Toksyczna miłość - ebook
Toksyczna miłość - ebook
Przygotujcie się na burzliwą przeprawę!
Autorka bestsellera "Wyścig z życiem" w nowej, mroczniejszej odsłonie!
Dwudziestotrzyletnia Klara Wysocka postanawia wyjechać do Anglii w poszukiwaniu lepszego życia. Osiedla się w Leeds, gdzie poznaje przystojnego policjanta Johna, w którym praktycznie od razu się zakochuje. Nie sądziła, że gdy z nim zamieszka, jej życie przerodzi się w istny koszmar. Za zamkniętymi drzwiami odgrywa się totalne piekło. Kiedy dziewczyna traci już wiarę w to, że jakiś rycerz na białym koniu przybędzie, by ją ocalić, na jej drodze pojawia się Sawyer, który za wszelką cenę będzie starał się uwolnić ją z rąk bestii. Czy Klara zdoła uciec i zaznać upragnionego spokoju z dala od domu, w którym przeszła przez prawdziwą gehennę? Ta książka ma niesamowitą moc, która wciąga nas od pierwszej strony. Bardzo odważna historia, poruszająca problemy, o których większość woli nie mówić. Autorka nie tylko miała odwagę, ale również pokazała, że urodziła się z piórem w dłoni. To jedna z tych powieści, które wyzwalają w czytelniku wiele skrajnych emocji. Gorąco polecam. - Kinga Litkowiec, autorka „Toksyczna miłość” K.A. Zysk to ciągłe życie na krawędzi. Brak wiary w siebie, walka z oprawcą i nadzieja na lepsze jutro.
Destrukcyjna miłość jednego mężczyzny i pojawiająca się szansa na tę prawdziwą… Jak może zakończyć się ta zawiła historia? O tym musicie przekonać się sami. Jedno jest pewne. To mocna lektura, ale warta przeczytania. Polecam! - Ana Rose, autorka Po każdej, nawet największej burzy zawsze wychodzi słońce… Czy i w tym przypadku tak będzie? Czy Klarze uda się wyrwać z otchłani piekieł i odnaleźć upragniony spokój? K.A. Zysk swoją drugą powieścią przekracza wszelkie granice, daje nam mocną i brutalną historię, która trzyma w napięciu już od pierwszej strony, a niepewność co do losu bohaterki towarzyszy nam do samego końca! Zdecydowanie polecam! - Paula, girslbookslovers.blogspot.com „Toksyczna miłość” to nie jest kolejna historia o słodkim, przewidywalnym romansie. To poruszająca i lekko przerażająca opowieść, ale ukazująca scenariusz, który może przytrafić się każdemu. K.A. Zysk w zupełnie innym wydaniu! Ta książka pozostanie w mojej głowie na długi czas. Jak najbardziej polecam! - Agata Sobczak, autorka „Namiętnej Nienawiści” „Toksyczna miłość” to powieść pełna bólu i cierpienia, ukazująca dramat kobiety prześladowanej, bitej i gwałconej. Czytając książkę Kasi, nie raz miałam dreszcze na całym ciele od wydarzeń, które przeżywała bohaterka. Nie raz także szybciej zabiło mi serce, kiedy Klara znalazła na swojej drodze anioła, który ją uratował. Z całego serca polecam, bo naprawdę warto przeczytać tę pozycję. Ja się nie zawiodłam, a wręcz przeciwnie, jestem nią zachwycona i oczarowana… Zapewniam Was, że Wy również będziecie. - Alicja Skirgajłło, autorka „Sposób na Francuza”, „Prawictwo utracone”
Kategoria: | Literatura piękna |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66754-78-2 |
Rozmiar pliku: | 2,7 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Przedmowa
Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Epilog
PodziękowaniaTa książka ma niesamowitą moc, która wciąga nas od pierwszej strony. Bardzo odważna historia, poruszająca problemy, o których większość woli nie mówić. Autorka nie tylko miała odwagę, ale również pokazała, że urodziła się z piórem w dłoni. To jedna z tych powieści, które wyzwalają w czytelniku wiele skrajnych emocji. Gorąco polecam. - Kinga Litkowiec, autorka
