- W empik go
Stracone zachody miłości - ebook
Stracone zachody miłości - ebook
Król krainy Nawarry postanawia zaprowadzić w swoim królestwie niezwykłe, rygorystyczne porządki. Podejmuje zobowiązanie, że zrezygnuje z wszelkich rozrywek i towarzystwa kobiet. Sytuacja ulega diametralnej zmianie wraz z pojawieniem się francuskiej księżniczki w otoczeniu dworu. Komediowe wydarzenia pokażą, jak jej obecność wpłynie na realizację królewskich zamierzeń.
Kategoria: | Literatura piękna |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-65776-43-3 |
Rozmiar pliku: | 2,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
FERDYNAND – król Nawarry
BIRON, Longaville, Dumain – panowie z dworu Ferdynanda
BOYET, Mercade – dworzanie Księżniczki francuskiej
DON ADRIANO DE ARMADO – Hiszpan fantasta
NATANIEL – pleban
HOLOFERNES – bakałarz
TĘPAK – policjant
ŁEPAK – pajac
ĆMA – paź Armada
GAJOWY
KSIĘŻNICZKA FRANCUSKA
ROZALINA, Maria, Katarzyna – damy dworskie Księżniczki
ŻAKINETTA – wieśniaczka
OFICEROWIE, SŁUŻBA Króla i Księżniczki.
Scena w Nawarze.Akt pierwszy
Scena pierwsza
Nawarra. Przed pałacem w parku. Wchodzą Król, Biron, Longaville, Dumain.
KRÓL
Sława, za którą, żyjąc, wszyscy gonią,
Na grobach naszych niech żyje wyryta
I mówi o nas wśród milczenia śmierci.
Chociaż kormoran-czas wszystko pożera,
Pracą krótkiego żywota kupimy
Honor od jego potężniejszy kosy
I wieczność całą weźmiemy w dziedzictwo.
A więc wytrwałość, waleczni zdobywcy!
Bo śmiało zwać was mogę zdobywcami,
Gdy z wielką armią własnych namiętności
I pokus chcecie toczyć świętą wojnę.
Prawem jest dla nas edykt mój ostatni:
Nawarra świata zostanie podziwem,
Dwór nasz ogrodem będzie Akadema,
Cichym siedliskiem rozmyślań i sztuki.
Wy trzej, Bironie, Dumain, Longaville’u,
Daliście słowo trzy lat żyć tu ze mną,
Ćwiczyć się ze mną i wiernie zachować
Wszystkie przepisy w akcie tym spisane.
Daliście słowo, podpiszcie je teraz;
Kto choć literę ustawy pogwałci,
Własną prawicą honor swój zabije.
Kto, przysięgając, powiedział już: zgoda!
Niech do przysięgi podpis teraz doda.
LONGAVILLE
Jestem gotowy: będzie post trzyletni,
Niech duch ucztuje, gdy się martwi ciało;
Gdzie brzuch nadziany, pusta zwykle głowa;
Kwitnie tam ciało, gdzie kuchnia jest suta,
Ale wychodzi dowcip na bankruta.
DUMAIN
Dumain, mój królu, już jest umartwiony.
Wszystkie rozkosze niskie tego świata
Zostawia niskim świata niewolnikom,
Dla pychy, bogactw, miłości umiera,
Bo w filozofii wszystko to odszpera.
BIRON
Nie mogę tylko słowa ich powtórzyć:
Na co przysiągłem, to wiernie dotrzymam,
Całe trzy lata poświęcę nauce.
Są jednak inne surowe przykazy,
Jak – czas ten cały nie widzieć kobiety;
Sądzę, że tego w akta nie wciągniono,
Że mamy suszyć dzień jeden na tydzień,
Na jednym daniu w inne dnie poprzestać.
Sądzę, że tego w akta nie wciągniono,
Że w noc spać będziem tylko trzy godziny,
A we dnie nigdy oka nie zmrużymy,
Gdym ja miał zwyczaj spać w nocy jak dziecko,
A dnia połowę na noc zmieniać ciemną.
Sądzę, że tego w akta nie wciągniono,
Bo żadna księga śmiertelnym nie stanie
Za dobrą ucztę, kobietę i spanie.
KRÓL
Przysięga jednak wszystkiego ci wzbrania.
BIRON
Nie, królu, tego nie podzielam zdania.
Jam tylko przysiągł trzy lat tu przesiedzieć
I w starych księgach starą mądrość śledzić.
LONGAVILLE
Przysiągłeś, nie bądź daremnie upartym.
BIRON
Jeżelim przysiągł, to przysiągłem żartem,
Powiedz mi, proszę, co nauka znaczy?
KRÓL
Poznać to, czego nie znałbyś inaczej.
BIRON
Rzeczy zwyczajnym zmysłem niepojęte?
KRÓL
Tak, to nauki owoce są święte.
BIRON
Zgoda, przysięgam, że uczyć się będę,
Jak zakazaną naukę posiędę:
Gdzie szukać dobrej uczty i szklenicy,
Których mi prawo najwyraźniej broni;
Gdzie odkryć dziewkę o jasnej źrenicy,
Za którą próżno zwyczajny zmysł goni;
Jak, gdy przysięga, nad siły surowa,
Złamać przysięgę, a dotrzymać słowa.
Jeśli nauka naukę tę daje,
Nieznane rzeczy w ten sposób poznaje,
To zgoda, chętnie w kole waszym staję.
KRÓL
Takie nauki to nieprzyjaciele,
To puste pustych dowcipów wesele.
BIRON
Z wszystkich rozkoszy najniższą jest w cenie
Ta, co cierpieniem kupuje cierpienie;
Jak szukać światła w starych ksiąg ciemności,
Kiedy zdradliwie prawda łudzi oczy;
Albowiem oko zbyt chciwe światłości
Samo się tylko zbytnim blaskiem mroczy,
I zanim mędrek, gdzie światło jest, zbada,
Na zgasłych oczach noc ciemna osiada.
Naucz mnie raczej, jak w jaśniejszym oku
Utopić oko, cieszyć się z promieni;
Jeśli w tych ogni oślepnę potoku,
Noc ta ich światło na wieczny dzień zmieni.
Nauka, niby drugie słońce jasne,
Z wzgardą odpycha oko zbyt ciekawe,
Bo prócz cytaty na myśli niewłasne
Jaką z ksiąg starych mól wydobył strawę?
Chrzestny gwiazd ojciec na niebios sklepieniu,
Z których ci każdą nazwie po imieniu,
Czy lepiej widzi w bladym nocy brzasku
Niż prostak, który wędruje w ich blasku?
Na zbytku wiedzy czcza sława osiada,
A lada chrzestny ojciec imię nada.
KRÓL
Co za nauka, by zbijać naukę!
DUMAIN
I ile sztuki, by zniesławić sztukę!
LONGAVILLE
Złe chwasty sieje, dobre zboże piele.
BIRON
Bliska tam wiosna, gdzie gęś gniazdo ściele.
DUMAIN
Jak to stosujesz?
BIRON
Wszystko w swoim czasie.
DUMAIN
Mało w tym sensu.
BIRON
Lecz do rymu zda się.
KRÓL
Biron, jak w kwietniu przymrozek, ze złością
Morduje wiosny pierworodne dzieci.
BIRON
Czemuż ma lato swą dąć się pięknością,
Nim słowik z pieśnią do gaju przyleci?
Z poronionego kto cieszy się płodu?
Na Narodzenie Boże nie chcę róży,
Jak nie chcę w maju ni śniegu, ni lodu:
Lubię to tylko, co w czasie swym płuży.
Wy też na starość, chcąc do ksiąg się włożyć,
Przez dach skaczecie, by furtkę otworzyć.
KRÓL
Wracaj do świata, co cię jeszcze mami.
BIRON
Raz słowo dałem, zostanę więc z wami,
Choć głupstwa ze mnie gorętszy obrońca
Niż z was czciciele anielskiej mądrości.
Wierny przysiędze, przecierpię do końca
Trzy lata postu i wstrzemięźliwości.
Pozwól mi prawo odczytać raz jeszcze,
Nim własnoręczny podpis mój umieszczę.
KRÓL
Twoja uległość od hańby cię zbawia.
BIRON
czyta
„Żadna kobieta nie zbliży się o milę od mego dworu”. Czy artykuł ten był już ogłoszony?
LONGAVILLE
Cztery dni temu.
BIRON
Obaczmy karę.
czyta
LONGAVILLE
Kto wymyślił? Ja wymyśliłem.
BIRON
W jakim celu, słodki mój paniczu?
LONGAVILLE
By je surową odstraszyć ustawą.
BIRON
Dla modnych panien niebezpieczne prawo.
czyta
„Item, mężczyzna, schwytany na rozmowie z kobietą w tych trzech lat przeciągu, ulegnie publicznej hańbie, której wybór zostawia się innym panom dworu”.
Sam musisz złamać artykuł ten, panie;
Córka Francuzów króla tu przybywa,
Ambasadorka mądra a cnotliwa,
I o niezwłoczne prosi posłuchanie.
Ojciec chorobą o łoże rzucony
O Akwitanii zwrot się dopomina.
Marne więc prawo lub marnie w te strony
Śpieszy cudowna, królewska dziewczyna.
KRÓL
Jak nam to z myśli wyszło, przyjaciele?
BIRON
Mało tam rady, gdzie mądrości wiele;
Bo kto zbyt szuka nadziemskiej mądrości,
Zabywa zwykle ziemskich powinności;
Gdy celu dojdzie przez tysiączne trudy,
Zdobywa miasto, które spalił wprzódy.
KRÓL
Dziś ten artykuł ostać się nie może:
Konieczność zmusza przyjąć ją na dworze.
BIRON
Konieczność z naszą zwadzi się przysięgą
W tych trzech lat ciągu trzy tysiące razy,
Bo człek zwycięża przyrodzone skazy
Nie siłą woli, lecz łaski potęgą.
Ja zawsze powiem, gdy przełamię prawo:
To konieczności, nie moją jest sprawą.
Podpiszę. Prawa, niech tak jak są, będą;
Kto je przekroczy na jedną choć jotę,
Będzie za karę wieczną miał sromotę:
Nie mnie jednego pokusy osiędą.
Słowo, co jeden wyrzec się wahałem.
Złamię ostatni, jak ostatni dałem.
Aleć rozrywkę znajdziem jakąś przecie?
KRÓL
A któż by wątpił. Na dworze, jak wiecie,
Mamy z Hiszpanii dziwnego szlachcica;
Darmo równego szukać mu na świecie,
Bo w głowie jego konceptów mennica;
Dla niego dźwięki własnego języka
Mają harmonię jak rajska muzyka;
Mądry kawaler bez apelu sądzi,
Kto w ceremoniach biegły, kto w nich błądzi.
On to, Armado, w wytchnienia godzinach
Będzie nam prawił o rycerskich czynach
Mężów swej ziemi, które czas w swym pędzie
Przyprószył trochę zapomnienia pyłem,
Nie wiem, czy wam się podobać to będzie,
Co do mnie, zawsze brednie te lubiłem;
Ja go nadwornym gęślarzem mianuję.
BIRON
Zgoda, Armado kawaler to znany;
On nowe słowa na urząd wciąż kuje,
Ostatniej mody rycerz pasowany.
LONGAVILLE
On więc i Łepak wszystkiemu poradzą,
A trzy nam lata godziną się zdadzą.
Wchodzą Tępak z listem i Łepak.
TĘPAK
Który z was jest księciem we własnej osobie?
BIRON
To ten; przyjacielu, czego potrzebujesz?
TĘPAK
Ja sam reprehenduję jego osobę, bo jestem jego dostojności konwisarzem, lecz chciałbym widzieć własną jego osobę we krwi i ciele.
BIRON
To on jest.
TĘPAK
Sinior Arme – Arme – poleca się waszej dostojności. Brzydkie dzieją się rzeczy na świecie. List ten opowie wam resztę.
ŁEPAK
Co się tam miele, na mnie się skrupi.
KRÓL
List od wspaniałomyślnego Armado.
BIRON
Jakkolwiek niska treść być może, mam w Bogu nadzieję, że na szczytnych słowach nie braknie.
LONGAVILLE
Szczytne nadzieje, a niska rzeczywistość. Daj nam Boże cierpliwość!
BIRON
Czy żeby słuchać, czy żeby nie słuchać?
LONGAVILLE
Żeby słuchać spokojnie, śmiać się umiarkowanie albo od jednego i drugiego się wstrzymać.
BIRON
To będzie zależeć od tego, jak nas wysoko do wesołości nastroi.
ŁEPAK
Wszystko, co tam stoi, mnie się tyczy i mojego uczynku z Żakinettą. A uczynek ten jest, panie, że mnie schwytano z nią na uczynku.
BIRON
W jaki sposób?
ŁEPAK
Sposób i formę w trzech punktach wyłożę, jak następuje: widziano mnie z nią w folwarku, jak przy niej na ławie siedziałem; widziano mnie potem, jak poszedłem z nią do ogrodu, co razem wzięte stanowi sposób i formę, jak następuje. Co do sposobu jest to sposób, w jaki zwykle mężczyzna z kobietą rozmawia; co do formy, była to forma...
BIRON
A co do: jak następuje?
ŁEPAK
Co do: jak następuje, to zależy od nastąpić mającej kary; a niech Bóg dobrej sprawie dopomoże!
KRÓL
Czy chcecie słuchać listu z uwagą?
BIRON
Jakbyśmy słuchali wyroczni.
ŁEPAK
Tak to bywa, kiedy człowiek słucha podszeptów swojego cielska.
KRÓL
czyta
„Wielki deputowany, niebios namiestniku, jedyny wszechrządco Nawarry, ziemski Boże mojej duszy, a opiekunie i karmicielu mojego ciała...”
ŁEPAK
Jeszcze ani słowa o Łepaku.
KRÓL
czyta
„tak więc się to stało”.
ŁEPAK
Może się i tak stało, ale jeśli utrzymuje, że się to tak stało, to tylko tak, tak prawdę mówi.
KRÓL
Pokój!
ŁEPAK
Mnie i ludziom dobrej woli, którym jak mnie bić się nie chce.
KRÓL
Ani słowa więcej.
ŁEPAK
O cudzych sekretach, jeśli łaska, dobrotliwy panie.
KRÓL
czyta
„Tak więc się to stało: Oblężony przez żałobnofarbną melancholię zamierzyłem dać czarno-dręczącym humorom zbawienne lekarstwo zdrowiodającego powietrza, i jak jestem szlachcic, wyszedłem na przechadzkę. O której godzinie? O szóstej godzinie, gdy bydlęta najlepiej szczypią trawę, ptactwo najlepiej dziobie ziarno, a lud zasiada do uczty, która pospolicie nazywa się wieczerzą. Tyle co do czasu: kiedy? Teraz co do gruntu: gdzie? – Gdzie, chcę powiedzieć, przechadzać się zamierzyłem: grunt ten nosi nazwisko twojego parku. Teraz co do miejsca: gdzie? – Gdzie, chcę powiedzieć, byłem świadkiem tego bezwstydnego, najniewłaściwszego wypadku, który wyciska z mego śnieżnobiałego pióra hebanowofarbny atrament, na który w tej chwili patrzysz, poglądasz lub wzrok rzucasz. Więc co do miejsca: gdzie? Miejsce to leży między północą a wschodem, między wschodnim a zachodnim kątem twojego dziwnie powikłanego ogrodu. Tam to ujrzałem tego niskodusznego pachołka, tego nikczemnego kiełbika twojej zabawy...”
ŁEPAK
Mnie?
KRÓL
czyta
„tę ciemną, małoumną duszę...”
ŁEPAK
Mnie?
KRÓL
czyta
„tego płytkiego wasala...”
ŁEPAK
Zawsze mnie?
KRÓL
czyta
„który, ile sobie przypominam, odpowiada na imię Łepak...”
ŁEPAK
O, to ja!
KRÓL
czyta
„złączonego i sparzonego, wbrew twoim postanowionym i publikowanym edyktom, twoim najwyraźniejszym statutom, z-z-o! z-o! co za męka dla mej duszy, powiedzieć z kim...”
ŁEPAK
Z dziewczyną.
KRÓL
czyta
„z córką naszej prababki Ewy, z białogłową lub żeby łagodniejszego użyć wyrażenia, z niewiastą. Jego to, kłuty mojej wiernej powinności uczuciem, posyłam ci, by należną otrzymał karę, pod strażą komisarza waszej słodkiej dostojności, Antoniego Tępaka, męża dobrej sławy, prowadzenia się, obyczajów i kredytu”.
TĘPAK
To jest mnie, z przeproszeniem waszej wielmożności: nazywam się Antoni Tępak.
KRÓL
czyta
„Co do Żakinetty (tak się nazywa słabe naczynie, które schwytałem z wyżej wyrażonym pachołkiem), zatrzymałem ją jako naczynie twoich praw surowości, a na najmniejszy znak twojej słodkiej woli, stawię ją do sądu. Twój, w całym poświęceniu i serce-palącym ogniu powinności,
Don Adriano de Armado”
BIRON
Nie tak dobrze, jak się spodziewałem; najlepsza to jednak kompozycja, jaką kiedykolwiek słyszeć mi się zdarzyło.
KRÓL
Bez zwątpienia, z najgorszych najlepsza. Ale ty, mopanku, co ty na to?
ŁEPAK
Zeznaję dziewczynę.
KRÓL
Czy słyszałeś o statucie?
ŁEPAK
Zeznaję, że słyszałem o nim wiele, ale baczyłem nań mało.
KRÓL
Statut skazuje na roczne więzienie każdego schwytanego z dziewczyną.
ŁEPAK
Ale ja nie byłem schwytany z dziewczyną, lecz z panienką.
KRÓL
Statut mówi także i o panienkach.
ŁEPAK
Ale to nie była panienka, to była dziewica.
KRÓL
I to statut powiedział; statut mówi wyraźnie: lub dziewicą.
ŁEPAK
Jeśli tak mówi statut, to ja przeczę jej dziewictwu: schwytano mnie z niezamężną niewiastą.
KRÓL
Ta niezamężna niewiasta na nic ci się nie przyda.
ŁEPAK
Jako żywo, niezamężna niewiasta bardzo mi się przyda.
KRÓL
Słuchaj teraz wyroku: skazany jesteś na tygodniowy post o wodzie i otrębach.
ŁEPAK
Wolałbym modlić się przez miesiąc o rosole i baraninie.
KRÓL
A Don Armado będzie twoim stróżem.
Bironie, oddaj więźnia w jego ręce.
A teraz idźmy, związani ustawą,
Prowadzić życie święte i surowe.
Wychodzą Król, Longaville, Dumain.
BIRON
Idę o zakład, kapelusz za głowę,
Że z dymem wkrótce całe pójdzie prawo.
Mopanku, w drogę!
ŁEPAK
Cierpię za prawdę, panie, bo prawda, że mnie schwytano z Żakinettą i że Żakinetta prawdziwą jest dziewicą. Witaj więc, gorzki kielichu pomyślności! Prędzej lub później uśmiechnie się smutek, a tymczasem ukój się, boleści!
Wychodzą.