Sensitive Girl. Tom 2 - ebook
Vein Jestem tylko człowiekiem. Czuję jak inni, cierpię jak inni. Może wcześniej jedynie wmawiałem sobie, że jestem twardy jak pozostali mężczyźni w moim klubie motocyklowym. Śmierć przyjaciela, za którą byłem odpowiedzialny, rozbiła mnie, stłamsiła, zniszczyła i nie mogłem sobie z nią poradzić. Nigdy nie chciałem być czarnym charakterem w swojej historii, a i tak się nim stałem. Tara Sytuacja zmusiła mnie do oddania się w ręce człowieka o dość podejrzanej reputacji. Słyszałam pogłoski o tym, jaki był, czym się zajmował i jak traktował kobiety. Weszłam do jego życia, nie wiedząc, czego się spodziewać, byłam jednak pewna, że nie wyniknie z tego nic dobrego. Nawet nie przypuszczałam, że pod tym irytującym uśmiechem kryje się załamany człowiek potrzebujący kogoś, kto się nim zaopiekuje. A ja chciałam tylko chronić swoje sekrety i nie mogłam ich wyjawić, aby moi bliscy byli bezpieczni. Kto tak naprawdę jest złą postacią w tej historii? Vein czy Tara? A może oni oboje?
| Kategoria: | Literatura piękna |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8290-720-9 |
| Rozmiar pliku: | 2,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Prolog
1. Zanim zemdlejesz, lepiej wejdźmy do środka
2. Zaufałam
3. Wiedziałem, że jest jej dobrze, ale nie tak, jak chciałem!
4. Każda o tym marzy
5. Jeszcze bardziej go zraniłem
6. Naprawdę niewiele rzeczy mogłoby mnie stąd wygonić
7. Cholera, tak bardzo bałam się tego, co ze mną robi
8. To było kurewsko do mnie niepodobne
9. Byłam taka szczęśliwa, że ją mam…
10. Kłamałam…
11. Może Tara mogła mi pomóc
12. Przesadzałem? Być może
13. Sam się, kurwa, o to prosiłem
14. Wiele osób wie, jak trudno jest mieć sekrety
15. Nie byłam w stanie racjonalnie myśleć
16. I miałem zamiar dotrzymać tej obietnicy
17. Prawie go nie poznałam
18. Ten głos, który niejednokrotnie prześladował mnie w myślach
19. Moja słodka dziewczyna…
20. Cieszę się, że do mnie wróciłeś
21. Masz dziecko
22. Tara, co ty przede mną ukrywasz?
23. Ale przede wszystkim dawała mi siłę
24. Nie chcę, żebyś przepraszał
25. Musiałem zgrywać twardziela
26. Nikt nie mógł temu zaprzeczyć
27. Powiedział, że mnie kocha
28. Bang!
29. Śpiąca królewna wreszcie się obudziła
30. Koniec wszystkiego
31. Ufałem jej, kochałem ją
32. Zrób to
33. Oszukał, kurwa, nas wszystkich
34. Cieszę się, że żyjesz
35. Wszystko, ale nie to
36. To był ten dzień
37. Ja byłem ten ładny, a nie ten mądry
38. Życie jest przewrotne
39. To ja byłem za to odpowiedzialny
40. Ale to było nic w porównaniu z tym, co działo się później
41. Tak ma wyglądać moja śmierć
42. Damian
43. Wróciła
44. Poczułam, jak niewidzialny ciężar wreszcie spadł z mojej piersi
EpilogProlog
Vein
Czas leciał szybko. Zdecydowanie zbyt szybko, żebym mógł wreszcie poradzić sobie ze świadomością, że to z moich rąk zginął mój przyjaciel.
Ale czy tak właśnie było?
Nie.
Nie radziłem sobie.
– Przyszła – oznajmił jeden z chłopaków, którzy byli moim cieniem.
Chronili mi dupę.
– Już idę – odpowiedziałem.
Byłem naprawdę zaintrygowany tym, co ta dziewczyna chciała mi zaproponować.
Spotykałem się z różnymi szalonymi kobietami, ale jeszcze żadna nie chciała mi się oddać w taki sposób. Była tak zdesperowana, że sama szukała ze mną kontaktu.
Wszedłem do pomieszczenia, w którym na mnie czekała. Stała tyłem do mnie, zdawała się nie słyszeć tego, że się zjawiłem. Patrzyła na obrazy, które były zawieszone na ścianie. Blondynka, z włosami długimi do pasa, lecz z ciemniejszą karnacją. Była ubrana w zieloną sukienkę midi i baletki. Nawet z niewielkiej odległości dostrzegałem, jaka była drobna, najprawdopodobniej nie sięgała mi nawet do piersi.
Oparłem się o filar, przyglądając się jej w skupieniu.
Jeszcze nie widziałem jej twarzy, a już wiedziałem, że wyglądała słodko i niewinnie. Czemu więc chciała mi się sprzedać?
– Nie mam całego dnia, kochanie – odezwałem się wreszcie.
Młoda kobieta podskoczyła w miejscu, od razu odwracając się w moją stronę. Zdecydowanie ją przestraszyłem.
– Cholera – powiedziała jedynie.
Gdybym miał ją określić jednym słowem, byłoby to z pewnością „zajebista”.
Być może mało oryginalne, ale chociaż prawdziwe.
Miała bardzo delikatną urodę, pełne usta, mały nosek, na którym znajdowało się mnóstwo piegów, prawie białe włosy, co wyglądało niezwykle ciekawie, zważywszy na jej ciemniejszą karnację.
Tak jakby anioł puścił się na Ziemi z Latynosem.
– Przyszłaś, ponieważ chciałaś mi coś zaproponować – powiedziałem, by zmusić ją do powiedzenia czegoś więcej, bo jedyne, co robiła, to wpatrywała się we mnie.
I niestety, nie dostrzegłem w tych błękitnych jak bezchmurne niebo oczach zachwytu mną, co zazwyczaj widziałem u dziewcząt. Ona patrzyła na mnie z niepewnością, jakby była nieco zlękniona.
– Tak – mruknęła słabo. – Tak – dodała po sekundzie.
Podszedłem do niej. Uśmiechałem się promiennie.
Jaki facet nie byłby zadowolony, mając przed oczami taką laskę? Może stare dziadki, geje lub… Colossus.
– Dobrze to przemyślałaś? Jak już mi się sprzedasz, to nie będzie odwrotu – oznajmiłem, będąc tak blisko niej, że musiała zadrzeć wysoko głowę, aby móc utrzymać ze mną kontakt wzrokowy.
Przełknęła głośno ślinę i nagle skupiła swoją uwagę na mojej bluzce.
Zdecydowanie nie wyglądała na dziewczynę, która miała zrobić to z własnej woli, coś się za tym kryło. Nie wyglądała jak dziwka. Żeby mi się oddać, przyszła w sukience w jakieś kwiatki.
Być może przed tymi przykrymi wydarzeniami bym się nad tym wszystkim zastanowił. Ale zmieniłem się. W tamtej chwili mnie to nie obchodziło.
– Mam nadzieję, że jesteś świadoma tego, komu się oddajesz – dodałem.
Wiedziałem, że tym, jak na nią naciskałem, nie tylko słownie, ale również fizycznie, dawałem jej maleńki pokaz tego, co będzie, gdy podejmie decyzję.
– Tak, mam tego świadomość – wyszeptała.
Miałem w swoim łóżku wiele kobiet, od tych ognistych, po te bardzo nieśmiałe, a raz nawet trafiłem na dziewicę. Nie czułem, że ona czymkolwiek mnie zaskoczy.
– Jesteś gotowa już teraz? – zapytałem, na co się spięła.
O mało nie wybuchnąłem śmiechem.
Co ta dziewczyna u mnie robiła?
Tara
Miałam w swoim życiu tylko trzy cele.
Pierwszy: być w miarę dobrym człowiekiem.
Drugi: pomóc mamie.
Trzeci: aby Julie była ze mnie dumna.
Stojąc przed tym niezwykle pięknym mężczyzną, który gdy tylko się pojawił, całkowicie obezwładnił moje myśli, mogłam przyznać, że właśnie miałam zamiar sabotować pierwszy i trzeci cel.
Nie byłam dziwką.
Cholera, moje doświadczenie seksualne było naprawdę niewielkie.
Musiałam sprzedać się nie dla siebie, ale po to, by przeżyć.
Mocno zacisnęłam wargi, czując, jak pod powiekami zbierają się zdradzieckie łzy.
Musiałam być silna.
– Musimy ustalić zasady – powiedziałam.
Spróbowałam odsunąć się od niego, lecz przez moment przycisnął się do mnie jeszcze mocniej, tak że ramy obrazu zaczęły wbijać mi się boleśnie w plecy. Brakowało mi tchu. Vein jednak zaśmiał się i dał mi przestrzeń.
Mimo to cały czas taksował mnie uważnym spojrzeniem, uśmiechając się do mnie jak szaleniec.
Przerażał mnie i nawet jego uroda tu nie pomagała.
– Jak się o mnie dowiedziałaś? – zapytał, ponownie opierając się o filar.
– Moja koleżanka Katherine mówiła mi, że lubisz takie rzeczy – odpowiedziałam, zaciskając palce na materiale sukienki. – To znaczy seks… A ja potrzebuję pieniędzy. Oddaję ci siebie. Możesz mieć mnie każdego dnia. Do wieczora. Oprócz niedzieli – mruknęłam, słabo stawiając warunki.
– Rzeczywiście, przez moje łóżko ostatnio przewija się dużo dziewcząt. – Podrapał się po brodzie, na której widniał kilkudniowy zarost.
Vein nie był święty i wiedziałam o tym. Był znany z tego, że przez ostatnie pół roku szalał z różnymi dziewczynami.
– Dlaczego miałbym się zgodzić? – Uśmiechnął się, bo wiedział, że zapędził mnie w kozi róg.
– Potrzebuję pieniędzy, a wiem, kim jesteś, wiem, że możesz mi je dać, każdy w tym mieście wie, czym się zajmujesz. Nie mogę ci dać nic oprócz siebie, nic więcej nie mam. – Wzruszyłam ramionami.
Czułam się źle. Każda kobieta na moim miejscu czułaby się tragicznie. Nie robiłam tego, bo chciałam. Robiłam to, bo nie miałam wyjścia.
– Dobrze, to jesteśmy umówieni. Możesz przyjść już jutro.1. Zanim zemdlejesz, lepiej wejdźmy do środka
Tara
Zerknęłam na siebie w lustrze.
Nie wyglądałam źle. Udało mi się zrzucić kilka zbędnych kilogramów, ale to dlatego, że czasami nie miałam kiedy zjeść, biegałam po mieszkaniu jak szalona, a do tego żyłam w stresie. Ogromnym.
Nie byłam w stanie przypomnieć sobie, kiedy musiałam tak szybko dorosnąć i z nastolatki stać się kobietą. To znaczy, być może wiedziałam, ale miałam wrażenie, że od tamtego momentu minęło dziesięć lat, a tak naprawdę były to dwa lata. Miałam dwadzieścia jeden lat i musiałam kompletnie zmienić swoje życie.
Parsknęłam do siebie i popukałam się w czoło.
Za pół godziny miałam iść się puścić z jakimś gangsterem, bo byłam biedna jak mysz kościelna. Ale to nie był jedyny powód. Po prostu chciałam żyć. Bo miałam dla kogo.
– Kochanie! Katherine podjechała! – zawołała mama, ale na szczęście nie weszła do mojego pokoju.
Raczej nie chciałaby widzieć jedynej córki w takim wydaniu.
Miałam na sobie biały komplet: biustonosz na szerokich ramiączkach oraz zwykłe majtki. Mogłam stwierdzić, że wyglądam seksownie, pomimo tego, że nie była to wyszukana bielizna, lecz po chwili przypomniało mi się, dla kogo tak się wystroiłam, i musiałam szybko uporać się z odruchem wymiotnym.
Westchnęłam ciężko, wkładając jedną z moich ukochanych sukienek, które sama przerabiałam.
Kochałam kwiaty, wyszywałam je na wszystkich ubraniach.
Zarzuciłam mały plecak na plecy, włożyłam buty i wyszłam, siląc się na promienny uśmiech, aby mama niczego się nie domyśliła.
Chciałam, aby była ze mnie dumna, lecz bycie prostytutką raczej nie było jej wymarzonym zawodem dla mnie.
– Mamuś, uciekam. Wszystko naszykowałam. I kolejny raz bardzo ci dziękuję!
Podbiegłam do niej, cmokając ją w policzek, chcąc jak najszybciej uciec, bo już czułam się wystarczająco podle.
– Nie ma za co. Poradzę sobie. Trzymam kciuki, żeby ci się podobało w tej nowej pracy! – krzyknęła, zanim zamknęłam za sobą drzwi wejściowe.
Po raz kolejny westchnęłam ciężko, czując pod powiekami piekące łzy. Szybko je odgoniłam, musiałam być twarda – nie dla siebie, ale dla najważniejszej osoby w moim życiu.
– Stara, chodź już! – zawołała Katherine, patrząc na mnie z okna samochodu.
Gdy usiadłam na miejscu pasażera, obejrzała mnie z każdej strony, aż na jej ustach wykwitł zadziorny uśmiech.
– Jest okej? – zapytałam.
– Jest zajebiście. Z tym że nie wyglądasz, jakbyś szła na dobre bzykanko, lecz jakbyś szła do swojego lubego na kolację z jego rodzicami. Po prostu wyglądasz ładnie jak zawsze. Mam nadzieję, że chociaż pod tą sukienką masz coś sexy. – Nachyliła się w moją stronę, żeby palcem odchylić materiał na biuście.
Odsunęłam jej ręce, widząc, jak się ze mnie nabija.
– Naszykowałam się – zapewniłam.
– Przestań mieć taką minę. To naprawdę bóg seksu – oznajmiła, odpalając swoje stare auto.
– Kate. – Wywróciłam oczami.
– Wiem, że jesteś cnotką, ale przestań przesadzać. Ludzie umawiają się na seks. Jak wiesz, dla mnie to nie problem. Ale jeśli ma być ci lepiej, to chociaż sobie wmawiaj, że to twój przyjaciel od bzykania – stwierdziła, wzruszając ramionami i rzucając mi uspokajające spojrzenie.
Chyba dostrzegła moje zdenerwowanie.
– Jeszcze do niedawna myślałam, że nie będę w stanie uprawiać seksu bez miłości. Nie mam nic do twojego życia, bo każdy jest, jaki jest, ale to nie mój styl – mruknęłam, skubiąc palcami materiał sukienki.
– Skarbie, znam cię od lat i wiem o tym, ale jesteś w takiej sytuacji, że musisz to zrobić. Dasz radę, spróbuj wyciągnąć z tego choć odrobinę przyjemności A uwierz mi, w jego ramionach odpłynęłam, aż przez chwilę żałowałam, że koleś nie może być mój na zawsze. Ale wiesz, że ja się w związki nie bawię – zachichotała, poprawiając swoje czarne włosy.
Katherine była moją przyjaciółką od dziecka. Różniłyśmy się dosłownie wszystkim, ja byłam biedna, a ona z bogatej rodziny, przynajmniej dopóki nie skończyła osiemnastu lat. Potem uciekła od rodziców, którzy wstąpili do jakiejś sekty i próbowali wciągnąć także ją. Ona była przebojowa, a ja ta rozważna i spokojna. Kate wpadała w kłopoty, a ja ją z nich wyciągałam. Dlatego gdy ja wpadłam w takie większe, największe, była w szoku, razem ze mną. Nikt by się tego nie spodziewał po takiej słodkiej dziewczynce. Ale cóż… nastoletnie życie rządzi się własnymi prawami.
– Troszeczkę się boję, że mnie skrzywdzi, wiesz, Kate… To gangster, a Internet, filmy, książki o takich facetach mówią, że mają swoje fantazje – wyznałam, odczuwając coraz większy stres.
– Spokojnie, skarbie, byłam z nim w łóżku, naprawdę nie będziesz narzekać, obiecuję – powiedziała, zaciskając dłoń na moim kolanie w geście pocieszenia.
Westchnęłam po raz trzeci.
Reszta drogi minęła nam bardzo szybko. Niemal nie mrugnęłam i znalazłyśmy się przed starą kamienicą, od jakiegoś czasu zamieszkiwaną przez faceta, który mnie kupił.
– Będzie dobrze, pamiętaj tylko, że musisz być kocicą, on takie lubi. Pewne siebie i drapieżne – mruknęła, zatrzymując się, bym mogła wyjść.
Pomyślałam, by uciec i nigdy nie wracać, lecz nie mogłam. Nie chodziło tylko o mnie…
– Przyjadę po ciebie o dwudziestej pierwszej – oznajmiła, jak wysiadałam. – Przestań się trząść, to namiętny facet, spodoba ci się! – Usłyszałam, zanim trzasnęłam drzwiami, wyobrażając sobie, że rozwalam jej w ten sposób nos.
Nie byłam taką kobietą i naprawdę miałam nudności. Nie byłoby dobrze, gdybym mu się rozpłakała lub co gorsza, zwymiotowała na niego podczas seksu. Zastanawiałam się, czy zabiłby mnie od razu, gdybym coś takiego zrobiła.
– Dzień dobry – powiedziałam słabo, zdając sobie sprawę, że jestem miła dla ochroniarzy, wielkich w barach i całkowicie łysych, którzy mieli strzec bezpieczeństwa swojego szefa.
Spojrzeli na mnie zaskoczeni, że jestem taka kulturalna, lecz jeden z nich, ten wyglądający groźniej, uśmiechnął się do mnie i skinął głową.
– Ja do Veina – dodałam szybko.
Wpuścili mnie od razu, więc doskonale wiedzieli, że miałam przyjść.
Westchnęłam po raz czwarty.
Wchodziłam na górę po schodach, a serce zaczęło obijać się boleśnie o żebra. Miałam miękkie kolana, byłam bliska omdlenia.
Już zamierzała zapukać, lecz drzwi nagle się otworzyły, a przed moimi oczami pojawił się facet, z którym miałam się pieprzyć bez uczuć oraz który miał mi płacić za ten seks.
O Boże…
– No dzień dobry, kochanie – powitał mnie, a ja zadrżałam.
Westchnęłam po raz piąty.
Vein
Gdy dostałem od ochroniarzy wiadomość, że dziewczyna właśnie do mnie zmierza, postanowiłem wyjść jej naprzeciw.
To było doskonałym pomysłem, ponieważ wyglądała jak słodki mały ratlerek, który przez większość swojego życia drży ze strachu. Chociaż oczywiście była o wiele atrakcyjniejsza. Nadal nie mogłem nadziwić się, jak można było mieć tak jasne włosy i tak ciemną karnacje, a do tego błękitne oczy…
Przełknęła ślinę, tylko mi się przypatrując, jakby całkowicie ją zatkało.
– Zanim zemdlejesz, lepiej wejdźmy do środka.
Niewiele myśląc, złapałem jej mokrą dłoń, najprawdopodobniej spoconą ze stresu, i pociągnąłem dziewczynę za sobą.
I tym razem miała na sobie sukienkę na szerokich ramiączkach, długości do połowy łydki. Wyszywane kwiaty potwierdzały to, że miała jakąś dziwną obsesję na ich punkcie.
Przede wszystkim była naprawdę niska. Mała i drobna. Zdecydowanie w moim guście.
– Może powinienem zaparzyć ci melisę? – zapytałem, dostrzegłszy jej zmieszanie i lęk.
Świdrowała mnie tylko wzrokiem i chyba nie zdawała sobie sprawy z tego, jak mocno ściska mnie za rękę.
– Ktoś ci uciął język w nocy? – dodałem, gdy doszliśmy do salonu.
Stanąłem przed nią, opuściłem głowę, by cały czas widzieć jej oczy. Widziałem w nich oszołomienie.
– Przepraszam – mruknęła słabo.
– Jak masz na imię?
Puściłem dłoń dziewczyny tylko po to, by dotknąć jej ramion i pomóc jej się rozluźnić.
Cała sytuacja naprawdę mnie bawiła. Nawet święta nie była tak spięta jak ta laska.
– Tara. Teresa – bąknęła i pomimo jej ciemnej karnacji dostrzegłem, jak się zarumieniła.
Mimo to nie spuszczała ze mnie wzroku.
– Ja jednak będę nazywał cię Rumianek. Ilu miałaś partnerów seksualnych? – zapytałem.
Rozszerzyły jej się źrenice, a usta uchyliły, tworząc idealne „o”, co sprawiło, że uśmiechnąłem się od ucha do ucha.
– Jednego – odpowiedziała, a następnie westchnęła.
Tym razem już spuściła wzrok na dywan. Zdecydowanie była zawstydzona.
Laska do tej pory bzykała się z tylko z jednym facetem, a przyszła tu po to, by mi się sprzedać. Intrygowało mnie to, a jednocześnie podniecało. Dziewczyna była słodka i urocza. Drżała bez przerwy, do tego trzymała się mnie wcześniej jak kotwicy.
– Gdzie to zrobimy? – zapytała.
– Od razu chcesz przejść do rzeczy?