- W empik go
Tomaszek i reszta świata - ebook
Tomaszek i reszta świata - ebook
Tomaszek i reszta świata - nowa książka dla Małych i Dużych.
Najnowsza książka Krystyny Gucewicz, znanej i cenionej autorki, która tym razem ogląda świat oczyma małego Tomaszka, obdarzonego niezwykłą wyobraźnią, fantazją i zdrowym rozsądkiem. Wspaniałe ilustracje do szalonych przygód Tomaszka narysował Edward Lutczyn, wybitny artysta plastyk, rozpoznawalny od pierwszej kreski.
Przedstawiamy kilkanaście przezabawnych historyjek, w których można przeglądać się jak w lustrze. I zawsze jest ciekawie. Sekrety dorosłych i kłopoty malców, miłe niespodzianki i zwariowane przygody. Jednym słowem jest to świat według Tomaszka. A w nim mnóstwo niezwykle ważnych pytań, na które koniecznie trzeba szukać odpowiedzi. Na przykład, czy dorośli naprawdę są dorośli, a głupie pomysły są głupie? Kto wie, co ma do powiedzenia prawdziwy pies, prawdziwy przyjaciel albo prawdziwa dama? Co robią krasnoludki, kiedy nic nie robią?
Ta książka każdemu podaruje uśmiech.
O autorach
Krystyna Gucewicz - pisarka, poetka, dziennikarka, krytyczka sztuki, satyryczka, recenzentka teatralna, reżyserka. Autorka scenariuszy widowisk teatralnych, programów telewizyjnych i filmów. Od 20 lat realizuje Ostry Dyżur Poetycki w Teatrze Narodowym w Warszawie. Autorka ponad 20 książek.
Edward Lutczyn – artysta plastyk, satyryk, karykaturzysta, autor ilustracji książkowych, komiksów, plakatów, pocztówek, okładek płyt. Stworzył swój własny styl, osobny, barwny, dowcipny świat, rozpoznawalny na pierwszy rzut oka. Zilustrował ponad 130 książek.
Krystyna Gucewicz i Edward Lutczyn zaprzyjaźnili się przed laty w legendarnym tygodniku satyrycznym „Szpilki” i tak już zostało.
Kategoria: | Komiks i Humor |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8127-776-1 |
Rozmiar pliku: | 14 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Dorosłym ciągle trzeba coś tłumaczyć – sami niczego nie rozumieją.
– Jak to się stało, że stłukłeś kolano?
– Jak mogłeś zbić wazon cioci Ellen?
– Dokąd znowu idziesz?
– Gdzie zostawiłeś rower?
Zadają mnóstwo pytań, jakby człowiek nie miał nic innego do roboty, tylko wyjaśniać. A przecież od dawna kupę informacji można znaleźć w Internecie, prawda?
Dorośli są dziwni.
Dorośli nawet nie są samodzielni, chociaż w kółko podejmują decyzje i to takie, na które normalny człowiek przeważnie by nie wpadł. Rodzice Tomaszka znowu wymyślili coś takiego, że się w głowie nie mieści:
prze-pro-wadz-ka!
Fakt: od dawna zanosiło się na jakieś zmiany, mnóstwo ludzi kręciło się po domu, telefony dzwoniły jak opętane, drzwi do gabinetu Taty były wiecznie zamknięte, a do komputera mogli się zbliżać tylko dorośli, nie wiadomo po co, bo nigdy nie grają w gry, tylko stale wysyłają te maile i mówią, że korespondują ze sobą. Dobra, ale żeby wyjeżdżać? I to na zawsze? Zostawić zjeżdżalnię na plaży, widok z okna, kumpli i coraz bardziej rudą, śmieszną Patkę z sąsiedztwa? No nie. To przechodzi ludzkie pojęcie, jak zawsze powtarzał Dziadek Eryk, dopóki nie umarł.
Tomaszek z miną numer trzynaście, najpoważniejszą, na jaką może się zdobyć odpowiedzialny człowiek w tym wieku, zapytał rodziców o powody zmian.
– Za rok, za dwa pójdziesz do szkoły, trzeba się przyzwyczaić do nowego miejsca na ziemi.
– Miejsca na ziemi? To znaczy, że nie zmieniamy mieszkania, tylko jakieś miejsce na Ziemi? A może na Marsie? – Tomaszek rozpaczliwie starał się zyskać na czasie. – Sorry, ale są tacy, co się tam w końcu wybiorą. Jakby się uprzeć, moglibyśmy być pierwsi.
– Kochanie... – Mama próbowała się uśmiechnąć.
– Wracamy do Babci, do Europy – oznajmił Tata. Ojcowie na ogół oznajmiają, kiedy nie są pewni, jak dalej sprawy się potoczą.
Wizyta Spidermana nie zrobiłaby na Tomaszku większego wrażenia. No, może gdyby przyleciał na miotle z Harrym Potterem, przywożąc dla ozdoby team „Matrixa” i dziewczynkę z zapałkami. Ale nie, nic nie przebiłoby tego komunikatu, nawet obietnica lodów pistacjowych przez 365 dni w roku i to do końca studiów, najmarniej.
– Europa! To po co wynieśliście się na tę głupią wyspę z kangurami, Aborygenami i oceanami dookoła? Przecież tu też są szkoły – zdziwił się Tomaszek, najwyraźniej zaskoczony nielogicznym komunikatem dorosłych.
– To proste. Mieliśmy taki pomysł, a teraz mamy inny.
– Kochanie... – Mama znowu próbowała się uśmiechnąć, tym razem do Taty, ale gdyby mogła, rozbiłaby mu na głowie tacę z sernikiem, który za chwilę miał stać się przysmakiem popołudniowego przyjęcia dla okolicznych pań.
– Kochanie – z naciskiem na „cha” wykrztusił Tata. – Nasz syn nie ma powodów do niepokoju. Musi zrozumieć, że raz pracuje się tu, a raz gdzie indziej.
Mężczyźni są dziwni, umieją jedno, a nie potrafią drugiego – pomyślał Tomaszek. Na przykład Tata. W domu nie przyszyje guzika, a w szpitalu przyszywa ludziom różne kawałki podczas operacji. Kolacji nie zrobi, a kawę tak. No i nie potrafi zrozumieć własnego dziecka.
Ja jestem mężczyzną, ale nie jestem dziwny – z dumą pomyślał Tomaszek.
Tymczasem Tata próbował jeszcze coś powiedzieć, z czego do uszu chłopca dobiegło tylko jedno zaskakujące zdanie:
– Bo potem już będziesz za stary!
Tomaszek uznał, że to prowokacja i że rozmowa może się niebezpiecznie przeciągnąć, a przecież i tak niczego się nie będzie można dowiedzieć. Postanowił przeczekać.