- promocja
Świadomość - ebook
Świadomość - ebook
Świadomość, mówi OSHO, jest kluczem do zrozumienia siebie i cieszenia się wolnością w każdym momencie naszego życia.
Lao Tzu i Budda twierdzili, że większość z nas przechodzi przez życie niczym lunatyk pogrążony w transie. Zawsze częściowo nieobecni, wiecznie nieuważni wobec otoczenia. Często nie jesteśmy nawet świadomi motywacji własnych działań.
Z drugiej strony, znamy przecież momenty przebudzenia się świadomości. Najczęściej w sytuacjach ekstremalnych, gdy na przykład grozi nam wypadek drogowy, czas jakby nagle się zatrzymuje i każda sekunda, każdy dźwięk, każda myśl staje się wyrazista. Także poruszające chwile, jak narodziny lub śmierć kogoś bliskiego, dają nam wgląd w stan zwiększonej świadomości.
Książka ta pokazuje, w jaki sposób żyć bardziej uważnie i świadomie; jak nie odcinać się od miłości, troski i wglądu w samego siebie.
Kategoria: | Psychologia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8252-625-7 |
Rozmiar pliku: | 1,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Jedną z najważniejszych rzeczy, jaką trzeba zrozumieć o człowieku, jest to, że człowiek jest uśpiony. Jest uśpiony nawet wtedy, kiedy wydaje mu się, że nie śpi. Stan czuwania jest bardzo kruchy; jest tak krótkotrwały, że prawie w ogóle nie ma znaczenia. Przebudzenie to piękne, lecz zupełnie puste słowo.
Nie mam zamiaru radzić ci, żebyś porzucił swoje wady, stał się dobrym człowiekiem, poprawił swój charakter – jestem od tego bardzo daleki. Twój charakter nie interesuje mnie ani trochę. Interesuje mnie twoja świadomość.
Śpisz w nocy, śpisz w dzień – od urodzenia aż do śmierci zmienia się forma twojego snu, ale nigdy tak naprawdę się nie budzisz. Nie oszukuj się. To, że otwierasz oczy, nie oznacza, że jesteś przebudzony. Dopóki nie otworzą się wewnętrzne oczy – dopóki nie wypełni cię światło, dopóki nie poznasz siebie i nie zobaczysz kim jesteś – nie myśl, że jesteś przebudzony. To iluzja, w której żyją ludzie. Gdy zaakceptujesz to, że nie śpisz, zniknie problem trudu, jaki musisz włożyć w przebudzenie.
Pierwszą rzeczą, jaką trzeba wziąć sobie do serca, jest to, że śpisz, jesteś całkowicie pogrążony we śnie. Śnisz, każdego dnia. Czasami robisz to z otwartymi, a czasami z zamkniętymi oczami, ale śnisz – jesteś snem. Nie jesteś rzeczywistością.
Oczywiście to, co robisz we śnie, nie ma znaczenia. Każda myśl jest bezcelowa, każda projekcja pozostaje częścią snu i nigdy nie pozwala ci dostrzec prawdy. Dlatego każdy budda kładł zawsze nacisk na jedną rzecz: Przebudzenie! Nieustannie, przez wieki, ich nauki można było zawrzeć w jednym wezwaniu: Przebudź się. Obmyślali metody i strategie; tworzyli konteksty, obszary, pola energetyczne, które byłyby w stanie wywołać w tobie wstrząs, jaki by cię obudził.
Tak, nie obudzisz się, dopóki nie doznasz wstrząsu, dopóki nie zostaniesz poruszony aż do samych fundamentów. Sen trwał tak długo, że dotarł do jądra ciebie; jesteś nim przesiąknięty. Każda komórka twojego ciała, każde włókno twojego umysłu jest przepełnione snem. To nie jest jakiś drobiazg. Dlatego potrzeba aż tyle wysiłku, aby zachować czujność, być uważnym, stać się świadkiem.
Pierwszą rzeczą, jaką trzeba wziąć sobie do serca, jest to, że śpisz, jesteś całkowicie pogrążony we śnie. Śnisz, każdego dnia. Czasami robisz to z otwartymi, a czasami z zamkniętymi oczami, ale śnisz – jesteś snem. Nie jesteś rzeczywistością.
Jeśli jest jakieś stwierdzenie, z którym zgadzają się wszyscy buddowie tego świata, to jest nim właśnie to, że człowiek jest uśpiony i powinien zostać przebudzony. Przebudzenie jest ich celem. Przebudzenie to smak wszystkich ich nauk. Zaratustra, Lao-cy, Jezus, Budda, Bahauddin, Kabir, Nanak – wszyscy przebudzeni nauczali jednej rzeczy. Robili to w różnych językach, używali różnych metafor, ale ich pieśni brzmią tak samo. Tak jak morze, które zawsze smakuje solą bez względu na to, czy próbujesz go od północy, czy od wschodu, czy od zachodu; ono zawsze ma smak soli. Smakiem bycia buddą jest przebudzenie.
Ale jeśli wydaje ci się, że jesteś przebudzony, nie będziesz już sobie chciał zawracać tym głowy. Po co miałbyś to robić, jeżeli uważasz, że to osiągnąłeś?
A w tym stanie uśpienia stworzyliście sobie przeróżne religie, bogów, modlitwy, rytuały; wasi bogowie są tak samo częścią waszych snów jak wszystko inne. Polityka to część snu, religia to część snu, poezja, malarstwo, sztuka – wszystko to tworzysz zgodnie ze stanem swojego uśpionego umysłu.
Wasi bogowie nie mogą różnić się od was. Kto ich tworzy? Kto nadaje im kształt, kolor i formę? Wy ich tworzycie, wy ich rzeźbicie; mają wasze oczy i nosy; mają umysły takie jak wy! Bóg ze Starego Testamentu mówi: „Jestem zazdrosnym Bogiem!”. Kto stworzył tego zazdrosnego Boga? Bóg nie może być zazdrosny, a jeśli taki jest, to co złego mogłoby być w zazdrości? Jeśli nawet Bóg jest taki, to mogłoby się wydawać, że bycie zazdrosnym nie jest niczym złym. Zazdrość jest boska!
Bóg ze Starego Testamentu mówi: „Jestem bardzo gniewnym Bogiem! Jeśli nie będziecie podążać za moimi przykazaniami, zniszczę was. Zostaniecie rzuceni w ogień piekielny, na wieczność. A ponieważ jestem bardzo zazdrosny, nie ważcie się czcić kogokolwiek innego. Nie będę tego tolerował”. Kto stworzył takiego Boga? To nasza zazdrość, nasz gniew sprawiły, że jego obraz jest taki. To twoja projekcja, twój cień. To echo ciebie i nikogo innego. Tak samo wygląda sprawa innych bogów w innych religiach.
Cisza to przestrzeń, w której człowiek się budzi, a hałaśliwy umysł to miejsce, w którym człowiek pozostaje pogrążony we śnie. Jeśli twój umysł nadal zajmuje się paplaniną, to znaczy, że śpisz.
To właśnie dlatego Budda nigdy nie mówił o Bogu. Powiedział: „Jaki sens ma mówienie o Bogu ludziom, którzy śpią? Będą słuchać przez sen. Będą śnić o tym, co im się powie, i stworzą swoje własne bóstwa – całkowicie fałszywe, całkowicie bezsilne i pozbawione znaczenia. Lepiej nie mieć takich bóstw”.
Właśnie dlatego Budda nie jest zainteresowany rozmową o bóstwach. Jego interesuje jedynie przebudzenie.
Człowiek jest bardzo precyzyjną, a szczur bardzo prostą maszyną. Łatwiej jest badać szczury; właśnie dlatego psychologowie ciągle to robią. Badają szczury i wyciągają wnioski na temat człowieka – a ich konkluzje są prawie słuszne.
Jest taka opowieść o oświeconym mistrzu buddyjskim, który pewnego popołudnia usiadł nad brzegiem rzeki i cieszył się odgłosem płynącej wody, odgłosem drzew poruszanych wiatrem… Podszedł do niego jakiś człowiek i zapytał:
– Czy potrafisz jednym słowem opisać mi sedno swojej religii?
Mistrz milczał, zachowywał całkowite milczenie, tak jakby nie usłyszał pytania. Pytający powiedział:
– Jesteś głuchy, czy co?
Mistrz odrzekł:
– Słyszałem twoje pytanie i już na nie odpowiedziałem! Odpowiedzią jest cisza. Milczałem – ta pauza, ta przerwa była moja odpowiedzią.
– Nie rozumiem takich zagadkowych odpowiedzi. Mógłbyś wyrazić się jaśniej?
Więc mistrz napisał małymi literami, palcem na piasku: „medytacja”. Mężczyzna powiedział:
– Teraz mogę to przeczytać. Jest lepiej niż za pierwszym razem. Przynajmniej mam słowo, nad którym mogę się zastanowić. Ale czy mógłbyś wyrazić się jeszcze jaśniej?
Mistrz znowu napisał: „MEDYTACJA”. Lecz tym razem zrobił to dużymi literami. Mężczyzna poczuł się zawstydzony, zakłopotany, urażony i zdenerwowany. Powiedział:
– Znów napisałeś medytacja? Czy nie możesz mówić do mnie jaśniej?
Więc mistrz napisał dużymi, drukowanymi literami: „MEDYTACJA”.
Mężczyzna powiedział:
– Wydajesz się obłąkany!
Mistrz odpowiedział:
– Już i tak za bardzo się zniżyłem. Moja pierwsza odpowiedź była poprawna, druga była już gorsza, trzecia jeszcze gorsza, a czwarta zupełnie zła, ponieważ kiedy piszesz MEDYTACJA dużymi literami, zamieniasz ją w bożka. Dlatego słowo Bóg pisze się wielką literą. Gdy chcesz czemuś przydać szczególną wartość, piszesz to wielką literą.
Mistrz powiedział:
– Popełniłem grzech. – I zmazał napisane przez siebie słowa. – Proszę, abyś zapamiętał moją pierwszą odpowiedź. Tylko wtedy mówiłem prawdę.
Cisza to przestrzeń, w której człowiek się budzi, a hałaśliwy umysł to miejsce, w którym człowiek pozostaje pogrążony we śnie. Jeśli twój umysł nadal zajmuje się paplaniną, to znaczy, że śpisz. Gdy siedzisz w ciszy, twój umysł znika, a ty jesteś w stanie usłyszeć świergot ptaków, poczuć ciszę… ten gwizd ptaków, ćwierkanie niezakłócone przez paplający umysł; kompletna cisza… wtedy pojawia się w tobie świadomość. Nie przychodzi ona z zewnątrz, narasta w tobie, rozwija się w tobie. Pamiętaj: bez niej jesteś pogrążony we śnie.
Dlaczego Adam i Ewa zostali wypędzeni z raju? Zostali wygnani, ponieważ zjedli owoc wiedzy. Ponieważ stali się umysłami i stracili swoją świadomość.ZROZUMIENIE
N_igdy nie używam słowa „wyrzeczenie”._
_Mówię: Ciesz się życiem, miłością, medytacją, pięknem świata, ekstazą egzystencji – ciesz się wszystkim! Przemieniaj w święte to, co ziemskie. Przemieniaj ten brzeg w tamten, przemieniaj ziemię w raj._
_A wtedy, pośrednio, pojawi się pewien rodzaj wyrzeczenia. Tak się po prostu dzieje, ty nie masz z tym nic wspólnego. To nie jest coś, co robisz, lecz coś, co się wydarza. Zaczynasz wyrzekać się swojej głupoty; zaczynasz odrzucać wszelkie śmieci. Zaczynasz rezygnować z nic nieznaczących związków. Zaczynasz wyrzekać się pracy, która nie dawała ci spełnienia. Zaczynasz wyrzekać się miejsc, które nie dawały możliwości rozwoju. Ale ja nie nazywam tego wyrzeczeniem, nazywam to zrozumieniem, świadomością._
_Jeśli dźwigasz w rękach kamienie, myśląc, że to diamenty, nie będę ci mówił, abyś się ich pozbył. Powiem tylko „Bądź uważny i spójrz jeszcze raz!”. Jeśli sam zobaczysz, że to nie diamenty, to czy będziesz musiał się ich wyrzec? Same wypadną ci z dłoni. A jeśli nadal będziesz chciał je dźwigać, to będziesz musiał włożyć w to duży wysiłek, będziesz potrzebował bardzo silnej woli, aby nadal je nosić. Nie możesz ich długo trzymać; gdy zobaczysz, że są bezużyteczne, pozbawione sensu, sam je odrzucisz._
_Kiedy twoje dłonie będą puste, będziesz mógł poszukać prawdziwego skarbu. A prawdziwych skarbów nie szuka się w przyszłości. Prawdziwe skarby są tu i teraz._
Ludzie i szczury
_Przebudzenie, to droga do życia._
_Głupiec śpi, tak jakby już dawno nie żył,_
_ale mistrz jest przebudzony i żyje wiecznie._
_Obserwuje. Pojmuje._
_Jakże jest szczęśliwy! Gdyż widzi, że przebudzenie jest życiem._
_Jakże jest szczęśliwy, podążając ścieżką przebudzenia._
_Z niezwykłą cierpliwością medytuje, szuka wolności i szczęścia._
z Dhammapady Gautamy Buddy
Żyjemy, nie zwracając uwagi na to, co dzieje się wokół nas. Tak, staliśmy się skuteczni w tym, co robimy. Jesteśmy tak efektywni, że nie potrzebujemy już być świadomi tego, co robimy. Wszystko stało się mechaniczne i automatyczne. Działamy jak roboty. Nie jesteśmy jeszcze ludźmi; jesteśmy maszynami.
George Gurdżijew powtarzał, że sposób, w jaki człowiek egzystuje, czyni z niego maszynę. Obraził tym wielu ludzi, bo przecież nikt nie lubi być nazywany maszyną. Maszyny lubią, kiedy nazywa się je bogami; wtedy są zadowolone i dumne. Gurdżijew zwykł nazywać ludzi maszynami i miał rację. Jeśli zaczniesz obserwować siebie, zauważysz, jak mechanicznie się zachowujesz.
Rosyjski psycholog Pawłow i amerykański psycholog Skinner mają w dziewięćdziesięciu dziewięciu i dziewięciu dziesiątych procent rację co do człowieka: wierzą oni, że człowiek jest niczym innym jak tylko piękną maszyną. Nie ma w nim duszy. Uważam, że mają niemal stuprocentową rację; mylą się jedynie odrobinę. Ta odrobina to buddowie, ludzie przebudzeni. Ale można to im obu wybaczyć, ponieważ Pawłow nigdy nie spotkał żadnego buddy – spotykał tylko miliony ludzi takich jak ty. Skinner badał ludzi i szczury i nie znalazł między nimi różnicy. Szczury to proste istoty, to wszystko; człowiek jest nieco bardziej skomplikowany. Człowiek jest bardzo precyzyjną, a szczur bardzo prostą maszyną. Łatwiej jest badać szczury; właśnie dlatego psychologowie ciągle to robią. Badają szczury i wyciągają wnioski na temat człowieka – a ich konkluzje są prawie słuszne. Zwróćcie uwagę, że mówię „prawie”, bowiem ta jedna dziesiąta procent obejmuje najistotniejsze zjawiska, jakie się pojawiły. Budda, Jezus, Mahomet – tych kilku przebudzonych ludzi to prawdziwi ludzie. Ale gdzie B.F. Skinner miałby znaleźć buddę? Z pewnością nie w Ameryce…
Słyszałem:
Pewien człowiek zapytał rabina:
– Dlaczego Jezus nie zdecydował, że urodzi się w dwudziestym wieku w Ameryce?
Rabin wzruszył ramionami i odpowiedział:
– W Ameryce? To byłoby niemożliwe. Po pierwsze, gdzie znajdziesz tu dziewicę? Po drugie, gdzie znajdziesz trzech mędrców?
