Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Skóra byka - ebook

Wydawnictwo:
Seria:
Data wydania:
4 maja 2020
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
19,00

Skóra byka - ebook

Pierwszy w polszczyźnie książkowy wybór wierszy najwybitniejszego katalońskiego poety XX wieku. Wielka, wsparta na motywach mitologicznych i biblijnych, medytacja na temat śmierci, przechodzenia z ojczyzny żywych do świata umarłych (poemat „Cmentarz Sinery”, cykl „Godziny”), a także wieloaspektowa analiza problematyki wolności, przeznaczenia oraz moralności społecznej zawarta w alegorycznym poemacie „Skóra byka”. Wszystko to zostaje umieszczone w mitycznej geografii, którą można podzielić na „małą ojczyznę”, czyli Sinerę, oraz dużą – Sefarad. Ta druga, wywodząca się z tradycji judaistycznej, symbolizuje Hiszpanię, podobnie jak tytułowa „skóra byka”, która – rozpostarta – przypomina ten kraj swoim kształtem, nawiązuje też do narodowej tradycji corridy, a w poemacie Espriu zostaje dodatkowo wpisana w plan metafizyczny: judeo-chrześcijańską tradycję ofiary i odkupienia.

Spis treści

Próba kantyku w świątyni

 

Cmentarz Sinery

 

Godziny

Kruche lustro

Twarz

Oczekiwanie

Jesień

Galop

Drzewo

Katastrofa

Płomień

Noc

O świcie

W obliczu twojej śmierci

Modlitwa w obliczu twojej śmierci

Piosneczka o twojej śmierci

Nowy blask

Strzelec

Sekwencja

Pamięć

 

Zachęta do wyjazdu

Morskim szlakiem

W deszczu

Piechur

Podróż zimowa

Port powrotny

Deszcz

Taniec śmierci

Zapowiedź

Wolny lot

Psyche

Cherubini

Czarna ziemia

Powrót

Pożegnanie

Hiacynty

Gaj oliwny, blisko S. Chiara

Pontos

Augusta Perusia

Prometeusz

Omnis fortasse moriar

Cerberowi w darze

Żeby pieśń kiedyś wróciła do Sinery

Żebyś ją zaintonował z pobłażliwą miłością

Chciałbym to powiedzieć moimi ustami starca

Spiritual, z trąbką Louisa Armstronga

Czółno

 

Skóra byka

 

Wewnętrzne szczęście pasuje do mojego świata

 

Objaśnienia od tłumacza (Filip Łobodziński)

Posłowie (Anna Sawicka)

Kategoria: Literatura piękna
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-66487-91-8
Rozmiar pliku: 2,5 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Próba kantyku w świątyni

O, jakże zmęczony jestem tą moją

tchórzliwą, starą, tak nieokrzesaną ziemią

i z jakąż wielką ochotą wyjechałbym z niej

na północ,

gdzie ludzie są ponoć czyści

i cnotliwi, obyci, zamożni, wolni,

przytomni i szczęśliwi!

W tym czasie bracia w kongregacji mówiliby

z dezaprobatą: „Niczym ptak, co porzuca własne gniazdo,

jest człek opuszczający swe miejsce”,

ja zaś, już z oddali, śmiałbym się

z prawa i z wiekowej mądrości

tego mojego jałowego ludu.

Lecz nie podążę nigdy za swoim marzeniem

i pozostanę tu do śmierci.

Ponieważ ja także jestem bardzo tchórzliwy i nieokrzesany,

a do tego kocham z

beznadziejnym bólem

tę moją biedną,

podłą, smutną, nieszczęsną ojczyznę.Cmentarz Sinery

Dla Friede L. Martorell, która też pokochała Sinerę

Ogłuchną wszystkie córki śpiewu.

Ekl 12:4, przekł. ks. J. Wujka

I

Żlebami spływa rydwan

słońca od strony wzgórz

gęstwy kopru i winnic,

które ciągle pamiętam.

Minę szereg zielonych

cyprysów, ponad cichym

morzem znieruchomiałych.

II

Ależ mała ojczyzna

otaczająca cmentarz!

Morze w dali, Sinera,

wzgórza pinii, winnica,

żleb pylisty. Nie kocham

już niczego prócz cienia

wędrującego chmury.

Nieśpiesznego wspomnienia,

dni minionych na zawsze.

III

Bez imienia, bez znaku,

wedle cyprysów, pod

płaszczem piasku i pyłu

skamieniałym od deszczu.

O, niech burza rozsypie

prochy po wszystkich łodziach,

malowniczych wąwozach

i po blasku Sinery.

Jasność kwietnia, ojczyzny

mrącej ze mną, gdy patrzę

na lata i na drogę:

podróż przez długie zmierzchy.

IV

Moje oczy już widzą

jedynie dni i słońca

utracone. O, słyszę

w żlebach Sinery echo

turkotu starych wozów!

Pamięć odtwarza zapach

morza pod bacznym okiem

jasnego lata. Róża,

którą zerwałem, nadal

trwa w mych palcach. A usta

smakują burzę, ogień,

słowa w proch przemienione.

V

W bramy Sinery wchodzę,

żebrząc o strzępy dawnych

wspomnień. Na drogach w ciszy

słychać słabiutkie echo

daremnego błagania.

Nikt z litości nie poda

chleba, który mnie żywił,

czasu utraconego.

Jałmużnę da mi tylko

zieleń wiernych cyprysów.

VI

Pajęczyna na ścianach

królewskich sal

przetrzymujących zimy

miarowy marsz.

Łodzie Sinery nigdzie

nie ruszą w dal,

bo jak płynąć, gdy każdy

zniszczono szlak?

Ślepe oczy nie ujrzą,

jak słońca blask

pyszne atłasy kładzie

na mroźny kraj.

Nie słychać dzwonków pośród

żlebów i hal.

Idę, rzędy cyprysów

po bokach mam.

VII

Nade mną czułe grono

w poczciwych srebrnych palcach

świętego męczennika.

Sunie iskrzący kondukt

świetlików zniczy, żeby

być przy wieczorze, kiedy

dobra śmierć doń przybędzie:

wiatyk wspomnień z Sinery.

Chcę je widzieć, więc pnę się

tam, gdzie cyprys straż pełni.

Księżyc muska hierarchię

wierzchołków drzew zielonych.

VIII

Idzie deszcz. Starowina

Muntala chowa słońce

w szafie marnej pogody

między mantyle szyte

przez czułą dłoń Sinery.

Ptak się zrywa, chce wniknąć

za mury ciężkich więzień

światła. Ja obserwuję

sielskie cyprysy w przestronnym

ogrodzie mego milczenia.

Przez granice starego

morza skaczą delfiny.

IX

Lecą wspomnienia deszczu

i zwiększają męczarnie

kwiatów umierających

kruchym i harmonijnym

rytmem zmierzchu i wody.

Morze zasypia! A nad nim

triumf, przeznaczenie, władztwo,

koronkowa inwazja.

Cyprys jasność gromadzi

wypłakaną przez niebo

w przemijające lustra.

X

Stojąc na czele ciszy

i oddziałów cyprysów,

przekażę oto sielską

władzę magicznych bereł

w bardziej dostojne ręce.

Nocny wiatr, hymn, wiekowe

brązy przeciwko armii

deszczu, znów napotkanej

niełatwej samotności.

Boskie owczarki pędzą

stada chmur kornych w góry.

XI

Deszcz zamiera, zwierciadło

szczodre samego siebie.

Do drżących świateł ciągną

ociężałe ćmy.

Nocny wiatr legł bez ruchu

na polach, na cmentarzu.

Kiedy znów się obudzi,

będzie nowy dzień.

XII

Niepokalanek,

bukszpan w cieniu dąbrowy.

Wiatr, ledwie

ruszy znad pól, co rano

budzi do ruchu liście.

XIII

Gdy jest południe,

na ścianach zamierają

cienie obłoków.

Biały mur tego miejsca

okalający ciszę.

XIV

Kryształ, czas pamięci,

szemranie źródła, jasnych

głosów z oddali.

Złoto, sen – i znów patrzę

na nieruchomy wieczór.

XV

Nad moczarami

płyną zimne, powolne

odgłosy dzwonów.

Na wszystkich drogach zmierzchu

panują mgły i świerszcze.

XVI

Przechodzi patrol

słodkich oczu, co strzeże

wspomnienia o Sinerze.

Noc jest głęboka,

ciche komunikaty

o życiach niewygasłych

roznieca nad cmentarzem.

XVII

O ty, ciemny statku,

co mnie z głębin nocy

strzeżesz bez ustanku!

O ty, statku ciemny,

płynący przez sen mój

o morzu Sinery!

Płynie spoza czasu

głos kobiety. Słucham,

o czym śpiewa marmur.

XVIII

Statek przybija tam, gdzie

pokój jest nad Sinerą

i trwa sen starych dłoni

u stóp drzew starych.

Późne lato opuszcza

bliski płomień winnicy,

ja tylko wyczekuję

minionych godzin.

XIX

Ostiariusze

dawnych wierzeń otwarli

na oścież drzwi, bo tańczą

mały święty i diabeł

wraz z końmi przybyłymi

od morza z rydwanami

burz i słot.

Wiatr zasnuwa

dymem jesiennym marmur

ołtarzy i winnice

kipiące złotem, znacząc

oblicze tego, który

uda się tam, gdzie cyprys

rzuca cień.

XX

Głóg i ostrokrzew,

zdradliwe śniegi, rzadki

chłód tramontany.

Zima nad morzem: wątłe

słońce nad pustką plaż.

XXI

Swobodne konie, rankiem,

cwałem przez pustą plażę.

Głosy i bębny z wiatrem,

zapowiedź wiosny.

A potem, kiedy morze

staje na nowo w ciszy,

mokry piasek spętane

pieszczą godziny.

XXII

Na mokrym piasku dźwigam

ład architektoniczny,

żeby trwał w równowadze.

Z finezją, z nabożeństwem,

przybity dogmatami,

toczę bój przeciw

osobliwym refleksjom

z metafizycznych

szlaków chłodu i deszczu.

Złamany głos, kielich bólu

mojego, niedziele i

ich jutra wciąż jednakie,

wciąż jednakie, gdy gaśnie

blask kwietnia, ja z sił wszystkich

podtrzymuję sklepienie.

XXIII

Oto blask kwietnia

gaśnie i milkną córy

pieśni, a ja tymczasem

o zmierzchu nieruchomym

wędruję tak przez izby

utraconego domu.

XXIV

Nie narodzi się marmur

z fal zaklętych na wieki,

anioły się nie wzniosą

z urojonych imperiów.

Bo nadszedł niespodzianie

czas bólu, głosy wspomnień

wynoszą mnie przez izby

opuszczone Sinery

ku pochodniom świtania,

gdzie cyprys o pożodze

morza i chmur wie wszystko.

XXV

Nad brzegiem morza. Miałem

swój mały dom, swój sen,

nad brzegiem morza.

Wzniesiony dziób. Wysmukłą

łódź, którą sterowałem

swobodnym szlakiem morza.

A oczy znały

wszystek ład i harmonię

mojej małej ojczyzny.

Jakże ci muszę

opisać trwogę, którą

deszcz sprowadza na szyby!

Oto teraz noc mroczna

nad mym domem zapada.

Ku katastrofie

pchają mnie czarne skały.

Mnie, więźnia pieśni,

trudu próżnego, kto dziś

powiedzie ku świtaniu?

Nad samym morzem miałem

swój dom, swój sen nieśpieszny.

XXVI

Nie walczę już. Zostawiam

ci przestronny grobowiec,

niegdysiejszy kraj ojców,

sen i sens. Sam umieram,

bo już nie wiem, jak żyć.

XXVII

Sen i sens, mocne łodzie

na wietrze, trudne słowo,

które wciąż umiem wyrzec,

w starych granicach morza

i winnicy. Nie walczę

z trudem życia bez wiedzy,

jak żyć. Wokół mnie białe

wysokie ściany, dobry

przestronny spokój wedle

drzew, pod pyłem i cieniem.

XXVIII

Ten spokój już jest mój,

czuwa nade mną Bóg.

Mówię korzeniom, chmurom:

„Ten spokój już jest mój”.

Przez moje zagadkowe

oczy suną godziny,

patrzę na nie z ogrodu.

Czuwa nade mną Bóg.

XXIX

Słyszę krok przyjaciela

wciąż wyzbytego Boga:

szukasz zbędnego imienia,

by mieć gdzie stanąć?

Czy lepiej znasz z imienia

ostatnią tajemnicę

tego, co szedł przed tobą?

To raptem człowiek.

XXX

A kiedy staniesz

na głos mego imienia,

to pozwól, żebym spał

i śnił o cichych morzach,

o jasności Sinery.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: