Odwaga serca - ebook
Gdy życie Vicky się rozpada, dziewczyna postanawia zacząć od nowa, otwierając w malowniczych Alpach pensjonat, który odziedziczyła po babci. To miejsce staje się jej schronieniem przed brutalnością świata i wewnętrznymi demonami. Los stawia na jej drodze tajemniczego adwokata, Waltera Brauna, który wkracza w jej życie, zmieniając je nieodwracalnie. Czy tajemniczy gość okaże się sprzymierzeńcem, czy wrogiem? Odwaga serca to opowieść o determinacji i sile kobiety, która musi stawić czoła rzeczywistości po tym, jak mąż zdradził ją z jej siostrą. W dodatku nie może liczyć na wsparcie rodziców, ponieważ ci traktują ją tak, jakby nie istniała. Ta pełna napięcia i emocji historia ukazuje, że czasem najtrudniejsze chwile mogą być początkiem czegoś pięknego. Czy namiętność i skomplikowane uczucia pomogą Victorii odnaleźć nowy sens życia? Jakie tajemnice rodzinne ujrzą światło dzienne? Czy można uleczyć złamane serce po bolesnej zdradzie? Czy zimowa aura rozbudzi was tak mocno jak mnie? Mogę powiedzieć, że zdecydowanie tak, bo nie będziecie mogli oderwać się od tej historii, która rozgrzeje was do czerwoności. Autorka ma lekkie pióro i zaskakujące, a przede wszystkim rozbudzające wyobraźnię pomysły. Ja gorąco polecam tę książkę. Patrycja Każmierczak, lodowata.blondi.pisze Choć historia dzieje się w malowniczych, górskich, zimowych klimatach, to wprowadza czytelnika w świat kłamstw, oszustw, zawiści i chęci zemsty. Czy pomimo niewyobrażalnego życiowego rollercoastera główna bohaterka zazna spokoju i prawdziwej miłości? Anna Radomska, zycnieumieracania Zapraszam was w przepiękną podróż w góry po miłość, wsparcie i przygodę. Niech niesamowite widoki powiodą was ku spełnianiu najskrytszych marzeń, nabraniu dystansu do życia i odnalezieniu siebie na nowo. Polecam gorąco. Lidia Kadziszewska, mama_kochajaca_ksiazki Odwaga serca to powieść o silnej kobiecie, która wiele przeszła. Historia pełna jest emocji i determinacji. Autorka z każdą kolejną stroną pokazuje ogromny wachlarz uczuć współgrających z nowymi losami bohaterki. Obok tej książki nie da się przejść obojętnie. Jest niczym woda i ogień w jednym. Czytelnik może wczuć się w losy bohaterów. Karolina Gliniecka, Czekoladowystworek
| Kategoria: | Literatura piękna |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8290-723-0 |
| Rozmiar pliku: | 1,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
PROLOG
ROZDZIAŁ 1
ROZDZIAŁ 2
ROZDZIAŁ 3
ROZDZIAŁ 4
ROZDZIAŁ 5
ROZDZIAŁ 6
ROZDZIAŁ 7
ROZDZIAŁ 8
ROZDZIAŁ 9
ROZDZIAŁ 10
ROZDZIAŁ 11
ROZDZIAŁ 12
ROZDZIAŁ 13
ROZDZIAŁ 14
ROZDZIAŁ 15
ROZDZIAŁ 16
ROZDZIAŁ 17
ROZDZIAŁ 18
ROZDZIAŁ 19
ROZDZIAŁ 20
ROZDZIAŁ 21
ROZDZIAŁ 22
ROZDZIAŁ 23
ROZDZIAŁ 24
ROZDZIAŁ 25
ROZDZIAŁ 26
ROZDZIAŁ 27
ROZDZIAŁ 28
ROZDZIAŁ 29
EPILOG
PODZIĘKOWANIAPROLOG
Miałam dwadzieścia sześć lat, kiedy odeszłam od męża. Trzy lata temu, w blasku świec i przy dźwiękach romantycznej muzyki, przysięgaliśmy sobie miłość i wierność przed urzędnikiem stanu cywilnego. Tamtego dnia byłam przekonana, że nasze życie będzie szczęśliwe i pełne harmonii. Uroczystość była piękna – wśród gości panowała radosna atmosfera, a kwiaty, którymi udekorowano salę, roztaczały wokoło subtelny, słodki zapach. Prawda jednak okazała się brutalnie inna.
Nie przypuszczałam, że Darius, którego kochałam całym sercem, zdradzi mnie z osobą, którą darzyłam największym zaufaniem – z moją siostrą. Zawsze zazdrościła mi męża, domu, pieniędzy oraz miłości naszej babci, która była dla nas jak druga matka. W jej oczach widziałam mieszankę podziwu i zazdrości, która z czasem zaczęła się przeradzać w coś bardziej mrocznego.
W końcu dopięła swego i wygrała. W sposób, który był dla mnie niewyobrażalnie bolesny, zbałamuciła Dariusa i rozkochała go w sobie. Darius, ze spokojnym uśmiechem i pewnym spojrzeniem, nigdy nie zdradzał się z niczym, co mogłoby wzbudzić moje podejrzenia. Moja siostra, z pozornie niewinnym uśmiechem i serdecznym zachowaniem, była w tym wszystkim mistrzynią.
Pamiętałam, jak w dzieciństwie zawsze chciała mieć to, co ja. Kiedy dostałam nową lalkę, ona musiała mieć identyczną. Kiedy zaczęłam grać na pianinie, ona również chciała się tego nauczyć. Z czasem te dziecięce pragnienia przerodziły się w coś znacznie bardziej złożonego i niebezpiecznego.
Los przewrócił kartki w księdze mojego życia na jednym z eleganckich balów dla sportowców. Towarzyszyłam jednemu z piłkarzy, który akurat nie miał odpowiedniej partnerki na tę okazję. Tam, pośród błysku fajerwerków i dźwięków muzyki, poznałam Dariusa. Był to moment, który zmienił moje życie na zawsze.
Gdy pierwszy raz spojrzałam mu w oczy, serce zaczęło mi bić szybciej – jak echo uderzeń piłki na boisku. Był taki przystojny, jak piękne były morskie krajobrazy ukazujące się w oddali, a jego ostre rysy twarzy nadawały mu jeszcze więcej uroku, jak górska grań o zachodzie słońca. Jego uśmiech był jak promień słoneczny przebijający się przez chmury, rozjaśniający całą przestrzeń wokół.
Po pierwszym tańcu z nim poczułam, jakbyśmy znali się od wieków, jakbyśmy byli sobie przeznaczeni. Nasze rozmowy były pełne życia i optymizmu, a energia między nami iskrzyła niczym gwiazdy na nocnym niebie. Wraz z Dariusem świat wydawał się pełen możliwości, a każdy dzień był nową przygodą do przeżycia.
Po zaledwie tygodniu spotykania się zakochaliśmy się w sobie. Nasza miłość była jak rwący potok, który płynie przez skaliste zbocza – niezniszczalna i silna. Po trzech niesamowitych miesiącach Darius mi się oświadczył. Jaka ja byłam szczęśliwa i zakochana – jak osoba, która odnajduje się na szczycie góry, podziwiając rozległe widoki. Pierścionek na moim palcu był symbolem naszej miłości i połączenia, które wydawało się wieczne.
Był to czas, który zapełniony był marzeniami i nadziejami, a każdy wspólnie spędzony moment był cenny jak najrzadszy skarb. Planowaliśmy naszą przyszłość, marzyliśmy o wspólnym życiu wśród gór, gdzie moglibyśmy cieszyć się sobą i pięknem natury każdego dnia. Ale jak to często bywa – życie miało dla nas inne plany.
Nasza miłość była jak burza, która nadeszła niespodziewanie, burza, która poruszyła nasze życie do fundamentów. Okazało się, że Darius nie był tym, za kogo się podawał. Jego zdrada z moją siostrą była ciosem, który poruszył mnie do głębi. Wkrótce odkryłam, że miłość, o której myślałam, że jest nieśmiertelna, okazała się ulotnym marzeniem.
Kiedy poznałam prawdę, mój świat się zawalił. Nie wiedziałam, co robić. Czułam się zdradzona i upokorzona. Cała moja wiara w ludzi i w miłość legła w gruzach. Zdecydowałam jednak, że nie pozwolę, by ta sytuacja mnie złamała.
Opuściłam nasz wspólny dom i wyruszyłam w poszukiwaniu spokoju oraz ukojenia w pięknym pensjonacie położonym w samym sercu Alp. To miejsce było wyjątkowe, odziedziczone po babci, która przez wiele lat z ogromną troską i miłością opiekowała się tym pięknym zakątkiem wśród majestatycznych gór. Pensjonat był dla niej nie tylko źródłem dochodu, ale przede wszystkim azylem, w którym mogła odpoczywać od zgiełku codzienności.
Pensjonat zawsze prezentował się zachwycająco – stary, ale elegancki budynek z wysokimi, drewnianymi belkami, które nadawały mu rustykalnego uroku i ciepła. Fasada, wykonana z solidnego, ciemnego drewna, była ozdobiona misternymi rzeźbieniami, które przyciągały wzrok swoją precyzją i artyzmem. W oknach stały kolorowe kwiaty w doniczkach – pelargonie, bratki i lawenda – które kwitły, dodając miejscu barw i zapachu. Przed wejściem rosły bujne, alpejskie rośliny – goryczki, szarotki i rododendrony, które tworzyły malowniczy krajobraz. W oknach zawsze stały świąteczne ozdoby i świece, co nadawało pensjonatowi jeszcze bardziej uroczystego charakteru, niezależnie od pory roku. Świece migoczące ciepłym, złocistym światłem tworzyły magiczną atmosferę, która witała gości zaraz po przekroczeniu progu.
Wewnątrz, w holu, unosił się zapach drewna i sosnowych igieł, mieszając się z aromatem świeżo pieczonego chleba i cynamonowych ciasteczek, które babcia zawsze piekła dla gości. Kiedy wchodziło się do pensjonatu, pierwsze, co rzucało się w oczy, to przepiękny widok na okalające go góry. Z dużych, panoramicznych okien rozciągał się widok na alpejski krajobraz – góry otulone mgłą, ich szczyty pokryte śniegiem, który lśnił w promieniach słońca. Każdy poranek zaczynał się tu od delikatnego światła wschodzącego słońca, które budziło do życia całą dolinę, a wieczory były spokojne i ciche, przerywane jedynie szumem wiatru i śpiewem ptaków.
To było moje miejsce, gdzie mogłam znaleźć ukojenie po burzliwym związku. Każdy kąt pensjonatu krył w sobie wspomnienia z dzieciństwa – zapach babcinego pieca, ciepło jej uścisków i opowieści, które snuła przy kominku. To tutaj mogłam na nowo odnaleźć siebie, w otoczeniu natury i cichej atmosfery gór. Codzienne spacery po alpejskich szlakach, z widokiem na bezkresne doliny i zielone łąki, przynosiły mi ukojenie, jakiego szukałam. Pensjonat stał się moim azylem, miejscem, gdzie mogłam leczyć zranione serce i odbudowywać wiarę w lepszą przyszłość.
Jeszcze pięć lat temu tłumy gości zjeżdżały tu na rodzinne wakacje z dziećmi, a w czasie sezonu zimowego pensjonat odwiedzali również skoczkowie, korzystający z bliskości skoczni w Bischofshofen. Pensjonat tętnił życiem, korytarze były wypełnione radosnym śmiechem dzieci, a w salonie rozbrzmiewały rozmowy dorosłych, cieszących się chwilą wytchnienia i relaksu. Zimą, po dniu spędzonym na stokach, goście wracali do ciepłego, przytulnego wnętrza, gdzie mogli ogrzać się przy kominku i delektować się gorącą czekoladą lub aromatycznym grzańcem.
Babunia była ciepłą, wesołą i najukochańszą osobą na świecie. Wszyscy zawsze wypowiadali się o niej z szacunkiem. Była postacią o niespotykanym uroku osobistym, której obecność napełniała każdego spokojem i radością. Jej śmiech rozbrzmiewał echem w całym domu, a oczy, pełne miłości i zrozumienia, patrzyły na każdego z troską. Babcia Rossi, jak nazywali ją goście, miała dar tworzenia atmosfery, w której każdy czuł się wyjątkowy i mile widziany.
Z większością gości babcia Rossi utrzymywała całoroczny kontakt. Pielęgnowała te relacje z oddaniem, wysyłając kartki świąteczne i dzwoniąc z życzeniami urodzinowymi. Dla wielu z nich stała się kimś więcej niż tylko gospodynią pensjonatu – była przyjaciółką i powierniczką. Ci, którzy bywali tu z rodzicami jako dzieci, gdy dorośli wracali ze swoimi rodzinami, by pokazać im miejsce pełne pięknych wspomnień.
Babcia była dla mnie jak matka i tak właśnie ją kochałam i traktowałam. Spędzałyśmy razem wiele czasu, a jej mądrość i ciepło były dla mnie niewyczerpanym źródłem inspiracji. Jej opowieści o przeszłości, pełne nostalgii i życiowych mądrości, były jak balsam dla mojej duszy. Babunia nauczyła mnie szacunku do natury, miłości do ludzi i otwartości na świat. Jej niezłomna siła i optymizm były dla mnie wzorem do naśladowania. Pensjonat, który prowadziła z taką pasją, był odbiciem jej osobowości – ciepły, gościnny i pełen życia. Każdy detal, od starannie dobranych zasłon po ręcznie robione serwetki, nosił ślady jej troski i miłości.
Niestety, nie wszystko było tu tak sielankowe. Dziadek zmarł, gdy miałam pięć lat. Wyszedł na spacer w góry i niestety zasypała go lawina.
Dziadek Fred uwielbiał góry i nie mógł bez nich żyć. Jego pasja do alpinizmu była zaraźliwa; babcia opowiadała, że nawet w najbardziej mroźne dni potrafił wyruszyć na długie wędrówki, ciesząc się świeżym, górskim powietrzem i ciszą natury. To tragiczne wydarzenie wstrząsnęło naszą rodziną. Ja sama nie pamiętałam tego okresu zbyt dobrze, byłam za mała, ale wiedziałam, że gdyby nie ja, to babcia by się załamała. Byłam jej małym promykiem nadziei, który pomógł jej przetrwać najciemniejsze chwile.
Moja matka, jedyne dziecko Rossi i Freda, nie odziedziczyła żadnej z ich pozytywnych cech. Zimna i obojętna, jakby coś w jej wnętrzu było niekompletne. Babcia żartowała, że musieli ją zamienić w szpitalu, ale w jej oczach widać było smutek. Matka nigdy nie rozumiała wartości miłości i więzi rodzinnych, które były tak ważne dla babci.
W moim domu miłość była daleka jak Alpy otaczające pensjonat babci. Na pierwszym miejscu zawsze była moja młodsza siostra, Alba. Ojciec uwielbiał ją, a matka traktowała jak księżniczkę. Ja, mimo że ukończyłam studia i pracowałam z piłkarzami jako masażystka, zawsze byłam pomijana. Każde moje osiągnięcie było przyćmiewane przez sukcesy Alby, celebrowane z wielkim entuzjazmem. Czułam się jak obcy wśród swoich, a każde święto było przypomnieniem, że w ich oczach nigdy nie będę wystarczająco dobra.
Pensjonat babci stał się moim schronieniem, gdzie mogłam być sobą i czuć się doceniona. Tu, wśród gór oraz wspomnień o babci i dziadku, znalazłam spokój i siłę.
Postanowiłam otwarcie powiedzieć rodzicom o zdradzie męża z moją siostrą.
W odpowiedzi usłyszałam, że Darius lepiej pasował do Alby. Te słowa były dla mnie szokiem. Zdecydowałam się zerwać kontakt z rodziną, aby ruszyć naprzód i uwolnić się od ich wpływu.
Podjęłam walkę o sprawiedliwość, starając się odzyskać połowę pieniędzy za nasz wspólny dom i motorówkę oraz uwolnić się od nieudanego małżeństwa. Każde spotkanie z prawnikiem było trudne emocjonalnie, ale konieczne.
Musiałam zacząć żyć własnym życiem, z dala od bolesnej przeszłości. Góry, spacery i praca nad niezależnością pomagały mi odzyskać spokój. Małe rzeczy, takie jak poranna kawa na werandzie, dawały mi siłę do dalszej walki.
Zaczęłam planować rozwój pensjonatu, wprowadzenie nowych atrakcji, takich jak warsztaty kulinarne i letnie festiwale. Każdy krok przybliżał mnie do życia pełnego radości i niezależności. Życie okazało się ciągłą walką, ale także pełne możliwości.
Z determinacją ruszyłam naprzód, odcinając się od przeszłości. Teraz, stojąc wśród gór, czułam się silniejsza i bardziej zdeterminowana niż kiedykolwiek. Matka nigdy nie akceptowała moich wyborów, ale postanowiłam, że nie będę żyć według czyichś oczekiwań.
Decyzja o rozstaniu z Dariusem była bolesna, lecz konieczna. Alba nadal odwiedzała nasz dom, przypominając mi o przeszłości, którą musiałam zostawić za sobą. Przeszłam przez trudności, aby docenić spokój i odzyskać kontrolę nad swoim życiem.
Z każdym dniem stawałam się silniejsza i bardziej niezależna. Odkrywałam nowe pasje, nawyki i cele, które były tylko moje. Wiedziałam, że choć droga przed mną była trudna, to musiałam nią podążać, aby na nowo zapanować nad własnym życiem.
Stałam się kobietą, która nie bała się zmiany i wyzwań. Pokonałam przeszkody, które wydawały się nie do pokonania, i znalazłam siłę, aby wybrać własną drogę. Teraz, kiedy patrzyłam wstecz na tamten czas, widziałam, jak bardzo mnie ukształtował i wzmocnił. Każda próba, każdy ból, każda decyzja – wszystko to było częścią mojej drogi do odnalezienia prawdziwego szczęścia i spełnienia.
Adaptując pensjonat babci, miałam ogromne nadzieje. Odłożone pieniądze stanowiły fundament do odnowienia pensjonatu i zakupu nowych mebli. Z pomocą lokalnych rzemieślników i artystów odkrywałam potencjał tego miejsca.
Pewnego dnia, spacerując po rynku, zauważyłam piękną choinkę. Jej igły lśniły jak śnieg na szczytach gór. Przywiozłam ją do salonu, gdzie stała się symbolem wspomnień o babci. Ozdoby, które kiedyś razem wybierałyśmy, teraz zdobiły drzewko, a każda z nich miała swoją historię.
Ciepło kominka, delikatna muzyka i widok na mroźne góry tworzyły magiczną atmosferę. Czułam bliskość babci, która potrafiła tworzyć wyjątkowy nastrój. Wspomnienia o niej były żywe w każdym kącie domu. Choinka, ozdoby, dźwięki i zapachy przywoływały te cenne chwile, sprawiając, że czułam się bliżej niej niż kiedykolwiek.
Kiedy rodzice dowiedzieli się, że babcia zapisała mi ośrodek wypoczynkowy, kazali mi go sprzedać i oddać im pieniądze. Nie mogłam znieść ich obelg i złych słów, więc po raz pierwszy w życiu uderzyłam matkę. Groziła mi sprawą sądową o podważenie testamentu, więc zatrudniłam najlepszego adwokata, aby bronić swoich praw. Pełen wściekłości wyraz twarzy matki zapadł mi w pamięć na zawsze.
Ostatecznie wyrzuciła mnie z domu, mówiąc, że żałuje, iż mnie urodziła. Te trudne chwile wzmocniły moją determinację. Opuszczając dom, czułam, że walczę o coś ważnego – o dziedzictwo babci. Każdy krok był jak wspinaczka na szczyt, wymagająca odwagi i wytrwałości, ale wsparcie babci, choć nieobecnej fizycznie, było źródłem mojej siły.
Każdego dnia starałam się być silniejsza i bardziej niezależna, budując przyszłość na własnych zasadach. Mimo napotykanych trudności nie traciłam nadziei ani determinacji. Walczyłam nie tylko o ośrodek, lecz także o swoją godność i niezależność.