„Toksyczna miłość” K.A. Zysk to ciągłe życie na krawędzi. Brak wiary w siebie, walka z oprawcą i nadzieja na lepsze jutro. Destrukcyjna miłość jednego mężczyzny i pojawiająca się szansa na tę prawdziwą… Jak może zakończyć się ta zawiła historia? O tym musicie przekonać się sami. Jedno jest pewne. To mocna lektura, ale warta przeczytania. Polecam! - Ana Rose, autorka
Po każdej, nawet największej burzy zawsze wychodzi słońce… Czy i w tym przypadku tak będzie? Czy Klarze uda się wyrwać z otchłani piekieł i odnaleźć upragniony spokój? K.A. Zysk swoją drugą powieścią przekracza wszelkie granice, daje nam mocną i brutalną historię, która trzyma w napięciu już od pierwszej strony, a niepewność co do losu bohaterki towarzyszy nam do samego końca! Zdecydowanie polecam! - Paula, girslbookslovers.blogspot.com
„Toksyczna miłość” to nie jest kolejna historia o słodkim, przewidywalnym romansie. To poruszająca i lekko przerażająca opowieść, ale ukazująca scenariusz, który może przytrafić się każdemu. K.A. Zysk w zupełnie innym wydaniu! Ta książka pozostanie w mojej głowie na długi czas. Jak najbardziej i gorąco polecam! - Agata Sobczak, autorkaPrzedmowa
Drogi Czytelniku, w pierwszej kolejności z całego serca dziękuję Ci za to, że postanowiłeś sięgnąć po moją książkę. Od razu uprzedzam, że to, co znajdziesz w historii Klary oraz Sawyera, jest wyłącznie wytworem mojej wyobraźni. To opowieść nieco inna niż wszystkie, która łamie pewne schematy. Pragnę Cię poinformować, że niektóre sceny są dość odważne i brutalne, ale nie mają na celu obrazy kogokolwiek. Jednak nie zrażaj się i nie odkładaj książki na bok, bo cała opowieść taka nie jest. Znajdziesz tu prawdziwy horror, który przeżyła główna bohaterka, ale w jej życiu pojawi się ktoś, kto spróbuje jej pomóc uwolnić się z rąk prawdziwego potwora. Mam nadzieję, że historia Klary i Sawyera przypadnie Ci do gustu i dasz się wciągnąć w świat, który nie zawsze jest sprawiedliwy, ale potrafi zaskoczyć.
Życzę przyjemnej lektury.
K.A. ZyskProlog
Chyba nigdy nie spodziewałam się tego, że kiedykolwiek wyemigruję. Po studiach nie czekała mnie w Polsce żadna przyszłość, dlatego postanowiłam wyjechać do Wielkiej Brytanii – kraju, który być może da mi wiele innych możliwości. Studiowałam anglistykę na Uniwersytecie imienia Adama Mickiewicza w Poznaniu, skąd pochodzę. Wyjechałam do Leeds jakieś trzy lata temu i praktycznie w tym samym momencie się zakochałam. Jestem z Johnem od ponad dwóch lat i nie jest to szczęśliwa relacja. Boję się go. Przed innymi udajemy idealną i kochającą się parę, ale tak naprawdę za zamkniętymi drzwiami rozgrywa się istne piekło…
Nazywam się Klara Wysocka, a oto moja historia…Rozdział 1
Klara
– Nie pozwolę się więcej krzywdzić, nie pozwolę się więcej krzywdzić – powtarzam to sobie, jak mantrę, kołysząc się na boki, kiedy John wychodzi do pracy. – Już nigdy więcej mnie nie dotknie.
Jednak wiem, że to nieprawda.
Nie mam dokąd uciec, nikt mi nie pomoże. Każdy myśli, że John to idealny facet, że złapałam Pana Boga za nogi i powinnam być wdzięczna losowi, że postawił go na mojej drodze. Ale tak nie jest i nikt nie ma pojęcia, co z niego za potwór. Szanowany pan policjant, dobrze wykonujący swoją pracę, do tego przystojny i perfekcyjny. Właśnie dlatego zwróciłam na niego uwagę. Był szarmancki, uczynny, pomocny, miły i kochający, ale teraz wiem, że to wszystko było tylko pod publiczkę. Zakochałam się w nim bez pamięci, jednak każdego dnia żałuję, że w ogóle wyjechałam z Poznania. Gdybym tylko wiedziała, jak potoczy się tu moje życie, nigdy nie opuściłabym rodzinnego miasta.
John się nade mną znęca, zabrał mi paszport i praktycznie non stop przetrzymuje mnie w domu, pozwalając wyjść jedynie do pobliskiego marketu. Odebrał mi nawet możliwość pracy, a robiłam to, co kocham najbardziej – byłam asystentką przedszkolanki. Wiem, że jak tylko wróci do domu, będzie powtórka z rozrywki. Wyładuje na mnie swoją frustrację poprzez brutalny seks i kilka ciosów pomiędzy współżyciem. Kiedyś się jeszcze broniłam, ale to nie ma najmniejszego sensu. Jest ode mnie silniejszy i przede wszystkim, jako policjant, może mnie bez problemu wsadzić za kratki, wymyślając jakąś historyjkę. Dlatego znoszę wszystko to, co zgotował mi los. Psychicznie powoli już nie wyrabiam, ale muszę być dzielna, bo wierzę, że kiedyś jakiś rycerz na białym koniu przyjdzie z odsieczą i uwolni mnie z rąk tej bestii.
Sprzątam dom i gotuję obiadokolację, bo mój oprawca codziennie dokładnie wszystko sprawdza. Jeśli coś mu się nie spodoba, to mnie ukarze. Kary w jego wykonaniu są okropne. Na samą myśl robi mi się niedobrze. Kiedy wszystko jest już gotowe, słyszę znajomy warkot silnika i wiem, że to on właśnie skończył swoją służbę. Czasami miewa dobre dni i mam nadzieję, że dzisiaj taki będzie. Myliłam się. Jest wściekły i trzaska drzwiami. Patrzy na mnie i od razu rzuca:
– Rozbieraj się!
– Ale, John, kolacja jest na stole. – Próbuję odwrócić jego uwagę, bo się boję.
– Powiedziałem, kurwa, rozbieraj się, suko – ryczy wściekły i idzie w moją stronę. – Nie będę się więcej powtarzał.
Wali mnie z otwartej dłoni w twarz, aż mi głowa odskakuje. Czuję w kąciku ust posmak krwi i wiem, że ten chory pojeb właśnie mi rozciął wargę. Zdziera ze mnie ubranie i odwraca tyłem do siebie. Skuwa moje nadgarstki kajdankami i wpycha mi ścierkę do buzi, żebym za głośno nie krzyczała, bo co pomyślą sąsiedzi. On nie jest głupi i wie, w jakich miejscach mnie bić, żeby nie było widać siniaków, ale dzisiaj go ponosi. Słyszę, że zzuwa swoje ciężkie buciory, a obok rzuca mundur. Teraz nastąpi najgorsze. Podchodzi i łapie mnie za pupę. Rozszerza moje pośladki i pluje na odbyt, po czym praktycznie na sucho wdziera się do środka. Krzyczę przeraźliwie, bo to tak okropnie boli. Czuję, że rozrywa mnie od wewnątrz, ale on nie przestaje pompować, a ja prawie mdleję z bólu. Dzisiaj jest o wiele brutalniejszy niż zwykle. Wali mnie z całej siły w pośladek, a ja krzyczę jeszcze bardziej, aczkolwiek z mojego gardła wydobywa się stłumiony dźwięk przez ścierkę, którą mam zatkane usta.
Wychodzi ze mnie i odwraca na plecy, po czym wdziera się w moją waginę, a ja czuję, jakby mnie ktoś nabijał na rozżarzony pal. Przez łzy nic nie widzę, ale Johna w ogóle nie obchodzi, że robi mi krzywdę. Pompuje z taką mocą, że aż sofa się przesuwa po podłodze. Ściska z siłą moje piersi, ale ja właśnie w tej chwili wyłączyłam swój umysł i wyglądam jak szmaciana lalka, która została sponiewierana. Kiedy dochodzi, rozkuwa zbolałe nadgarstki, rzuca moje prawie że bezwładne ciało na podłogę i się oddala. Da mi dokładnie sześćdziesiąt minut, żebym doszła do siebie i ten sam koszmar zacznie się od nowa. Chciałabym umrzeć albo zasnąć i się nigdy nie obudzić.
Wstaję i powoli człapię do sypialni, wlokąc nogi jedna za drugą. Moje całe ciało jest obolałe i pali żywym ogniem. Zastanawiam się, czy ten koszmar się kiedyś skończy? Boże, czy ktoś uratuje mnie z rąk tego potwora i tego cholernego koszmaru, który rozgrywa się niemalże codziennie? Wiele razy myślałam o samobójstwie, ale jestem zbyt słaba, żeby podjąć taki krok. Nienawidzę siebie za to, że pozwalam, aby John tak się nade mną znęcał. Ale co mam zrobić? Jak temu zapobiec? On nie jest zdrowym człowiekiem. Ewidentnie ma jakiś problem ze sobą. Jest bestią w ludzkiej skórze. Kiedy docieram do sypialni, od razu kładę się do łóżka, żeby przygotować się mentalnie na to, co za niedługi czas nastąpi. Ale czy na takie coś w ogóle się można przygotować?
Dokładnie po godzinie John wraca do sypialni. Widzę w jego dłoni skórzany pas i aż się krzywię na ten widok, bo wiem, po co go przyniósł i co mi nim zrobi. Modlę się do Boga, żebym to przetrwała, bo John jest dzisiaj naprawdę wściekły i jak zwykle tę złość wyładuje na mnie. Podchodzi do łóżka i szarpie za kołdrę.
– Wstawaj, suko, ale już – syczy przepełnionym groźbą głosem.
Podnoszę się powoli, ale to mu się zdecydowanie nie podoba, bo łapie mnie mocno za włosy i, ciągnąc, po drodze wyrywa kilka kłaków. Momentalnie pojawiają mi się łzy w kącikach oczu, ale staram się je powstrzymać, ile się da.
– John, proszę, to boli. Nie rób mi krzywdy. Błagam cię, na litość boską.
Płaszczę się przed nim, ale wiem, że on i tak się nie ugnie.
– Zamknij ryj – rzuca moim zmaltretowanym ciałem o podłogę, a ja uderzam głową o wystającą nogę łóżka.
Mam mroczki przed oczami i od razu robi mi się słabo. Leżę jak kukła i nie jestem w stanie się podnieść i to bardzo duży błąd. John łapie moje na wpół żywe ciało i agresywnie je podciąga. Nie jestem już w stanie powstrzymywać dłużej łez i zaczynam głośno szlochać.
– Radzę ci, żebyś się zamknęła, bo poniesiesz tego konsekwencje i jeszcze bardziej cię ukarzę. Nie prowokuj mnie więcej, dziwko! – krzyczy mi prosto w twarz i wymierza siarczysty policzek.
Zapiekło.
Zabolało.
Na pewno będę jutro miała na twarzy ogromnego siniaka.
– John, nie rób tego. Dlaczego tak się zmieniłeś? Mówiłeś, że mnie kochasz, a mnie krzywdzisz. Czy ty tego nie widzisz? – pytam, bo już opadam z sił. – Po prostu mnie zabij, bo ja mam takiego życia dosyć, rozumiesz?
Moja głupota nie zna granic. Sama stawiam na sobie krzyżyk, bo wiem, że tym wyznaniem tylko jeszcze bardziej go rozsierdziłam. Podchodzi do mnie wolnym krokiem jak lew do swojej zdobyczy i znienacka łapie mnie za gardło. Ściska mocno, odcinając mi dopływ tlenu. Próbuję złapać choć odrobinkę powietrza, ale wtedy jego dłoń zaciska się coraz bardziej. Klepię go w dłoń odruchowo, żeby przestał, ale ten drań śmieje mi się w twarz. Ten widok przyprawia mnie o dreszcze. Czuję, że się duszę i zaraz będzie po wszystkim. Jeszcze tylko chwila i mój marny żywot dobiegnie końca. Nagle John luzuje trochę uścisk i kiedy nabieram duży haust powietrza, ten diabeł na nowo ściska moje gardło, tym razem mocniej. Powoli odpływam i po chwili zapadam się w ciemność.Rozdział 2
Klara
Budzę się w pokoju, gdzie panują egipskie ciemności. Gardło mam wysuszone na wiór i potrzebuję wziąć chociaż łyk wody. Próbuję się podnieść, ale coś mnie blokuje. Ręce i nogi mam przywiązane do kolumn łóżka grubym szarym sznurem. Leżę na brzuchu i naraz dociera do mnie, dlaczego John ułożył mnie w taki sposób. Słyszę kroki, które zbliżają się do drzwi sypialni. Wiem, że to mój kat, który za moment zacznie swoje ulubione przedstawienie. Kiedyś mi powiedział, że poniżanie i bicie mnie to dla niego niesamowita rozrywka i frajda. Podchodzi do łóżka i przejeżdża palcem wzdłuż moich pleców, zatrzymując się nad moją pupą. Robi tak kilka razy i wali mnie z całej siły w pośladek. Z moich ust wyrywa się dziki okrzyk. John do mnie doskakuje, łapie mnie za włosy i momentalnie ciągnie moją głowę do tyłu. W skroniach aż mnie pali od tego mocnego uścisku i mam takie uczucie, jakby miał mi tę głowę rozerwać na pół.
– Nie drzyj tej mordy, głupia polska suko – mówi i wpycha mi do ust jakąś śmierdzącą szmatę.
Jestem z nim ponad dwa lata, ale jeszcze nigdy mnie tak nie nazwał. Nawet wtedy, kiedy się nade mną znęcał, nigdy nie wypominał mi tego, że jestem Polką. Widzi, że próbuję coś powiedzieć, i wyciąga mi z buzi ścierkę.
– Coś ty do mnie powiedział? Polska suka? Jakoś ci to nie przeszkadzało, kiedy posuwałeś polską sukę.
Wiem, że wbiłam sobie właśnie gwóźdź do trumny, ale mam to gdzieś. Nienawidzę go. Marzę o tym, żeby zdechł, a wtedy ja stanę nad jego grobem, splunę i odejdę, nie odwracając się za siebie. Ale tego diabła licho nie weźmie.
– Właśnie w tej chwili podpisałaś na siebie wyrok.
Odrzuca moją głowę na poduszkę i podchodzi do krzesła, na którym leży jego skórzany pas. Nie przetrwam tego. Jest tak wściekły, że nie będzie panował nad sobą, ale może to i dobrze. Chociaż się wyrwę z tego koszmaru, który przeżywam już od jakiegoś czasu. Gdy się tak nad sobą użalam, słyszę w powietrzu świst, a po sekundzie ląduje na moim tyłku pierwszy z razów, jakie mi John zafunduje. Zdzieram sobie gardło, bo moja skóra pali ogniem. Po chwili pada kolejny raz i kolejny. Traciłam przytomność, ale on nie pozwolił mi się wyłączyć, cucił mnie i wymierzał kolejne smagnięcia pasem. Straciłam rachubę, ile razy mnie uderzył, ale wiem, że moje ciało jest w tej chwili zmasakrowane. Zapomniałam chyba wspomnieć, że tego skurwiela znęcanie się nade mną podnieca, bo po tej całej krzywdzie, którą mi wyrządzi, ostro mnie zerżnie. Stoi za mną i patrzy na swoje dzieło, po czym śmieje się w głos.
– Gdybyś teraz zobaczyła, jak wyglądasz, ty mała dziwko, tobyś padła z wrażenia. Twoje dupsko jest granatowe, ale sobie zasłużyłaś i następnym razem pomyślisz dwa razy, zanim się do mnie nieodpowiednio odezwiesz. – Rechocze jak jakiś pomyleniec i przejeżdża mocno paluchem po moim obolałym ciele.
Boże, jak to kurewsko boli, ale zagryzam język do krwi, żeby nie zajęczeć i nie dać satysfakcji temu sadyście.
Słyszę szuranie i wiem, że właśnie się rozbiera. Wchodzi na łóżko i podciąga mnie na kolana. Ledwo się trzymam, żeby nie upaść z powrotem na poduszki i kołdrę. Ustawia się za mną i z całej siły wdziera się w moją pochwę. Pompuje z taką mocą, że wiem, że porani mnie od środka. Stęka mi do ucha i mocno szczypie moje sutki. Przejeżdża językiem po moim uchu i podgryza szyję, ale jemu to za mało. Wychodzi ze mnie i czuję coś mokrego na moim odbycie. Wkłada od razu dwa paluchy do środka i nimi porusza.
– Teraz mam ochotę na tę dupę, a ty mi dasz wszystko, czego zapragnę, zrozumiano?
Kiwam ledwo widocznie głową.
– Gwarantuję ci, że przez dobre dwa tygodnie nie będziesz w stanie się ruszać, a wiesz, co za tym idzie?
Kręcę głową.
– Jeśli nie będziesz wykonywała swoich obowiązków, to tak cię zleję, że przez kilka miesięcy się nie ruszysz, suko.
Wiem, że to prawda. Nawet nie musi mnie ostrzegać, bo żyję z nim pod jednym dachem już od jakiegoś czasu i wiem, do czego ten psychol jest zdolny. Pozbywa się paluchów z mojej pupy i naraz wbija się penisem. Tyłek mnie boli, piecze i mam wrażenie, jakby skóra odrywała się płatami od mojego ciała. To istne piekło, ale muszę wytrzymać, bo wiem, że za chwilę to się skończy. Oddałabym dosłownie wszystko za to, żeby być teraz w Poznaniu w moim pokoju i blisko rodziców. Jak z oddali, dochodzi do mnie to, że John skończył swoje tortury, rozwiązuje mnie i zostawia moje bezwładne ciało na pastwę losu. Muszę się ogarnąć i zmyć z siebie ten brud, ale tylko jeszcze chwilkę poleżę. Dosłownie minutkę, lecz po sekundzie moje oczy same się zamykają i popadam w płytki i niespokojny sen.
Kiedy się budzę, za oknem zaczyna już świtać. Nie jestem w stanie się ruszyć, bo całe ciało mam mocno obolałe, ale jakoś się zwlekam z łóżka i idę w stronę łazienki. Boję się spojrzeć w lustro, bo wiem, że widok, który w nim zastanę, zwali mnie z nóg. Jestem w opłakanym stanie, ale muszę być silna. Obiecuję sobie, że wyrwę się z tego piekła za wszelką cenę. John już nigdy więcej mnie tak nie skrzywdzi. Nie pozwolę mu na to. Muszę się bronić, bo stracę tę cząstkę człowieczeństwa, która się jeszcze we mnie tli. Podchodzę do lustra, ale nie chcę w nie spojrzeć, jednak po krótkiej chwili się przełamuję i patrzę. Mój Boże, co on mi najlepszego zrobił? Prawa strona mojej twarzy jest dosłownie fioletowa. Oko mi spuchło i widzę na ustach zaschniętą krew. Na szyi mam okropne siniaki i odbite palce Johna. Patrzę w dół na nogi i widzę, że na nich również jest zaschnięta krew. Moja pupa to jedna wielka katastrofa. Cała w czerwonych i fioletowych pręgach, aż dziw, że ten czubek mi jej nie poprzecinał. Dotykam palcami cipki, która jest opuchnięta, i widzę na palcach świeżą krew. Płacząc, idę pod prysznic, żeby to wszystko z siebie zmyć, bo czuję się brudna i zbrukana. Odkręcam wodę i wchodzę pod gorący strumień, który pali moje rany. Namydlam powoli ciało i szoruję się, drapiąc skórę aż do krwi. Płaczę głośno i rozdzierająco.
– Mamo. Tato. Zabierzcie mnie stąd. Zabierzcie mnie, błagam. – Upadam na kolana i walę pięścią w brodzik, jakby miało mi to dać jakiekolwiek ukojenie.
Tak bardzo tęsknię za rodzicami. Przez Johna myślą, że się od nich odcięłam. On odebrał mi dosłownie wszystko i wszystkich. Dlaczego to akurat mnie dotyka takie bestialstwo? Co zrobiłam źle w swoim życiu? Czym na taki los sobie zasłużyłam? Zadaję sobie tak wiele pytań, ale na żadne nie znajduję odpowiedzi. Podnoszę się pomalutku i dokańczam prysznic. Delikatnie się osuszam, bo każdy dotyk ręcznikiem jest tak okropnie bolesny. Jednak John w jednym miał rację – nie będę w stanie się ruszać, bo nawet najmniejszy krok sprawia mi wiele trudności i przysparza cierpienia.
Człapię do sypialni i wyciągam z szafy bieliznę, skarpetki, legginsy, koszulkę i moją ulubioną szarą bluzę z kapturem. Smaruję lekko pupę maścią przeciwbólową i nakładam majtki, ale kiedy te stykają się z moją skórą, mam ochotę krzyczeć. Zaciskam zęby i syczę z bólu, ale się ubieram, bo muszę zacząć ogarniać dom. Kiedy John wróci, zrobi inspekcję i jak coś będzie nie po jego myśli, to znowu mnie ukarze.
Jestem w połowie sprzątania i nagle słyszę znajomy warkot silnika bmw Johna. Robi mi się słabo, bo nie skończyłam ogarniać domu i nawet nie zaczęłam jeszcze gotować obiadu. Znowu mi się dostanie i ze strachu zaczynam się trząść jak osika. Nasłuchuję chrzęstu drobnych kamyczków pod podeszwami jego buciorów i wiem, że za dosłownie dziesięć sekund otworzy drzwi i wejdzie do środka. Wchodzi do salonu z bukietem czerwonych róż, które mu prawie wypadają z rąk, ponieważ jest ich aż tyle. Patrzy na mnie i widzę ból w jego oczach. Oszust pieprzony. Nienawidzę go i chciałabym, żeby go piekło pochłonęło. Podchodzi do mnie i dotyka lekko mojej twarzy, na co wzdrygam się nieznacznie, po czym się nachyla i całuje posiniaczony policzek. Zamykam oczy, żeby nie dostrzegł w nich odrazy, bo na bank by mi za to przyłożył. Klęka i wtula się w mój brzuch, a ja wiem, że muszę go dotknąć, bo inaczej uzna to za zniewagę.
– Klara, tak bardzo cię przepraszam, kochanie. Poniosło mnie wczoraj, nie chciałem cię tak skrzywdzić. Wybacz mi – oznajmia z wielkim żalem.
Idiota. Ma tupet. Chyba na głowę upadł, że ja mu to wszystko wybaczę. Pobił mnie już wiele razy, ale jeszcze nigdy nie pozbawił przytomności. Jednakże nie mogę mu nic powiedzieć, bo źle by się to dla mnie skończyło.
– Już dobrze, John. Nic się nie stało. – Kiedy to mówię, mam ochotę sama się uderzyć. – Przeprosiny przyjęte. Czy to dla mnie te kwiaty? – Uśmiecham się na pokaz, żeby go w żadnym wypadku nie rozzłościć.
– Tak, to dla ciebie na przeprosiny. – Całuje mnie w usta, podając róże. – Obiad gotowy?
Naraz odpływa mi cała krew z twarzy. Chce mi się płakać i nie potrafię wykrztusić z siebie żadnego słowa.
– Jeszcze nie, John. Właśnie jestem w trakcie sprzątania i chciałam coś ugotować po skończeniu…
– Nic nie szkodzi – przerywa mi, ale nie jestem w stanie niczego wyczytać z jego twarzy. – Zostaw to. Zamówimy sobie coś na wynos i obejrzymy film. Może być?
Ja chyba śnię. Czy on naprawdę to powiedział? Czasami odnoszę wrażenie, że on ma jakieś rozdwojenie jaźni. Najpierw mnie skatował, a dzisiaj zachowuje się jak gdyby nigdy nic. Jednak muszę się zgodzić i udawać dla własnego dobra. Po prostu muszę wszystko robić dokładnie tak, jak on tego chce, bo wiem, że takim sposobem nie będzie mnie może aż tak mocno bił i będę miała okazję na ucieczkę z tego piekła, bo ten dom to istne piekło z mieszkającym w nim diabłem. John dzwoni do jakiejś restauracji, by zamówić nam jedzenie, a ja siedzę jak na szpilkach i boję się odezwać, żeby nie zrobić czegoś źle. Idę do kuchni po podkładki, sztućce i serwetki. Kładę je na stoliku kawowym w salonie i czekam na Johna, aż obok mnie usiądzie i wybierze jakiś film. Ten skurwiel oczywiście wybiera horror, bo wie, że ich nie lubię i zawsze się boję. Robi to specjalnie. Chce mojego całkowitego poddania i posłuszeństwa. Na razie muszę to zrobić, ale już niedługo ucieknę stąd jak najdalej i pozbędę się Johna raz na zawsze.