Gdzie B.F. Skinner miałby znaleźć buddę? A nawet gdyby go znalazł, to jego tendencyjne nastawienie, uprzedzenia nie pozwoliłyby mu go dostrzec. Obserwowałby swoje szczury. Nie rozumiałby niczego, czego szczury nie potrafią zrobić. A szczury nie medytują, nie stają się oświecone. Dla niego człowiek to tylko wyższa forma szczura. Nadal uważam, że w odniesieniu do większości ludzi ma on rację; jego wnioski nie są fałszywe i buddowie zgodziliby się z nim w kwestii tak zwanej normalnej ludzkości. Normalna ludzkość jest pogrążona we śnie. Nawet zwierzęta nie śpią tak mocno.
Czy widziałeś jelenia w lesie – jaki jest skupiony, jak uważnie chodzi? Czy widziałeś ptaka siedzącego na drzewie – jak mądrze obserwuje wszystko, co się dzieje dokoła? Idziesz w jego stronę – dopuszcza cię tylko na pewną odległość. Gdy przekroczysz niewidzialną granicę choć na jeden krok, odleci. Ma on pewien rodzaj świadomości swojego terytorium. Jeśli ktoś na nie wkroczy, staje się zagrożeniem.
Jeśli rozejrzysz się wokół, będziesz zdziwiony: człowiek wydaje się najbardziej uśpionym zwierzęciem na ziemi.
Kobieta kupiła papugę na aukcji mebli z ekskluzywnego burdelu i na dwa tygodnie zakryła jej klatkę, licząc na to, że papuga zapomni nieprzyzwoite słownictwo. Gdy klatka została odsłonięta, papuga rozejrzała się i skomentowała:
– Nowy dom. Nowa właścicielka.
Gdy do pokoju weszły córki kobiety, papuga dodała:
– Nowe dziewczyny!
Gdy w nocy do domu przyszedł mąż kobiety, papuga powiedziała:
– Ci sami starzy klienci!
Człowiek jest istotą upadłą. Takie właśnie jest znaczenie chrześcijańskiej przypowieści o upadku Adama, o jego wygnaniu. Dlaczego Adam i Ewa zostali wypędzeni z raju? Zostali wygnani, ponieważ zjedli owoc wiedzy. Ponieważ stali się umysłami i stracili swoją świadomość. Stając się umysłem, tracisz świadomość – rozum to uśpienie, rozum to hałas, rozum to mechaniczność. Jeśli staniesz się umysłem, stracisz świadomość.
Dlatego cała praca, jaką trzeba wykonać, to pozostawienie umysłu i ponowne stanie się świadomością. Musisz pozbyć się wszystkiego, co zebrałeś w sobie jako wiedzę. To ona cię usypia; dlatego im większą wiedzę ma człowiek, tym bardziej jest pogrążony we śnie.
Ja również to zaobserwowałem. Nieskażeni cywilizacją mieszkańcy wioski są dużo bardziej uważni niż profesorowie uniwersytetów czy mędrcy w świątyniach. Mędrcy hinduscy są jak papugi, pracownicy akademiccy na uniwersytetach są wypchani łajnem świętych krów, przepełnieni nic nieznaczącym szumem; umysły bez jakiejkolwiek świadomości.
Ludzie, którzy pracują otoczeni naturą – farmerzy, ogrodnicy, drwale, stolarze, malarze – są dużo bardziej świadomi niż ci, którzy funkcjonują na uniwersytetach jako dziekani, wicekanclerze, kanclerze. Kiedy pracujesz z naturą, dostrzegasz, jak uważna jest natura. Drzewa są uważne; ich czujność jest zupełnie inna, ale są one bardzo uważne.
Są nawet naukowe dowody na ich uważność. Jeśli drwal przychodzi z siekierą w ręku i chce ściąć drzewa, to wszystkie, które go widzą, zaczynają drżeć. Są na to naukowe dowody; to nie jest żadna poetycka metafora, mówię o nauce. Teraz istnieją przyrządy pozwalające sprawdzić, kiedy drzewo jest zadowolone lub nie, kiedy się boi lub nie, kiedy jest smutne lub radosne. Gdy przychodzi drwal, wszystkie drzewa, które go widzą, zaczynają drżeć. Zdają sobie sprawę, że zbliża się śmierć. A drwal jeszcze żadnego nie ściął, po prostu się zbliża…
I jeszcze coś dziwnego, dużo bardziej dziwnego – jeśli drwal jedynie przechodzi, bez zamiaru ścięcia drzewa, wtedy żadne drzewo nie odczuwa strachu. A to ten sam drwal i ta sama siekiera. Wydaje się, że to intencja ścięcia wpływa na drzewa. Oznacza to, że jego zamiar został zrozumiany, odkodowany przez drzewa.
I jeszcze jedna rzecz została naukowo zaobserwowana: jeśli pójdziesz do lasu i zabijesz zwierzę, to nie tylko świat zwierząt będzie tym poruszony, ale także drzewa. Jeśli zabijesz jelenia, wszystkie jelenie znajdujące się w pobliżu poczują drgania wywołane przez mordercę, staną się smutne, rozdygotane. Nagle zaczną się bać, bez żadnego konkretnego powodu. Mogły nie widzieć śmierci jelenia, ale w jakiś delikatny sposób wywarła ona wpływ – odczuły to intuicyjnie. Nie tylko jelenie to odczuwają – odczuwają także drzewa, papugi, tygrysy, orły, trawa i liście. Pojawił się morderca, doszło do zniszczenia, zaistniała śmierć – wszystko wokół zostało tym poruszone. Wydaje się, że człowiek jest najbardziej ze wszystkich istot pogrążony we śnie…
Nad sutrami Buddy trzeba głęboko medytować, trzeba je wchłonąć, podążać za nimi. On mówi:
Przebudzenie to droga do życia.
Żyjesz tylko w takim stopniu, w jakim jesteś świadomy. Świadomość odróżnia śmierć od życia. Nie dlatego jesteś żywy, że oddychasz, nie dlatego jesteś żywy, że bije twoje serce. Fizycznie możesz być podtrzymywany przy życiu, będąc w szpitalu, bez żadnej świadomości. Twoje serce będzie bić, a ty będziesz oddychać. Można cię podłączyć do mechanizmów i pozostaniesz żywy przez wiele lat – żywy w sensie oddychania, bicia serca, krążenia krwi. W szpitalach krajów rozwiniętych wegetuje wielu ludzi, ponieważ najnowsza technologia umożliwia przesunięcie terminu śmierci – można być podtrzymywanym przy życiu przez całe lata. Jeśli to nazywasz życiem, to możesz się utrzymywać przy życiu. Ale to nie jest życie. Wegetować to nie to samo, co żyć.
Buddowie mają inną definicję. Ich definicja zawiera w sobie świadomość. Nie mówią, że żyjesz, ponieważ możesz oddychać, że żyjesz, ponieważ twoja krew krąży. Ich zdaniem żyjesz, kiedy jesteś świadomy. Więc poza przebudzonymi jednostkami nikt tak naprawdę nie żyje. Jesteś trupem – chodzącym, rozmawiającym, wykonującym pewne rzeczy – jesteś robotem.
Budda mówi, że przebudzenie jest drogą do życia. Stań się bardziej świadomy, a poczujesz w sobie więcej życia. A życie jest Bogiem – nie ma innego Boga. Dlatego Budda mówi o życiu jako o świadomości. Życie jest celem, a świadomość metodą, sposobem, aby ten cel osiągnąć.
Głupiec śpi…
A wszyscy śpią, więc wszyscy są głupcami. Nie czuj się urażony. Fakty muszą być podawane takimi, jakie są. Funkcjonujesz jak we śnie; dlatego ciągle się potykasz, dlatego robisz rzeczy, których wcale nie chcesz robić. Robisz rzeczy, których zdecydowałeś nigdy nie robić. Robisz rzeczy, o których wiesz, że nie są słuszne, i nie robisz tego, co wiesz, że jest dobre.
Jak to możliwe? Dlaczego nie możesz iść prosto? Dlaczego błądzisz po bezdrożach? Dlaczego schodzisz na manowce?
Młody, bardzo nieśmiały, mężczyzna, który od kilku lat pracował w pewnej firmie, postanowił odważyć się i wystąpić o podwyżkę do dyrektora. Koledzy poparli go, doradzając, żeby poszedł i powiedział: „Szefie, lata mi mijają, a wciąż zarabiam tyle samo. Proszę o podwyżkę”.
Mężczyzna, bardzo stremowany, udał się do szefa i powiedział:
– Szefie, jaja mi latają…
Oto co się dzieje. Poobserwuj swoje życie – wszystko, co robisz, jest pogmatwane, niepewne. Brak ci przejrzystości, brak spostrzegawczości. Nie jesteś uważny. Nie widzisz i nie słyszysz – masz uszy, aby słuchać, ale nie ma w tobie nikogo, kto rozumiałby to, co do ciebie dociera. Masz oczy, aby patrzeć, ale nikogo w tobie nie ma. Tak więc twoje uszy słyszą, a oczy widzą, ale niczego nie rozumiesz. Na każdym kroku potykasz się, na każdym kroku robisz coś nie tak. I wciąż wydaje ci się, że jesteś świadomy.
Odrzuć to wyobrażenie. Będzie to duży skok, duży krok, ponieważ gdy odrzucisz przekonanie: „Jestem świadomy”, zaczniesz szukać dróg i sposobów, aby się takim stać. Toteż niech wreszcie dotrze do ciebie to, że śpisz, jesteś całkowicie pogrążony we śnie.
Współczesna psychologia odkryła parę rzeczy, które mają ogromne znaczenie; mimo iż zostały one odkryte tylko drogą umysłu, stanowią dobry początek. Jeśli odkryto je rozumem, to prędzej czy później zacznie się ich również doświadczać w egzystencji.
Freud jest wspaniałym pionierem; daleko mu do bycia buddą, ale i tak odegrał wielką rolę, ponieważ jako pierwszy doprowadził do zaakceptowania przez większą część ludzkości tezy, że w człowieku ukryta jest również nieświadoma część. Świadomy umysł stanowi jedynie jedną dziesiątą; część nieświadoma jest od niego dziewięć razy większa.
Uczeń Freuda, Jung, poszedł jeszcze dalej, nieco głębiej i odkrył zbiorową nieświadomość. Zbiorowa nieświadomość znajduje się za nieświadomością jednostkową. Teraz potrzeba kogoś, kto odkryłby jeszcze jedną rzecz, rzecz, która również istnieje i mam nadzieję, że prędzej czy później badania psychologiczne przyczynią się do jej odkrycia – jest nią kosmiczna nieświadomość. Nauczali o niej buddowie.
Możemy więc mówić o umyśle świadomym – bardzo kruchej i niewielkiej części nas. Za świadomością znajduje się umysł podświadomy – tajemniczy, możesz usłyszeć jego szepty, ale nie możesz go poznać. On zawsze tam jest, tuż za świadomością, pociąga za jej sznureczki. Trzecim umysłem jest nieświadomość, która ujawnia się tylko we śnie lub kiedy bierzesz narkotyki. Dalej – zbiorowa nieświadomość. Doświadczasz jej tylko wtedy, gdy zagłębisz się w swój nieświadomy umysł; wtedy odkrywasz zbiorową nieświadomość. A jeśli pójdziesz jeszcze dalej, jeszcze głębiej, dotrzesz do kosmicznej nieświadomości. Jest nią natura. Zbiorowa nieświadomość to wszystko, co ludzkość przeżyła aż do dzisiejszego dnia; jest częścią ciebie. Nieświadomość to coś indywidualnego, co stłumiło w tobie społeczeństwo, czego nie pozwolono ci wyrazić. Dlatego przychodzi tylnymi drzwiami w nocy, we śnie.
A świadomy umysł… będę nazywał go tak zwanym świadomym umysłem, ponieważ taka jest prawda. Jest tak niewielki, jest zaledwie przebłyskiem, ale mimo to jest ważny. W nim znajduje się nasionko. Zawsze jest ono małe, jednak ma w sobie ogromny potencjał. Dzięki niemu otwiera się nowy wymiar. Tak jak Freud otworzył wymiar poniżej świadomości, tak Sri Aurobindo otworzył wymiar powyżej świadomości. Obaj są jednymi z najważniejszych ludzi naszych czasów. Obaj to intelektualiści, żaden nie jest przebudzony, ale obaj oddali ludzkości ogromną przysługę. Rozumowo uświadomili nam, że nie jesteśmy tak mali, jak to się wydaje z zewnątrz, że pod powierzchnią ukryta jest zarówno ogromna głębia, jak i niebotyczne góry.
Freud zapuszczał się w głębiny, a Sri Aurobindo starał się zdobywać szczyty. Ponad naszym tak zwanym świadomym umysłem znajduje się prawdziwy świadomy umysł; można go odkryć jedynie dzięki medytacji. Gdy do zwykłej świadomości doda się medytację, gdy zwykłą świadomość połączy się z medytacją, to stanie się ona prawdziwie świadomym umysłem.
A ty żyjesz w jakimś małym kącie swojego ja – w maleńkim świadomym umyśle. To tak jakby ktoś miał pałac, całkowicie o nim zapomniał i żył na werandzie, myśląc, że to wszystko, co posiada.
Ponad prawdziwie świadomym umysłem znajduje się umysł nadświadomy. Medytując, widzisz jego przebłyski. Medytacja to błądzenie w ciemności. Owszem otwiera się kilka okien, ale i tak ciągle upadasz. Nadświadomość to samadhi – osiągnąłeś krystaliczną percepcję, osiągnąłeś zintegrowaną świadomość. Teraz nie możesz spaść poniżej; ona jest już twoja. Pozostanie z tobą nawet we śnie.
Poza nadświadomością znajduje się zbiorowa nadświadomość; w religiach znana jest pod nazwą „Boga”. A poza zbiorową nadświadomością mamy kosmiczną nadświadomość, która wychodzi nawet ponad bogów. Budda nazywa ją nirwaną, Mahavira mówi na nią kaivalya, mistycy hinduscy nazywają ją moksha; ty możesz nazywać ją prawdą.
Istnieje więc dziewięć stanów twojej istoty. A ty żyjesz w jakimś małym kącie swojego ja – w maleńkim świadomym umyśle. To tak jakby ktoś miał pałac, całkowicie o nim zapomniał i żył na werandzie, myśląc, że to wszystko, co posiada.
Freud i Sri Aurobindo to intelektualni giganci, pionierzy, filozofowie, ale obaj jedynie zgadują. Zamiast uczyć studentów o filozofach takich jak Bertrand Russell, Alfred North Whitehead, Martin Heidegger, Jean-Paul Sartre powinni raczej uczyć ich o Sri Aurobindo, ponieważ jest on najwybitniejszym filozofem swojej epoki. Ale jest on całkowicie lekceważony i ignorowany przez świat akademicki. A powodem jest to, że samo czytanie Sri Aurobindo sprawi, że zrozumiesz, iż jesteś nieświadomy. On nie jest jeszcze buddą, ale i tak wprawi cię w zakłopotanie. Jeśli ma rację, to co właściwie robisz? Dlaczego nie poznajesz wyżyn swojego ja?
Freuda zaakceptowano z wielkim oporem, ale zaakceptowano. Sri Aurobindo jeszcze nie zaakceptowano. Nie ma nawet krytyków jego filozofii; jest on po prostu ignorowany. A powód jest oczywisty. Freud mówi o czymś znajdującym się poniżej twojego stanu świadomości – to nie budzi zakłopotania; czujesz się dobrze, wiedząc, że jesteś świadomy, a poniżej znajduje się podświadomość, nieświadomość i nieświadomość zbiorowa. Ale to wszystko znajduje się poniżej ciebie; ty jesteś na szczycie, możesz czuć się dobrze. Jeśli zaś przeanalizujesz to, co mówi Sri Aurobindo, poczujesz zakłopotanie, będziesz urażony. On naucza o tym, co znajduje się wyżej – a ludzkie ego nie chce akceptować tego, że jest coś wyższego niż ono. Człowiek chce wierzyć, że jest na szczycie, że jest kulminacją, że jest jak Gourishankar (Mount Everest) – że nie ma już niczego nad nim…
I to przyjemne uczucie – wypierając się własnego królestwa, odrzucając własne wyżyny, czujesz się dobrze. Spójrz, jakie to głupie.
Budda ma rację. Mówi: Głupiec śpi, tak jakby już dawno nie żył, ale mistrz jest przebudzony i żyje wiecznie.
