Oczami Jezusa - ebook
Oczami Jezusa - ebook
Jest ponadto wiele innych rzeczy, których Jezus dokonał, a które gdyby je szczegółowo opisać, to sądzę, że cały świat nie pomieściłby ksiąg, jakie trzeba by napisać (J 21, 25).
Ta książka to zbiór historii o tym, jak Jezus wędrował wraz z uczniami do Jerozolimy. Daje nam obraz szczegółów ich codziennego życia. Podczas podróży Jezus dotyka serc, duszy i myśli wszystkich, z którymi rozmawia. Czyniąc to, wielokrotnie objawia swoją Boskość.
Gdy czytałem tę książkę, czułem, że zdobywam wiedzę o uczuciach i myślach Jezusa, który żył niegdyś jako człowiek podobny do nas. Jego radości, smutki, Jego jedność z Ojcem oświecała Jego Boska mądrość i Jego ludzka wiedza.
"Polecam tę książkę każdemu, kto chce poznać Jezusa bardziej osobiście, kochać Go goręcej i lepiej naśladować."
z przedmowy o. Richarda McSorleya SJ
"Jestem pod wielkim wrażeniem książki Oczami Jezusa."
o. Robert De Grandis SSJ
Cykl Carvera Alana Amesa Oczami Jezusa to zbiór opowieści o życiu Jezusa spisany na podstawie prywatnych objawień autora, przypominających wizje bł. Anny Katarzyny Emmerich czy św. Brigidy Szwedzkiej. Są to opowieści wyjątkowe, bowiem ich narratorem jest sam Jezus, a wszystkie wydarzenia obserwujemy Jego oczami.
Kategoria: | Literatura piękna |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-65349-15-6 |
Rozmiar pliku: | 762 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Gdy w 1994 roku Jego Ekscelencja B.J. Hickey, Arcybiskup Perth w Zachodniej Australii, poprosił mnie, bym wziął pod swoje skrzydła Carvera Alana Amesa, na początku wahałem się, a nawet byłem sceptyczny. Przez następnych kilka lat pozostawałem jego duchowym kierownikiem i spowiednikiem w jednej osobie. Zdołałem dobrze poznać Alana, towarzysząc mu zarówno w złych, jak i dobrych chwilach: wtedy gdy dane mu było radować się z obcowania z Panem, jak i w czasie często tak gwałtownych ataków Szatana. Co do tego, że Święta Trójca, Najświętsza Maryja Panna, aniołowie i święci posługują się nim dla potrzeb pewnej misji, nie mam żadnych wątpliwości. Jego pokora, miłosierdzie i posłuszeństwo kościelnym przełożonym czynią go autentycznym sługą bożym. Chociaż nie uzyskał wykształcenia teologicznego, jego pisma w zadziwiający sposób odzwierciedlają ortodoksyjną naukę Kościoła katolickiego, a jego nabożeństwo do Najświętszego Sakramentu i Dziewicy Maryi oraz oddanie się papieżowi są dowodem jego wiary.
Nie mam już wątpliwości, zniknął także początkowy sceptycyzm. Dlaczego Bóg wybrał mnie, bym towarzyszył duchowo temu człowiekowi, tego nie wiem. Doceniam to, że dane mi jest być jego przyjacielem. Wszystkim zaś, którzy zechcieliby zbliżyć się do Pana z otwartymi sercami i umysłami, książkę tę polecam.
o. Gerard Dickinson
Święto Wniebowzięcia NMP 1996Wstęp
Pan Bóg, Jezus Chrystus, zwraca się do mnie w słowach i ukazuje w wizjach od lutego 1994 roku. Na początku niczego nie zapisywałem, ale później Bóg polecił mi, bym chwycił za pióro i zachował to, czego doświadczam. Potem, 6 lutego 1996 roku, Jezus zaczął ukazywać mi pewne sceny ze swojego ziemskiego życia.
Oczami Jezusa oglądałem poszczególne sceny z życia Jego i Jego uczniów, gdy wędrowali przez wsie i miasta Ziemi Świętej. Oprócz tego Pan Jezus udzielił mi także łaski poznania Jego myśli.
Oglądając sceny objawiające miłość Boga i słuchając ich, często nie mogłem powstrzymać łez smutku, ale także i radości. Odniosłem wrażenie, że każde objawienie przynosiło jakieś pouczenie, które trzeba było zgłębić i przyswoić. Objawiając bowiem te zdarzenia, Pan uczy nas, jak żyć i miłować.
W Judaszu zacząłem dostrzegać wszystkie słabości, które są i naszym udziałem, a także to, że kiedy ignorujemy Boga lub o Nim zapominamy, Boga, który przecież zawsze jest przy nas gotowy nam pomóc, tak łatwo jest się od Niego oddalić. Przykład Judasza ukazał mi również, że Pan Jezus wybaczy każdy błąd, który popełnimy w życiu, ponieważ tak bardzo nas kocha. Trzeba nam jedynie przyjąć Jego miłość i prosić o przebaczenie.
Pokusy, życie emocjonalne, problemy i pragnienia człowieka tamtych czasów były niemal identyczne z tymi, które przeżywamy dzisiaj. Być może jednym z powodów, dla których Pan Jezus objawia sceny ze swego życia, jest to, by pokazać nam, że można pokonać egoizm i grzech. Trzeba jedynie uciec się do Boga, a On nigdy nie cofnie swej pomocy.
Objawienie wizji i słów Pana Jezusa nadal trwa.
C. ALAN AMES, 27 lipca 1996Słowo od wydawcy oryginału
Pismo Święte mówi nam: „Jest ponadto wiele innych rzeczy, których Jezus dokonał, a które gdyby je szczegółowo opisać, to sądzę, że cały świat nie pomieściłby ksiąg, jakie trzeba by napisać” (J 21, 25).
W dzisiejszych czasach dane już nam było poznać prywatne objawienia czcigodnej Anny Katarzyny Emmerich, św. Brygidy Szwedzkiej, ammy Marii Cecylii Agredy i innych; wszystkie one mówiły o wydarzeniach, które mogły mieć miejsce za życia Jezusa i świętych. I tym razem otrzymujemy prywatne objawienia o życiu Jezusa, udzielone przez Niego samego Carverovi Alanowi Amesowi.
Potrzeba czasu, nim Kościół potwierdzi autentyczność tych objawień. Nie jest naszym zamiarem uprzedzać orzeczenia Kościoła w tym względzie, ale niezależnie od tego, czy te zdarzenia miały miejsce, czy też nie, książka ta stanowi lekturę duchową, dzięki której możemy nasze umysły i myśli skierować ku Bogu, a także ukazuje, jak możemy zmieniać nasze życie na drodze do świętości.
Jakby na to nie patrzeć, jest to naszym najważniejszym zadaniem w tym życiu. Zmierzać do świętości… stać się narzędziem Boga, przyczyniając się do zbawienia naszego i innych. Mając na uwadze ten ostateczny cel życia, publikujemy te oto słowa drukiem, dla Twojego, Czytelniku, zbudowania i duchowego wzrostu.
Poniżej zamieszczamy urywek z objawień z 20 lutego 1996 roku jako zapowiedź tego, co odnajdziesz na stronach tej książki.
Słychać było tętent koni i maszerujących szybko ludzi, potem ujrzeliśmy mijający nas oddział wojska rzymskiego udający się w kierunku wsi. Staliśmy niemal ogłuszeni tupotem nóg i szczękiem broni.
Gdy dotarliśmy do wsi, panował tam zamęt. Żołnierze zdążyli już przeszukać domy w poszukiwaniu buntowników i zaaresztować w brutalny sposób pięciu mężczyzn. Mieszkańcy wsi tłumnie się zebrali, prosząc Rzymian, by ci uwolnili pojmanych mężczyzn. Oświadczyli, że mężczyźni ci są niewinni, i domagali się, by ich zwolniono. Centurion, który siedział na koniu, wcale nie chciał słuchać, rozkazał za to żołnierzom, by odparli nacierający tłum. Gdy tak się stało, mały chłopiec wybiegł z tłumu, krzycząc:
– Ojcze, ojcze!
Jeden z żołnierzy, potężnej budowy i wysokiego wzrostu, uderzył chłopca zaciśniętą pięścią i chłopiec ów, który miał około czterech lat, upadł na ziemię, a jego ciałem wstrząsnęły konwulsje. Tłum ucichł, a oficer zgromił żołnierza:
– Głupcze, to jeszcze dziecko.
Oficer zeskoczył z konia i pochylił się nad chłopcem, który przestał się już wić i leżał martwy. Gdy zdejmował hełm, można było dostrzec łzy spływające mu po policzkach.
Wykrzyknął:
– To przecież jeszcze dziecko, mam syna w jego wieku, to jeszcze dziecko.
I szczerze zapłakał.
Gdy tłum rozstąpił się, by umożliwić Mi przejście, przesunąłem się naprzód. Wyglądało na to, że żołnierze chcą Mnie zatrzymać, i wtedy ktoś krzyknął:
– To Jezus z Nazaretu, to ten prorok, wielki uzdrowiciel.
Słysząc to, żołnierze cofnęli się, a Ja podszedłem do chłopca. Centurion spojrzał na Mnie i powiedział:
– Czy potrafisz pomóc?
W jego sercu ujrzałem zagubioną duszę, przepełnioną bólem, jaki niosła za sobą praca, którą wykonywał, pełna śmierci i zniszczenia… ale pod tym zamętem zdołałem dostrzec współczucie, miłość i nadzieję.
– Pomogę – odpowiedziałem, pochylając się i podnosząc chłopca z ziemi.
– Ale przecież on nie żyje – powiedział żołnierz, który uderzył chłopca. – Teraz nic już nie możesz zrobić.
Łagodnie się do niego uśmiechnąłem i rzekłem:
– Mój Ojciec, który Mnie posłał, ocala życie i je zabiera. Należy ono do Niego i może nim rozporządzać… więc jeśli wolą Jego jest, by ten chłopiec żył, to będzie żył.
– W takim razie Twój Ojciec musi być czarownikiem – odrzekł żołnierz.
– Nie, Mój Ojciec jest Bogiem całego stworzenia, który uczynił wszystko, co istnieje, i jest Jego wolą, by to dziecko żyło.
Gdy wypowiedziałem te słowa, chłopiec wrócił do życia, płacząc:
– Mamo!
Żołnierz, zdziwiony, cofnął się, a matka dziecka podeszła do chłopca i podniosła go… pełna radości, pełna dziękczynienia, błogosławiąc Boga za Jego miłosierdzie. Żołnierze wpatrywali się we Mnie, gdy tłum zaczął jednym głosem wielbić Boga.
– Kim Ty jesteś? – krzyczał z bojaźnią żołnierz.
– Ja Jestem – powiedziałem, a tłum się uciszył.
– A co to za odpowiedź? Ja pytam, kim Ty jesteś, a Ty mówisz: „Ja Jestem”.
– Ja jestem Synem, Ja jestem Barankiem i Ja jestem przebaczeniem od Boga.
Centurion wskoczył pospiesznie na konia, a do swoich ludzi warknął:
– Uwolnijcie tych ludzi. Nie potrzebujemy ich.
Spojrzał na Mnie i skinieniem podziękował, po czym odjechał z wioski wraz ze swoim oddziałem.