczała na syna swojego przyszłego szefa. To nie wróżyło zbyt dobrze.
– Luka, dlaczego trzymasz damę przed drzwiami? Matka w ogóle nie nauczyła cię kultury!
– To twoja nowa dupa? Myślałem, że lubisz blondynki – prychnął z pogardą, odwrócił się na pięcie i odszedł.
Po jasnym korytarzu rozniósł się stukot jego ciężkich butów, a zaraz za nim dźwięk psich łap. To właśnie pazury wydawały ten charakterystyczny odgłos, który słyszała, zanim otworzyły się drzwi.
– Proszę mi wybaczyć zachowanie tego nieokrzesanego gówniarza. Zapraszam do środka i przepraszam, że spotykamy się w takich okolicznościach. To wielce nieprofesjonalne z mojej strony, że będziemy rozmawiać w moim domu, ale w biurze przeprowadzamy remont i sama pani rozumie – mówił i jednocześnie wskazywał dłonią, w którym kierunku ma iść.
– Nic się nie stało. To ja przepraszam, nie powinnam była krzyczeć przed wejściem.
– Sam mam ochotę wrzeszczeć, kiedy widzę tego stwora. – Uśmiechnął się pokrzepiająco i otworzył kolejne białe drzwi, wprowadzając ją do swojego gabinetu.
W czasie kiedy szli długim, obszernym korytarzem, dostrzegła, że wytatuowany mężczyzna obserwuje ich z tarasu z kpiącą miną. W ogóle nie pasował do tego miejsca. Wnętrze przypominało kopię jakiegoś pałacu. Szerokie schody wyłożone czarnym dywanem, wszędzie białe ściany i marmurowe płytki. Jej uwagę przykuł też piękny, błyszczący biały fortepian, który stał w otwartym, ogromnym salonie. Całość dawała wrażenie sterylności i elegancji jednocześnie. A on? Wyglądał jak bandyta spod ciemnej gwiazdy, albo raczej ciemnej uliczki z jakiegoś kryminału. Nie chciałaby się w niej znaleźć z nim sam na sam. W ogóle nie chciałaby się z nim konfrontować. Nigdy.