Świadomość jest wieczna, nie zna śmierci. Tylko nieświadomi umierają. Więc jeśli pozostaniesz nieświadomy, pogrążony we śnie, znów będziesz musiał umrzeć. Jeśli chcesz uniknąć cierpienia związanego z rodzeniem się i umieraniem, jeśli chcesz pozbyć się kręgu narodzin i śmierci, będziesz musiał stać się całkowicie świadomy. Będziesz musiał wspiąć się wyżej w świadomość.
I tych rzeczy nie da się pojąć za pomocą intelektu; musisz ich doświadczyć, muszą stać się egzystencjalne. Nie mówię, że macie dać się na to namówić od strony filozoficznej, ponieważ takie przekonanie niczego nie da, nie będzie owocne. Prawdziwe zbiory pojawią się dopiero wtedy, kiedy włożysz ogromny wysiłek w obudzenie się.
Ale intelektualne mapy mogą wytworzyć w tobie pożądanie, pragnienie; mogą uświadomić ci potencjał, możliwości; mogą uzmysłowić ci, że nie jesteś tylko tym, czym wydajesz się być – jesteś czymś więcej.
Głupiec śpi, tak jakby już dawno nie żył, ale mistrz jest przebudzony i żyje wiecznie.
Obserwuje. Ma przejrzysty umysł.
Proste i piękne zdania. Prawda jest zawsze prosta i piękna. Dostrzeż prostotę tych zdań… i to, ile w sobie zawierają. Światy wewnątrz światów, nieskończone światy.
Obserwuje. Ma przejrzysty umysł.
Jedyna rzecz, jakiej trzeba się nauczyć, to uwaga. Obserwuj! Obserwuj każdą rzecz, którą robisz. Obserwuj każdą myśl, jaka przepłynie ci przez głowę. Obserwuj każde pragnienie, które przejmuje nad tobą kontrolę. Obserwuj nawet najmniejsze gesty – chodzenie, rozmowę, jedzenie, kąpiel. Obserwuj wszystko. Niech każda czynność stwarza ci szansę do obserwacji.
Nie jedz mechanicznie, nie opychaj się – bądź uważny. Przeżuwaj dokładnie i z uwagą… a zdziwisz się, jak wiele do tej pory traciłeś, ponieważ każdy kęs da ci ogromną satysfakcję. Jeśli będziesz jadł z uwagą, jedzenie stanie się smaczniejsze. Nawet bardzo zwyczajne potrawy smakują lepiej, kiedy jesteś uważny; a jeśli nie jesz z uwagą, to możesz próbować najsmaczniejszego jedzenia i nie będzie ono miało smaku, ponieważ nie ma nikogo, kto obserwuje. Po prostu się napychasz. Jedz powoli, z uwagą; każdy kęs musi być dokładnie przeżuty, posmakowany.
Wąchaj, dotykaj, czuj bryzę i promienie słońca. Patrz na księżyc i stań się wyciszonym zbiornikiem świadomości, a księżyc odbije się w tobie jako coś niezwykle pięknego.
Poruszaj się przez życie, nieustannie obserwując. Ciągle będziesz o tym zapominał. Nie martw się; to naturalne. Przez miliony wcieleń nigdy nie spróbowałeś żyć uważnie, więc to oczywiste i naturalne, że ciągle będziesz zapominał. Ale z chwilą gdy sobie przypomnisz ponownie, zacznij obserwować.
Nie potępiaj się, ponieważ to zwykła strata czasu. Nigdy nie żałuj tego, co było w przeszłości! Żyj w chwili obecnej.
Pamiętaj o jednej rzeczy: kiedy zapomnisz, że miałeś obserwować, niech nie będzie ci przykro, nie żałuj; inaczej znów zaczniesz tracić czas. Nie bądź przygnębiony: „Znów zapomniałem”. Nie miej poczucia: „Jestem grzesznikiem”. Nie potępiaj się, ponieważ to zwykła strata czasu. Nigdy nie żałuj tego, co było w przeszłości! Żyj w chwili obecnej. Jeśli zapomniałeś, to co z tego? To naturalne – to twój nawyk, a nawyków bardzo ciężko się pozbyć. A to nie są nawyki z jednego życia; to przyzwyczajenie z milionów wcieleń. Więc jeśli potrafisz być uważny nawet przez kilka chwil, bądź wdzięczny. Nawet tych kilka chwil to więcej, niż można oczekiwać.
Obserwuje. Ma przejrzysty umysł.
A kiedy obserwujesz, pojawia się przejrzystość. Dlaczego wyrasta ona z uwagi? Ponieważ im stajesz się uważniejszy, tym bardziej maleje w tobie pośpiech. Stajesz się pełen wdzięku. Gdy obserwujesz, twój trajkoczący umysł rozmawia mniej, ponieważ energia, która była wykorzystywana do trajkotania, zmieniła się i stała uwagą – ale to ta sama energia! Teraz coraz więcej energii będzie przemieniać się w uwagę, a umysł straci pożywienie. Myśli staną się mniejsze, zaczną tracić na wadze. Powoli, powoli zaczną umierać. A kiedy umierają myśli, pojawia się przejrzystość. Twój umysł zmienia się w lustro.
Jakże jest szczęśliwy! A gdy człowiek jest przejrzysty, czuje się błogo. Zamieszanie to główna przyczyna cierpienia; przejrzystość to podstawa poczucia błogości. Jakże jest szczęśliwy! Gdyż widzi, że przebudzenie jest życiem.
I teraz wie, że nie ma śmierci, ponieważ przebudzenia nie da się zniszczyć. Gdy nadejdzie śmierć, ją również będziesz mógł obserwować. Umrzesz, patrząc – obserwacja nigdy nie umrze. Twoje ciało zniknie, z prochu powstałeś, w proch się obrócisz, ale twoja uwaga pozostanie; stanie się częścią kosmicznej całości. Stanie się kosmiczną świadomością.
W takiej chwili prorocy z Upanishad mówią: „Aham brahmasmi – Jestem kosmiczną świadomością”. To w takiej przestrzeni Al-Hillaj Mansoor powiedział: „Ana’l haq! – Jestem prawdą!”. Oto szczyty, które dane ci zostały z chwilą narodzin. Jeśli ich nie osiągasz, to tylko ty jesteś za to odpowiedzialny, nikt inny.
Jakże jest szczęśliwy! Gdyż widzi, że przebudzenie jest życiem. Jakże jest szczęśliwy, podążając ścieżką przebudzenia.
Z niezwykłą cierpliwością medytuje, szuka wolności i szczęścia.
Uważnie posłuchaj tych słów. Z niezwykłą cierpliwością… Jeśli nie włożysz w swoje przebudzenie bardzo dużego wysiłku, nie obudzisz się. Częściowe starania są daremne. Nie możesz być pół na pół, nie możesz być letni. To ci nie pomoże. Letnia woda nie może wyparować, a niewielki wysiłek, aby stać się świadomym, zakończy się klęską.
Ponieważ im stajesz się uważniejszy, tym bardziej maleje w tobie pośpiech. Stajesz się pełen wdzięku. Gdy obserwujesz, twój trajkoczący umysł rozmawia mniej, ponieważ energia, która była wykorzystywana do trajkotania, zmieniła się i stała uwagą – ale to ta sama energia!
Transformacja zachodzi tylko wtedy, gdy włożysz w nią całą swoją energię. Parujesz tylko wtedy, kiedy gotujesz się w temperaturze stu stopni, tylko wtedy pojawia się alchemia. Zaczynasz się wznosić. Czy nie zaobserwowałeś tego? – woda płynie w dół, ale para idzie do góry. Tu dzieje się dokładnie to samo: nieświadomość idzie w dół, świadomość w górę.
I jeszcze jedna rzecz: „w górę” to synonim „do środka”, a „w dół” to synonim „na zewnątrz”. Świadomość jest skierowana do wewnątrz, nieświadomość na zewnątrz. Nieświadomość sprawia, że interesują cię inni ludzie, inne rzeczy. Nieświadomość trzyma cię w ciemności; twoje oczy skupiają się na innych. To sprawia, że powstaje pewien rodzaj zewnętrzności, powstają ekstrawertycy. Świadomość wytwarza poczucie wewnętrzności. Tworzy introwertyków; zabiera cię do wnętrza, coraz głębiej i głębiej.
Głębiej i głębiej oznacza również wyżej i wyżej; to rośnie jednocześnie, tak jak drzewa. Widzisz, jak rosną w górę, nie widzisz ich korzeni idących w głąb. Ale by drzewo urosło w górę, najpierw korzenie muszą pójść w dół. Jeśli drzewo chce dosięgnąć nieba, musi zapuścić korzenie bardzo głęboko, najgłębiej jak to tylko możliwe. Drzewo rośnie jednocześnie w dwóch kierunkach. W ten sam sposób świadomość rośnie w górę, zapuszczając korzenie w głąb ciebie.
Nie możesz być pół na pół, nie możesz być letni. To ci nie pomoże. Letnia woda nie może wyparować, a niewielki wysiłek, aby stać się świadomym, zakończy się klęską. Transformacja zachodzi tylko wtedy, gdy włożysz w nią całą swoją energię.
Korzenie cierpienia
Złe samopoczucie to wynik braku świadomości. Jesteśmy nieszczęśliwi, ponieważ jesteśmy nieświadomi tego, co robimy, tego, o czym myślimy, tego, co czujemy – w każdej chwili zaprzeczamy samym sobie. Działanie zmierza w jednym kierunku, myśli w innym, a uczucia jeszcze dokądś indziej. Rozpadamy się, stajemy się coraz bardziej rozbici. Oto czym jest cierpienie – tracimy integralność, tracimy jedność. Stajemy się pozbawieni centrum, jesteśmy tylko obrzeżami. I oczywiście życie, któremu brak harmonii, będzie pełne cierpienia, tragiczne, będzie jarzmem, będzie przepełnione nieszczęściem. Człowiek może, co najwyżej, uczynić cierpienie mniej bolesnym. Ma on dostęp do tysiąca różnych środków przeciwbólowych.
Nie chodzi tylko o narkotyki i alkohol – tak zwane religie również działają podobnie do opium. Narkotyzują ludzi. I oczywiście wszystkie religie są przeciwne narkotykom, ponieważ handlują tym samym towarem; religie walczą z konkurencją. Jeśli ludzie będą brali opium, mogą nie być religijni; mogą nie potrzebować religijności. Znaleźli już swoje opium, więc dlaczego mieliby się przejmować religią? Opium jest tańsze i wymaga mniej zaangażowania. Jeśli ludzie braliby marihuanę, LSD i bardziej wyrafinowane narkotyki, to w sposób naturalny przestaliby być religijni, ponieważ religia jest bardzo prymitywnym narkotykiem. Dlatego wszystkie religie są przeciw narkotykom.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki