-
nowość
-
promocja
Poszukiwacze przygód. Emi i Tajny Klub Superdziewczyn. Tom 7 - ebook
Poszukiwacze przygód. Emi i Tajny Klub Superdziewczyn. Tom 7 - ebook
Biwak w leśnej głuszy i… duch w ruinach!
W Tajnym Klubie Superdziewczyn i Jednego Superchłopaka wielkie poruszenie – przyjaciele szykują się na leśną wyprawę i nową tajną misję. Dołącz do Emi, Anieli, Faustyny, Flory i Franka i sprawdź, do czego przydadzą im się saperka, róża wiatrów oraz alfabet Morse’a.
Co wydarzy się podczas rodzinnego biwaku w prawdziwej głuszy? Co odkryją w ruinach starego zamku i czy naprawdę spotkają ducha? Trzeba mieć nie lada odwagę, aby zanocować wspólnie z przyjaciółmi w gęstym lesie!
Zostań przyjaciółką Emi, a nigdy nie będziesz się nudzić. Przyjaźń, przygody i tajemnice to specjalność Tajnego Klubu Superdziewczyn.
Ta publikacja spełnia wymagania dostępności zgodnie z dyrektywą EAA.
| Kategoria: | Dzieci 6-12 |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8425-676-3 |
| Rozmiar pliku: | 6,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Hej, tu Emi!
Znowu się spotykamy, a Tajny Klub Superdziewczyn i Jednego Superchłopaka ma coraz ciekawsze PRZYGODY! Zresztą przekonajcie się sami!
Pozwólcie, że się przedstawię. Nazywam się Stanisława Emilia Gacek – dla znajomych po prostu Emi. Mieszkam w domu przy ulicy Na Bateryjce razem z rodzicami, a często także labradorką Czekoladą, psem cioci Julii, którą się opiekuję. Należę do tajnej organizacji, której hasło brzmi: Nigdy więcej nudy! Początkowo była to organizacja tylko dla dziewczyn, ale od pewnego czasu jest w naszym gronie także chłopak. Właśnie dlatego teraz nazywamy się Tajnym Klubem Superdziewczyn i Jednego Superchłopaka! To my – fantastyczna piątka: Aniela, która nie cierpi księżniczek, Faustyna, która gra na harfie, grymasząca Flora i trochę przemądrzały Franek Kaganek. No i ja, Emi, szefowa tej organizacji. Nasze cele to rozwiązywanie zagadek, prowadzenie tajnych misji i świetna zabawa. Ostatnio sporo się dzieje! Ale przekonajcie się sami!
Tajny Klub Superdziewczyn i Jednego Superchłopaka otrzymał zaproszenie na WYJĄTKOWĄ UROCZYSTOŚĆ – ślub naszych przyjaciół, Heli i Kostka.
Ceremonia odbyła się w Żabim Rogu. To niezwykłe miejsce! Tam urodziła się moja babcia, a my spędziliśmy wakacje. Mamy tam swoje ulubione miejsca: bibliotekę, w której pracuje Hela, stajnię w gospodarstwie Kostka, gdzie odkryliśmy skrzynię PEŁNĄ SKARBÓW, no i piękną łąkę nad rzeką, gdzie latem zbudowaliśmy szałasy! Tutaj też nasza ukochana klacz Brava ze stadniny „Źrebaki i Rumaki” znalazła swój nowy dom, a jej opiekunami zostali właśnie Hela i Kostek.
Razem z leśniczym Stefanem i jego oswojonym wilkiem o imieniu Spiro natknęliśmy się w lesie na RANNĄ SARENKĘ. Wypatrzyliśmy biedne zwierzę w krzakach, a leśniczy zabrał je do weterynarza. Po opatrzeniu rany sarenka trafiła do zagrody przy leśniczówce, gdzie mogła wydobrzeć, by potem wrócić do lasu. Jesteśmy bardzo ciekawi, jak sobie radzi. Nazwaliśmy ją Śnieżka, bo podobnie jak bohaterka baśni ukrywała się w lesie, a do tego znaleźliśmy ją na śniegu.
Ale się rozpisałam. Przed nami nowe tajne misje!KAPUSTA, ŁAMISŁÓWEK I KREATYWNOŚĆ
Tuż przed końcem zimowych ferii świątecznych wróciliśmy z Żabiego Rogu do domu. Wszyscy żałowaliśmy, że tak szybko się skończyły. Na szczęście zima w mieście także minęła raz-dwa.
Kończył się pierwszy semestr. Aniela i ja byłyśmy już w czwartej klasie! A to nie są żarty. Nauczyciele więcej od nas WYMAGALI, miałyśmy więcej samodzielnej nauki i projektów. Pojawiły się też całkiem nowe i zaskakujące zwyczaje: za trzy nieprzygotowania do lekcji można było dostać PRAWDZIWĄ JEDYNKĘ! A to wcale nie było przyjemne. Za to na piątkę z aktywności należało zebrać aż pięć plusów!
– To niesprawiedliwe – mruczałam pod nosem, chociaż zwykle byłam przygotowana do lekcji i raczej nie groziła mi jedynka.
Flora, która jest o rok starsza, pocieszała nas, że szybko przywykniemy do nowych zasad.
– Tak już jest w szkole – mówiła z miną znawcy. – Na piątkę musisz się bardzo postarać. A jedynka może wpaść przypadkiem.
Kiedy wystawiono oceny po pierwszym semestrze, przekonałyśmy się, że Flo miała rację.
NIE TAKI DIABEŁ STRASZNY, JAK GO MALUJĄ!
– Teraz będzie JUŻ Z GÓRKI – oświadczyła podczas pierwszego spotkania Tajnego Klubu Superdziewczyn i Jednego Superchłopaka po feriach zimowych. – Zanim się obejrzymy, przyjdą wakacje.
– O nie! – jęknęła Faustyna. – Chciałam poprawić ocenę z matematyki.
– Masz przed sobą co najmniej czternaście tygodni nauki – szybko obliczył Franek. – Jakieś pięć kartkówek i trzy klasówki.
Flora zmrużyła oczy i huknęła:
– Masz czarodziejską kulę czy co? Skąd wiesz, ile będzie klasówek? Nie załamuj nas. O matematyce pomyślimy jutro.
Franek machnął ręką i z powrotem wsadził nos w książkę, z którą nie rozstawał się od początku dzisiejszego spotkania naszej paczki.
Zebranie w ogóle się NIE KLEIŁO. Po pewnym czasie Franek został sam w pokoju Flory, zagłębiony w lekturze, a my przeniosłyśmy się do przedpokoju, gdzie rozwiązywałyśmy quizy.
– Wyszło mi, że powinnam mieć psa – wrzasnęła Flora. – Ciekawe, co na to rodzice.
– A mnie, że mama jest moją najlepszą przyjaciółką – zawołałam.
– Fajnie – zauważyła Aniela. – Mnie wyszło, że moim ulubionym kolorem jest różowy.
– Buuu…! – ryknęłyśmy chórem, bo kto w czwartej klasie uważa różowy za jakikolwiek kolor? W grę wchodzą jedynie zbliżone, jak amarantowy, fiołkowy czy fuksja. RÓŻOWY – NIGDY!
– A ja zrobiłam sobie szkolny quiz – oznajmiła Fau z westchnieniem. – I posłuchajcie, czego się dowiedziałam: „Przygotuj się na naprawdę trudny semestr – zaczęła czytać. – Będzie sporo klasówek, sprawdzianów z tematów, które niekoniecznie przypadną ci do gustu. Lektury nie wzbudzą w tobie entuzjazmu. Ale nie załamuj się, są jeszcze przyjaciele!”.
Flo klepnęła Faustynę energicznie w ramię.
– Zgadzam się. Tajny Klub Superdziewczyn jest dobry na wszystko!
Uśmiechnęłyśmy się do siebie szeroko i wtedy usłyszałyśmy głośne chrząknięcie.
Kiedy podniosłyśmy głowy, obok nas stał Franek. Zrobił minę pełną obrzydzenia i NIESMAKU.
– Już nie pamiętacie, że należę do waszego klubu? – mruknął. – Zebranie przeniosło się do przedpokoju, beze mnie…
– Nie chciałyśmy ci przeszkadzać – wyjaśniła Flo. – Byłeś tak pochłonięty lekturą…
Wtedy Franek powiedział coś, czego zupełnie się nie spodziewałyśmy:
NIE JESTEM ZADOWOLONY Z TEGO, CZYM SIĘ OSTATNIO ZAJMUJEMY.
Flora, Faustyna, Aniela i ja spojrzałyśmy na siebie. Poczułyśmy się naprawdę zaniepokojone. Jak dotąd byłam pewna, że fajnie spędzamy razem czas. Nigdy nie przyszło mi do głowy, że ktoś z naszej paczki mógłby być NIEZADOWOLONY. Postanowiłam więc udowodnić Frankowi, że nie ma racji.
– Jest MEGA – oświadczyłam. – Mamy mnóstwo ciekawych zajęć…
– Wcale nie! – przerwał mi. – Ciągle bawimy się w nudne dziewczyńskie zabawy albo w chowanego. I tak w kółko! To dobre dla przedszkolaków.
Flora od razu go zaatakowała:
– A jaki ty masz pomysł na nasze spotkania?
Franek zaczerpnął głęboko powietrze i wyrzucił z siebie:
– Chciałbym, aby nasz klub był BARDZIEJ KREATYWNY!
– KREATYWNY?! – zawołałyśmy chórem.
Spojrzałam niepewnie na dziewczyny i wyjąkałam:
– Czy to znaczy, że chciałbyś, abyśmy robili więcej prac plastycznych?
Wtedy włączyła się Faustyna:
– Moglibyśmy robić bransoletki z koralików. Widziałam, że dziewczyny z szóstej klasy robią świetne ozdoby.
– To będą BRANSOLETKI PRZYJAŹNI! – wykrzyknęła triumfalnie Flora.
– A ja chciałabym nauczyć się wyszywać! – dodała z entuzjazmem Aniela. – Ostatnio oglądałam pamiątki rodzinne. Okazało się, że moja prababcia zajmowała się krawiectwem i pięknie wyszywała. Poprosiłam mamę, żeby mi kupiła kolorowe muliny i tamborek…
– Tambo… co? – przerwała jej Flora.
– Czy to jakiś afrykański instrument? – spytała zaciekawiona Fau.
Ja wolałam w ogóle się nie odzywać, ponieważ usłyszałam to słowo po raz pierwszy w życiu.
– Tamborek to taka obręcz, na którą nakłada się płótno, i wtedy materiał się napina. Dzięki temu łatwiej haftować – wyjaśniła Aniela.
Spojrzałyśmy na nią z podziwem. Nauczyć się HAFTOWAĆ! To byłoby coś!
Jednak Franek nie był usatysfakcjonowany. Patrzył na nas podejrzliwie i milczał. Wreszcie westchnął z rezygnacją i zaczął tłumaczyć.
– Mój tata mówi, że kreatywność nie ma nic wspólnego z pracami plastycznymi.
– Ale wszystkie zestawy plastyczne nazywają się kreatywne! – oponowała Flora.
– Kreatywny jest ktoś, kto patrzy w to samo miejsce co wszyscy, ale potrafi zobaczyć to, czego nie widzą inni! – oświadczył uroczyście Franek.
Wybałuszyłyśmy oczy ze zdziwienia. Co tu dużo mówić, to, co właśnie usłyszałyśmy, wydało się nam dość skomplikowane. Franek musiał dostrzec nasze zakłopotanie, ponieważ dodał po chwili:
– NIE MARTWCIE SIĘ! Przekonacie się, że każdy z nas może rozstrzygnąć najbardziej skomplikowany problem na swój sposób!
– Czy to znaczy, że każda zagadka ma więcej niż jedno rozwiązanie? – zapytałam.
Franek spojrzał na mnie i triumfalnie oznajmił:
– TAK! Właśnie o to chodzi w kreatywności. Trzeba próbować KAŻDEGO SPOSOBU, jaki przyjdzie nam do głowy!
Zabrzmiało to bardzo obiecująco, ale niestety, nie rozwiązywaliśmy w tej chwili żadnej zagadki ani nie wpadliśmy jeszcze na trop nowej tajemnicy. Zaproponowałam więc grę w scrabble. Wiedziałam, że i Franek, i dziewczyny lubią zabawę w układanie wyrazów. Uznałam więc, że to będzie bardzo kreatywna rozrywka.
Przenieśliśmy się na parter i usadowiliśmy się w dużym pokoju. Rodzice Flory mieli naprawdę przestronny dom. Miło było siedzieć w wielkim salonie z widokiem na rozkwitający właśnie ogród.
Zaczęliśmy od partyjki ŁAMISŁÓWEK¹. Sprzeczaliśmy się na temat możliwości łączenia żetonów z literami w wyrazy. Radziłam sobie całkiem nieźle, ale to Faustyna i Franek byli górą.
– Wygrywacie każdą rozgrywkę – dąsała się Flora.
– Chyba nie chcesz, żebyśmy dawali ci fory? Już nie jesteśmy przedszkolakami – dogryzał jej Franek.
– Jak ty to robisz, Fau? Skąd masz tyle pomysłów? – zapytała Aniela.
– Widzicie! To jest właśnie kreatywność! – z satysfakcją skomentował Franek.
– Po prostu czytam dużo książek – wybąkała nieśmiało Fau. – Ostatnio zapomniałam nawet zjeść obiad w szkole, tak mnie wciągnął Baśniobór².
– Słyszałam o tej książce – włączyłam się do rozmowy. – To historia rodzeństwa, którego dziadek jest strażnikiem lasu.
– Jak leśniczy Stefan z Żabiego Rogu? – zainteresowała się Flora.
Faustyna parsknęła śmiechem.
– Coś ty! Baśniobór nie jest po prostu takim sobie lasem. To MAGICZNY BÓR.
Flora wzruszyła ramionami i oświadczyła:
– Tak w ogóle to już nie chce mi się grać. Wolę pooglądać telewizję. – Po czym dodała: – Ale to pewnie za mało kreatywne.
– Twórczy byłby jakiś program podróżniczy albo przyrodniczy– stwierdził Franek.
To jeszcze bardziej rozzłościło Flo. Chwyciła pilot i włączyła telewizor. Na ekranie pojawiły się dziewczyny w kolorowych T-shirtach i spodenkach, które tańczyły i wykonywały różne akrobacje.