Plandemia COVID-19. Jak świadomie pokonać ten kryzys w swoim życiu - ebook
Plandemia COVID-19. Jak świadomie pokonać ten kryzys w swoim życiu - ebook
Według najnowszych badań aż 86 procent zainfekowanych COVID-19 nie ma żadnych objawów. Przeważająca większość ludzi, którzy złapali tego wirusa, nawet nie zdaje sobie z tego sprawy. Jest duże prawdopodobieństwo, że Ty również należysz do takich osób. Jednak natłok informacji powoduje brak odporności na stres i narastającą frustrację. Ta książka pomoże Ci oddzielić prawdziwe informacje od fałszywych. Poznasz odpowiedzi na pytania, które każdy z nas zadaje od początku pandemii. Czym jest COVID-19 i jak się rozprzestrzenia? Czy maseczki chronią nas przed zakażeniem? Jak znosić izolację spowodowaną koronawirusem? Czy szczepionka na koronawirusa jest potrzebna? Czy są leki na koronawirusa? Jak nie dać się pandemii?
Spis treści
Rozdział 1: Plandemia
Rozdział 2: Pochodzenie COVID-19
Rozdział 3: Koronawirus
Rozdział 4: Strach i panika
Rozdział 5: Czy farmaceutyki i szczepionki stanowią odpowiedź?
Rozdział 6: Kto stoi za pandemią?
Rozdział 7: Jak bardzo niebezpieczny jest COVID-19?
Rozdział 8: Kampania dezinformacji
Rozdział 9: Plan generalny plandemii
Załącznik: Dodatkowe informacje na temat COVID-19
Bibliografia
Kategoria: | Zdrowie i uroda |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8168-704-1 |
Rozmiar pliku: | 2,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Pandemia COVID-19 nie jest naturalnie występującym wybuchem choroby jak poprzednie pandemie, lecz starannie zaaranżowanym i zaplanowanym wydarzeniem – czyli plandemią. Ma zapewnić kilku organizacjom i firmom zdobycie globalnej kontroli, władzy i bogactwa.
Prawdziwa historia pandemii COVID-19 cechuje się intrygą i deprawacją trzymającego w napięciu hollywoodzkiego thrillera. Tyle, że jest to historia wstrząsająco prawdziwa.
Trudno w to może uwierzyć komuś, kto ma niezachwianą wiarę w uczciwość i prawość przedstawicieli władz, producentów leków i organów państwowej służby zdrowia. Dla tych, którzy przejrzeli już korupcję występującą w instytucjach rządowych i biznesowych w kwestii zdrowia i osobistych wyborów, pasuje to do całkowitego obrazu sytuacji.
Wszystkie zawarte w tej książce stwierdzenia są prawdziwe – dla każdego podano źródła, aby można było sprawdzić i potwierdzić, że nie są to moje własne teorie ani wymysły.
Podane tutaj wiadomości są istotne, ponieważ stawką jest odebranie nam naszej wolności w kwestiach dotyczących zdrowia. Okłamuje się nas, abyśmy dobrowolnie zrezygnowali z naszych praw i swobody wyboru podczas podejmowania światłych decyzji związanych ze zdrowiem naszym i naszych rodzin. Zachęca się nas, a nawet przymusza, abyśmy wyrzekli się ich na rzecz kilku wybranych jednostek, które zajmują stanowiska związane z władzą i autorytetem – jednostek o wątpliwej moralnie motywacji, mających na uwadze własny interes i mało przejmujących się nami.
Celem tej książki jest ujawnienie prawdy kryjącej się za plandemią COVID-19, abyś zdawał sobie sprawę z faktów i nie dał sobie na ślepo odebrać wolności. A także zaopatrzenie cię w wiedzę, która pozwoli ci podejmować świadome decyzje dotyczące własnego zdrowia i dobrostanu.
Spłaszczenie krzywej
Wbrew narracji przedstawianej przez media głównego nurtu i przedstawicieli publicznej służby zdrowia pandemia COVID-19 nie rozpoczęła się w grudniu 2019 roku w chińskim mieście Wuhan, lecz wiele lat wcześniej w salach posiedzeń całego globu wśród niektórych najbogatszych biznesmenów obojga płci. Każdy krok pandemii został starannie przemyślany i zaplanowany w najdrobniejszych szczegółach, od wyboru czynnika zakaźnego (SARS-CoV-2) do metody jego uwalniania i sposobu publicznej promocji w celu wzbudzenia jak największego strachu i paniki. Konkretne kroki podejmowane w celu zarządzania plandemią miały maksymalnie spotęgować strach świata i wyostrzyć naszą wrażliwość, a wszystko to pod pozorem prewencji lub, jak to nazwano, „spłaszczania krzywej”.
Nigdy wcześniej w historii rządy całego świata nie zamknęły swoich krajów, nie kazały obywatelom zaprzestać chodzenia do pracy i zarabiania na życie ani izolować się w domach. A po co? Po prostu w celu „spłaszczenia krzywej”. Słyszeliśmy ten termin wiele razy, ale cóż on właściwie znaczy? Większość z nas wierzy, że jest to środek na ograniczenie szerzenia się wirusa, aby mniej ludzi ulegało infekcji, jednak absolutnie tak nie jest! Nie oznacza to zmniejszenia liczby zakażonych osób – lecz po prostu wydłużenie lub spowolnienie procesu szerzenia się choroby, żeby aż tylu ludzi nie zapadło na nią jednocześnie. Gdybyś miał zachorować bez stosowania tych środków, to i tak w końcu zachorujesz. Ostateczne ryzyko zgonu jest takie samo, niezależnie od tego, czy przestrzegasz nakazów czy nie. To tylko przedłuża okres epidemii. Uzasadnieniem dla spłaszczenia krzywej nie jest zapobieganie chorobie ani ratowanie ludzkiego życia, lecz ochrona szpitali i personelu służby zdrowia przed przeciążeniem na skutek ewentualnego nagłego wzrostu w krótkim okresie liczby przypadków.
Celem spłaszczenia krzywej nie jest uchronienie ludzi przed zachorowaniem, lecz spowolnienie tempa infekcji w celu uniknięcia szczytu zachorowań, który przeciąży szpitale i pracowników służby zdrowia. Środki wprowadzone dla spłaszczenia krzywej nie mają zapobiegać infekcji, lecz ją opóźnić. Ostatecznie i tak ta sama łączna liczba ludzi zostanie zakażona.
Przestrzeganie zasad dystansowania społecznego, noszenie maseczek, zamykanie firm, parków, obiektów sportowych i kościołów, a także nacisk na przesadne procedury higieniczne i tak dalej, wszystko to, co nam się zaleca i nakazuje, ma spłaszczyć krzywą – a nie ustrzec kogokolwiek przed zachorowaniem lub śmiercią. Pomysł, że spłaszczenie krzywej ratuje życie, to mit utrwalany przez przedstawicieli władz i administrację służby zdrowia, aby zmusić nas do przestrzegania wszystkich ich szalonych środków. Ogólne współczynniki zapadalności i śmiertelności pozostaną takie same. Te procedury nie ratują życia. Nie zapobiegają śmierci. Opóźniają tylko zgony o kilka dni, tygodni lub miesięcy.
Ten wirus jest bardzo zaraźliwy i szerzy się wszędzie. Nie można się przed nim ukryć. Odnajdzie cię. Jeśli należysz do ludzi podatnych na jego działanie, i tak w końcu zachorujesz, niezależnie od stosowanych środków dystansowania społecznego. Zgadza się! Wszystkie kroki, które podejmujemy w celu zapobieżenia zakażeniu, ostatecznie nie zapobiegną mu. Wirus będzie działał niezależnie od tego, jak się zachowujemy. A kiedy już zrobi swoje i zainfekuje wszystkie podatne osoby, jak w przypadku wszystkich innych pandemii, prawdopodobnie samoistnie zaniknie. Tak właśnie stało się w przypadku pandemii grypy hiszpanki z 1918 roku, najbardziej zabójczej epidemii wirusowej w udokumentowanej historii. Kiedy wirus zrobił swoje, zniknął. To samo dotyczy innych wirusów. Nie możemy powstrzymać tej nowej odmiany. Będzie działał bez względu na to, co zrobimy.
Pomyśl o tym: środki, które podjęliśmy, wbrew rozpowszechnionemu mniemaniu, nie uratują ani jednego życia! Wszystko, co nam się opowiada o ratowaniu życia, aby zmusić nas do przestrzegania reguł dystansowania społecznego, to kłamstwo. Zawstydzanie i prześladowanie ludzi, którzy samodzielnie myślą i nie poddają się bezsensownym regulacjom, niczego tu nie zmieni. Dystansowanie społeczne nie ratuje życia i nie zapobiega szerzeniu się wirusa.
Jedyna możliwa korzyść polega na tym, że może to odwlec zainfekowanie niektórych ludzi, dopóki nie zostanie przygotowana szczepionka, którą będzie można im podać. To jest rzeczywisty cel. Jednak do czasu, gdy opracuje się skuteczną szczepionkę, prawie każdy, kto ma zostać zarażony, będzie zarażony, zanim stanie się ona dostępna.
Nowy wirus
Aby plandemia zadziałała, musiała być wywołana przez „nowego” wirusa, czyli takiego, na którego nikt nie jest odporny. Wówczas każdy mieszkaniec Ziemi byłby potencjalnie podatny i infekowałby miliony innych ludzi na całym świecie. Ale nowe ludzkie wirusy, które byłyby wysoce zaraźliwe i potencjalnie zabójcze, nie pojawiają się aż tak często. Jedną z opcji byłby wirus, który wywołał już w poprzednich latach światową panikę, lecz zanikł w sposób naturalny jak grypa hiszpanka z 1918 roku albo grypa azjatycka z 1957 roku. Pojawiły się one tak dawno temu, że większość ludzi nie wykazuje już na nie odporności. Taki patogen musiałby zostać „przypadkowo” wypuszczony z laboratorium badawczego. Mogłoby to jednak wywołać wrogość wobec badań wirusologicznych, w których wykorzystuje się przechowywane w różnych miejscach niezmiernie zjadliwe wirusy.
Lepszym pomysłem byłoby znalezienie wirusa zupełnie nowego, którego nie dałoby się zwalczać żadnymi istniejącymi lekami ani szczepionkami, co wymagałoby opracowania nowych, i to kosztownych, farmaceutyków. Dałoby to firmom produkującym leki i ich akcjonariuszom możliwość znacznego wzbogacenia się. Taki wirus może być efektem mutacji genetycznych, które pozwalają zabójczemu patogenowi zwierzęcemu przeskoczyć na ludzkiego gospodarza. Badania nad tym zjawiskiem prowadzi się na całym świecie. Byłoby względnie łatwo znaleźć odpowiedni zarazek i potajemnie go wypuścić, aby wyglądało to na wynik naturalnych procesów transferu ze zwierząt na człowieka – procesów, które, jak wiadomo, zdarzają się w naturze. Nikt by się o tym nie dowiedział.
Koronawirus SARS (SARS-CoV) był tu doskonałym kandydatem. Odpowiadał za wybuch epidemii SARS z 2002 roku, która okazała się fatalna w skutkach. Badania nad nim prowadziło kilka laboratoriów na całym świecie, przy czym niektóre zgłębiały kwestię, jak mógłby on stać się bardziej zaraźliwy i zabójczy. Stanowiłby wówczas idealne źródło pandemii. Rezultatem był nowatorski wirus SARS-CoV-2, przyczyna COVID-19.