Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

Ostatni oddech - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
23 lutego 2023
35,90
3590 pkt
punktów Virtualo

Ostatni oddech - ebook

Lato na Zanzibarze i gorące uczucie, które połączyło muzyka i zwyczajną dziewczynę. Kornelia zamierza spędzić wakacje z przyjaciółką na największej tanzańskiej wyspie. Nie ma pojęcia, że ten wyjazd diametralnie zmieni jej życie. Gorące uczucie, które połączy ją ze znanym muzykiem, nie będzie miało w sobie nic z ognia i namiętności właściwych letnim romansom, a jednak okaże się prawdziwe, szczere i trwałe. Czy jednak przetrwa rozłąkę, utratę zaufania, niedopowiedzenia i domysły? Czy młoda dziewczyna zdobędzie się na odwagę, by zrezygnować z tego, co dotychczas stanowiło jej codzienność, i rzuci się na głęboką wodę? W tej opowieści miłość przeplata się z nienawiścią, samotność z poczuciem zdrady, a cierpienie psychiczne z ciosami wymierzonymi przez bliską osobę. Historia Kornelii i Ksawerego to dowód na to, że prawdziwe uczucie potrafi znieść wiele, nawet jeśli czasem wydaje nam się, że będzie nas ono kosztować ostatni oddech. Oddech dla większości z nas oznacza życie, ale dla Kornelii – młodej dziewczyny, która dopiero wkracza w dorosłość – jest nim Ksawery. Jest bezpieczeństwem, przystanią, domem, nadaje sens jej codzienności. Co się jednak stanie, gdy na scenę wkroczą osoby z przeszłości, które zechcą zniszczyć ich szczęście? Czy bohaterowie pozwolą im na to? "Zatraćcie się w kolejnych oddechach Kornelii i Ksawerego, sięgając po niezwykle emocjonujący debiut Katarzyny Garczyk. Podczas lektury poleje się niejedna łza, ale i uśmiechnie się wasza dusza. Szczerze polecam!" - Anett Lievre, autorka książki „Amandine. Pragnienie miłości” "Historia, która chwyta za serce! Poznajcie losy Kornelii i Ksawerego, ale ostrzegam – chusteczki na pewno będą potrzebne! „Ostatni oddech” to debiut, który musi przeczytać każdy. Mnóstwo emocji i przepiękne opisy sprawią, że pokochasz tę historię, tak jak pokochałam ją ja. Autorka wspaniale ukazała miłość na odległość. Zdecydowanie polecam!" - Sandra Czoik, autorka książki „Piekielna paczka” "Przepiękne opisy emocji. Mieszanka uczuć, która sprawi, że zatopisz się w lekturze niczym we wzburzonych falach oceanu. Miłość, która – choć brzmi to jak frazes – jest wszystkim. Każdy kolejny oddech może być dla Kornelii i Ksawerego tym pierwszym, ale i ostatnim. „Ostatni oddech” to debiut, który przyprawi was o szybsze bicie serca, a emocje, które zafundowała czytelnikom autorka, nie pozwolą spokojnie oddychać. Ja przepadłam." - Anna Kucharska, autorka książki „Dom Beaty”

Kategoria: Literatura piękna
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-66754-91-1
Rozmiar pliku: 1,5 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

I

Pierwszy oddech

Muszę przyznać, że czasem po prostu nie chce mi się już tego słuchać. Szczególnie w dni takie jak ten, gdy za oknem pada deszcz, a my czekamy, aż wreszcie ustąpi, by móc spokojnie wyjść z kawiarni i przedostać się na przystanek autobusowy.

Oliwia ciągle opowiada o wczorajszym koncercie. O ile za pierwszym razem ta historia była interesująca, tak teraz – słysząc ją chyba po raz dziesiąty – opieram znudzona głowę o dłoń i wpatruję się w okno. Upijam trochę przesłodzonej, zimnej kawy i poprawiam ciemne włosy, które wydostały się z kucyka i opadają mi na twarz.

Wracam na ziemię, gdy przyjaciółka wymachuje rękami i żywo nimi gestykuluje, nie potrafiąc znaleźć odpowiednich słów. Pstryka kilkakrotnie palcami, mruży lewe oko i otwiera buzię. Chyba o tym nie wie, ale to nie wygląda zbyt mądrze, a ja nie zamierzam być tą, która ją uświadomi. A gdy jeszcze przekrzywia głowę i stuka się palcem po brodzie… Zawsze powtarza, że gdy nie wie, co powiedzieć, robi „inteligentną” minę, by ukryć fakt, że czasem brakuje jej języka w gębie. Już sama nie wiem, co gorsze – słuchanie jedenasty raz tego samego wywodu czy gapienie się na ten idiotyczny wyraz twarzy.

– No i wiesz, stałam pod samą sceną, a on się do mnie uśmiechnął! – piszczy zachwycona, dokładnie tak samo jak na początku. – Potem wciągnął mnie na scenę!

– A w tej bajce były smoki… – rzucam spokojnie i mieszam kawę, przez co wnętrze kubka zdobi niezliczona ilość czarnych fusów. Gdybym nie znała Oliwii Blanc, tobym jej uwierzyła. Cholera, tego entuzjazmu nie da się nie kupić.

Odwracam głowę, a po drugiej stronie chodnika widzę znajomą postać, która po chwili wsiada do czarnego samochodu. Głowa płata mi figle, ponieważ to niemożliwe. Nie ma szans, żeby to był Ksawery Wieczorek. Serce jednak nie chce mnie słuchać i bije szaleńczo w piersi. Mokre dłonie wycieram o spodnie i nerwowo skubię kawałek różowej bluzki.

– No i wiesz, poszliśmy na backstage i tam razem z nimi się już bawiłam – dodaje przyjaciółka.

Zamawia dla siebie jeszcze ciastko. Dziś robi sobie cheat day, choć śmiejemy się, że dla niej cheat day jest every day. To jedna z tych dziewczyn, które żrą i nie tyją.

Stukam palcami o drewniany stolik i wyciągam przed siebie nogi. Wzdycham. Nigdy stąd nie wyjdziemy i Oliwia nigdy nie przestanie mówić. To brzmi jak koszmar. Do tego myśli chyba chcą mnie zadręczyć i jeszcze mocniej odczuwam wyrzuty sumienia.

– Tak, i wzięłaś od nich numer, a dzisiaj idziesz na imprezę w jakimś wypasionym apartamentowcu – mówię i marzę o tym, by zapalić.

– Skąd wiedziałaś?! Mówiłam ci to już? – Wygląda na zaskoczoną.

– Jakieś dziesięć razy – odpowiadam. Wyobrażam sobie, że przestaje padać, wiatr się uspokaja, a ja stoję na dworze z papierosem w ręku, w samotności i całkowitej ciszy.

Kocham swoją przyjaciółkę, naprawdę ją kocham, jednak w dni, gdy wszystko mnie denerwuje, a najmniejszy szmer jest zbyt głośny, jej piskliwy głos potęguje mój podły nastrój. Czuję się, jakbym rozmawiała z dzieckiem, a nie dorosłą kobietą.

– Idziesz ze mną, prawda? – pyta niespodziewanie i stuka mnie palcem wskazującym w ramię.

– Słucham?

– Pytam, czy idziesz ze mną na imprezę – tłumaczy i wystukuje coś na telefonie.

– Bez różnicy – rzucam niemrawo. Dostrzegam, że dziewczyna uśmiecha się pod nosem, zdmuchuje z czoła blond grzywkę i nagle wybucha śmiechem.

– A wiesz w ogóle, na czyim koncercie byłam? – Od niechcenia bawi się kosmykiem prostych włosów o długości do połowy ramion.

– Czyim? – pytam zamyślona.

Pojęcia nie mam, dlaczego jestem dzisiaj aż tak oderwana od rzeczywistości. Mam wrażenie, że Oliwia specjalnie to wykorzystuje i w kółko gada o tym samym, nie podając konkretów, by mnie zmęczyć i rozkojarzyć.

Być może sama nie umiem pozbierać myśli, ponieważ dokładnie rok temu poznałam Ksawerego Wieczorka i jego przyjaciół, z którymi spędziłam prawie dwa tygodnie. Każdego dnia wzbraniałam się przed rozmyślaniem o nim i o tym, co się wydarzyło, a jednak dzisiaj te natrętne wspomnienia wracają ze zdwojoną siłą i nie chcą odpuścić.

– Co wam tak wesoło? – Słysząc głos Dawida, mojego chłopaka, od razu odwracamy głowy.

Na moją twarz wkrada się uśmiech. Cieplej mi na sercu, gdy składa na moim policzku pocałunek.

Chłopak siada na wolnym miejscu, a ja zaciągam się zapachem papierosów, które palił przed wejściem. Zdejmuje niebieską kurtkę, przez co kilka kropel wody na mnie spada. Ciemnoblond włosy ma mokre, a oczy w kolorze palonej kawy wpatrują się w moje z czułością. Uśmiecha się delikatnie i podkrada Oliwii ciastko, którego dziewczyna nie zdążyła zjeść. Kiedy widzę jej naburmuszoną minę, chce mi się śmiać.

Oliwka milknie. Wiem, że nie przepada za Dawidem, a raczej za jego przeszłością, jednak dla mnie liczy się teraźniejszość. Niestety wszystkie urazy zostały z nami – wiszą w powietrzu i sprawiają, że atmosfera gęstnieje.

Kopię przyjaciółkę pod stołem i rzucam wymowne spojrzenie. Tymczasem ona wgapia się we mnie niczym rozzłoszczony kociak i przyciąga talerz z deserem bliżej siebie, by nikt z nas nie odważył się nawet na niego spojrzeć. Czego jak czego, ale jedzenia Oliwii się nie rusza. Przejechałam się już na tym niejednokrotnie. Jeśli sama nie poczęstuje, a weźmie się cokolwiek bez jej przyzwolenia – może być ciężko.

– Jakieś plany na wieczór? – pyta mnie Dawid, obejmując mocniej ramieniem. Wpatrujemy się sobie w oczy i czuję delikatny dotyk jego dłoni na policzku. – Może kino i kolacja? Zróbmy sobie randkę jak za dawnych czasów – szepcze czule, a mnie owiewa jego ciepły oddech.

– O nie. No proszę, Cherry. – Słyszę oburzony głos przyjaciółki, więc podrywam głowę. – Mamy dziś babski dzień, nie wystawiaj mnie – dodaje, wymierzając w moją stronę palec wskazujący.

– To tylko impreza – wyjaśniam i spuszczam wzrok. Prawdę mówiąc, wolę spędzić sobotni wieczór z chłopakiem niż na jakiejś prywatce. Cholera, nawet nie wiem, z kim Oliwka się na dzisiaj umówiła. – Dobra – unoszę dłonie w geście poddania – dobra. Idziemy dzisiaj, nie wykręcam się – rzucam przepraszającym tonem. – Zobaczymy się jutro? – zwracam się już do Dawida.

– Jasne – odpowiada.

Przyjaciółka wstaje, nad wyraz zadowolona, i posyła mi szczery, ale także chytry uśmiech, który zawsze zwiastuje kłopoty, a ja nie mam pojęcia, czy jestem gotowa na dzisiejsze atrakcje.

– Więc co to za impreza, Kornelia? – zagaja chłopak i zamawia dla siebie kawę.

Dobre pytanie.

~*~

Stoimy przed drzwiami jakiegoś ekskluzywnego apartamentu. Czuję się dość dziwnie. Chodzi głównie o fakt, że znajduję się z przyjaciółką na najlepszym osiedlu w Katowicach, gdzie inni ludzie, najpewniej tutejsi mieszkańcy, obrzucili nas mocno oceniającymi spojrzeniami. A to uczucie nie było miłe.

Dziękuję w duchu przyjaciółce, że zgodziła się, bym nie wkładała spódniczki, tylko zwykłe, proste jeansy. Nie jestem dobra w tym całym odmawianiu, mówieniu „nie”, więc gdyby mocniej mnie przycisnęła, wyglądałabym teraz jak ona – dziewczyna w krótkiej spódniczce i jeszcze krótszej bluzce, pod którą sterczą jej sutki. Nie da się od nich oderwać wzroku, zresztą chyba o to chodzi. Można by pomyśleć, że Oliwia jest uosobieniem pewności siebie i emanuje seksapilem, ale tylko ja wiem, jaka jest naprawdę. Krucha i bardzo niepewna swojej wartości. Robi wszystko, by tak nie było. Może czasem jej się udaje, ale mam świadomość, że po każdej imprezie zdejmuje maskę. Tylko w domu lub w moim towarzystwie może być sobą. Dzieckiem zakochanym w romansach, wyobrażającym sobie, że jest księżniczką z bajki, która czeka na tego jedynego.

Przyjaciółka puka do drzwi trzy razy. Głośna muzyka zagłusza nasze próby dostania się do środka, więc Oliwia stuka mocniej, a po chwili masuje kostki. Na jej twarzy widzę grymas niezadowolenia.

Nawet nie starałam się wydobyć z niej żadnych informacji, ponieważ nie interesuje mnie ta impreza. Pobędę tam chwilę, później zadzwonię po Dawida, by przyjechał – tym sposobem zaliczę z nim obiecaną randkę. A skoro moja przyjaciółka wszystkich tam zna, nie będzie jej przeszkadzało to, że zostanie sama.

Coraz bardziej nie jestem w humorze. Rano miałam nadzieję, że dziś posiedzę sama w domu i będę mogła wyciągnąć z szafki pudełko pełne wspomnień. Chciałam poświęcić ten wieczór na rozmyślania, wypicie butelki wytrawnego wina, dołowanie się w samotności i słuchanie smętnej muzyki. Albo na siedzenie z Dawidem. Ewentualnie to wszystko moglibyśmy robić razem.

Nigdy bym nie pomyślała, że można się aż tak denerwować. To uczucie nie towarzyszyło mi już od dawna i sama nie wiem, czy dam radę je ukryć. Wiem za to, że gdy drzwi wreszcie się otwierają, a ja spoglądam w tęczówki w kolorze wzburzonego oceanu nocą, nie potrafię wydusić z siebie ani jednego słowa.

Serce zatrzymuje mi się w piersi i mam wrażenie, jakby czas również się zatrzymał. Nie liczy się nikt i nic dookoła, jesteśmy tylko my. Choć nie znaliśmy się długo i w zasadzie był obcą dla mnie osobą, to kiedyś przez dwa tygodnie nie widzieliśmy poza sobą świata. I było to najprawdziwsze uczucie, jakiego kiedykolwiek doświadczyłam.

Widzę w jego oczach blask o mocy tysiąca gwiazd. Pamiętam doskonale, jak odbijało się nich światło księżyca nocą, gdy leżeliśmy na gorącym, złotym piasku. Wgapiałam się w nie godzinami, a on śpiewał nieznany mi wers piosenki.

Słodka jak wiśnia, delikatna niczym miód.

Grunt usuwa mi się spod nóg. Zaczyna boleć mnie głowa, bo świat właśnie się na nią zawalił. Nie odrywam od niego wzroku. Dostrzegam, że jest zaskoczony moją wizytą – tak samo jak ja. Nie zdawałam sobie sprawy, że to nie było przywidzenie, że naprawdę już wcześniej tego dnia go widziałam. Nie chciałam w to wierzyć, choć serce usilnie starało mi się to w jakiś sposób przekazać. Mimo wszystko przez resztę dnia chodziłam jak na szpilkach i na wszelki wypadek rozglądałam się wszędzie, jakbym miała nadzieję, że go zobaczę. Coś w środku wrzeszczało, że to on, lecz nie chciałam słuchać. Powinnam wiedzieć, że irytacja i złość, zdenerwowanie i napięcie, a jednocześnie spokój i beztroska to jego zasługa. Tylko Ksawery Wieczorek potrafi wywołać u mnie całą paletę sprzecznych uczuć i jest jedynym mężczyzną, przy którym czuć to wszystko chcę.

Przyspieszone bicie serca towarzyszyło mi cały czas przez ostatnie godziny, ale pełną piersią oddycham dopiero teraz, bo wiem, że wreszcie mogę.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij