Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Otello - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
1 stycznia 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Otello - ebook

Dowódca weneckiej armii Maur Otello poślubia Desdemonę. Demoniczny Jago, rozczarowany swymi niespełnionymi nadziejami, zaczyna podsuwać Otellowi myśl o zdradach Desdemony. Zarzuty są bezpodstawne, ale Jago umiejętnie roznieca zazdrość Otella. Na konsekwencje nie trzeba długo czekać. Szczery i bezpośredni Otello, dręczony nieustannymi podejrzeniami, nie wierzy w wierność Desdemony. Dusi żonę, po czym popełnia samobójstwo. Jago, którego wina wychodzi na jaw, zostaje ukarany. Otello jest dość nietypowym dramatem w dorobku Szekspira; jest jednowątkowy, choć charakterystyczne dla autora są konstrukcje wielowątkowe, nie zawiera elementów „kosmicznych”, które tworzą specyficzną atmosferę dzieł twórcy. Otello stanowi studium dramatycznych, wielkich uczuć – niepohamowanej zazdrości (Otello) i paranoicznej żądzy zemsty (Jago). (Za Wikipedią).

Kategoria: Literatura piękna
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7639-435-0
Rozmiar pliku: 164 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WPROWADZENIE.

Był niegdyś w Wenecyi Maur bardzo waleczny, którego męstwo i dowody roztropności a biegłości, czasu wojny okazane, uczyniły drogim w oczach starszyzny Rzeczypospolitej. I stało się, że cnotliwa niewiasta, cudownej piękności, imieniem Desdemona, uwiedziona, nie żądzą jakąś skrytą, ale cnotą onego Maura, pokochała go, a on też ujęty pięknością i szlachetnemi uczuciami onej kobiety, rozgorzał ku niej. Miłość im tak sprzyjała, iż połączeni zostali małżeństwem, chociaż rodzina niewiasty czyniła, co było w jej mocy, aby kogo innego zaślubiła. I dopóki zamieszkiwali w Wenecyi, żyli w tak doskonałej zgodzie i tak słodkim pokoju, że nigdy pomiędzy nimi nietylko nic nie zaszło, ale i słowa do siebie nie rzekli, w któremby miłości nie było. Aż zdarzyło się, iż panowie weneccy zmienili załogę, którą na Cyprze trzymali i wybrali Maura za wodza wojsk, jakie tam wysłali. Ten radował się ze czci, jaką mu wyrządzono, lecz radość tę truła myśl o długiej i trudnej podróży. Desdemona, widząc Maura pomieszanym, rzekła mu raz przy stole: — Drogi Maurze, dlaczego, gdy panowie taką ci cześć wyrządzili, ty jesteś smutnym? — Zatruwa moją radość, rzekł Maur, miłość, jaką mam ku tobie, gdyż widzę że albo cię muszę narazić na długą i niebezpieczną przeprawę, albo cię w Wenecyi zostawić. W pierwszym razie boleć będę, gdyż niewczasy, jakich doznasz i niebezpieczeństwo, jakie będziesz narażoną, udręczenie mi sprawią — a drugiego nie zniosę, bo rozdzielić się z tobą, jest to z życiem się rozstać. — Kochany mężu! co znaczą te myśli, które ci serce poruszają? Pójdę za tobą, gdziekolwiek się udasz, gdyby przez ogień trzeba iść w koszuli jednej i tobym uczyniła, a cóż znaczy z tobą się puścić na okręcie mocnym i dobrze opatrzonym? Maur objął rękami szyję żony, i całując ją czule, rzekł: Niech nas Bóg długo uchowa, droga moja, z tą miłością. I popłynęli, i przybyli do Cypru po szczęśliwej morskiej podróży”.

„Maur miał przy sobie Chorążego, mężczyznę pięknego, ale najniecniejszego w świecie człowieka. Niegodziwiec ten wiózł też z sobą żonę, która była piękną i uczciwą, a że Włoszką też była, miłowała ją żona Maura, i większą część dnia spędzały z sobą. Był też w tej wyprawie oficer, którego Maur lubił bardzo; ten przychodził często do domu Maura, razem z nim i żoną jego jadając. Pani widząc, iż go mąż jej kochał, przyjaźń mu też okazywała, z czego i Maur rad był. Niegodziwy Chorąży, nie zważając ani na wierność żonie przysiężoną, ani na przyjaźń, ani na wdzięczność, jaką Maurowi był winien, pokochał gwałtownie Desdemonę i próbował wszelkimi sposoby dać jej poznać swą miłość, a skłonić ją do wzajemności. Ale ona, która tylko Maura na myśli miała, nie zważała wcale na owe natręctwa Chorążego, jakby ich nie widziała... I zdało mu się, że musiała być zakochaną w oficerze... Miłość ku niej zmieniła się w straszną nienawiść, począł myśleć, jakby mógł, pozbywszy się oficera, posiąść niewiastę, lub przynajmniej Maurowi ją odebrać. A tak różne myśli knując..........................................AKT PIERWSZY.

SCENA PIERWSZA.

Wenecya. Ulica, przy której położony dom Brabancya.

Wchodzą Rodrygo i Jago.

Rodrygo. Nie mów mi tego, Jagonie, nie mogę
Słuchać tej mowy. Tyś to, coś mą kiesą
Tak rozporządzał, jakby była twoją,
Smiesz mi powiadać, żeś tego był świadom?
Jago. Do licha! Słuchajże lepiej, co mówię;
Jeżeli mi się o tem kiedy śniło.
To mną pogardzaj.
Rodrygo. Czyżeś mi nie mówił,
Że go nie cierpisz?
Jago. Brzydź się mną, jeżelim
Nie mówił prawdy. Dwóch magnatów naszych
Forytowało mię na namiestnika,
I osobiście czapkowało przed nim,
Aby mi dał ten stopień; jakem żołnierz,
Stopień ten słusznie mi się przynależał,
Znam moją wartość; a on, zatopiony
W swem widzimisię i w swej dumie, zbył ich
Napuszonymi frazesami, srodze
Nastrzępionymi w wojenne termina.
»Wierzcie mi«, prawił moim protektorom,

»Żem już mianował kogoś na to miejsce«.
I któż to taki ten ktoś? Patrzcie jeno;
Ot, zawołany jakiś arytmetyk,
Jakiś tam Michał Kassyo, Florentyńczyk.
Podwikarz, na wpół potępiony w związkach
Z piękną kobietą, który, póki życia,
Jednego hufca nie powiódł do boju,
I na sprawieniu wojska w polu zna się
Tyle, co prządka; bohater książkowy,
Co o teoryi umie pleść nie gorzej
Niż jaki burmistrz; cała bowiem jego
Sztuka wojenna w gębie, nie w praktyce.
Ten to wybrany został, a ja panie,
Com w jego oczach pokazał, co umiem
W Rodus i w Cyprze i po innych ziemiach
Tak chrześcijańskich jak pogańskich, pchniętym
Pod wiatr i wodę przez tego plus minus,
Przez tę chodzącą kredkę; on to został,
Pożal się Boże! namiestnikiem jego
Murzyńskiej mości, a ja, ja być muszę
Jego chorążym.
Rodrygo. Jabym wolał zostać
Jego oprawcą!
Jago. Niema na to środka;
Taki to służby przeklęty porządek;
Awans zależy od łask i protekcyi,
A nie od prawa starszeństwa, co każe,
Aby po jednym odziedziczał miejsce
Drugi z kolei. Osądźże sam teraz,
Czy mam jakibądź obowiązek kochać
Tego murzyna.
Rodrygo. Tobym go porzucił.
Jago. O, pozwól! służę mu, gwoli odwetu.
Nie wszyscy, bracie, możem być panami,
Ale nie wszyscy też panowie mogą
Mieć wierne sługi. Znajdziesz niejednego

W kłąbek zgiętego, potulnego ciurę,
Co w niewolniczych kochając się więzach,
Trzyma się miejsca, jak osioł za lichą
Garstkę obroku; a kiedy zepsieje,
Na stare lata bywa odpędzony.
W skórę takiego kornego cymbała!
Są znowu inni, co pod wymuskaną
Formą i strojną barwą uległości
Chowają serce, siebie tylko pomne;
Co dając tylko pozór wiernych usług
Swym przełożonym, popierają przez to
Własny interes, a porósłszy w pierze,
Nie potrzebują już nikogo słuchać,
Prócz siebie samych. Ci mają krztę ducha,
I do tych rzędu ja się liczę. Jużci,
Gdybym był w skórze Otella, nie chciałbym,
Ma się rozumieć, być w skórze Jagona;
Rzecz to tak pewna, jak żeś ty Rodrygo.
Służąc mu, służę li samemu sobie;
Nie z przywiązania ani z obowiązku,
Niebo mi świadkiem! ale pod pokrywką
Tego obojga, dla widoków własnych.
Gdyby me czyny miały kiedykolwiek
Wydać na zewnątrz wewnętrzny stan, zakrój
Mojego serca, nie długobym potem
Musiał to serce nosić u rękawa,
Na żer dla kruków. Nie jestem, czem jestem.
Rodrygo. Jakież, u licha, szczęście niesłychane
Ma ten grubodziób, że mógł tego dopiąć!
Jago. Ostrzeż jej ojca, zbudź go ze snu, otwórz
Staremu oczy, zatruj mu pociechę;
Narób hałasu w mieście; podszczuj krewnych;
Niechaj go muchy tną za twoją sprawą,
Chociaż łagodny zamieszkuje klimat;
Choćbyś mu szczęścia nie wydarł, przynajmniej
Tak mu je zapraw piołunem udręczeń,
Iżby cokolwiek zbladło.

Rodrygo. W tym tu domu
Mieszka jej ojciec; zawołam na niego.
Jago. Zrób to i głosem tak alarmującym,
Jak ktoś, co w nocy zapuszczony ogień
Dostrzeże nagle w ludnej części miasta.
Rodrygo. Hola! Brabancyo! hej! sinior Brabancyo!
Jaga. Wstawaj, Brabancyo! Złodzieje! Złodzieje!
Strzeż się! chroń swoją córkę! chroń swe worki!
Złodzieje! Gwałtu! Złodzieje!

Brabancyo ukazuje się w oknie.

Brabancyo. Jakiż jest powód tego zgiełku? Co się
Takiego stało?
Rodrygo. Wszyscyż twoi, panie,
Są w domu?
Jago. Są li drzwi twojego domu
Zamknięte, panie?
Brabancyo. Po co te pytania?
Jago. Niech dyabli wezmą! Okradli was; weźcie
Prędzej opończę! przeszyto wam serce;
Utraciliście połowę swej duszy.
W tej właśnie chwili czarny baran tryksa
Białą owieczkę waszą. Żywo! żywo!
Bijcie w dzwon; zbudźcie chrapiących sąsiadów,
Inaczej czart was wystrychnie na dziadka.
Żywo! powiadam.
Brabancyo. Czyście oszaleli?
Jago. Poznajeszże mój głos, czcigodny panie?
Brabancyo. Nie; któż waść jesteś?
Rodrygo. Imię me Rodrygo.
Brabancyo. Imię to jeszcze bardziej cię potępia.
Wzbroniłem ci się zbliżać do mych progów;
Zapowiedziałem ci, że moja córka
Nie jest dla ciebie; a ty, wiedzion szałem,
Przebrawszy miarę napoju przy uczcie,
Przychodzisz teraz zuchwale przerywać
Mój wypoczynek.

Rodrygo. Siniore, siniore!
Brabancyo. Ale wiedz o tem, że gniewowi memu
I stanowisku nie zbywa na środkach
Dania ci tego gorżko pożałować.
Rodrygo. Uspokój się, siniore.
Brabancyo. Co mi prawisz
O okradzeniu? To przecie Wenecya,
A mój dom to nie lamus.
Rodrygo. Zacny panie,
W czystych, niewinnych chęciach tu przyszedłem.
Jago. Niech kaci porwą! Jesteś, panie, jednym
Z tych, co się nie chcą modlić, gdy ich szatan
Do tego nagli. Masz nas za szubrawców,
Dlatego, że cię przychodzimy ostrzedz?
Chcesz sprządz swą córkę z berberyjskim koniem,
Mieć rżące wnuki, bachmatów za krewnych
I z dzianetami być w powinowactwie?
Brabancyo. Coś ty za jeden, bluźnierczy szczekaczu?
Jago. Ktoś, co ci przyszedł oznajmić, siniore,
Że twoja córka w chwili, gdy tu stoim,
Klei z murzynem kazirodny związek.
Brabancyo. Jesteś nędznikiem.
Jago. A pan — senatorem.
Brabancyo. Za ten żart ty mi odpowiesz, Rodrygo;
Znam cię.
Rodrygo. Odpowiem za wszystko, siniore.
Ależ, dla Boga! za wasząż-to wiedzą,
I mądrą wolą dzieje się (a prawie
Mógłbym tak sądzić), że o tej spóźnionej
Nocnej godzinie, piękna wasza córka,
Pod najemnego gondoliera strażą,
Zostaje w sprosnych objęciach murzyna?
Jeżeli o tem wiesz, panie, jeżeliś
Na to pozwolił, toć zaiste ciężką,
Grubą zniewagęśmy ci wyrządzili;

Ale jeżeli nie wiesz o tem, moje
Wyobrażenie o przyzwoitości
Mówi mi, żeśmy niesłusznie zostali
Znieważonymi przez was. Nie sądź, panie,
Abym wyzuty z wszelkich winnych względów
Takiego sobie z waszą dostojnością
Żartu pozwalał. Jeżeliście, panie
Córki swej k’ temu nie upoważnili,
Powtarzam jeszcze raz, to popełniła
Wielki występek, pomiótłszy w ten sposób
Obowiązkami, pięknością, rozumem,
Przyszłością swoją, dla awanturnika,
Dla wszędobylca, goniącego szczęście
Po całym świecie. Sprawdź, natychmiast, panie,
Czy jest w sypialni, nawet gdziebądź w domu.
Jeśli ją znajdziesz, niechaj sprawiedliwość
Ściga mię z całą surowością za to,
Żem cię tak czelnie zdurzył.
Brabancyo. Skrzeście ognia!
Światła! hej! Zbudźcie wszystkich moich ludzi!
Coś podobnego już mi się marzyło;
To przypuszczenie samo mię przygniata.
Światła, hej! światła! Znika z okna.
Jago. Bądź zdrów! muszę odejść.
Nie byłoby to stosownem i dla mnie
Bezpiecznem nawet, gdybym był stawiony
Za świadka przeciw temu murzynowi,
A pozostając tu, świadczyćbym musiał;
Chociaż go bowiem to skompromituje,
Rzeczpospolita nie będzie go mogła
Potępić, bacząc na interes własny,
Przy gotującej się cypryjskiej wojnie,
Do prowadzenia której niema wodza,
Równego jemu kalibru. Dlatego,
Choć się nim brzydzę, jak piekielną plagą,
Ze względu jednak na doczesny żywot,

Zmuszony jestem opuścić banderę
I znak przyjaźni, do siebie który rzeczywiście
Jest tylko znakiem. — Zawiedź pod Łucznika
Tych, co go będą szukali; niechybnie
Tam go znajdziecie, i ja też tam będę. Wychodzi.

Brabancyo wchodzi z domownikami swymi niosącymi pochodnie.

Brabancyo. Niema najmniejszej wątpliwości: zbiegła;
I nic mi więcej po niej nie zostało,
U schyłku tego obmierzłego życia,
Jak sama gorycz. Powiedz mi, Rodrygo,
Gdzie ją widziałeś? Niegodziwe dziecko!
Z murzynem, mówisz? któżby chciał być ojcem!
A skąd wiesz waćpan, że to ona była?
O, hańbo! Cóż ci rzekła? — Więcej światła!
Zwołajcie wszystkich mych krewnych! — Jak myślisz,
Czy wzięli oni ślub?
Rodrygo. Sądzę, że wzięli.
Brabancyo. O, nieba! Jak wyjść mogła? O, wyrodna!
Ojcowie, nigdy nie ufajcie odtąd
Powierzchownemu układowi córek!
Chyba istnieją jakie czary, zdolne
Podejść niewinność młodości, dziewictwa.
Nie wyczytałżeś gdzie tego, Rodrygo?
Rodrygo. W istocie, panie, czytałem gdzieś o tem.
Brabancyo. Wezwijcie mego brata. O, wolałbym,
Żebyś ją waćpan był posiadł. Biegnijcie
Jedni w tę, drudzy w tę stronę. — Czy nie wiesz,
Gdzieby ją można znaleść z tym murzynem?
Rodrygo. Rozumiem, że go wyśledzę, jeżeli
Raczysz mi, panie, towarzyszyć, wziąwszy
Dobrą straż z sobą.
Brabancyo. Bądź nam przewodnikiem.
Przed każdym domem wołać będę; w wielu
Mam wpływ przeważny. — Podajcie mi szpadę;
Sprowadźcie mi tu policyjne sługi
I siłę zbrojną. — Poczciwy Rodrygo,
Wskazuj nam drogę, zawdzięczę twe trudy. Wychodzą.SCENA DRUGA.

Tamże. Inna ulica.

Wchodzą Otello i Jago z orszakiem.

Jago. Na wojnie, panie, nie jednegom zabił,
Ale popełnić rozmyślne morderstwo,
Jakoś to z mojem sumieniem niezgodne.
Braknie mi czasem złości, coby mogła
W czemś mi dopomódz. Z jakie dziesięć razy
Miałem myśl, pchnąć go tu, pomiędzy żebra.
Otello. Lepiej jest tak, jak jest.
Jago. Kiedyż bo prawił
Takie szkarady i w tak obelżywy
O waszej cześci wyrażał się sposób,
Że gdyby nie ten kęs bogobojności,
Jaką mam, byłby mi żywcem nie uszedł.
Ale czy tylko twe małżeństwo, panie,
Szczelnie zawarte? bo ten magnifikus
Ma popleczników, i gdy się uweźmie
Co przeprowadzić, głos jego dorówna
Głosowi Doży. On was zechce rozwieść,
Albo wam tyle narobi trudności...............................................SCENA TRZECIA.

Tamże. Sala obrad.

Doża i Senatorowie siedzą wkoło stołu przy świecach. Kilku urzędników stoi opodal, czekając na rozkazy.

Doża. Wieści w tych listach nie są zgodne z sobą;
Trudno polegać na nich.
Pierwszy senator. W rzeczy samej,
Sprzeczne są sobie; w moim wymieniono
Sto siedem galer.
Książę. W moim sto czterdzieści.
Drugi senator. A w moim dwieście. Jakkolwiek się jednak
Cyfry w nich różnią (co się musi zdarzać
Tam, gdzie podobne dane są oparte
Na przypuszczeniu), we wszystkich atoli
Jedna jest wzmianka o tureckiej flocie,
Posuwającej się w kierunku Cypru.
Doża. Zważywszy dobrze, rzecz to jest możebna.
Nie ubezpiecza mnie błąd w tych raportach,
Raczej nabawia trwogi treść ich główna.
Majtek za sceną. Wieści! hej! Wieści!

Wchodzi urzędnik, za nim majtek.

Urzędnik. Nowy goniec.
Doża. Cóż tam?
Majtek. Turecka flota żegluje ku Rodus;
Mam polecenie od sinior Angela....................................
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: