Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Studio Sex - ebook

Wydawnictwo:
Seria:
Data wydania:
18 maja 2022
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
34,99

Studio Sex - ebook

Młoda dziennikarka Annika Bengtzon odbywa staż w jednym ze sztohholmskich tabloidów i marzy o tym, by dostać stałą pracę. Pod nieobecność redakcyjnej koleżanki odbiera telefon – anonimowy świadek donosi, że na jednym z miejskich cmentarzy znalazł zwłoki młodej kobiety. Dla Anniki może to być wielka szansa. Nagłośnienie zdarzenia i rozwiązanie kryminalnej zagadki pomogłoby jej karierze zawodowej.

Annika postanawia samodzielnie wytropić mordercę. Wkracza w świat sztokholmskich seksklubów i szemranych interesów. Wszystko wskazuje na to, że w zabójstwo zamieszany jest znany polityk. Annika wkrótce odkrywa, że ma towarzystwo – ktoś śledzi każdy jej krok…

Liza Marklund – popularna szwedzka powieściopisarka i dziennikarka, autorka wielu powieści kryminalnych. Popularność przyniósł jej cykl o dziennikarce detektywce Annice Bengzton. Kilka z powieści w tej serii zostało sfilmowanych. Przez dziesięć lat pracowała jako reporterka śledcza, a potem przez pięć lat jako redaktorka prasowa i telewizyjna. Aktualnie kręci filmy dokumentalne dla telewizji i pisze dla różnych gazet. Zajmuje się tematami związanymi z prawami kobiet i dzieci. Prowadzi kampanie przeciw przemocy wobec kobiet, bierze też aktywny udział w społecznych debatach dotyczących problemów demograficznych Norrlandii. Jest także ambasadorką dobrej woli UNICEF.

Kategoria: Horror i thriller
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8252-327-0
Rozmiar pliku: 3,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

KILKA SŁÓW, ZANIM ZACZNIE­CIE LEK­TURĘ

Akcja książki _Stu­dio Sex_ roz­grywa się pra­wie osiem lat przed wyda­rze­niami z mojej poprzed­niej powie­ści _Zama­cho­wiec_ (_Sprängaren_)¹.

_Stu­dio Sex_ jest pierw­szą książką z cyklu powie­ści, któ­rych boha­terką jest repor­terka kry­mi­nalna Annika Bengt­zon. Spo­ty­kamy ją w momen­cie, gdy wła­śnie roz­po­czyna pracę jako młoda sta­żystka w redak­cji gazety „Kvällspressen”_._

Życzę emo­cjo­nu­ją­cej lek­tury.

Hälleforsnäs, lipiec 1999

Liza Mar­klundPierw­sze, co zoba­czyła, to dam­skie majtki wiszące na krzaku. Powie­wały ledwo zauwa­żal­nie, jaśnie­jąc łoso­sio­wym różem na tle paru­ją­cej zie­leni. Jej pierw­szą reak­cją była złość. Że też ci mło­dzi niczego nie usza­nują. Nawet umarli nie mogą spo­czy­wać w spo­koju.

Zato­piła się w roz­my­śla­niach nad upad­kiem spo­łe­czeń­stwa, pod­czas gdy pies wędro­wał dalej obok żela­znego par­kanu. Podą­żała za zwie­rza­kiem wzdłuż połu­dnio­wej strony cmen­ta­rza, minęła małe drzewka i wtedy zoba­czyła jedną nogę. Obu­rze­nie pogłę­biło się: bez­czelne dzie­wu­chy! Widy­wała je, kiedy wie­czo­rami spa­ce­ro­wały po chod­ni­kach, skąpo ubrane, mówiące pod­nie­sio­nymi gło­sami, wręcz zachę­cały face­tów. Upał nie był żad­nym uspra­wie­dli­wie­niem.

Pies zosta­wił bala­ska w tra­wie koło par­kanu. Odwró­ciła wzrok i udała, że nic nie widzi. Nikogo nie było tak wcze­śnie rano. Po co schy­lać się z torebką i uda­wać?

– Chodź, Jesper – zachę­cała psa, pocią­ga­jąc go w kie­runku wybiegu we wschod­niej czę­ści parku. – No chodź, maleńki, ser­deńko moje…

Kiedy odcho­dziła od ogro­dze­nia, rzu­ciła okiem przez ramię. Nogi nie było już widać, zasło­niło ją bujne listo­wie parku.

Dzi­siaj znów będzie upał, już to czuła. Pot spły­wał jej po czole, mimo że słońce ledwo zdą­żyło wstać. Oddy­chała ciężko, idąc pod górę. Pies cią­gnął smycz. Język zwi­sał mu tak, że doty­kał trawy.

Jak można poło­żyć się spać na cmen­ta­rzu, w miej­scu spo­czynku zmar­łych? Czy to wła­śnie był cel femi­ni­stek: móc tak się zacho­wy­wać, bez sza­cunku?

Wciąż była poru­szona. Ciężka droga pod górę dodat­kowo pogor­szyła jej humor.

Powin­nam pozbyć się psa, pomy­ślała i natych­miast ogar­nęły ją wyrzuty sumie­nia. Chcąc zre­kom­pen­so­wać złe myśli, schy­liła się, żeby odpiąć smycz i wziąć zwie­rzę na ręce. Pies wyswo­bo­dził się i pognał za wie­wiórką. Wes­tchnęła. Jej tro­ska oka­zała się zby­teczna.

Z kolej­nym wes­tchnie­niem opa­dła na ławkę, pod­czas gdy Jesper pobiegł za wie­wiórką i teraz gonił ją do upa­dłego. Po chwili jed­nak miał już dość i szcze­ka­jąc, usa­do­wił się pod drze­wem, na któ­rym scho­wał się mały gry­zoń. Sie­działa, cze­ka­jąc, aż pies się znu­dzi, wstała i poczuła, że mate­riał sukienki lepi się jej do ple­ców. Myśl o ciem­nych pla­mach wzdłuż krę­go­słupa powo­do­wała skrę­po­wa­nie.

– Jesper, maleńki, ser­deńko moje, pie­seczku…

Wyma­chi­wała pla­sti­kową torbą pełną psich sma­ko­ły­ków i krót­ko­nogi bul­te­rier ruszył w jej kie­runku. Ze zwi­sa­ją­cym, dyn­da­ją­cym języ­kiem wyglą­dał, jakby się śmiał.

– Tak, tego chcia­łeś, dobrze wiem, kocha­nieńki…

Dała psu całą zawar­tość torby i przy oka­zji wzięła go znów na smycz. Pora wra­cać. Jesper dostał swoje. Teraz jej kolej, na kawę i pszenną bułeczkę.

Pies jed­nak wcale nie zamie­rzał wra­cać. Znów zoba­czył wie­wiórkę i wzmoc­niony łako­ciami gotów był na nowo pod­jąć polo­wa­nie. Pro­te­sto­wał gło­śno, ze zło­ścią.

– Nie chce mi się już spa­ce­ro­wać – powie­działa zrzę­dli­wie. – Chodź!

Poszli okrężną drogą, żeby unik­nąć stro­mego tra­wia­stego zbo­cza, które opa­dało w stronę domu. Pod górę jakoś sobie radziła, ale przy scho­dze­niu zawsze bolały ją kolana.

Znaj­do­wała się naprze­ciwko pół­nocno-wschod­niego naroż­nika parku, kiedy zoba­czyła ciało. Spo­czy­wało oto­czone dziko rosnącą zie­le­nią cmen­ta­rza, lubież­nie wycią­gnięte za czę­ściowo zbu­rzo­nym gra­ni­to­wym nagrob­kiem. Frag­ment gwiazdy Dawida leżał tuż obok głowy. Wtedy dopiero poja­wił się strach. Ciało było nagie, zbyt nie­ru­chome i białe. Pies wyrwał się i pobiegł w kie­runku par­kanu, smycz tań­czyła za nim niczym wście­kły wąż.

– Jesper!

Udało mu się prze­ci­snąć mię­dzy dwoma prę­tami, ruszył w kie­runku mar­twej kobiety.

– Jesper, chodź tutaj!

Krzy­czała na tyle gło­śno, na ile miała odwagę, nie chciała prze­cież obu­dzić oko­licz­nych miesz­kań­ców. Wiele osób spało przy otwar­tych oknach w tym upale, muro­wane śród­miej­skie kamie­nice nie zdą­żyły się ochło­dzić w cza­sie krót­kich nocy. Ner­wowo grze­bała ręką w pla­sti­ko­wej tor­bie, ale łako­cie się skoń­czyły.

Bul­te­rier zatrzy­mał się koło kobiety i bacz­nie się jej przy­glą­dał. Po chwili zaczął węszyć, naj­pierw ostroż­nie, potem z coraz więk­szym pod­nie­ce­niem. Kiedy dotarł do narzą­dów płcio­wych kobiety, nie mogła się już opa­no­wać.

– JESPER! Masz natych­miast tu przyjść!

Pies spoj­rzał na nią, ale ani myślał jej słu­chać. Pod­szedł nato­miast do głowy kobiety i zaczął obwą­chi­wać jej ręce, które spo­czy­wały obok twa­rzy. Ku swo­jemu prze­ra­że­niu zoba­czyła, że pies zaczyna gryźć palce kobiety. Poczuła, że robi się jej nie­do­brze, i chwy­ciła się czar­nych, żela­znych prę­tów. Ostroż­nie prze­su­nęła się w lewo, schy­liła i zaj­rzała mię­dzy nagrobki. Z odle­gło­ści dwóch metrów spoj­rzała w oczy kobiety. Były jasne i nieco mętne, nieme i zimne. Miała dziwne uczu­cie, że dźwięki wokół niej znik­nęły, tylko w lewym uchu poja­wił się brzę­czący szum.

Muszę zabrać stąd psa, pomy­ślała.

Nie mogę nikomu powie­dzieć, że Jesper nad­gryzł ciało.

Uklę­kła i wsu­nęła rękę mię­dzy pręty tak daleko, jak tylko mogła. Jej roz­cza­pie­rzone palce wska­zy­wały pro­sto na mar­twe oczy kobiety. Ryzy­ko­wała, że jej grube ramię utkwi mię­dzy prę­tami, ale dosię­gła rączki smy­czy. Pies zawył, kiedy pocią­gnęła za skó­rzany pasek. Nie chciał puścić zdo­by­czy, w psim pysku tkwił kawa­łek ciała, które prze­su­nęło się tro­chę.

– Ty durny, wstrętny psie!

Z głu­chym łosko­tem, uja­da­jąc, ude­rzył o żelaz ny par­kan. Drżą­cymi rękami zmu­siła Jespera, żeby się cof­nął i prze­szedł mię­dzy prę­tami. Nio­sła go, ści­ska­jąc jak ni­gdy dotąd mocno obiema rękami wokół brzu­cha. Scho­dziła szybko w stronę ulicy, obcas pośli­zgnął się na tra­wie, nacią­gnęła sobie mię­sień w pachwi­nie.

Dopiero kiedy zamknęła za sobą drzwi miesz­ka­nia i zoba­czyła far­focle w pysku psa, zaczęła wymio­to­wać._Sie­dem­na­ście lat, cztery mie­siące i szes­na­ście dni_

_Myśla­łam, że miłość jest dla innych, dla tych, któ­rych widać i któ­rzy są kimś. Moja pomyłka roz­brzmiewa we mnie śpie­wem, wybu­cha szczę­ściem. On mnie pra­gnie._

_Upo­je­nie, pierw­szy dotyk, grzywka, która opa­dła mu na oczy, kiedy na mnie spoj­rzał, zde­ner­wo­wany, wcale nie­za­du­fany w sobie. Jasność: wiatr, świa­tło, poczu­cie peł­nej dosko­na­ło­ści, chod­nik, gorąca ściana domu._

_Dosta­łam tego, któ­rego chcia­łam._

_Jest w cen­trum zain­te­re­so­wa­nia. Pozo­stałe dziew­czyny śmieją się i flir­tują z nim, ale nie jestem zazdro­sna. Ufam mu. Wiem, że jest mój. Widzę go z dru­giego końca pokoju, jasne roz­świe­tlone włosy, ruch, któ­rym odgar­nia je do tyłu, silna ręka, moja ręka. Pierś ści­ska się, opa­suje mnie szczę­ście, tracę oddech, mam łzy w oczach. Świa­tło zostaje na nim, czyni go moc­nym i peł­nym._

_Mówi, że nie pora­dzi sobie beze mnie._

_Wraż­li­wość tkwiąca tuż pod powierzch­nią jego gład­kiej skóry. Leżę na jego ręku, a on wodzi pal­cem po mojej twa­rzy._

_Ni­gdy mnie nie opusz­czaj,_

_mówi,_

_nie potra­fię bez cie­bie żyć._

_A ja obie­cuję._
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: