- W empik go
Słodka zemsta - ebook
Słodka zemsta - ebook
Pewnego dnia Sara otrzymuje nietypowego SMS-a od swojego chłopaka Petera. Wcześniej powiedział jej, że cały wieczór spędzi w kolegami z klubu biegaczy. Wiadomość jest mocno erotyczna, wręcz wyuzdana. Wkrótce Sara uświadamia sobie, że nie była przeznaczona dla niej. Postanawia zakraść się do mieszkania Petera i sprawdzić jego komputer. Odkrycie, że chłopak nie był wierny, stanowi punkt zwrotny w jej życiu. W ciągu roku zmienia się nie do poznania i układa plan zemsty…
Kategoria: | Erotyka |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-91-8034-736-5 |
Rozmiar pliku: | 281 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Obiecała sobie, że przez cały ranek nawet raz nie spojrzy na telefon. Ale już po wizycie w trzecim pokoju zrobiła krótki postój na korytarzu. Nie było żadnej wiadomości. Jak zwykle. I tak O tym wiedziała, bo nie słyszała żadnego dźwięku powiadomienia. Ale rozczarowanie bolało za każdym razem.
Przeklinała siebie za słabość. Mimo że umiała szybko obsługiwać telefon, ciągłe zerkanie na niego przeszkadzało jej W pracy. Traciła impet, A zadania, które wcześniej wykonywała bez zastanowienia, teraz wymagały zarówno więcej czasu, jak I energii. Poza tym pięć lub sześć rozczarowań na godzinę odbijało się też na jej humorze. Nie była W stanie uśmiechać się do staruszków. Nie umiała im sprawić tej drobnej przyjemności, która wprawiała ich W lepszy nastrój I sprawiała, że jej praca stawała się łatwiejsza. To, że normalnie często się uśmiechała I dbała O szczęście innych, nie ułatwiało sprawy. Teraz nie do końca była sobą, A widok innych ludzi rozczarowanych jej zachowaniem tylko potęgował jej frustrację.
Nie mogła zrozumieć, jak to się stało. Kiedy spotkała Petera, to on się szaleńczo W niej zakochał, A ona się wahała. Poznali się dość banalnie, W pubie. On przyszedł Z dwójką przyjaciół, A ona Z całą bandą koleżanek, by świętować czyjeś urodziny. Sara, trochę pijana I znacznie weselsza niż zwykle, szybko wpadła W oko Peterowi. A przynajmniej tak powiedział. Teraz nie była już tego taka pewna. Mogło być też tak, że Peter podszedł do stolika, bo tak naprawdę spodobał mu się ktoś inny. Że to tylko przypadek albo brak zainteresowania drugiej strony sprawił, że to ją obejmował I O jej numer telefonu poprosił, gdy nadszedł czas powrotu do domu.
Zrobił to głośno I wszystkie dziewczyny zapiszczały Z zachwytu. Wahała się, podryw W pubie nie był W jej stylu, zresztą romansowała W tajemnicy Z kolegą Z pracy, miłym, przystojnym, o kilka lat starszym pielęgniarzem. W porównaniu Z nim Peter wyglądał jak młody elegancik, A nie facet, jakiego pragnęła. Ale presja grupy zwyciężyła.
Wśród pijackich wiwatów przyjaciółek posłusznie zapisała swój numer telefonu na jednym Z wielu rachunków wystawionych tego wieczoru I obiecała Peterowi, że odbierze, kiedy ten do niej zadzwoni.
– Zadzwonię do ciebie jutro – obiecał, całując ją W policzek.
Był to nieco niezdarny pocałunek, jego zarost ją kłuł. Nic, co by zawróciło jej W głowie.
Zadzwonił następnego dnia, tak jak powiedział. A drugiego I trzeciego dnia dzwonił dwukrotnie. W przerwach między telefonicznymi rozmowami, gdy ona wahała się, czy zgodzić się na randkę, on wysyłał SMS-y. Pisał W nich O tym, jaka jest piękna. I jak nie mógł zasnąć, bo O niej marzył.
„Chciałbym, żebyś była tu, blisko mnie. Chciałbym głaskać twoje piękne blond włosy. Uwielbiam się przytulać I całować” – pisał W kółko to samo, używając czasem nieco innych sformułowań.
W końcu się poddała. Powiedzenie „zostać ugodzonym strzałą Amora” nigdy nie było bardziej prawdziwe niż W jej przypadku. Szybko straciła głowę, A potem szybko wylądowała Z hukiem W twardej rzeczywistości. A gdy już wylądowała, to tam została, przybita strzałą do ziemi. Nieustannie pragnęła SMS-ów Z zapewnieniami miłości, ale kiedy zaczęli się spotykać, jej strumień zaczął wysychać. Zainteresowanie Petera jej osobą szybko osłabło. Jej ciało, O miękkich kształtach I kilku dodatkowych kilogramach, na początku inspirowało go do poetyckich wyznań.
– Jesteś prawdziwą kobietą – szeptał, nurkując między jej obfite piersi.
Niedługo potem zaczął narzekać na jej wagę. Sam był wysportowanym biegaczem, więc wzdychał na jej brak zainteresowania ćwiczeniami.
– To niezdrowe, żeby ruszać się tak mało jak ty – narzekał.
Sara pomyślała, że chodząc W pracy przez osiem godzin dziennie, prawdopodobnie ruszała się więcej niż on, który siedział na krześle przy biurku. Że to nie brak ćwiczeń, ale jej płeć I predyspozycje genetyczne sprawiły, że pomimo dużej ilości ruchu była okrągła. Ale nie reagowała na jego komentarze. Sara W ogóle nic nie mówiła, kiedy zaczynał narzekać. Milczała, kuliła się W sobie I bezwiednie szukała niemego, cielesnego kontaktu, dzięki któremu znów poczułaby się dobrze.