-
promocja
Perfumeria Wspomnień - ebook
Perfumeria Wspomnień - ebook
Wzruszająca i ujmująca opowieść o miłości, stracie i nadziei.
Du-ri i I-peul prowadzą Perfumerię Wspomnień, w której świadczą wyjątkowe usługi…
Ten magiczny sklep nie ma stałej lokalizacji. Pojawia się dość nieoczekiwanie dokładnie tam, gdzie ktoś, kto opłakuje utratę ukochanej osoby, potrzebuje wsparcia. Można tam dostać nietuzinkowe perfumy, które pomagają uporać się z żałobą oraz tęsknotą, uwolnić wspomnienia, odnaleźć ukojenie, oswoić smutek.
Wszystkie zapachy są bardzo precyzyjnie skomponowane i indywidualnie dopasowane do klientów: od rodziców, którzy stracili córkę, przez starszego pana, który po ponad czterdziestu latach pożegnał żonę, po młodego chłopaka, któremu trudno pogodzić się ze śmiercią babci…
Właściciele Perfumerii Wspomnień leczą zranione dusze i rozwiązują problemy innych. Kto jednak ukoi smutek, który oni sami noszą w sercach?
– Przyszli państwo zrobić perfumy dla swojej córki, prawda? – rzuciła białowłosa.
Mężczyzna, który błąkał się pośród zupełnej ciemności, miał wrażenie, że ujrzał przed oczami blask. A więc te brednie wygadywane przez żonę okazały się prawdą! Nawiązał kontakt wzrokowy z Mi-ok, równie zaskoczoną, co on.
– Tak! Zgadza się – odpowiedziała pospiesznie kobieta i stanęła na baczność przed gospodynią niczym wzorowa uczennica. – Spotkałam naszą zmarłą córkę we śnie, to właśnie ona podała mi adres
i kazała przyjść w to miejsce. Podobno możemy stworzyć tutaj zapach, który będzie o niej przypominał, i ponownie ją zobaczyć.
Mi-ok, podekscytowana, jeszcze bardziej kurczowo ścisnęła dłoń męża. On również mocno trzymał ją za rękę, by ukryć w ten sposób swoje podenerwowanie. Owiewał ich ciepły wiosenny wietrzyk, który przegonił tym samym zimną syberyjską masę powietrza.
– Tak, dobrze państwo trafili. Proszę usiąść. Nazywam się Jin Du-ri i jestem kierowniczką tej perfumerii.
(fragment)
JIN SEOLLA to południowokoreańska pisarka, która zadebiutowała powieścią Perfumeria Wspomnień, opublikowaną w 2023. Jest absolwentką szkoły artystycznej, ale zainteresowanie pisaniem skłoniło ją do podjęcia kariery literackiej. Inspiracje czerpie z różnych form sztuki, co znajduje odzwierciedlenie w jej twórczości.
| Kategoria: | Literatura piękna obca |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8425-125-6 |
| Rozmiar pliku: | 8,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Mamo, spotkaj się ze mną w Perfumerii Wspomnień. Ulica Kosmiczna 10/33
Cheol-jung na okrągło czytał słowa zapisane na ściskanej w dłoni karteczce, jakby wszedł w posiadanie wygranego na loterii losu. Dostał ją od ujrzanego we śnie dziecka, ale kiedy zaskoczona żona obudziła go nad ranem, okazało się, że naprawdę miał ten skrawek papieru w ręce.
Charakter pisma bez wątpienia należał do ich córki, ale mężczyzna wciąż nie potrafił w to uwierzyć. Pokręcił głową, przekonany, że to jakiś absurd. Nieważne, jak długo myślał, to wszystko nie miało sensu. Dotarł tak daleko wyłącznie pod naciskiem żony, jednak narastała w nim ciężka do zniesienia niechęć do samego siebie, że nawet przez krótką chwilę pokładał nadzieję w tej niedorzecznej historii.
Żona pogrążyła się w depresji po tym, jak w zeszłym roku pochowali córkę. Masowo przyrządzała słodkie przekąski z ryżu z dodatkiem kasztanów i owoców głożyny, których i tak nikt nie jadł, a potem tuliła do piersi gitarę marzącej o karierze piosenkarki i tekściarki dziewczyny, zawodząc przy tym żałośnie. To wszystko sprawiło, że relacja małżonków skostniała równie szybko, co wrzucona do zamrażarki ryba. Żyli, ale co to było za życie? Jego żona, Mi-ok, nieustannie potrząsała wiszącym mostem, na którym Cheol-jung z trudem utrzymywał równowagę. Jakby mało było tego, że swoim zachowaniem przypominała żywego trupa, od kilku dni mówiła jakieś dziwne, przerażające rzeczy.
Twierdziła, że zmarła córka odwiedziła ją we śnie, by powiedzieć, że istnieje lokal przygotowujący perfumy dla duszy i że jeśli się tam uda, będą mogły się spotkać. Tej zaś nocy obudziła Cheol-junga, któremu z trudem udało się zasnąć, i bez żadnych wyjaśnień wręczyła mu ten liścik. Jej oczy błyszczały jak u kogoś, kto postradał zmysły, więc bił się z myślami, czy nie powinien zabrać żony do psychiatry, ale tak uparcie nalegała, że dał za wygraną i razem z nią wyruszył w drogę.
Prowadzony przez Mi-ok za rękę, dotarł do znajomej alejki, gdzie mieściła się restauracja serwująca żeberka wieprzowe. Ich córka ją uwielbiała, przez lata byli tu stałymi klientami. No więc gdzie jest niby ta cała perfumeria, bo chyba nie w tym miejscu? Cheol-jung zmarszczył brwi, jakby mełł w zębach kawał suszonej ryby, który dawno stracił jakikolwiek smak.
– Daj już spokój, wracajmy do domu. Nie ma opcji, żeby tutaj znajdował się ten twój lokal.
– Nie, to na pewno tu. Myślisz, że nasza Hui-ju by mnie okłamała?
Czuł zmęczenie i miał już dość uporu żony stojącej jak kołek naprzeciw starego jednopoziomowego budynku, który na pierwszy rzut oka wyglądał tak, jakby miał się zaraz zawalić. On również stracił dziecko, ale przez wzgląd na całkowite załamanie kobiety nie mógł nawet właściwie go opłakać – nie dawał po sobie poznać, że odczuwa jakikolwiek smutek. Chciał zrzucić z siebie ciężką zbroję odpowiedzialności, jaka szła w parze z pozycją głowy rodziny, i poczuć wreszcie ulgę.
– Błagam cię, przestań w końcu! Mam już tego dosyć. Jak mam dalej żyć, kiedy tak się zachowujesz?
Unosząc wzrok w stronę nieba, które zabrało mu córkę, Cheol-jung pozwolił płynąć tak długo wstrzymywanym gorącym łzom. Prawa dłoń uniesiona w pośpiechu, by ukryć płacz, drżała od smutku. Jak wielki grzech popełnił, że los upomniał się o tak młodą dziewczynę?
Fala śmierci porwała ją na dobre, nim zdążyła właściwie rozpocząć swoje życie.
Im bardziej tęsknił za córką, tym mocniej zwęglało się jego serce. Wyrzuty sumienia, że nie sprawdził się jako ojciec, doprowadziły go na skraj przepaści. A myśl, że córka może równie dobrze zanosić się teraz płaczem w piekle, doprowadzała go do jeszcze większego szału.
Dopiero jakiś czas po jej śmierci dowiedział się, że to wiecznie przygaszone dziecko było dręczone w szkole. Dopóki nie wyłamał kłódki w pamiętniku córki, nie miał pojęcia, że do jej śmierci przyczyniło się okrutne zepchnięcie na margines przez rówieśników. Nie traktował poważnie tego, że nie chciała chodzić do szkoły i błagała, by się przeprowadzili, zwalał to wszystko na karb charakteru i trudnego wieku.
Tak naprawdę nie miał czasu, by bliżej przyjrzeć się temu, co leżało jej na sercu. Sytuacja zawodowa sprawiła, że nie było mu łatwo. Kolejni pracownicy dostawali wypowiedzenia, a ilość obowiązków tylko rosła. Musiał dawać z siebie wszystko, by następnym razem nie trafiło na niego. Nie zadbał o własne dziecko. Dziewczyna skrywająca się w kącie pokoju i brzdękająca na gitarze wyglądała tak żałośnie. Dopiero później to zrozumiał. Muzyka była dla niej jedyną odskocznią…
Jak ostatni idiota nie był w stanie dostrzec, że odnajdowała pocieszenie w tych dźwiękach, choć z trudem brała kolejne wdechy.
W przeciwieństwie do Mi-ok, która gorliwie wspierała pragnienia córki, Cheol-jung nie znosił jej złudnych marzeń. Był przekonany, że po krótkiej radości przyjdzie pora na puszczenie ich w niepamięć niczym wygazowanego napoju wylanego do zlewu. Niepotrzebnie wkładała w to tyle wysiłku. Miał wrażenie, że tylko marnuje czas, włócząc się wszędzie z przewieszoną przez ramię gitarą, która niemal dorównywała jej wielkością. Sądził, że nie przykłada się przez to do nauki i o wszystko ma tylko pretensje.
Kiedy Cheol-jung padł na kolana tuż przed zimnym, powykręcanym ciałem własnej córki, zaczął bić się w pierś na widok twardych odcisków powstałych na jej palcach od uderzania w struny. Dlaczego ani razu o nic jej nie zapytał? Jak radziła sobie w szkole, dlaczego tak bardzo nie chciała do niej chodzić ani kiedy czuła się najbardziej szczęśliwa? Kto wie, gdyby to zrobił, być może to śliczne i wrażliwe dziecko, które powinno zanosić się śmiechem nawet przy błahostkach, które miało tak wiele lęków i panicznie bało się wysokości, nie rzuciłoby się w dół z dwudziestopoziomowego bloku. Gdyby choć trochę nadstawił uszu, gdyby wsparł ją w pogoni za marzeniami… Może wtedy… wtedy…
Żal, że nie obdarzył jej choćby jednym ciepłym słowem, nie pozwalał mu żyć. Te wszystkie godziny upływające na cierpieniu, które musiała spędzać w odizolowaniu przez pół dnia, pięć razy w tygodniu…
Napisała w pamiętniku, że koledzy z klasy czują do niej obrzydzenie, jakby mieli do czynienia z obślizgłym robalem, i omijają ją szerokim łukiem, jakby była śmierdzącą kupą, w którą nie chcą wdepnąć. Nikt się do niej nie zbliżał, nikt nie próbował zagadać. Powieki Cheol-junga zadrżały na samo wyobrażenie samotnej córki leżącej podczas przerw z twarzą przyciśniętą do ławki niczym trup, niebędącej w stanie zjeść obiadu i chowającej się w łazience, gdzie nuciła skomponowane przez siebie utwory. Nie mogła spać ani przełykać. Nawet picie wody ją przerastało.
Tęsknota za dziewczyną rozprysła się niczym odłamki szkła i dźgała go bezlitośnie. Tłumiony przez ostatni rok smutek eksplodował w jednej chwili. Pragnienie ujrzenia córki stopniowo gęstniało, przeradzając się w chmurę, która przysłoniła wszystko wokół. Właśnie wtedy ogarnęło go dziwne uczucie. Litery nakreślone na wręczonej przez dziecko karteczce rozsypały się niczym zdmuchnięty brokat, temperatura wiejącego beztrosko wiatru uległa zmianie, a w powietrzu zastygła tajemnicza atmosfera. W jego nozdrza wdarł się nieznajomy zapach.
Cheol-jung i Mi-ok jednocześnie rozdziawili usta. Tuż przed ich oczami działo się coś dziwnego. Ponury szary budynek, który jeszcze chwilę wcześniej ewidentnie wyglądał, jakby zaraz miał się rozpaść, momentalnie zmienił kolor na jasny fiolet. Po ścianach spłynęła farba w delikatnym odcieniu o zapachu świeżych słodkich winogron. Przed wejściem zawisł stylowy antyczny szyld z drewna z wyrytą błyszczącymi literami nazwą.
„Perfumeria Wspomnień”.
Wytrzeszczone oczy małżonków, którzy wyczuli niecodzienną atmosferę, przypominały rozmiarem kasztany.
Stuk.
Drzwi do lokalu zostały otwarte.