- W empik go
Ślizg po banale - ebook
Ślizg po banale - ebook
Kiedy słyszę „prywatne jest polityczne”, to jestem znudzona powtarzaniem frazesu, z którym się zgadzam. Ciężko wypełnić poezją przestrzeń konfliktu, negocjacji i przesuwania znaczeń. Tutaj to znalazłam bez patosu, nadmiaru i nadęcia. Jest świeży dobry nerw liryczny i uzupełnienie brakujących znaczeń codziennych. - Anna Cieplak
Zachodzi tu tak oczywisty konflikt interesów, że wiersze te mogą mi się bardzo nie podobać, bardzo. Palą ci papierosa pół na pół i świecą ci nim w oczy, i wyjadają ci garściami czerwony agrest, z kolcami, cała łubianka świeżego wiersza, usta poplamione, palce cieknące od pogniecionych słów, tego nie wolno lubić, to się kocha, żre to. - Konrad Góra
Marta Ewa Romaneczko - filozofka, psycholożka i lingwistka. Studiowała i prowadziła badania m.in. na Uniwersytecie Warszawskim, Uniwersytecie Loránda Eötvösa w Budapeszcie, Uniwersytecie w Porto, Uniwersytecie Oksfordzkim, Uniwersytecie Zagrzebskim oraz Norweskim Uniwersytecie Nauki i Technologii w Trondheim. Pracowała przez jakiś czas jako neuropsycholożka i neurorehabilitantka osób po ciężkich urazach mózgu. W czasie pobytu na Bałkanach zajmowała się zagadnieniami z zakresu psychologii konfliktów zbrojnych, stresu pourazowego i terroryzmu. Zarabia na siebie jako rekruterka. Pisze poezję i publicystykę.
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66571-02-0 |
Rozmiar pliku: | 1,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Opinie na prowincji tylko okrągłymi zdaniami,
literackim językiem, bo powiedzą,
że
O R D Y N U S
Cytuj dużo klasyki, wplataj zwroty obcojęzyczne,
niech widzą, że wykształcony i czasem gdzieś wyjeżdża,
nawet jeśli z prowincji.
Opowiadaj o krajach, w których cywilizacja
jest inna i, tak jakby, mocniej wchodzi.
Ubieraj się klasycznie, bez taniej pstrokacizny.
Nie chodź na żadne tekno, chadzaj do teatru
(nawet i telewizji).
Przestrzegaj ortografii w fejsbókowych komciach.
Sztućce po jedzeniu ułóż równolegle, zgodnie
z protokołem, chyba że robisz pauzę,
wtedy w ćwiartkę.
Znaj drogie dania, sztukę, smaczne anegdoty,
(whisky zawsze z wodą, tak się robi w Szkocji).
I absynt wiedz dobrze, jak pić prawidłowo.
Nigdy, przenigdy nie żartuj sprośnie
jak budowlańcy. Salon prowincjonalny
jest wyśrubowany, nie można tam tyle,
co w Nowym Jorku, czy nawet w Warszawie.
Na uniwersytecie bądź zawsze elegancką kobietą z prowincji.Lwy
Ciężko się dostać do Lian przy St. Olavs.
Autobus wyrzuca na sam kraniec Trondheim,
za pas planetoid, za Ultima Thule.
Stacja tramwajowa z jedną tylko linią tycich wagoników
Gråkallbanen do jeziora.
Dalej tylko pieszo, jezioro takie, że och!
Las taki, że łał!
Zaspy, że uff!
I wzgórze.
Na nim – centrum rehabilitacji neuro.
W nim Jan, który mówi: dziś obserwacja Jørgena.
Mam powiedzieć, co nie gra,
a Jørgen, że ma dwa psy, zajmuje się nimi w domu,
sam, nikt nie pomaga. Zdarzyło mu się nawet polować z nimi
na lwy.
Zamknęliście Jørgena w sali barwy kremówki,
a psy nie mają co jeść, no jak to tak, przecież
z Jørgenem wszystko w porządku, jakie konfabulacje.
Konfabulował ten, co nazwał siebie lwem,
miałam go rzekomo ciągać za groźne wąsy,
mówiąc, że go lubię, choć niebywałe chamidło.
Z Jørgenem wszystko w porządku.Erotyki
Kurdom
... między Bogiem a prawdą
pisze się najtrudniej.
Bóg był rudy, powiedział:
pokaż, jak mnie miłujesz.
Daj mi swoich synów, dam im piękne
wieńce,
złocące się ostro w słońcu naszyjniki.
U mnie będzie ciepło, będzie dobre jadło,
kukiełki będą jedli z czarnuszką i miodem.
Tu się teraz zasilać, zasilać muszą
samym, sami.
Będą u mnie śpiewać prześliczni janieli.
Daj mi swoich synów, dam,
co będą chcieli.
Posłuchał, posłuchał.
Bóg był krwistorudy.