Spotkam cię w przeszłości - ebook
Wojna, dwa światy, jedna miłość. Kiedy Liliana wyrusza w podróż na Zamojszczyznę, by poznać burzliwą przeszłość swojego dziadka, nie spodziewa się, że stanie się częścią historii. W wyniku nieszczęśliwego wypadku cofa się do roku 1943 – w sam środek wojennego chaosu. Zmuszona odnaleźć się w brutalnych realiach okupowanej Polski, Liliana odkrywa tajemnice swojego rodu i mierzy się z dramatami tamtej epoki. Pomaga w ryzykownych akcjach ratunkowych, a jej życie splata się z losami Leona – odważnego partyzanta, którego miłość staje się dla niej ostoją w niepewnych czasach. Miłość na wojnie ma jednak swoją cenę. Pośród nieustannego zagrożenia Liliana zaczyna zauważać, że niektóre ślady przeszłości zdają się prowadzić znacznie dalej, niż mogła się spodziewać. Czy to, co przeżyła, było tylko snem, czy może czymś więcej? Spotkam cię w przeszłości to poruszająca opowieść o miłości, która przekracza granice czasu; o odwadze, która kształtuje losy, i o poświęceniu, które zmienia historię. Czy uczucie z przeszłości może przetrwać w teraźniejszości? Przekonaj się, jak silna jest moc przeznaczenia.
| Kategoria: | Literatura piękna |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-8290-777-3 |
| Rozmiar pliku: | 1,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
5 maja 1941
1 sierpnia 2023
2 sierpnia 2023
3 sierpnia 2023
4 sierpnia 2023
5 sierpnia 2023
6 sierpnia 2023
7 sierpnia 2023
8 sierpnia 1943
9 sierpnia 1943
10 sierpnia 1943 roku
11 sierpnia 1943
12 sierpnia 1943
13 sierpnia 1943
14 sierpnia 1943
15 sierpnia 1943
16 sierpnia 1943
17 sierpnia 1943
18 sierpnia 1943
20 sierpnia 1943
21 sierpnia 1943
22 sierpnia 1943
23 sierpnia 1943
24 sierpnia 1943
25 sierpnia 1943
26 sierpnia 1943
27 sierpnia 1943
28 sierpnia 1943
29 sierpnia 1943
30 sierpnia 1943
31 sierpnia 1943 roku
1 września 1943
2 września 2023
3 września 2023
6 kwietnia 2024
7 kwietnia 2024
Od autorki
Podziękowania5 maja 1941
Ave Maria, Tobą Pan.
Wśród niewiast Tyś błogosławiona,
Chroń nas od wszelkich losu zmian.
Bądź naszym wsparciem, bądź obroną1.
W głowie huczało mi już od tych pieśni. Każda boleśnie wbijała się w moją pierś, ale na nic się zdawały moje słowa do kobiet. One nie miały zamiaru przestać.
Tego ranka zapach kwitnących kwiatów mieszał się z zapachem krwi. Zbyt młodej, by być gotową na przelanie. Delikatny popołudniowy deszczyk zaś mieszał się z gorzkimi łzami na twarzach pogrążonych smutkiem. Wiatr świszczał w uszach, które były głuche na wszystko poza wewnętrznym żalem.
Jej jasne włosy leżały rozrzucone na trawie, a wyraz twarzy sugerował, że tylko zapadła w drzemkę, do tego wyjątkowo przyjemną, bo jej usta wykrzywiały się w delikatnym uśmiechu. Nikt nie spodziewałby się, że tak żywa i radosna dziewczyna może tak smutnie zakończyć swój los.
Nikt prócz mnie. Wiedziałem, dlaczego to zrobiła, dlaczego miała w brzuch wbity nóż, który przed laty należał do naszego ojca. Zaledwie parę dni temu powiedziała mi o tym, co jej zrobili.
Ta niewinna dziewczyna żyła, nie wadząc nikomu. Istniała, nie robiąc innym krzywdy. Tak byłoby dalej, nadal rozśmieszałaby ludzi, wspierała bliskich i być może w końcu na jej drodze pojawiłby się ktoś, kto rozbawiałby ją i byłby dla niej wsparciem. Ktoś, komu oddałaby swoje piękne serce, wolne od skaz, tak bardzo pragnące kochać.
Tak niewinna, delikatna stała się jednak idealnym celem dla potworów. Zbezcześcili ją, odebrali jej to, czego tak usilnie strzegła. Zabrali jej niewinność i sprawili, że przestała widzieć dla siebie nadzieję. Nie mogła dalej żyć z takim wyrokiem, a ja plułem sobie w brodę, że nie zrobiłem nic więcej. Tego dnia poprzysiągłem sobie, że uczynię wszystko, by ją pomścić, mojego anioła…
– O Boże…
Cichy, kobiecy głos przerwał szloch zgromadzonych. Podniosłem głowę, którą miałem wtuloną w ciało dziewczyny. Zimne, ale nadal pachnące nią. Wyrwało mnie to z żalu, uświadomiło, że jeśli nie zawalczę, to skończę jak ona. Bez nadziei i szansy na lepsze jutro.
------------------------------------------------------------------------
1.
1 Ave Maria, pieśń żałobna inspirowana modlitwą Zdrowaś Maryjo.1 sierpnia 2023
– Przysięgam, że czuję, jakbym i ja odzyskała wolność! – zapiszczała mi do ucha Olka. – No co? Nigdy tego gnojka nie lubiłam! – dodała, dostrzegłszy moją rozbawioną minę.
Reszta dziewczyn głośno się śmiała, ale ja gdzieś tam w głębi czułam smutek, którego nie chciałam nikomu pokazać.
Właśnie zakończyło się moje pięcioletnie małżeństwo.
Szmat czasu. Wiele wspomnień, lepszych i gorszych, lecz przede wszystkim uczucie, które tak do końca we mnie nie zgasło.
Mimo jego zdrady i udowodnienia mi później wielokrotnie tego, że nie był wart poświęcenia mu ani minuty, nadal było we mnie coś, co nie pozwalało cieszyć się odzyskaną wolnością.
– Dobra, ale pomijając sprawy czysto formalne… dziewczyno, uwolniłaś się od teściowej!
Tym razem i ja się zaśmiałam.
W tym przypadku miała rację. Nie wiedziałam, jak jest u innych, ale patrząc na mój związek i związki moich przyjaciółek, mogłam z całą pewnością stwierdzić, że w większości relacji problemy rodzą się z powodu teściowej. Te wsadzały nos w nie swoje sprawy, traktowały synków jak dziecko albo robiły z siebie sierotę, której wiecznie trzeba pomagać. Może była to kwestia wieku albo sam fakt, że kobieta ma syna, tak wpływał na jej mózg, ale jeśli tak, to uważałam, że powinno się to leczyć, bo teściowe potrafiły być dla młodych dziewczyn wrzodem na tyłku.
Ja to znosiłam i pewnie znosiłabym dalej, gdyby mój mąż sam nie rozpieprzył tego w drobny mak. Co jak co, moja teściowa na pewno była teraz wniebowzięta.
– Mam nadzieję, że z tą drugą będzie miała jeszcze weselej – zakpiłam. – Z tego, co widziałam po jej ubiorze, gdy uciekała z mojego mieszkania, to lubi wyzywające ciuszki. Jak ją bogobojna Beatka zobaczy, to zawału dostanie.
Ola, moja najlepsza przyjaciółka, wcisnęła mi drinka do ręki i sama uniosła dłoń w geście toastu.
– Za wolność! Za nowe życie dla naszej Lilki!
– Za nową miłość! Dużo seksu! – dołączyły się do toastu.
Byłyśmy w klubie, który znajdował się nieopodal sądu. Wszyscy nazywali go rozwodowym, bo to właśnie tu żegnano się ze starym życiem, tu wypijano toasty za nowe. Ja miałam wspaniałe koleżanki. Ola, Monika i Ilona wspólnie zaplanowały ten dzień, ale nie tylko. Miały mi też towarzyszyć podczas zaplanowanego przed wieloma tygodniami wyjazdu.
– Dobra, dobra. Marzenia marzeniami, a teraz pogadajmy o życiu realnym. Jesteście gotowe na wyjazd?
Miałyśmy wyjechać za dwa dni i to był jeden z powodów, dla których się cieszyłam, choć powrót do pustego mieszkania tak bardzo mnie przerażał, że wyjechałabym już dziś.
– No, mój stary nadal kręci nosem – parsknęła Ilona. – Ale jak dobrze mnie znacie, to wiecie, że mam to w dupie.
To miał być pierwszy wyjazd Ilony od czasu pojawienia się ich dzieci. A od narodzin najmłodszego minęło już pół dekady.
– Tak go przeraża, że zostanie sam ze swoimi dziećmi? – Monika się zaśmiała.
Była z nas wszystkich najstarsza i często widać to było w jej podejściu do wielu spraw. Zbliżała się do czterdziestki, miała już za sobą rozwód i nastoletnią córkę.
– Nie wiem, może boi się, że jak zaznam wolności, to już nie wrócę do tego pierdolnika.
Wszystkie zaśmiałyśmy się głośno. Z opowieści Ilony dobrze wiedziałyśmy, jak wiele czasami ma na głowie i jak trudno jej to wszystko znieść. Zwłaszcza że jej mąż migał się od pomocy.
– Dobra, dziewczyny, ale jesteście pewne, że to was interesuje?
Czułam się trochę głupio, że zaproponowałam im taki wyjazd.
Wiedziałam, że zrobią wszystko, by być ze mną w tym trudnym dla mnie czasie, ale miejsce, w które je zabierałam, zdecydowanie nie pasowało do ich zainteresowań. No może prócz Olki. Dziewczyny pochodziły z Warszawy, lubiły fajne knajpki i kluby, zagraniczne wakacje i wygodę, czyli wysokiej klasy hotele, najlepiej z basenem i spa, a ja zaproponowałam im wyjazd… pod namiot na Roztocze.
– Lila, nigdy w życiu nie robiłam nic tak szalonego! – odezwała się Ilona. – Nie ma mowy, że z tego zrezygnuję, a już na pewno nie, żeby siedzieć z moimi bachorami… – dodała ze śmiechem. – Znaczy kochanymi synkami. – Mrugnęła do nas.
– A ja znowu nie mogę doczekać się jazdy rowerem po lesie. Serio… – wyznała Monika. – Nie patrzcie tak! Kiedyś uwielbiałam jeździć.
Poczułam, jak z ramion spada mi jakiś ciężar. Choć być może to alkohol powoli odbierał mi zdolność percepcji i odczuwania głębszych emocji.
– Bardzo wam dziękuję. Ja po prostu… muszę tam pojechać, a uważam, że to idealny czas. – Podrapałam się po głowie. – Będę zachwycona, mogąc napić się z wami wina przy ognisku – dodałam z uśmiechem.
– Ja uważam, że będzie mega! Możemy zrobić coś innego niż zazwyczaj, no i przy okazji tak po prostu pobyć razem. Z dala od tego pędu i wiecznego udawania – powiedziała Ola.
Była osobą, która kompletnie nie pasowała do warszawskiego życia. Nienawidziła zakupów, kawy na mieście i życia w wiecznym biegu. A już najbardziej nienawidziła udawania kogoś, kim nie jest.
Nigdy nie dała się namówić na zmianę stylu. A ten miała niestandardowy. Zawsze nosiła luźne, wygodne rzeczy z naturalnych materiałów. Włosy plotła w warkocze lub kucyki. Wszystko, byleby jej nie przeszkadzały.
My ją taką kochałyśmy, więc nigdy nie próbowałyśmy w to ingerować, ale jej rodzina miała nieco inne zdanie. Prawdopodobnie z tego powodu Ola przestała rozmawiać z bliskimi. Żyła w Warszawie tylko dlatego, że razem ze swoim facetem prowadziła tam firmę.
– No i załatwię trochę zielska – dodała szeptem.
– Dobra, przekonałaś mnie! – wydarłam się, a dziewczyny parsknęły śmiechem.
Z każdą kolejną minutą ten pomysł podobał mi się coraz bardziej. W głowie już tworzyły mi się scenariusze wspaniale spędzonego czasu. Ognisko, kiełbaski, odgłosy lasu. Wszystko tak jak kiedyś. Jak za czasów dziecięcych, gdy ojciec zabierał mnie pod namiot. To niesamowite, że umysł potrafił podpowiadać tyle różnych wspomnień i odczuć związanych z danym wydarzeniem.
– Przyjmę wszystko, co wyrwie mnie ze szponów matki, która zapewne już przygotowała cały plan na jutrzejszy obiad. Przysięgam, że jeśli nie znajdziecie mnie w moim mieszkaniu, to będzie oznaczało, że udało jej się mnie wykończyć.