- promocja
- W empik go
Podróż Cilki - ebook
Podróż Cilki - ebook
Kontynuacja międzynarodowego bestsellera Tatuażysta z Auschwitz.
Kiedy w styczniu 1945 roku, po trwającym blisko trzy lata pobycie w Auschwitz, dziewiętnastoletnia Cilka Klein zobaczyła żołnierzy Armii Czerwonej, podobnie jak garstka innych ocalałych więźniów miała nadzieję na koniec koszmaru. Niestety – została skarżona przez komunistyczne władze o kolaborację i skazana na piętnaście lat łagru w głębi Związku Radzieckiego, na Syberii.
Tak zaczyna się długa, bolesna podróż Cilki. Młoda kobieta, która w Zagładzie straciła całą rodzinę, musi się zmierzyć nie tylko z trudnymi warunkami życia na nieludzkiej ziemi i pracą ponad siły, ale i ciążącym nad nią poczuciem winy.
W sowieckim łagrze spotyka ludzi dobrych i okrutnych, mądrych i zaślepionych. Nawiązuje przyjaźnie, powoli na nowo uczy się ufać innym, aż w końcu znajduje to, o czym do niedawna nie śmiała nawet marzyć – miłość, która da jej siłę, by myśleć o przyszłości.
Historia losów młodziutkiej dziewczyny, którą Lale, tatuażysta z Auschwitz, uważał za najdzielniejszą osobę, jaką kiedykolwiek poznał. To opowieść o cierpieniu, ale także o niezwykłej odwadze i harcie ducha w obliczu niesprawiedliwości i okrucieństwa. Opowieść o sile, niezłomności, człowieczeństwie i – przede wszystkim – nadziei, nawet w najgłębszych ciemnościach.
Kategoria: | Literatura piękna |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66335-70-7 |
Rozmiar pliku: | 1,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Więcej informacji o Cecilii Klein i jej rodzinie, a także na temat systemu Gułagu można znaleźć na końcu niniejszej powieści. Mam nadzieję, że więcej o losach Cilki i tych, którzy kiedyś ją znali, dowiemy się po wydaniu książki.
Heather Morris, październik 2019 roku1
Obóz koncentracyjny Birkenau, Polska, 27 stycznia 1945 roku
Cilka wpatruje się w stojącego przed nią żołnierza, który przybył do obozu wraz z oddziałami wojska. Mężczyzna mówi coś po rosyjsku, potem po niemiecku. Jego sylwetka góruje nad osiemnastolatką. Du bist frei. Jesteś wolna. Cilka nie jest pewna, czy dobrze usłyszała. Jedyni Rosjanie, których do tej pory widziała w obozie, to jeńcy wojenni, wycieńczeni i niemal zagłodzeni na śmierć.
Czy to naprawdę możliwe, że wolność istnieje? Czyżby ten koszmar miał się wreszcie skończyć?
Kiedy dziewczyna nie reaguje, żołnierz pochyla się i kładzie dłonie na jej ramionach. Cilka natychmiast się kuli.
Mężczyzna szybko cofa ręce.
– Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć – mówi łamaną niemczyzną. Potrząsa głową i najwyraźniej dochodzi do wniosku, że go nie rozumie. Gestem pokazuje i powoli cedzi jeszcze raz to samo.
– Jesteś wolna. Jesteś bezpieczna. My jesteśmy Armia Radziecka, przyszliśmy tu wam pomóc.
– Rozumiem – szepcze Cilka i owija płaszcz ciaśniej wokół chudziutkiego ciała.
– Rozumiesz po rosyjsku?
Cilka kiwa głową – tak, rozumie. Wychowywała się wśród ludzi, którzy mówili po rusińsku, w dialekcie wschodnich Słowian.
– Jak masz na imię? – pyta mężczyzna.
Cilka patrzy żołnierzowi prosto w oczy i odpowiada głośno i wyraźnie.
– Nazywam się Cecilia Klein, ale przyjaciele mówią na mnie Cilka.
– Piękne imię – komentuje mężczyzna, a ona nie może się przyzwyczaić do widoku człowieka, który nie jest jednym z jej oprawców, a jednocześnie wygląda tak zdrowo. Znad pełnych policzków patrzą na nią błyszczące oczy, a spod czapki wystają pasma płowych włosów.
– Skąd pochodzisz, Cilko Klein?
Wspomnienia z jej dawnego życia z rodziną w Bardejovie zamazały się i wyblakły. Pamięć o tym bolała tak bardzo, że łatwiej było zapomnieć, udawać, że nigdy nie istniało.
– Z Czechosłowacji – mówi Cilka, a głos jej się łamie.
Birkenau, luty 1945 roku
Cilka siedzi w bloku, jak najbliżej piecyka, który ogrzewa pomieszczenie. Już wie, że zwróciła na siebie uwagę. Inne kobiety, które były w stanie chodzić, w tym jej przyjaciółki, zostały kilka tygodni wcześniej wyprowadzone siłą z obozu przez SS. Na miejscu zostali tylko wychudzeni jak szkielety chorzy więźniowie i dzieci. No i Cilka. Wszyscy mieli być rozstrzelani, ale uciekający w panice naziści zostawili ich na pastwę losu.
Do żołnierzy dołączyli inni funkcjonariusze – agenci kontrwywiadu. Cilka słyszała – choć nie jest pewna, co to oznacza – że przysyła się ich do opanowania sytuacji, do której zwykli żołnierze nie są przeszkoleni. Zadaniem sowieckiej agentury jest pilnowanie prawa i porządku, zwłaszcza w przypadku jakiegokolwiek zagrożenia wobec państwa sowieckiego. Żołnierze powiedzieli jej, że agenci przesłuchują wszystkich więźniów, żeby ustalić ich status i przyczynę trafienia do obozu, szczególnie jeśli zachodzi podejrzenie, że ktoś kolaborował z nazistami. Wycofująca się armia niemiecka została uznana za wroga Związku Radzieckiego, a zatem każdy, kto jest z nią w jakikolwiek sposób związany, automatycznie również staje się wrogiem sowieckiego ustroju.
W budynku pojawia się żołnierz. „Chodź ze mną” – rzuca, wskazując na Cilkę, a ona czuje nagle, że za prawe ramię chwyta ją czyjaś ręka i ciągnie w górę. Przez ostatnie kilka tygodni cały blok przyzwyczaił się już, że każda nowa osoba jest zabierana na przesłuchanie. Cilka sądzi, że po prostu przyszła „jej kolej”. Ma osiemnaście lat i wierzy, że tamci zrozumieją – nie było innego wyjścia, zrobiła to, co zrobiła, żeby przeżyć. Nie miała wyboru, inaczej czekała ją pewna śmierć. Teraz może tylko mieć nadzieję, że wkrótce będzie mogła wrócić do domu w Czechosłowacji i zostawić to wszystko za sobą.
Cilka próbuje uśmiechnąć się do czterech mężczyzn, którzy siedzą naprzeciwko niej. Mają ukarać jej okrutnych dręczycieli, a nie ją. Teraz już wszystko będzie dobrze, czas cierpień dobiegł końca. Nikt jednak nie odpowiada na jej uśmiech. Cilka widzi, że mundury funkcjonariuszy różnią się nieco od tych, które noszą zwykli żołnierze. Ramiona zdobią niebieskie pagony w tym samym odcieniu co leżące na blacie stołu czapki z czerwonym otokiem.
Jeden z nich w końcu się do niej uśmiecha i odzywa łagodnym głosem.
– Powiecie nam, jak się nazywacie?
– Cecilia Klein.
– Skąd pochodzicie, Cecilio? Podajcie kraj i miasto.
– Z Bardejova w Czechosłowacji.
– Data urodzenia?
– 17 marca 1926 roku.
– Od jak dawna tu jesteście?
– Przyjechałam tu 23 kwietnia 1942 roku, tuż po skończeniu szesnastu lat.
Agent patrzy na nią badawczo.
– To długo.
– Tutaj to cała wieczność.
– Coście tu robili od kwietnia 1942 roku?
– Starałam się przeżyć.
– No dobrze, a dokładnie? – Funkcjonariusz pochyla głowę w jej stronę. – Nie wyglądacie, jakbyście tu głodem przymierali.
Cilka nie odpowiada, ale dłonią odruchowo dotyka włosów, które kilka tygodni temu sama obcięła przy samej skórze po tym, jak jej przyjaciółki wyprowadzono z obozu.
– Pracowaliście?
– Byle utrzymać się przy życiu.
Mężczyźni wymieniają spojrzenia. Jeden podnosi arkusz papieru i udaje, że go czyta.
– Mamy tu doniesienie na wasz temat, Cecilio Klein – oznajmia. – Według tego, co piszą, przeżyliście, boście byli prostytutką wroga.
Cilka milczy, z trudem przełyka ślinę, wodzi wzrokiem od jednego mężczyzny do kolejnego, próbuje zrozumieć, co mówią, czego od niej oczekują.
– To proste pytanie – odzywa się następny. – Pieprzyłaś się z nazistami?
– Oni byli moimi wrogami. Ja tu byłam więźniarką.
– Ale czy pieprzyłaś się z nazistami? Bo nam powiedziano, że tak.
– Musiałam robić to, co mi kazali ci, którzy mnie tu zamknęli. Tak samo jak wielu innych więźniów.
Agent, który zaczął rozmowę, podnosi się z krzesła.
– Cecilio Klein, wyślemy was do Krakowa, a tam zadecydujemy, co dalej z wami zrobimy – oznajmia. Teraz już na nią nawet nie patrzy.
– Nie – protestuje Cilka. Nie może w to uwierzyć. – Nie możecie mi tego zrobić! Byłam tu więźniarką!
– Mówicie po niemiecku? – pyta cicho funkcjonariusz, który wcześniej nie zabierał głosu.
– Tak, trochę. Spędziłam tu trzy lata.
– Podobno w ogóle niezła z was poliglotka, mimo że pochodzicie z Czechosłowacji.
Cilka nie oponuje. Marszczy czoło, nie rozumie, jakie to ma znaczenie. Języków uczyła się w szkole i od innych więźniów.
Funkcjonariusze ponownie wymieniają spojrzenia.
– Skoro znacie tyle języków, to mamy podstawy sądzić, że przyjechaliście tu szpiegować i sprzedawać informacje obcym siłom. W Krakowie dokładnie zbadamy tę sprawę.
– Skażą was na wiele lat ciężkich robót – informuje sucho ten, który pierwszy się do niej odezwał.
Do Cilki przez chwilę nie dociera, co właśnie usłyszała. Otrzeźwienie przychodzi, dopiero gdy żołnierz, który przyprowadził ją tu, chwyta ją za ramię i ciągnie w kierunku drzwi.
– Jestem niewinna! Oni mnie zmusili, zostałam zgwałcona! Nie! Proszę!
Funkcjonariusze pozostają jednak głusi na jej krzyk. Zaczynają kolejne przesłuchanie.
Więzienie Montelupich, Kraków, lipiec 1945 roku
Cilka kuca w kącie wilgotnej, cuchnącej celi.
Nie wie, ile czasu minęło. Dni, tygodnie, miesiące zlewają się w jedno.
Nie odzywa się do pozostałych więźniarek. Jeśli strażnicy przyłapują którąś na próbie nawiązania rozmowy, wywlekają ją z celi, po czym wraca cała w siniakach i w podartym ubraniu. Bądź cicho, nie wychylaj się, powtarza sobie w duchu Cilka, dopóki się nie dowiesz, co się dzieje i co tu trzeba mówić i robić. Oderwała pas materiału od sukienki i obwiązała nim nos i usta, żeby choć trochę osłonić się od fetoru ludzkich odchodów, pleśni i rozkładu.
Pewnego dnia zabierają ją. Omdlewającej z głodu i wyczerpanej brakiem snu dziewczynie wydaje się, że postacie strażników, ściany i podłogi są przezroczyste, jak we śnie. Staje w korytarzu w kolejce za innymi więźniami i powoli przesuwa się w stronę drzwi. Na chwilę może się oprzeć o ciepłą, suchą ścianę. Korytarze są ogrzewane ze względu na strażników, ale celami nikt się nie przejmuje. Choć na zewnątrz musi być teraz ładna pogoda, w więzieniu całą dobę panuje chłód.
Kiedy przychodzi jej kolej, Cilka wsuwa się do pokoju, gdzie za biurkiem siedzi mężczyzna w mundurze. Jego twarz jest skąpana w zielonkawym świetle jedynej palącej się lampy. Funkcjonariusze przy drzwiach gestem każą jej podejść do mebla.
Mężczyzna spogląda na kartkę papieru.
– Cecilia Klein?
Cilka rozgląda się wokół. Jest w pokoju sama z trzema rosłymi mężczyznami.
– Tak?
Funkcjonariusz znowu patrzy w kartkę i czyta na głos.
– Zostaliście skazani za kolaborację z wrogiem, jako prostytutka i dodatkowo jako szpieg. Skazuje się was na piętnaście lat ciężkich robót. – Składa podpis na arkuszu. – Podpiszcie tu na znak, że rozumiecie.
Cilka zrozumiała każde jego słowo. Mówił do niej po niemiecku, a nie po rosyjsku. Czy to podstęp? Tak jej się wydaje. Czuje na sobie wzrok mężczyzn przy drzwiach. Wie, że musi coś zrobić. Wygląda na to, że ma tylko jedno wyjście.
Rosjanin odwraca kartkę na drugą stronę i wskazuje jej przerywaną linię. Widniejące tam słowa zapisano cyrylicą. I jak nie pierwszy już raz w swoim młodym życiu Cilka staje przed wyborem – jedna droga to wąska ścieżka, która się przed nią otwiera; druga prowadzi na śmierć.
Funkcjonariusz podaje jej pióro, po czym spogląda w stronę drzwi, wyraźnie znudzony. Czeka na następną osobę w kolejce – on przecież tylko wykonuje swoją pracę.
Cilka podpisuje papier drżącą dłonią.
Dopiero kiedy wyprowadzają ją z więzienia i wpychają na ciężarówkę, zdaje sobie sprawę, że zima minęła, wiosna nie przyszła i właśnie panuje lato. Ciepło promieni słonecznych ogrzewa jej przemarznięte ciało, jej wciąż żywe ciało, ale ich blask ją razi. Jednak zanim jej oczy zdążą się przyzwyczaić, ciężarówka hamuje. Po raz kolejny Cilka staje przed wagonem w pociągu bydlęcym pomalowanym na czerwono.
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------