Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Pamiętne wakacje - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
9 czerwca 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Pamiętne wakacje - ebook

Do nietypowego incydentu doszło we wsi Załakowo nieopodal Sierakowic. Przebywająca w jednym z domków w okolicach Jeziora Białego rodzina została zaatakowana przez dwóch mężczyzn. W wyniku zdarzenia ranny został mąż jednej z przebywających tam kobiet, drugi pasażer samochodu, który ruszył z pomocą, poniósł śmierć na miejscu. Na sąsiedniej posesji odnaleziono zwłoki dwojga starszych ludzi. Czy to koniec koszmaru Justyny i jej rodziny? O czym milczą mieszkańcy wsi? (…)

Kategoria: Opowiadania
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8351-280-8
Rozmiar pliku: 2,8 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Rozdział pierwszy. Decyzja

Wakacje w tym roku to istna ruletka — albo cię pokropi, albo cię wysuszy. Jeśli świeci słońce, to towarzyszą mu czterdziestostopniowe upały, jak pada — to cały tydzień, a temperatura gwałtownie spada. Nie lubię tego, zwłaszcza teraz, kiedy nadszedł czas na urlop, a co za tym idzie — czas wyboru miejsca, gdzie zabiorę na wakacje swoje dzieci. Myślicie zapewne, co to za problem. A ja powiem wam, że dość duży. Po kilku miesiącach pracy w szalonym tempie życzyłabym sobie odpocząć. Bycie negocjatorem wyniszcza bardziej moją psychikę niż ciało, ale zdarza się, że i ono ma od czasu do czasu problem. Jakie to byłoby cudowne — odpoczynek… Wracając do decyzji — jadę sama z dwójką dzieci, wulkanami energii. Ja sama w wieku pięciu lat byłam w ciągłym ruchu, a w wieku jedenastu nie wiedziałam, jak się siedzi dłużej w jednym miejscu. Więc co się dziwić mojej dwójce — po kimś to musiały odziedziczyć. I jak tu można liczyć na spokój, kiedy uprzednio ich się o wakacjach poinformowało? Zawsze robię ten sam błąd… Sama jestem sobie winna, teraz muszę nastawić się na marudzenie, które będzie trwać do samego wyjazdu. Cała ja. Załakowo, wieś położona w województwie pomorskim, nieopodal Sierakowic, wydawała mi się idealnym miejscem do wypoczynku. Reklamowane w internecie domki, cisza i malownicze jezioro oraz bliskość do naszego miejsca zamieszkania przeważyły, decyzja zapadła — domek nad jeziorem w Załakowie, jedziemy.

— Mamo, gdzie jedziemy w te wakacje? — wyrecytował mój jedenastoletni syn.

— Myślę, że na domki. — Spoglądam na niego.

— Fajnie, to dopiero będzie wyjazd! A co tam jest w tych domkach? — odpowiedział, uśmiechając się do mnie i pocierając ręce, jak by mi chciał oświadczyć, że ma zamiar co nieco zbroić.

— Jak pojedziemy, to się przekonamy, synku. Dobrze wiesz, że sama nie wiem, co nas czeka — mówię mu i macham palcem, by zasugerować coś w rodzaju „nic z tego”.

— No dobrze, jak jest jezioro, to mi już więcej nic nie trzeba — zakomunikował, jednocześnie mrużąc oczy.

— To super! Cieszę się, że ci to wystarczy. — Szeroko się uśmiechnęłam. Mógł się domyślić, że nie nabiorę się na to jego czarowanie.

— No, już się nie mogę doczekać jutra! Będzie superancko! Mamo, ktoś puka do drzwi. Iść otworzyć?

— Jak możesz — poprosiłam i odwróciłam się do komputera. Chciała skończyć odpisywać na e-mail.

Po kilku sekundach oświadczył:

— Mamo, to pani Tereska. — Przewrócił oczami i oddalił się do swojego pokoju.

— Wiem, kochanie, niech wejdzie — odzywam się.

Zawsze wiem, kiedy przychodzi właśnie ona — nikt nie puka do moich drzwi, wszyscy zazwyczaj wędrują na dół, a jak już okaże się, że to do mnie, zawsze wołano, bym zeszła. Ogólnie nie jestem odludkiem i nie stronię od ludzi, ale tylko nieliczni odwiedzają mnie we własnym domu, tak jakoś wyszło. Tereska to taka moja dobra znajoma. Odkąd się poznałyśmy, spotykamy się regularnie, nie było dnia, żebyśmy nie piły wspólnie kawy.

— Hej, jesteś zajęta? — zapytała z progu.

— No nie aż tak, by nie wypić z tobą kawy! — Odwróciłam się w jej stronę.

— Myślałam, że się złościsz z powodu tego wyjazdu…

— Przestań! Ale nie powiem, powinnaś jednak do nas dołączyć — westchnęłam, obracając się na krześle.

— A wiesz co … ja to dla niego chciałam ten wyjazd, wiesz, że nie lubię nigdzie jeździć. Michał jedzie z ojcem, więc wiesz… — wyrecytowała jednym tchem, jednocześnie wchodząc do pokoju.

To taka dziwna historia z tym wyjazdem — jakby ojciec Michała chciał jej zrobić na złość, nagle zapragnął zabrać go w góry. Niech jedzie chłopak, niech korzysta, póki może. Po ich rozstaniu kontakty jej syna z ojcem nieomal ustały, więc nie mogłam mieć żadnej pretensji co do podjętej przez nią decyzji. Była też druga strona tego wyjazdu — obie wiedziałyśmy, że chłopak da mu popalić, z czego miałyśmy niemały ubaw. Wiedziałam też, że jest jej trochę głupio, że w ostatniej chwili tak wyszło… Postanowiłam sprawić, żeby już jej to nie męczyło.

— Tak, ty odludku, wiem. Nie przejmuj się, jutro jedziemy, później Ewa z Wojtkiem i ich córka Małgosia wpadną na grilla, jakoś to będzie. Zresztą, nikt nie mówił, że muszę tam siedzieć dłużej, niż chcę.

— No dobra, to super. Tak trochę to wyszło… wiem, że chciałaś, żebym pojechała, że ci na tym zależało… Zdasz mi relację z pobytu — tłumaczyła się z podjętej decyzji.

— Przestań już marudzić, niech on się nim zajmie, ja chętnie później posłucham, co on mu tam nawywijał. Znając twojego syna… Wiesz, ja twojemu byłemu to chyba nawet współczuję. Będziemy w kontakcie, telefony tam przecież działają, więc spodziewaj się moich ciągłych telefonów i marudzenia — odpowiadam stanowczo.

Obie się roześmiałyśmy.

— Wiesz co, zadzwonię jeszcze do kobiety wynajmującej by upewnić się, że możemy wziąć psa, nie bardzo mam z kim go tu zostawić, także wolałabym go zabrać ze sobą. — Dziwię się sobie samej, że jeszcze tego nie zrobiłam.

— No pewnie, od razu zapytaj, od której zaczyna się doba. A tak właściwie o której wyjeżdżacie? — zapytała mnie niepewnie.

— Nie wiem, około piętnastej, chwilę po. O ile wcześniej nie zwariuję od tego ciągłego wypytywania się, kiedy jedziemy, a ile jeszcze? — Przewróciłam oczami, naśladując swojego syna.

— No to jeszcze jutro zdążymy wypić kawę? — ucieszyła się i klasnęła z radości w ręce.

— No, tradycyjnie — zaśmiałam się, wyłączyłam komputer i chwyciłam za telefon leżący na parapecie.

— No to dzwoń! — oznajmiła Tereska.

— Czekaj, znajdę ją tu… Musiałam zapisać sobie numer, bo wiesz, jak to jest w moim przypadku… Dobra, dzwonimy. — Kilka razy kliknęłam w ekran telefonu.

Jeden sygnał, drugi, trzeci…

— Halo! — odezwała się kobieta, z którą rozmawiałam dzień wcześniej.

— Dzień dobry, z tej strony Justyna Białek, dzwonię, ponieważ mam kilka pytań co do pobytu u państwa… — wypowiedziałam, odrobinę zawstydzona.

— Tak, słucham. — Kobieta westchnęła cicho bez zbytniego entuzjazmu.

— Pytałam wcześniej o możliwość zabrania psa… — Nie dokończyłam, bo kobieta przerwałam mi w połowie zdania.

— Tak, może pani, oczywiście, niech go pani śmiało zabiera ze sobą. Pani ma u nas domek z widokiem na staw, prawda?

— Tak, dokładnie tak. Powie mi pani jeszcze, o której można przyjechać? Dzieci nie dają mi spokoju, już by najchętniej przyjechały. — W jej głosie szukałam zrozumienia.

— Wie pani co, myślę, że tak około szesnastej. O czternastej ten domek się zwalnia, tak że po czwartej będzie gotowy. Wiem, jak dzieci potrafią zamęczyć, moje robią to samo. Zawsze z mężem mówimy sobie, że nie będziemy wspominać dzieciakom o żadnym wyjeździe, dopiero godzinę przed — odpowiedziała, śmiejąc się z własnych słów.

— Dobrze, że wie pani, o co chodzi, dziękuję bardzo, zatem do zobaczenia jutro o szesnastej — odpowiedziałam z ulgą.

— Do zobaczenia! Przekona się pani, nie będziecie żałować — zapewniała.

— Dobrze, dziękuję. — Rozłączyłam się i nabrałam powietrza w płuca. Nie zdawałam sobie sprawy, że je wstrzymuję.

Nie lubię rozmawiać przez telefon, ta rozmowa wydawała mi się jakaś dziwna… Może nie tyle rozmowa, co ta kobieta.

— Jakaś dziwna ta babka — podzieliłam się z Teresą wrażeniem.

— A czemu tak sądzisz? Co w niej takiego dziwnego? Dlaczego tak mówisz? Zobaczysz, będzie super! Weźmiesz Franka ze sobą i problem z głowy, nie będziesz musiała nikogo prosić, by go nakarmił, więc w czym problem? — podsumowała Tereska, próbując bardziej mnie przekonać do tego pomysłu.

— No chociaż jedno na plus. Dobrze, że domek jest ogrodzony. Wypuszczę go i sobie polata, nie będę musiała się nim przejmować — powiedziałam, by jednocześnie próbowałam samą siebie przekonać.

— No widzisz, zapowiada się ekstra! Dzieciaki będą zadowolone! — Uśmiechnęła się na potwierdzenie wypowiedzianych słów.

— No ja to nie za bardzo… Tak się zastanawiam, kiedy ja odpocznę? Cały czas przebywamy ze sobą, muszę kiedyś pomyśleć tylko o sobie, ale jaka matka jest w stanie się na to porwać? Pamiętasz, jak pojechałam na weekend do Sopotu? Martwienie się, czy dom będzie stał, a oni będą cali, tak mi dało wypocząć, że przyjechałam gorzej umęczona po wczasach niż przed nimi. I do tego ogarniecie wszystkiego, co zastałam… — Westchnęłam, łapiąc się za głowę.

— Pamiętam to dobrze! — Roześmiała się. — Z drugiej strony z tą twoją pracą nie masz na to szans, nie myślałaś o zmianie? — stwierdziła stanowczo.

— Chętnie, nawet od zaraz, jeśli mi powiesz, gdzie mi tyle zapłacą. Poza tym mam nienormowany czas pracy, tego nigdzie indziej nie znajdę… — Trochę się zjeżyłam na te słowa.

— No tak — westchnęła. — To też racja, nie ma lekko.

— No nie, nikt nigdy nie mówił, że będzie lekko, ale pocieszam się tym, że inni mają gorzej.

Nie mogłam narzekać: miałam pracę, którą mogłam w większości wykonać w domu. Skoro zostałam sama z dziećmi, stało się to bardzo istotne — jedynie od spotkań ze waśnionymi stronami i wizyt w sądzie nie mogłam się wymigać. Głównie od prowadzonej przeze mnie rozmowy zależało, czy obie strony spotkają się na rozprawie. To nie jest proste — przygotowania zajmują mi dużo czasu, zazwyczaj wszyscy kłamią, ile wlezie, by móc ugrać dla siebie jak najwięcej. Najgorsze sprawy, które zostają w mojej psychice na dłużej, dotyczą przemocy. Badam je dogłębnie, wcielając się w panią detektyw zdeterminowaną, by osiągnąć cel, jakim jest ukaranie winnego — i to najsurowszą karą, jaka istnieje w kodeksie. Czasami podczas takich spotkań dochodzi do różnych scen, zdarzyły się nawet ataki agresji. Muszę w takich sytuacja zachowywać zimną krew i szybko reagować. Zostałam przeszkolona w zakresie samoobrony i udzielania pierwszej pomocy, ale jak do tej pory nie musiałam zbyt często z tego korzystać. Szczęście, bo wracanie do równowagi psychicznej po takich incydentach kosztuje mnie zawsze dużo czasu.

— O czym tak myślisz? — Usłyszałam głos Tereski.

— O pracy. Tak się zamyśliłam i wiesz, dupa ze mnie, a nie negocjator, coraz częściej pojawiają się myśli, by rzucić to w diabły… — Wspominałam sytuację, w której ona sama się znalazła.

— Mnie się wydaje, że ty powinnaś prowadzić jakieś biuro, może detektywistyczne? — rzuciła propozycję.

— Chyba masz rację — mruknęłam pod nosem, po chwili jednak nie mogłam się powstrzymać od śmiechu. — W tym przypadku myślę, że jednak nie. Wyobrażasz to sobie? Ja śledzącą niewiernych pod oknami w jakiś krzakach. — Wciąż śmiałam się do rozpuku.

— No wiesz, co jak co, musiałabyś nabrać wprawy, ale jaką kasę byś zgarniała! — Dalej upierała się przy swoim.

Po raz kolejny wybuchłyśmy śmiechem. Takie od zawsze były nasze spotkania — odrobiny żartów nigdy nie mogło zabraknąć. Pogawędziłyśmy sobie w miarę możliwości, bo oczywiście dzieciaki na przemian wychodziły ze swoich pokoi, by spytać, ile godzin zostało do wyjazdu. Powiem wam, że niezbyt entuzjastycznie podchodziłam do tego wyjazdu, ale czego się nie robi dla dzieci… Posiedziałyśmy z godzinkę, bo tyle dały mi moje dzieci, po czym Tereska wróciła do domu.

Mimo że cholernie mi się nie chciało, musiałam przecież gdzieś zabrać moje szkraby, od tego są wakacje. Nie wchodziło w grę, by całe wakacje spędziły w domu i wyjeżdżały tylko na weekendy. One by mi na to nie pozwoliły.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: