Opowieści po życiu - ebook
"Opowieści po życiu" to poruszający i poetycki zbiór opowiadań, które zagłębiają się w tajemniczą przestrzeń pomiędzy życiem a śmiercią - przestrzeń ukształtowaną przez pamięć, żal, nadzieję i ludzką potrzebę zrozumienia tego, co czeka nas dalej. Każda historia oferuje inne spojrzenie na przekraczanie granicy istnienia. Poznasz tu między innymi: - księdza, który po śmierci budzi się na samotnej skale pośrodku oceanu, - kobietę, która nie potrafi pogodzić się z własnym odejściem i odmawia przejścia na drugą stronę, - siedmioletnią dziewczynkę błądzącą przez świat utkany z pamięci i wyobraźni, - młodego mężczyznę, który w zaświatach musi zmierzyć się z własną obsesją i zazdrością, - czy Lucię - duszę, która u kresu wędrówki spotyka samego Szatana. To głęboko refleksyjna i wyobrażeniowa książka, która łączy emocje, duchowość i tajemnicę w poruszającą wizję życia po śmierci.
| Kategoria: | Literatura piękna |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 9788396451941 |
| Rozmiar pliku: | 346 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Wiara w życie pozagrobowe istnieje od zarania dziejów, począwszy od wierzeń starożytnych Greków i Rzymian,
a kończąc na współczesności. Według mitologii greckiej, zmarły po śmierci trafiał do krainy o nazwie Hades. Zanim jednak jego dusza dotarła do ziemi wiecznej, musiała zapłacić Charonowi – duchowi świata podziemnego, który przewoził zmarłych przez rzekę zapomnienia, Styks. W tym celu wkładano nieboszczykowi do ust monetę – jednego obola.
Z kolei starożytni Egipcjanie wierzyli, że człowiek po śmierci rozpada się na dwa pierwiastki: Ka – sobowtór ziemskiego ciała i Ba – duszę, przedstawianą jako ptak z wielką głową. Mumifikowano więc zwłoki, gdyż Ka potrzebowała po śmierci ciała.
Religie Wschodu głoszą, że dusza ludzka po śmierci może wcielić się w nowy byt fizyczny: ciało nowo narodzonego człowieka, zwierzęcia lub rośliny. Pogląd ten, zwany reinkarnacją, istnieje również w religiach afrykańskich.
Teorię reinkarnacji odrzuca jednak chrześcijaństwo, gdyż zgodnie ze swoją doktryną o zmartwychwstaniu Chrystusa, śmierć jest przejściem z doczesności do wieczności, a dusza zostaje zbawiona lub potępiona.
To, że umieramy, jest pewne, jednak życie po śmierci pozostaje wielką niewiadomą. Pytania o istnienie życia po życiu nurtują nas do tego stopnia, że prześcigamy się
w eksperymentach, które mogłyby dostarczyć jednoznacznych
i racjonalnych dowodów na istnienie życia pozagrobowego: EVP, seanse spirytystyczne, „ważenie duszy” czy fotografie, na których ktoś lub coś uwieczniło tajemnicze postacie.
Trudno uwierzyć w to, czego nie możemy przeżyć. I chociaż wiele osób doświadczyło śmierci klinicznej, nie można doznań tych potraktować jako odzwierciedlenia śmierci ostatecznej, bo mózg wciąż pozostaje aktywny. Być może – zgodnie z jedną
z teorii naukowych – owe doznania człowieka w chwili rzekomego przechodzenia na „tamten świat” to halucynacje
i zaburzenia postrzegania zmysłowego, wywołane spadkiem zawartości tlenu w mózgu.
A może jednak jest to przedsmak śmierci biologicznej, dany nam jako dowód istnienia życia pozagrobowego, by nie lękać się momentu nieodwracalnego stanu przemijania?
Nie odpowiemy na to pytanie ani dziś, ani jutro, chyba że owo jutro nigdy nie nadejdzie, a dziś stanie się bramą do zrozumienia zagadki śmierci.
„Opowieści po życiu” to moja osobista wizja życia pozagrobowego. Nie wiem, jak wygląda „tamten świat”, ale wierzę w to, że życie wieczne istnieje i jest konsekwencją tego wszystkiego, co robimy tu i teraz.NOWA PERSEFONA
PAMIĘCI SYLWII PLATH
Nie mogła zrozumieć. Podwójne "ja" rozdzierało na pół jej wrażliwą naturę. Zdradzona, nie myślała racjonalnie. Choć może nie sama zdrada była powodem decyzji. Śmierć, która towarzyszyła jej od zawsze, uśmiechała się zwycięsko. Dopięła swego. Narzuciła tempo, któremu ona, zbyt słaba, poddała się zbyt szybko.
Sylwia stanęła na niewielkim wzniesieniu, porośniętym zeschłą trawą. Cała dolina, w której się znajdowała, pokryta była obumarłą roślinnością. Słońce, schowane za horyzontem, nigdy nie wschodziło. W powietrzu unosił się zapach spalonej siarki. Miejsce bez Boga.
Czy wiedział, jak bardzo pragnęła cofnąć czas?
Gdzieś podświadomie, naiwnie wierzyła, że będzie mogła wrócić. Że odnajdzie lepsze "ja", które pozwoli jej wszystko zacząć od nowa. Zrozumieć przeszłość. Zapomnieć. Desperacko oddalała od siebie prawdę, że miejsce, na które sama siebie skazała, jest jej przeznaczone na wieczność.
Wciąż na nowo wertowała wszystko w pamięci, jakby obrazy przeszłości nakładały się na siebie warstwami. Każda sekunda końcowej sceny jej życia zabijała ją powtórnie. Dzieci pozostawione bez matki. Jak wersy — bez autora. Jak bezpańska Lady Łazarz.
Przeszłość stapiała się z teraźniejszością. Obrazy zlewały się w jedną całość. Jakby w jej umyśle wciąż wyświetlano film oglądany setki razy.
Kobieta, spoglądając w samotną przestrzeń przed sobą, powracała myślami do tych, których zostawiła na ziemi. Zastanawiała się, ile lat minęło od jej śmierci. Co robią teraz jej dzieci? Ted...
Czy rzeczywiście musi pozostać tu na wieczność? Czy świadomość nie powinna umrzeć wraz z ciałem? Byłoby łatwiej przetrwać po drugiej stronie.
Nagle krajobraz się zmienił. Pofałdowane zbocza doliny pokrył biały dywan śniegu. Metaliczny zapach siarki zastąpił chłodny powiew wiatru. Na niebie pojawiły się szaroniebieskie pierzyny obłoków.
W oddali zobaczyła grupkę bawiących się dzieci. Nie miały więcej niż dziewięć, dziesięć lat. Towarzyszyły im okrzyki
i śmiech podczas lepienia bałwana. Jedno z dzieci oddaliło się od grupy. Skulone, kreśliło gałęzią znaki na śniegu. Sylwia podeszła bliżej. Dziecko miało na sobie brązowy kożuszek i białą czapkę, która wydała jej się znajoma. Dziewczynka podniosła głowę. Blade policzki, duże, niebieskie oczy, głęboko osadzone — przypominały jej odbicie w lustrze. Strzępy ciemnych włosów wystające spod czapki, która kiedyś należała do niej...
Sylwię ogarnęła radość. Ktoś musiał wysłuchać jej modlitw o drugą szansę. Pozwolił powrócić na ziemię, by spotkać ukochaną osobę, za którą tak bardzo tęskniła. Kiedy widziała Fridę ostatni raz, dziewczynka miała trzy lata.
— Frida? — szepnęła, zbliżając się do skulonej postaci. — Frida! — zawołała głośniej, już pewna, kogo widzi.
Ale dziewczynka nie odpowiedziała. Zafascynowana rysowaniem kształtów na śniegu, nie zauważyła kobiety stojącej obok. Twarz, którą znała tylko przez mgłę dziecięcych wspomnień, nie wzbudziła w niej reakcji.
Sylwia jeszcze kilka razy zawołała córkę po imieniu. Początkowo myślała, że Frida może rozpoznała ją i dlatego milczy — z żalem za to, że została opuszczona. Ale gdy Sylwia podeszła bliżej i dotknęła ramienia dziecka, zobaczyła, jak jej przezroczysta dłoń przenika przez materialne ciało dziewczynki.