Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Rozmowy z Bogiem. Księga 4 - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
15 grudnia 2022
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
44,90

Rozmowy z Bogiem. Księga 4 - ebook

2. sierpnia 2016 r., w środku nocy, Neale Donald Walsch nieoczekiwanie rozpoczął rozmowę z Bogiem, stawiając sobie dwa pytania:

Czy ludzka rasa otrzymuje pomoc od Wysoko Rozwiniętych Istot z Innego Wymiaru?

Czy ludzie będą grać ważną rolę we własnej ewolucji, biorąc udział we wspólnej misji towarzyszenia planecie w nadchodzących trudnych czasach?

Odpowiedź, jaką otrzymał na oba pytania, brzmi: TAK.

Następnie poznał 16 konkretnych przykładów na to, jak postępowanie Wysoko Rozwiniętych Istot różni się od naszego, i na to, jak przejęcie tych zachowań pozwoli zmienić bieg historii naszego świata na lepsze - na zawsze.

Zaczynając dokładnie tam, gdzie skończył się trzeci tom „Rozmów z Bogiem”, autor pokazuje, jak zwykli ludzi mogą odpowiedzieć na wezwanie Wysoko Rozwiniętych Istot, wzorując się na nich, i jak zobaczyć prawdziwą istotę rzeczy, zaglądając jednocześnie w swoją własną i naszą wspólną przyszłość.

Taki był właśnie cel tej rozmowy. Czwartej rozmowy z Bogiem.

 

Kategoria: Wiara i religia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-966462-0-0
Rozmiar pliku: 1,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

OD AUTORA

Zdaję sobie sprawę, że w poprzed­niej książce, która uka­zała się w ramach Roz­mów z Bogiem – Home with God in a Life That Never Ends, napi­sa­nej i wyda­nej dzie­sięć lat temu – dałem wyraź­nie do zro­zu­mie­nia, że na niej koń­czą się moje „roz­mowy z Bogiem” i nie pla­nuję napi­sa­nia ani wyda­nia następ­nej książki w tym cyklu. Lecz życie to ukła­danka, któ­rej wzór nie­ustan­nie się zmie­nia, a zwa­żyw­szy na to, że wszy­scy sta­no­wimy Jedno z Bogiem, mamy moż­li­wość stwo­rze­nia, jakby nazwali to fil­mowcy, „alter­na­tyw­nego zakoń­cze­nia” każ­dej histo­rii. Najwyraź­niej coś podob­nego zda­rzyło się w tym przy­padku. Na pozio­mie Nad­świa­do­mym (na któ­rym działa Dusza) zapa­dła nowa decy­zja.

Mogłem zacho­wać swą naj­now­szą roz­mowę z Bogiem dla sie­bie, ale wszystko we mnie się prze­ciw temu bun­to­wało. Roz­po­wszech­nia­jąc jej dosłowny zapis, czuję, że speł­niam daną Bogu obiet­nicę, iż zro­bię wszystko, co w mojej mocy, żeby udo­stęp­nić światu naj­waż­niej­sze prze­sła­nie, jakie kie­dy­kol­wiek otrzy­ma­łem, i że dzięki pły­ną­cej z niego mądro­ści miliony ludzi na całym świe­cie będą mogły zmie­nić na lep­sze swoje doświad­cze­nie codzien­nego życia.

Mimo że wszyst­kie reli­gie świata, a przy­naj­mniej te główne, gło­szą, że w dzie­jach ludz­ko­ści miały miej­sce Boskie obja­wie­nia, dosko­nale rozu­miem zastrze­że­nia tych, któ­rzy uwa­żają, że tak donio­słe i zaszczytne wyda­rze­nie nie mogłoby stać się udzia­łem kogoś takiego jak ja, zwy­kłego czło­wieka peł­nego wad i ułom­no­ści. Jed­nak zawsze pod­kre­śla­łem, że nie ja jeden pro­wa­dzę roz­mowę z Bogiem, czy­nimy to wszy­scy, przez cały czas, lecz więk­szość z nas po pro­stu ina­czej to nazywa.

Wszy­scy mamy dostęp do źró­dła naj­wyż­szej mądro­ści, które kryje się wewnątrz nas. To źró­dło jest toż­same z Bogiem, który działa w nas i poprzez nas. Wyraża to zwięźle w naszym pierw­szym dia­logu sam Bóg:

„Prze­ma­wiam do każ­dego czło­wieka. Nie­ustan­nie. Rzecz nie w tym, _do kogo się zwra­cam_, ale _kto mnie słu­cha_.”

Dla­tego pro­szę was, żeby­ście nie zwa­żali na budzący się być może w was scep­ty­cyzm doty­czący źró­dła zawar­tych tu infor­ma­cji, tylko raczej zasta­no­wili się nad tym, czy przed­sta­wione spo­strze­że­nia i rady mają jaką­kol­wiek war­tość w odnie­sie­niu do oso­bi­stego życia każ­dego z nas, a także w wymia­rze ogól­nym; czy są przy­datne w zro­zu­mie­niu życia jako takiego.

W tej książce wiele się mówi o życiu i umie­ra­niu oraz o tym, co się z nami dzieje po śmierci. Zawiera ona mnó­stwo meta­fi­zycz­nych roz­wa­żań. Zapewne ni­gdy przed­tem nie przyj­mo­wa­łeś naraz takiej dawki meta­fi­zyki. Czy­ta­jąc ten dia­log, być może pomy­ślisz sobie: „Nie­ważne, czy to fik­cja czy fakt, to po pro­stu jest fascy­nu­jące”, ale zaraz potem zadasz sobie słuszne pyta­nie: „Ale jaki wła­ści­wie poży­tek pły­nie z całej tej wie­dzy? Jaki to wszystko może mieć zwią­zek z poprawą jako­ści życia poje­dyn­czego czło­wieka, a zwłasz­cza poprawą jako­ści życia wszyst­kich miesz­kań­ców Ziemi?”

Doło­ży­łem wszel­kich sta­rań – mam nadzieje, że to zauwa­żysz – aby sta­wiane przeze mnie pyta­nia doty­czyły nie tylko mnie, lecz by odno­siły się rów­nież do życia jak naj­więk­szego grona czy­tel­ni­ków, by były jak naj­bar­dziej uni­wer­salne. Wiem, że w dzi­siej­szych cza­sach, w sytu­acji panu­ją­cej obec­nie na świe­cie, ludzie pra­gną i poszu­kują prze­sła­nia dają­cego nadzieję i wiarę, przy­no­szą­cego uzdro­wie­nie i inspi­ru­ją­cego do zmiany. W moim przy­padku, ta naj­now­sza roz­mowa z Bogiem odnio­sła taki wła­śnie sku­tek, dla­tego pozwa­lam sobie ją upu­blicz­nić. Padło w niej sporo cierp­kich słów na temat stanu, do jakiego dopro­wa­dzi­li­śmy nasz świat i sie­bie samych, ale moim zamia­rem nie było osą­dzać tylko oświe­cić, rzu­cić świa­tło na to, co win­ni­śmy dostrzec i co możemy zmie­nić.

Wiem, że zabrzmi to banal­nie, ale Lep­sze Jutro dla nas samych i dla naszej cywi­li­za­cji jest moż­liwe. Bar­dzo, _bar­dzo_ moż­liwe. Musimy je tylko wybrać. Ta książka dowo­dzi, że dzieli nas od tego Jedna Decy­zja. Mam nadzieję, że po jej prze­czy­ta­niu zde­cy­du­je­cie się tę donio­słą decy­zję pod­jąć.WSTĘP

2 sierp­nia 2016 obu­dzi­łem się z głę­bo­kiego snu. Wyrwał mnie z niego prze­możny impuls. Nie nacho­dził mnie od nie­mal dzie­się­ciu lat, ale i tak od razu go pozna­łem.

Nie mia­łem poję­cia, która jest godzina, ale pomy­śla­łem sobie: „Jeśli jest 4:23, czy trzeba bar­dziej wymow­nego znaku?”

Spoj­rza­łem na budzik na noc­nym sto­liku.

4:13.

Wszystko jasne. Mia­łem led­wie chwilę, żeby się ogar­nąć, zanim sta­wię się na „spo­tka­nie” wyzna­czone na 4:23.

Mój pierw­szy dia­log z Bogiem roz­po­czął się bowiem o 4:23 rano. Potem każ­dego ranka przez wiele tygo­dni mię­dzy 4:15 a 4:30 budził mnie ze snu nie­od­party wewnętrzny nakaz: _Ruszaj się, czas poroz­ma­wiać z Bogiem._

Trwało to całe mie­siące (a w rezul­ta­cie – całe lata). Cie­ka­wiło mnie, czy pora, o któ­rej co rano wzna­wia­li­śmy dia­log, miała jakieś zna­cze­nie, ale w końcu prze­sta­łem się nad tym gło­wić.

Kiedy owoc tych pierw­szych roz­mów, jakie odby­łem z Bogiem i zapi­sa­łem na kart­kach kilku żół­tych notat­ni­ków, uka­zał się w druku (w trak­cie toczą­cego się dia­logu otrzy­ma­łem zapew­nie­nie, że tak się sta­nie, więc, ośmie­lony, wysła­łem mate­riał do wydaw­nic­twa), uzna­łem, że być może za moją przy­czyną wyda­rzyło się coś waż­nego. A gdy po książkę się­gnął w sumie ponad milion czy­tel­ni­ków i nie­ba­wem prze­tłu­ma­czono ją na trzy­dzie­ści sie­dem języ­ków, wstrzą­snęła mną pew­ność, że tak jest istot­nie.

Z cza­sem zaczęły napły­wać z zagra­nicy zapro­sze­nia na odczyty, a do zło­że­nia wnio­sku o pasz­port potrzebne było świa­dec­two uro­dze­nia. Szu­ka­łem w moich oso­bi­stych papie­rach, ale na próżno. Zwró­ci­łem się więc do urzędu stanu cywil­nego w moim rodzin­nym mie­ście. Popro­si­łem o wysta­wie­nie nowego aktu i uiści­łem należną opłatę.

Osłu­pia­łem, kiedy otwo­rzy­łem kopertę i przyj­rza­łem się doku­men­towi.

CZAS NARO­DZIN: 4:23.

A jakże.

Dostrze­głem sens w tym, że każ­dego dnia nawią­zy­wa­łem łącz­ność z Bosko­ścią z grub­sza o tej samej godzi­nie, o któ­rej przy­sze­dłem na ten świat. A przy­naj­mniej oko­licz­ność tę cecho­wała syme­tria, która wręcz biła po oczach.

Przez kolejne lata, ile­kroć budzi­łem się nagle mię­dzy 4:15 a 4:30 rano i, wpa­trzony w sufit, czu­łem krą­żącą we mnie tę szcze­gólną ener­gię, wie­dzia­łem, co się święci. Natych­miast się zry­wa­łem, pod­bie­ga­łem do lap­topa i sia­da­łem, gotowy na przy­ję­cie tego, co chciało się przeze mnie urze­czy­wist­nić.

Podob­nie było i tego dnia, 2 sierp­nia 2016. Zsu­ną­łem koł­drę i wsta­łem z łóżka. I oto sie­dzę przy kla­wia­tu­rze. Sęk w tym, że już ni­gdy wię­cej nie mia­łem do tego wra­cać, tak przy­naj­mniej sądzi­łem.

Pozwól­cie, że wyja­śnię.

Każdy z nas pro­wa­dzi roz­mowy z Bogiem, jak to nazwa­łem, i to bez­u­stan­nie. Ta kwe­stia została jasno wyło­żona już na 17 stro­nie z ponad 3000 stron dia­lo­gów z Bogiem, jakie uka­zały się w druku. Zatem moje doświad­cze­nie nie jest wyjąt­kowe, nie jest nad­zwy­czajne. Może _tro­chę_ nie­zwy­kłe pod tym wzglę­dem, że utrwa­li­łem w for­mie pisem­nej prze­bieg tych tak głę­boko oso­bi­stych spo­tkań, a następ­nie wysła­łem to do wydawcy – ten zaś _wydru­ko­wał_ ów zapis i umie­ścił go w księ­gar­niach.

Zro­zu­mia­łem – i zara­zem tego doświad­czy­łem – że każ­dego z nas łączy bli­ska i oso­bowa więź z Bogiem, i że w dowol­nej chwili, kiedy tylko tego zapra­gniemy, możemy zwró­cić się do Boskiej Istoty, popro­sić o radę, pomoc, natchnie­nie i wspar­cie. Taki był _cel tej książki_. Uka­zała się po to, aby przed­sta­wić to doświad­cze­nie i otwo­rzyć umy­sły ludzi, wszę­dzie, na całym świe­cie; zachę­cić ich do zbu­do­wa­nia nowej, bar­dziej oso­bi­stej rela­cji z Bogiem.

Jed­nak prze­ko­na­nie, że _muszę_ odbyć taką roz­mowę – że „nad­szedł czas” na tego rodzaju obco­wa­nie z Bogiem, o czym daje mi znać głę­bo­kie, wzbie­ra­jące wewnątrz mnie uczu­cie, które nie spo­sób zba­ga­te­li­zo­wać – to zupeł­nie inna sprawa. Doświad­czam tego w postaci uczu­cia, które ogar­nia mnie _całego_, a od nie­mal dzie­się­ciu lat nic takiego mi się nie przy­tra­fiło. Zatem uzna­łem, że ten roz­dział w moim życiu już jest zamknięty.

Och, wie­dzia­łem, że coś jesz­cze napi­szę. Coś zawsze się znaj­dzie. Felie­ton w _Huf­fing­ton Post_. Blog na CWG Con­nect_._ Wpis na Face­bo­oku. Odpo­wiedź na czy­jeś pyta­nie umiesz­czone na Ask Neale. A nawet książka, w któ­rej roz­wi­jam otrzy­mane prze­kazy. Cokol­wiek.

Ale kolejna utrwa­lona na papie­rze roz­mowa z Bogiem? Kolejny dia­log i wymiana myśli z Bóstwem? Myśla­łem, że tamte czasy minęły bez­pow­rot­nie. Myśla­łem, że nic nowego nie można już dodać.

Byłem w błę­dzie.1

N_ie sądzi­łem, że znów się_ do tego _zabiorę. Myśla­łem, że wcze­śniej­sze roz­mowy speł­niły swoje zada­nie._

To nie koniec, Mój Drogi. Zostało jesz­cze jedno zapro­sze­nie.

Dwa już przy­ją­łem: Zmień zda­nie, jakie świat ma na temat Boga, i zwróć ludzi im samym. Myśla­łem, że to wszystko.

Wiem. Wtedy jesz­cze nie nade­szła odpo­wied­nia pora na trze­cie.

A teraz?

Teraz nade­szła.

Teraz nade­szła?

Teraz nade­szła.

No dobrze, na czym polega trze­cie zapro­sze­nie? I czy to już ostat­nie?

Tak, to już ostat­nie. A przy oka­zji, te zapro­sze­nia nie są skie­ro­wane tylko do cie­bie. Są prze­zna­czone dla każ­dego – choć nie każdy je przyj­mie.

Kto przyj­mie to zapro­sze­nie, zara­zem się samo­okre­śli.

Zawsze wie­dzia­łem, że te prze­kazy są adre­so­wane nie tylko do mnie. Tak samo te pierw­sze dwa zapro­sze­nia… wie­dzia­łem, że wysłane są do wszyst­kich.

A oto trze­cie i ostat­nie zapro­sze­nie. Albo­wiem to Ide­alny Czas na Postęp na waszej pla­ne­cie.

To brzmi nader intry­gu­jąco, ponie­waż wygląda na to, że jest wręcz odwrot­nie. Można odnieść wra­że­nie, że nasza cywi­li­za­cja obec­nie cofa się w roz­woju. Wydaje się, że jeste­śmy wobec sie­bie mniej uprzejmi, mniej wyro­zu­miali, trud­niej przy­cho­dzi nam zapa­no­wa­nie nad swo­imi zachcian­kami (nie mówiąc o pano­wa­niu nad gnie­wem) tra­cimy kon­takt z aniel­ską stroną naszej natury.

Cie­szę się, że to dostrze­gasz, że tego doświad­czasz, ponie­waż jeśli zwra­casz uwagę na to, co się dzieje z tobą i wokół cie­bie – i reagu­jesz na to tak, jak pod­po­wiada ci twój wewnętrzny zmysł – to nie ma powodu, żeby się mar­twić.

Cóż, w moim odczu­ciu sprawy mają się źle, ale nie wiem, czy mogę pole­gać na wła­snym osą­dzie. Nie mam pew­no­ści, czy widzę jasno. Tak czy owak, wiele się dzieje na tej pla­ne­cie rze­czy, które moim zda­niem nie powinny się wyda­rzyć.

Mniej­sza o to, co „powinno” lub „nie powinno” się wyda­rzyć. Cho­dzi o to, co się _dzieje_, _tu i teraz_ – zarówno w wymia­rze indy­wi­du­al­nym i głę­boko oso­bi­stym, jak i w doświad­cze­niu zbio­ro­wo­ści zwa­nej ludz­ko­ścią – i jak można zmie­nić, rady­kal­nie, to, co w twoim mnie­ma­niu jest naj­gor­sze.

To Ide­alny Czas na to, żeby zabrać się do naprawy, albo­wiem to, co dzieje się wszę­dzie dookoła – w śro­do­wi­sku, w poli­tyce, w gospo­darce, w spo­łe­czeń­stwie, w życiu ducho­wym – poka­zuje dobit­nie i jed­no­znacz­nie, nie­za­prze­czal­nie i wyraź­nie, że trzeba dzia­łać. To jasne jak słońce.

Pora więc na Trze­cie Zapro­sze­nie.

Jestem gotowy. Wszy­scy jeste­śmy gotowi. Jak brzmi Trze­cie Zapro­sze­nie? Co mam zro­bić?

Obu­dzić ludz­kość.2

Cóż, na pewno nie jest to _zbyt śmiałe_ wyzwa­nie.

Czy jakieś wyzwa­nie może być zbyt śmiałe dla Boga?

Cho­dziło mi o _mnie_.

Mnie rów­nież.

Rozu­miem, co masz na myśli.

Czyżby? A może zapo­mnia­łeś, Kim Jesteś…?

Skądże znowu. No może… w tym sen­sie, że nie postę­puję odpo­wied­nio. To zna­czy, poj­muję na pozio­mie inte­lektu, że prze­bywa we mnie Bóg, że jestem Upo­sta­cio­wa­niem Jedni, lecz nie wyko­rzy­stuję tej prawdy w moim doświad­cze­niu

Warto zacząć.

W prak­tyce to nie takie łatwe.

Powta­rza­jąc to, utwier­dzasz się w prze­ko­na­niu, że to prawda. Lecz nie zdo­łasz obu­dzić ludz­ko­ści, dopóki sam jesteś pogrą­żony we śnie.

Wiem, wiem…

Sta­ram się, jak mogę.

Posta­raj się bar­dziej. Teraz jest Ide­alny Czas na Postęp.

Upar­cie to pod­kre­ślasz.

Zatem posta­rasz się bar­dziej? Ty i wszy­scy pozo­stali?

Nie mogę wypo­wia­dać się za innych, ale ja w to wcho­dzę. Powiedz mi, jak przy­spie­szyć pro­ces prze­bu­dze­nia? Nie ma chyba takiej osoby na Ziemi, które nie chcia­łaby się dowie­dzieć, jak to osią­gnąć.

Naj­szyb­ciej można to spra­wić sta­jąc się przy­czyną szyb­szego prze­bu­dze­nia innych.

Jak mogę stać się przy­czyną prze­bu­dze­nia _innych_, jeśli _sam_ się nie prze­bu­dzi­łem?

To cie­kawe. Prze­ja­wia się tu Boska Dycho­to­mia. Polega ona na tym, że dwie pozor­nie wyklu­cza­jące się prawdy mogą ze sobą współ­ist­nieć.

Tak naprawdę jesteś już obu­dzony, po pro­stu o tym nie wiesz. Więc w pew­nym sen­sie _nie_ jesteś obu­dzony.

Nie zda­jesz sobie sprawy, że się prze­bu­dzi­łeś. Stąd poczu­cie, jak­byś wciąż śnił.

Mam wra­że­nie, że krę­cimy się w kółko. Mogę pro­sić o wyja­śnie­nie?

Czy zda­rzyło ci się, że sły­sza­łeś hałas w środku nocy i myśla­łeś, że to dzieje się we śnie, po czym ze zdzi­wie­niem spo­strze­ga­łeś, że w rze­czy­wi­sto­ści nie śpisz?

Jasne. Wszyst­kim to się przy­tra­fia.

No wła­śnie.

No dobrze. Umówmy się, że jestem obu­dzony, ale jesz­cze o tym nie wiem. Co mogłoby spra­wić, żebym uświa­do­mił sobie, że nie śpię?

Na pew­nie nie raz wyrwał cię ze snu lęk wywo­łany kosz­ma­rem?

Ow­szem. Wszy­scy ludzie tego doświad­czyli.

Podob­nie teraz wdziera się do twej świa­do­mo­ści lęk wywo­łany roz­wo­jem sytu­acji na two­jej pla­ne­cie, która pod pew­nymi wzglę­dami stała się kosz­marna.

Sam stwier­dzi­łeś, że cofa­cie się w roz­woju.

Mia­łem na myśli to, co się dzieje w moim życiu, a nie w skali całego świata.

Dostrze­że­nie zagro­żeń dla pla­nety to klu­czowy krok. Uprzy­tam­nia ci, że jesteś obu­dzony, a ten kosz­mar, to nie zły sen, lecz rze­czy­wi­stość, któ­rej już nie wybie­rasz.

Z każ­dym dniem sta­jesz się coraz bar­dziej świa­domy tego, co się dzieje, a to pomoże ci przy­po­mnieć sobie, Kim Jesteś, i zachęci cię do dzia­ła­nia zgod­nie z Twoją Praw­dziwą Istotą.

Niczego wię­cej nie trzeba. Do tego, żeby na waszej pla­ne­cie poło­żyć kres kosz­ma­rowi w każ­dej postaci, wystar­czy być obu­dzo­nym i o tym wie­dzieć, i mieć poczu­cie, że można zara­dzić temu, co się dookoła sie­bie widzi.

Rato­wa­nie świata jest chyba ponad moje siły.

Tu nie cho­dzi o rato­wa­nie świata. Tu cho­dzi o twoją oso­bi­stą duchową podróż, o twoją indy­wi­du­alną ewo­lu­cję. Naj­bliż­sza przy­szłość może oka­zać się naj­bar­dziej zachwy­ca­ją­cym i fascy­nu­ją­cym cza­sem w twoim życiu.

A świat naprawdę może się zmie­nić, może zostać „wyba­wiony” z opre­sji, za sprawą twego posta­no­wie­nia, że będziesz postę­po­wać zgod­nie z Twoją Praw­dziwą Istotą, choć nie to będzie głów­nym celem.

Twój oso­bi­sty roz­wój będzie głów­nym celem i powo­dem wszel­kich zmian, jakie wnie­siesz w spo­sób doświad­cza­nia przez sie­bie świata i oddzia­ły­wa­nia na innych.

Jeśli twoim pra­gnie­niem jest obja­wia­nie, Kim W Isto­cie Jesteś – a widzisz, że możesz to osią­gnąć, dzia­ła­jąc na rzecz poma­ga­nia cier­pią­cym i uzdro­wie­nia pla­nety, kształ­tu­jąc lep­szą przy­szłość dla tych, któ­rych kochasz – wów­czas nie przy­tło­czy cię „zada­nie ponad siły”, raczej zachwyci cię spo­sob­ność, przed którą posta­wiło cię życie w tej Ide­al­nej Chwili na Postęp.

Trze­cie Zapro­sze­nie to pro­po­zy­cja, żebyś w ramach swej indy­wi­du­al­nej ewo­lu­cji, uprzy­tom­nił tym licz­nym przed­sta­wi­cie­lom swego gatunku, któ­rzy już nie śpią, że się obu­dzili, a następ­nie natchnął ich do odpo­wied­niego dzia­ła­nia, aby sta­no­wili wzór postę­po­wa­nia i inspi­ra­cję dla tych, któ­rzy na­dal śpią – i żebyś to czy­nił dla­tego, że od tego zależy twój wła­sny roz­wój.

Dzię­kuję. Teraz to do mnie dotarło. Ale nur­tuje mnie jedno pyta­nie. Jeśli tylu ludzi na świe­cie jest już prze­bu­dzo­nych, dla­czego _nie postę­pują_ tak, jak przy­stało na osobę w pełni przy­tomną? Chcesz powie­dzieć, że nikt spo­śród nich – ani jedna osoba – _nie wie_, że jest obu­dzona? Myślą, że po pro­stu śni im się to, co nie­kiedy przy­biera postać kosz­maru zwa­nego „bie­żą­cymi wia­do­mo­ściami ze świata”?

Nie. Wielu z nich wie, że to się dzieje w rze­czy­wi­sto­ści, i jest świa­do­mych tego, kim są i czego potrzeba, żeby wybu­dzić ze snu resztę.

Zgoda, ale pyta­nie pozo­staje. Jeśli tylu ludzi wie, że się obu­dziło, to dla­czego świat tak wygląda? Sam mogę posłu­żyć za dosko­nały przy­kład. Codzien­nie robię rze­czy, wypo­wia­dam słowa, mie­wam myśli, które żadną miarą nie pasują do zacho­wa­nia osoby „prze­bu­dzo­nej”. Jeśli, jak twier­dzisz, wiem, że się prze­bu­dzi­łem, dla­czego tak się zacho­wuję?

Ponie­waż świa­do­mość wła­snego prze­bu­dze­nia i wie­dza to jedno, a wcie­le­nie w życie wszyst­kiego, co się wie, to dru­gie.

Cza­sami – zwłasz­cza w mło­dym wieku – kusi cię, żeby uda­wać, że nie wiesz, że wiesz. Albo gwiż­dżesz na to, że wiesz.

A cza­sami po pro­stu zapo­mi­nasz.

Czy twój ojciec powie­dział ci kie­dyś: „Dla­czego to zro­bi­łeś? Prze­cież masz swój rozum”.

Oczy­wi­ście. Sły­sza­łem to ze sto razy.

Teraz będzie sto pierw­szy.

Posłu­chaj, ludz­kość to bar­dzo młody gatu­nek. W skali wszech­świata jeste­ście jak dzieci sta­wia­jące pierw­sze kroki. Robi­cie różne rze­czy, choć wie­cie, że wam nie służą, ponie­waż spra­wia to wam frajdę. Albo zwy­czaj­nie zapo­mi­na­cie, co wam wpo­jono.

Tak przed­sta­wia się zbio­rowe doświad­cze­nie ludz­ko­ści na pla­ne­cie zwa­nej Zie­mią. A ty pozwo­li­łeś na to, żeby stało się rów­nież _twoim_ udzia­łem jako jed­nostki, _mimo że masz swój rozum_.

Nie tylko dostrze­gasz nie­ko­rzystne zacho­wa­nia u innych, sam rów­nież sobie na takie pozwa­lasz.

A zakoń­cze­nie tej dzie­ci­nady na pewno wyszłoby ci na zdro­wie.

Wiem.

A ja wiem, że ty wiesz. To wła­śnie sta­ra­łem ci się wyło­żyć.

Nawet ci, któ­rzy przed­tem _nie_ wie­dzieli, teraz wie­dzą. Staje się to tak oczy­wi­ste, że nawet naj­mniej doj­rzali przed­sta­wi­ciele twego mło­dego gatunku nie mogą tego nie dostrzec, nie mogą nie przy­jąć tego do świa­do­mo­ści, nie mogą uda­wać igno­ran­tów.

A mimo to _nie postę­pu­je­cie_ tak, jak­by­ście wie­dzieli. Nie wcie­la­cie w życie tego, co wie­cie. Zatem wie­cie, ale nie zacho­wu­je­cie się tak, jak­by­ście _wie­dzieli_, że wie­cie. Jeste­ście świa­domi tego, Kim Jeste­ście, i Jak Jest Naprawdę, ale nie znaj­duje to odbi­cia w waszych czy­nach. Wciąż zacho­wu­je­cie się tak, jak­by­ście cho­dzili we śnie.

Lecz jeśli nie chce­cie ude­rzyć głową w mur albo spaść z urwi­ska, to warto uświa­do­mić sobie fakt, że już się prze­bu­dzi­li­ście, a zagro­że­nia dla pla­nety to nie sen. I to nie wasze uro­je­nia czy mrzonki, że teraz jest Ide­alna Chwila na Skok Ewo­lu­cyjny.

Rozu­miem! Tak długo to powta­rza­łeś, że w końcu zała­pa­łem. Założę się, że ci, któ­rzy czy­tają teraz te słowa, rów­nież zro­zu­mieli. To dobra nowina.

Zaiste. I pod­kre­ślam to z całą mocą.

Rze­czy­wi­ście się powta­rzam. Nasz obecny dia­log, do któ­rego czu­łeś się zawe­zwany, ma na celu przy­wo­ła­nie waż­nych słów, które padły z mojej strony w trak­cie naszych poprzed­nich roz­mów.

Cho­dzi o to, abyś jesz­cze raz tego wysłu­chał, i tym razem ode­brał to jako _całość_. Cho­dzi o to, żeby dążąc do Peł­nej Inte­gra­cji wszystko ze sobą powią­zać. Pozwoli ci to przy­jąć Trze­cie Zapro­sze­nie z wła­snej i nie­przy­mu­szo­nej woli.

A warto obu­dzić ludz­kość, ponie­waż teraz naprawdę jest Ide­alna Chwila na Postęp.3

D_laczego tak ci na tym zależy? Nie sądzi­łem, że Bóg zaj­muje jakie­kol­wiek sta­no­wi­sko w spra­wach docze­snych._

_Mam rozu­mieć, że nie jest ci wszystko jedno? Że obcho­dzi cię to, jak ułoży się moje życie i jaki obrót wezmą sprawy na naszej pla­ne­cie? A skoro naprawdę jesteś Bogiem i Panem tego wszech­świata i na czymś ci zależy, to dla­czego nie możesz tego spra­wić?_

_Uwa­żam to pyta­nie za zasadne, bo nie­któ­rzy mogą się w tym pogu­bić._

Każde pyta­nie jest zasadne. Masz spo­sob­ność, żeby swym dzia­ła­niem przy­czy­nić się do obu­dze­nia innych, przede wszyst­kim dzięki temu, jak sam postę­pu­jesz. Albo­wiem to, co sobą mani­fe­stu­jesz, to, jaki jesteś, poru­szy innych do żywego, a wstrząs sprawi, że dostrzegą swoje wła­sne moż­li­wo­ści.

Mniej­sze zna­cze­nie będzie miało to, co mówisz innym, choć i to ma swoje zalety, albo­wiem odwaga w gło­sze­niu nie­po­pu­lar­nych myśli i poglą­dów może wielu ludziom poka­zać drogę do oświe­ce­nia.

Wra­ca­jąc jed­nak do two­jego pyta­nia: nie „chcę” prze­bu­dze­nia ludz­ko­ści, ja w ogóle niczego nie _„chcę”._ Zro­zum mnie dobrze. Bogu niczego nie brak. Bóg może mieć, cokol­wiek zechce.

Bóg ma jed­nak pra­gnie­nia. Boskie Pra­gnie­nie napę­dza sil­nik two­rze­nia. Boskie Pra­gnie­nie jest moto­rem wszech­świata.

Dobrze, w takim razie użyję tego słowa. Jeżeli „pra­gnie­niem” Boga jest, żeby ludz­kość się obu­dziła – a zakła­dam, że ma to na celu oca­le­nie i wzbo­ga­ce­nie jej ist­nie­nia – czy w takim razie można w ogóle wąt­pić, że tak się sta­nie?

Bóg nie pra­gnie jakichś okre­ślo­nych wyni­ków, Bóg pra­gnie, żeby myślące istoty w Boskim wszech­świe­cie miały moc two­rze­nia tego, czego one same chcą.

Gdyby wszyst­kie istoty myślące nie miały wyboru i posłusz­nie wyko­ny­wały pole­ce­nia Boga, żył­byś w świe­cie maszyn. Auto­ma­tów. Robo­tów. Andro­idów.

A to zni­we­czy­łoby cel, dla któ­rego Bóg powo­łał do ist­nie­nia istoty myślące – to mia­no­wi­cie, że dają one Bogu moż­li­wość doświad­cze­nia Sie­bie takim, jakim jest: Obda­rzo­nym Wolną Wolą Twórcą Swego Wła­snego Doświad­cze­nia.

Trzeba zro­zu­mieć – bez tego ani rusz – że Bóg jest i Stwórcą, i Stwo­rze­niem. Nie da się oddzie­lić jed­nego od dru­giego.

Wiem. Nie ist­nieje nic, co _nie_ jest Bogiem. Mam tego jasną świa­do­mość.

Święta prawda.

Zatem Bóg nie doświad­cza aktu „two­rze­nia” pod­da­jąc swo­jej woli wszystko, co się na Niego składa. Jest dokład­nie na odwrót – daje swoim two­rom wolną rękę i wypo­saża je w moc powo­ły­wa­nia do ist­nie­nia cze­go­kol­wiek, co im się zama­rzy.

Pod tym wzglę­dem Cząstki Boga obja­wiają fun­da­men­talną cechę Cało­ści:

Wol­ność.

Cał­ko­witą wol­ność two­rze­nia, jak przy­stało na Czy­stego Twórcę, bez ogra­ni­czeń i zaka­zów.

Taką moc otrzy­mują wszyst­kie istoty myślące. Taką moc otrzy­mują istoty ludz­kie.

Czy teraz rozu­miesz? Nie jest moim pra­gnie­niem, żeby ludz­kość w pełni się prze­bu­dziła. Moim pra­gnie­niem jest, żeby­ście zawsze mieli moc two­rze­nia, wyra­ża­nia i dozna­wa­nia tego, czego _wy_ zapra­gnie­cie. Jeśli to ozna­cza stan prze­bu­dze­nia, świet­nie. Jeśli prze­ciw­nie, pra­gnie­cie dalej śnić, zna­ko­mi­cie. Ważne jest to, żeby ziściło się wam wedle waszego upodo­ba­nia. Ja nie mam upodo­bań.

To dla­czego wysy­łasz nam Trze­cie Zapro­sze­nie? To nie my przy­cho­dzimy do cie­bie, wygląda na to, że to _ty_ przy­cho­dzisz do _nas_.

Ależ przy­cho­dzi­cie do mnie. Pro­si­cie mnie, _wszy­scy_ pro­si­cie mnie o pomoc. Wasze słowa, myśli, modli­twy mówią dobit­nie, że pra­gnie­cie odmie­nić swoje życie. I że chce­cie, żeby ina­czej żyło się na Ziemi.

Myślisz, że ja tego nie sły­szę?

Wyraź­nie widać, że jedy­nym spo­so­bem na to, żeby twoje życie i życie całej zbio­ro­wo­ści zmie­niło się na lep­sze, jest powszechne prze­bu­dze­nie. Zatem rzecz idzie teraz o prze­bu­dze­nie.

Ale to _wasze_ dąże­nie, _wasza_ modli­twa, to wy tego chce­cie. Moje zada­nie polega po pro­stu na zadba­niu o to, żeby­ście mieli moc two­rze­nia tego, czego pra­gnie­cie.

_Dla­tego_ skie­ro­wa­łem do was Trze­cie Zapro­sze­nie.

Przy­kro mi, ale mimo wszystko wydaje mi się, że w tym zapro­sze­niu to _ty_ zwra­casz się do _nas_.

Wyja­śnię ci to. Ale naj­pierw odpo­wiedz mi na pyta­nie, ponie­waż twoi czy­tel­nicy też mogą się nad tym zasta­na­wiać: Dla­czego to dla cie­bie takie ważne? Dla­czego tak roz­trzą­sasz kwe­stię, „kto popro­sił kogo”?

Ponie­waż jeśli to _ty_ przy­cho­dzisz do _nas_, można ode­brać to jako nakaz, nie jako spo­sob­ność, pole­ce­nie, nie zapro­sze­nie. Wiem, że ty nie naka­zu­jesz ani nie roz­ka­zu­jesz, ale twoje zapro­sze­nie może przy­po­mi­nać nie­któ­rym sytu­ację z gang­ster­skiego filmu, na przy­kład, kiedy Don Cor­le­one mówi: „Złożę mu pro­po­zy­cję nie do odrzu­ce­nia”.

Nie porów­nuję cię do gang­stera, skądże znowu, ale prze­cież… kto _odmówi_ Bogu?

Mnó­stwo ludzi, prawdę mówiąc.

Żałuję, że spy­ta­łem… ale chciał­bym wie­dzieć, czy to jest „przy­ka­za­nie” od Boga? Czy otrzy­mu­jemy pole­ce­nie?

Nie. Jak sam zauwa­ży­łeś, ja niczego nikomu nie naka­zuję. Nie ma takiej potrzeby.

Spójrz na to od tej strony. Kiedy przy­ja­ciel albo uko­chana osoba puka do twych drzwi, _ty_ posze­dłeś do _nich_ czy oni przy­szli do cie­bie?

Oczy­wi­ście, przy­szli do mnie.

A gdy otwie­rasz drzwi i zapra­szasz ich do środka, to jest to _nakaz_ czy podyk­to­wana miło­ścią odpo­wiedź na ich puka­nie?

Ładne porów­na­nie. Brawo. Więc mówisz, że puka­li­śmy do two­ich drzwi.

Mój drogi, ty i połowa twych ziem­skich pobra­tym­ców dobi­ja­cie się do nich, że mało ich nie wyła­mie­cie. Nie sły­szysz naj­gło­śniej­szego obec­nie woła­nia ludz­ko­ści?

„Pomocy! Ratunku! Niech ktoś pomoże nam się zmie­nić”.

Ow­szem, sły­szę. Pły­nie pro­sto z mojego serca. Jak mogę nie sły­szeć?

Dla­tego wysła­łem Trze­cie Zapro­sze­nie.

Mimo to znajdą się tacy, któ­rzy powie­dzą: Prze­cież jesteś Bogiem, a my zwy­kłymi ludźmi. Zamiast zapra­szać nas, żeby­śmy obu­dzili ludz­kość, dla­czego _sam_ tego nie zro­bisz?

Powta­rzaj im, aż zro­zu­mieją: Rolą Boga jest wypo­sa­że­nie was w moc urze­czy­wist­nia­nia tego, czego chce­cie, a nie spra­wia­nie _za was_, żeby to się urze­czy­wist­niło.

Obda­rzam was wol­no­ścią i narzę­dziami do two­rze­nia rze­czy­wi­sto­ści, kształ­to­wa­nia przy­szło­ści, osią­ga­nia zało­żo­nych wyni­ków.

Cho­dzi o to, żeby­ście nie wypa­dli z roli, a prze­cież jeste­ście Twór­cami.

Nie zapro­jek­to­wa­łem was na podo­bień­stwo robot­ni­ków pra­cu­ją­cych przy taśmie mon­ta­żo­wej, skła­da­ją­cych pod­ze­społy w całość według wzoru mojego autor­stwa. Moim zamy­słem od samego początku było posta­wie­nie was przy stole kre­ślar­skim, żeby­ście wymy­ślali wła­sne pro­jekty.

W takim razie to ty sto­isz przy taśmie w fabryce, mon­tu­jesz to, co _my_ zapro­jek­to­wa­li­śmy.

Teraz kolej na mnie: „Ładne porów­na­nie”.

Za sprawą taśmy mon­ta­żo­wej kon­struk­tor urze­czy­wist­nia swoje pomy­sły. Jed­nak w tym przy­padku obo­wią­zują pewne ogra­ni­cze­nia. Nie złożę w całość pod­ze­spo­łów, jeśli grozi to wybu­chem fabryki.

Rzecz jasna, mówię w prze­no­śni.

Czyli możemy poło­żyć kres naszemu ist­nie­niu na Ziemi…

… jeśli taki jest wasz wybór…

… ale „taśmy mon­ta­żo­wej” nie możemy „roz­mon­to­wać”.

Otóż to. Traf­nie to ują­łeś.

Zatem, odwo­łu­jąc się do two­jej meta­fory, Trze­cie Zapro­sze­nie ma zapo­biec spa­le­niu przez nas kre­ślar­skiego stołu.

Dokład­nie. I uzmy­sło­wić wam, że nie­któ­rzy z was – drobny uła­mek, lecz wystar­cza­jący do stwo­rze­nia zagro­że­nia dla was wszyst­kich – zacho­wują się jak dzieci bawiące się zapał­kami.

Uhm.

Tak. I dla­tego teraz jest Ide­alna Chwila na Skok Ewo­lu­cyjny.

Bo zaczy­namy odczu­wać swąd spa­le­ni­zny?

Zgrabna meta­fora.

Ow­szem, widać już dym, lecz jesz­cze nie jest za późno, żeby ode­brać im zapałki.4

Wiem, że nasze dzia­ła­nia mogą na to nie wska­zy­wać, ale ludzie naprawdę chcą prze­trwać. Dla­tego tak wołamy o pomoc. Uważa się, że „instynkt prze­trwa­nia” to pier­wotny instynkt naszego gatunku.

Tak naprawdę co innego sta­nowi wasz pier­wotny instynkt. Gdy­by­ście się nim kie­ro­wali, prze­trwa­nie waszego gatunku nie sta­łoby pod zna­kiem zapy­ta­nia. Byłoby zagwa­ran­to­wane.

Wiem.

Pier­wot­nym instynk­tem ludz­ko­ści jest wyra­ża­nie przez każ­dego czło­wieka jego Praw­dzi­wej Toż­sa­mo­ści, czyli Bosko­ści.

W kate­go­riach ludz­kich prze­kłada się to na Czy­stą Miłość. Miłość nie­ob­wa­ro­waną warun­kami i prze­ja­wia­jącą się bez względu na oko­licz­no­ści.

Ten pod­sta­wowy odruch spra­wia, że gdy ludzie sły­szą pła­czące dziecko w pło­ną­cym budynku, to nie ucie­kają, tylko bie­gną je rato­wać.

W podob­nych sytu­acjach, kiedy należy pod­jąć natych­mia­stową decy­zję, która zapada na naj­wyż­szym ducho­wym „szcze­blu”, ludzie na ogół nie obli­czają swo­ich szans na prze­ży­cie. Robią to, co wypływa z ich Praw­dzi­wej Natury.

W takich chwi­lach poj­mu­jesz, że nijak nie możesz prze­stać ist­nieć. Twój duch, istota tego, Kim Jesteś, będzie żyć wiecz­nie i nie masz co do tego żad­nych wąt­pli­wo­ści. Bowiem nie o prze­trwa­nie tu cho­dzi. Cho­dzi nie o to, _czy,_ ale _jak_ będziesz żył – przez następne dwa­dzie­ścia lat lub przez następne dwa­dzie­ścia minut.

Oczy­wi­ście, nie da się zaprze­czyć, że możesz odczu­wać silne pra­gnie­nie pozo­sta­nia w swej obec­nej fizycz­nej postaci dłu­żej niż następne dwa­dzie­ścia minut, ale pod­sta­wowy odruch wyra­ża­nia Bosko­ści poprzez uoso­bie­nie tu i teraz bez­wa­run­ko­wej miło­ści zwy­cięża i prze­waża nad tym pra­gnie­niem.

Nie­stety, w zwy­czaj­nych oko­licz­no­ściach nie­wielu przed­sta­wi­cieli twego gatunku doświad­cza takiej jasno­ści, w isto­cie są to poje­dyn­cze przy­padki.

Łatwo zagu­bić się w labi­ryn­cie życia. Tylko w kry­zy­so­wej sytu­acji, kiedy waży się ich albo cudzy los, ludzie dzia­łają „bez namy­słu”. Dosłow­nie, bo zdają się cał­ko­wi­cie na impuls pły­nący z Duszy.

Gdyby ludzie w każ­dej chwili zda­wali się na impuls pły­nący z Duszy, z dnia na dzień powsta­łoby Niebo na Ziemi. Wystar­czy­łoby po pro­stu postrze­gać każdą minutę każ­dego dnia jako Chwilę, w Któ­rej Pło­nie Budy­nek. Moment, w któ­rym łatwo i natych­miast nawią­zu­jemy kon­takt z aniel­ską stroną naszej natury.

Tak wła­śnie będą postę­po­wać ci, któ­rzy samo­okre­ślili się jako jed­nostki z wła­snego wol­nego wyboru wspo­ma­ga­jące pro­ces prze­bu­dze­nia ludz­ko­ści. W każ­dym momen­cie będą zda­wali się na impuls pły­nący z Duszy i do tego samego będą zachę­cali innych, sta­ra­jąc się przy tym wła­snym przy­kła­dem poka­zy­wać, jak to robić.

Lecz nie zapo­mi­naj, że ludz­kość to młody gatu­nek i nie­wielu spo­śród was rozu­mie, czemu służy wasz pobyt na Ziemi, ani nie przyj­muje do wia­do­mo­ści kon­se­kwen­cji wiecz­nego ist­nie­nia w Bogu.

Ludzie przed­sta­wiają sobie wieczne życie, o ile w ogóle w nie wie­rzą, prze­waż­nie w kate­go­riach wiecz­nej _nagrody albo kary_. Spro­wa­dzają Boże Kró­le­stwo do poziomu mery­to­kra­cji, ustroju opar­tego na zasłu­gach. Zatem wyobra­żają sobie świat nagrody albo kary, wcie­la­jąc w fizycz­nym wymia­rze ist­nie­nia ogląd Naj­wyż­szej Rze­czy­wi­sto­ści zupeł­nie mija­jący się z prawdą.

Tak, wiem. Roz­ma­wia­li­śmy o tych błęd­nych kon­cep­cjach w naszych wcze­śniej­szych dia­lo­gach.

Powróćmy jed­nak do stwier­dze­nia, które padło wcze­śniej, mia­no­wi­cie, że więk­szość z was pra­gnie, żeby ludz­kość jako gatu­nek dalej ist­niała w swej obec­nej fizycz­nej postaci.

Chce­cie, żeby wasze dzieci i dzieci waszych dzieci korzy­stały z tych samych dobro­dziejstw, jakie były waszym udzia­łem – miały moż­li­wość życia na tej wspa­nia­łej pla­ne­cie, w pięk­nym i jedy­nym w swym rodzaju śro­do­wi­sku natu­ral­nym, i wyra­ża­nia swej Istoty w tej szcze­gól­nej postaci.

Ale – o iro­nio! – cho­ciaż powszech­nie dekla­ru­je­cie, że chce­cie, żeby ludz­kość ist­niała dalej i żyła w coraz więk­szym dobro­by­cie, postę­po­wa­nie wielu z was spra­wia, że staje się to coraz trud­niej osią­galne.

Nie jest to postę­po­wa­nie _celowe_.

Przyj­mijmy, że nie. I w tym tkwi szko­puł. Twój gatu­nek nie działa „celowo”, jeśli cho­dzi o spo­sób życia na tej pla­ne­cie każ­dego z was z osobna i jako wspól­noty. Mówi­cie jedno a robi­cie dru­gie.

I jest to naj­waż­niej­sze wyzwa­nie, z któ­rym musi­cie się zmie­rzyć, jeśli _naprawdę_ chce­cie wyko­rzy­stać tę Ide­alną Chwilę na Skok Ewo­lu­cyjny waszego gatunku, by dalej móc się cie­szyć cudowną fizyczną egzy­sten­cją na Ziemi.

W tej spra­wie fak­tycz­nie należy coś zro­bić, ponie­waż ta „fizyczna egzy­sten­cja” by­naj­mniej nie jest cudowna dla wielu przed­sta­wi­cieli naszego gatunku.

Roz­wią­za­nia, które wpro­wa­dzi­li­śmy, żeby wszyst­kim zapew­nić lep­sze warunki życia na tej pla­ne­cie, na ogół nie przy­nio­sły ocze­ki­wa­nych rezul­ta­tów.

Ustroje poli­tyczne, na przy­kład, wywo­łują cią­głe spory i zamęt. Prawa eko­no­mii wpę­dzają nie­któ­rych w coraz więk­sze ubó­stwo i pogłę­biają prze­paść mię­dzy boga­tymi i bied­nymi. Służba zdrowa nie potrafi zapew­nić rów­nego dla wszyst­kich dostępu do nowo­cze­snych leków i usług medycz­nych. Porzą­dek spo­łeczny odpo­wie­dzialny jest za roz­dź­więk i podział, nie mówiąc o powszech­nej nie­spra­wie­dli­wo­ści.

A co gor­sza, różne formy ducho­wo­ści zro­dziły u ludzi w wielu miej­scach na świe­cie i pod wie­loma posta­ciami zapie­kłe prze­ko­na­nie o wła­snej słusz­no­ści, wstrzą­sa­jącą nie­to­le­ran­cję, zaraź­liwą zawiść, głę­boko zako­rze­nioną nie­na­wiść i uspra­wie­dli­wioną w mnie­ma­niu spraw­ców prze­moc.

Czy teraz rozu­miesz, co mia­łem na myśli mówiąc, że już się obu­dzi­łeś? Dostrze­gasz sytu­ację z całą jasno­ścią. Zda­rzają się, oczy­wi­ście, wyjątki, ale na każ­dym kroku natknąć się można na dowody, że twoja ogólna ocena jest trafna.5

N_ie chcę sku­piać się na tym, co „nie gra”, ani „szu­kać dziury w całym”. Lepiej poroz­ma­wiajmy o tym, jak łatwo ludz­kość może zmie­nić tę sytu­ację, jeśli tylko „wrzuci wyż­szy bieg” w swej zbio­ro­wej świa­do­mo­ści._

To będzie łatwe. Nad­zwy­czaj łatwe.

Lecz nie można „zmie­nić sytu­acji”, jeśli się nie wie, co dokład­nie trzeba zmie­nić. Dla­tego debata o tym, co się nie spraw­dza, jest przy­datna, pozwala bowiem dostrzec, które obszary wyma­gają naprawy.

Doty­czy to zwłasz­cza tych, któ­rzy pozo­stają „głusi, ślepi i niemi w obli­czu zła” i zazwy­czaj nie zaprzą­tają sobie głowy takimi spra­wami.

Zgoda. Ale mogę wyobra­zić sobie cały tłum apo­lo­ge­tów woła­ją­cych jeden przez dru­giego: „Zaraz, zaraz! Prze­cież doko­na­li­śmy ogrom­nego postępu!”. Wychwa­la­liby osią­gnię­cia ludz­ko­ści pod nie­biosa. I twier­dząc, że kie­dyś było gorzej, w sumie mie­liby rację.

A ty co byś im na to odpo­wie­dział?

Rzekł­bym: „Zgoda, ale czy to _wszystko_, na co nas stać?”. Czy w ten spo­sób można skwi­to­wać nasze glo­balne doświad­cze­nie? _Kie­dyś było gorzej_? Czy możemy przy­naj­mniej przy­znać, że nasz gatu­nek wresz­cie się _ucy­wi­li­zo­wał?_

Potem popro­sił­bym ich, żeby sami to osą­dzili. I zwró­cił­bym im uwagę na infor­ma­cje rzadko prze­do­sta­jące się do wia­do­mo­ści ogółu. Pro­blemy, o któ­rych myśli się rzadko i _nie­chęt­nie._

Na przy­kład?

Na przy­kład to, że ponad pół­tora miliarda ludzi obec­nie, w XXI wieku, jest pozba­wio­nych elek­trycz­no­ści. Na przy­kład to, że wię­cej, bo ponad miliard sześć­set milio­nów, nie ma dostępu do czy­stej wody. Na przy­kład to, że jesz­cze wię­cej, bo ponad dwa i pół miliarda, żyje w domo­stwach bez toa­let.

Można by uznać, że po pro­stu nie korzy­stają oni z wygód cywi­li­zo­wa­nego życia, gdyby ich warunki bytowe nie wywo­ły­wały tak tra­gicz­nych następstw. _Każ­dego dnia_ na świe­cie ponad dzie­więt­na­ście tysięcy dzieci umiera z powodu cho­rób, któ­rym można zapo­biec, takich jak mala­ria, bie­gunka czy zapa­le­nie płuc.

I pozo­staje jesz­cze ten palący pro­blem, który mogli­by­śmy roz­wią­zać z dnia na dzień, gdy­by­śmy naprawdę chcieli: co godzinę ponad sześć­set pięć­dzie­się­cioro dzieci umiera z głodu.

Osiem­dzie­się­ciu pię­ciu naj­za­moż­niej­szych ludzi świata sku­pia w swo­ich rękach wię­cej bogactw, niż jest w posia­da­niu trzech i pół miliarda naj­bied­niej­szych… czyli połowy miesz­kań­ców naszej pla­nety… _razem wzię­tych._

Wielu z nas nie widzi w tym nic złego i twier­dzi, że to sta­ty­styczne wyli­cze­nie nie ma nic wspól­nego z wcze­śniej­szymi danymi.

„A wy?”, zapy­tał­bym tych chwal­ców współ­cze­snego świata. „Co o tym sądzi­cie? Jeste­śmy cywi­li­zo­wa­nym gatun­kiem?”.

I jaka twoim zda­niem byłaby odpo­wiedź?

No cóż, toczy­łem już takie dys­ku­sje. Napo­ty­ka­łem na opór u moich roz­mów­ców. Zwłasz­cza jeśli nale­żeli do tej garstki ludzi, która sku­pia w swo­ich rękach lub kon­tro­luje lwią część bogactw i zaso­bów świata.

Twier­dzili, że bogaci pró­bują pomóc bied­nym. I rze­czy­wi­ście, czę­sto sta­rają się, jak mogą. To nie w tych jed­nost­kach tkwi skaza, lecz w insty­tu­cjach spo­łecz­nych. Wadliwy jest usta­no­wiony „układ”. Eko­no­miczne struk­tury.

Jeste­ście mło­dym gatun­kiem, wciąż jesz­cze pró­bu­je­cie się odna­leźć.

I do czego to pro­wa­dzi? Wielu z nas uznaje ludz­kość za „cywi­li­zo­wany” gatu­nek, mimo że wciąż pro­du­ku­jemy broń maso­wego raże­nia i gro­zimy jej uży­ciem, a nasza glo­balna spo­łecz­ność nie zdo­łała wypra­co­wać spo­sobu na poko­jowe współ­ist­nie­nie. A ja się pytam: czy tak postę­pują istoty „cywi­li­zo­wane”?

Wielu z nas uznaje ludz­kość za „cywi­li­zo­wany” gatu­nek, mimo że wciąż z roz­my­słem zabi­jamy ludz­kie istoty po to tylko, żeby udo­wod­nić, że uwa­żamy zabi­ja­nie z roz­my­słem ludz­kich istot za nie­do­pusz­czalne, i nie dostrze­gamy tkwią­cej w tym sprzecz­no­ści. A ja się pytam: gdzie tu sens?

Wielu z nas uznaje ludz­kość za „cywi­li­zo­wany” gatu­nek, mimo że wciąż twier­dzimy, jakoby miłu­jący Bóg nie życzył sobie, aby dwoje kocha­ją­cych się ludzi mogło połą­czyć się węzłem mał­żeń­skim, jeśli są tej samej płci, a nawet wtedy, gdy nie są tej samej płci, ale róż­nią się rasą, wyzna­niem, kul­turą, przy­na­leż­no­ścią ple­mienną. A ja się pytam: to tak rozu­miemy miłość?

Wielu z nas uznaje ludz­kość za „cywi­li­zo­wany” gatu­nek, mimo że wciąż bru­tal­nie zabi­jamy inne żywe stwo­rze­nia i zja­damy ich ciała, wma­wia­jąc sobie, że te stwo­rze­nia nie są na tyle samo­świa­dome, żeby doświad­czać „cier­pie­nia” w warun­kach, w jakich są hodo­wane, a następ­nie zarzy­nane – albo że nie ma zna­cze­nia, czy cier­pią, ponie­waż ludzie mają nad nimi _wła­dzę_ i mogą robić z nimi to, co im się podoba, jak im się podoba, kiedy im się podoba. A ja się pytam: czy tak okre­ślamy swoje czło­wie­czeń­stwo?

Wielu z nas uznaje ludz­kość za „cywi­li­zo­wany” gatu­nek, mimo że wciąż wdy­chamy i spo­ży­wamy rako­twór­cze sub­stan­cje, nie zwa­ża­jąc na to, ilu z nas cierpi z powodu tego, co sami sobie zgo­to­wali. Wciąż też nad­uży­wamy alko­holu i przyj­mu­jemy nar­ko­tyki, wma­wia­jąc sobie, że mamy je pod kon­trolą, pod­czas gdy tak naprawdę tra­cimy tę kon­trolę, widzimy za to, jak zmie­niają naszą oso­bo­wość, pod­stawę naszego _jeste­stwa_. A ja się pytam: czy to jest miarą naszej inte­li­gen­cji?

To wła­śnie te oko­licz­no­ści, które prze­ja­wiają się tak wyraź­nie, wręcz „biją po oczach”, dowo­dzą, że nade­szła Ide­alna Chwila na Postęp.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: