- promocja
Trauma i pamięć - ebook
Trauma i pamięć - ebook
Peter A. Levine, twórca metody Doświadczania Somatycznego, mierzy się z jedną z najbardziej kontrowersyjnych kwestii W terapii traumy – czy możemy ufać własnym wspomnieniom? Według niektórych badaczy wspomnienia traumatycznych wydarzeń nie są wiarygodne i nie ma z nich żadnego pożytku; inni natomiast podkreślają ich kluczowe znaczenie w zrozumieniu tego, co nas spotkało.
Dr Levine przekonuje, że każda ze stron ma trochę racji. Choć wspomnieniom można zaufać, najbardziej wartościowe w terapii są te, które początkowo uznajemy za najmniej wiarygodne. Autor proponuje skupić się na pamięci ciała, przeważnie niedostępnej dla naszej świadomości.
Pierwszym krokiem jest zrozumienie zależności między przeszłością a teraźniejszością oraz między mózgiem a ciałem. W ten sposób będziemy mogli przeformułować nasz stosunek do traumy, której doświadczyliśmy.
Książka Trauma i pamięć przeznaczona jest zarówno dla terapeutów, jak i dla osób, które przeżyły traumę. Stanowi przełomowe spojrzenie na to, jak powstają wspomnienia i jak duży jest ich wpływ na stan naszej psychiki i samopoczucia.
W serii Terapia Traumy autorstwa Petera A. Levina ukazały się dotychczas:
- Głos wnętrza. Jak ciało uwalnia się od traumy i odzyskuje zdrowie
- Uleczyć traumę
- Obudźcie tygrysa
- Uwolnić się od bólu. Program leczenia bólu oparty na świadomości ciała
Kategoria: | Psychologia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8143-393-8 |
Rozmiar pliku: | 4,9 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
W PSYCHOLOGII I PSYCHIATRII studia nad pamięcią traumy mają długą historię. Zaczyna się ona w latach siedemdziesiątych dziewiętnastego wieku, kiedy Jean-Martina Charcota, ojca neurologii, zafascynowały przyczyny paraliżu, drgawek, omdleń, nagłych upadków, szaleńczego śmiechu i wybuchów szlochu u pacjentek leczonych na histerię w szpitalu w Salpêtrière. Charcot i jego studenci powoli dochodzili do przekonania, że dziwne ruchy i pozycje ciała były fizycznymi śladami traumy.
W 1889 roku student Charcota, Pierre Janet, napisał pierwszą książkę na temat tego, co dziś nazwalibyśmy zespołem stresu pourazowego (_posttraumatic stress disorder_, PTSD), _L’automatisme psychologique_¹, w której twierdził, że trauma jest przechowywana w pamięci proceduralnej – w automatycznych zachowaniach i reakcjach, odczuciach i nastawieniach, oraz że powraca i jest ponownie przeżywana w atakach lęku i paniki, ruchach ciała czy w obrazach (jak sny i nagle pojawiające się przed oczami sceny). Według Janeta pamięć jest podstawowym i centralnym elementem w pracy z traumą: wydarzenie tylko wtedy staje się traumatyczne, gdy niemożliwe do opanowania emocje zakłócają prawidłowe funkcjonowanie pamięci. Pacjenci, którzy doświadczyli traumy, reagują później na to, co im o niej przypomina, z siłą adekwatną do pierwotnego wydarzenia, a nie do tego, co właśnie się stało – chowają się przerażeni pod stołem, gdy stłucze się szklanka, lub wpadają w furię na dźwięk płaczu dziecka.
Od ponad stu lat rozumiemy, że ślady traumy nie są narracjami o złych rzeczach, które wydarzyły się w przeszłości, lecz fizycznymi odczuciami doświadczanymi jako zagrożenie życia w tej chwili, tu i teraz. Przez ten czas nauczyliśmy się również, że różnica między wspomnieniami zwyczajnymi (historiami, które zmieniają się i blakną z czasem) a traumatycznymi (powracającymi odczuciami i reakcjami ciała, którym towarzyszą intensywne negatywne emocje, jak lęk, wstyd, furia czy załamanie) wynika z awarii systemu odpowiedzialnego w mózgu za tworzenie pamięci autobiograficznej².
Janet zauważył również, że ludzie, którzy doświadczyli traumy, zostają zatrzymani w przeszłości: choć na poziomie świadomym chcą zostawić straszliwe przeżycia za sobą, nie mogą jednak się od niech uwolnić – zachowują i czują się tak, jakby nadal one trwały. Ich energię pochłania trzymanie emocji pod kontrolą, co nie pozwala adekwatnie reagować na sytuacje dziejące się w teraźniejszości. Janet i jego współpracownicy dzięki prowadzonym przez siebie badaniom stwierdzili, że kobiet, które doświadczyły traumy, nie udało się wyleczyć poprzez zrozumienie, wgląd, zmianę zachowania czy karanie, pomagała im natomiast hipnoza. Trauma mogła zostać uleczona dzięki ponownemu przeżyciu traumatycznego wydarzenia w stanie hipnotycznego transu. Powtórzenie w umyśle, w bezpiecznych warunkach wydarzeń z przeszłości i wyobrażenie sobie satysfakcjonującego rozwiązania – czego nie dało się zrobić w momencie trwania wydarzenia wskutek przytłoczenia grozą i emocjami – pozwalało im zrozumieć, że przetrwały traumę i mogą powrócić do życia.
Kiedy ponad dwadzieścia pięć lat temu po raz pierwszy spotkałem Petera Levine’a, byłem przekonany, że jest inkarnacją jednego ze starych czarodziejów, których prace tak dobrze znałem z zakurzonych rękopisów, jakie znaleźć można w zbiorach starych szpitalnych bibliotek. Po prostu zamiast muszki i fraka, które znałem z dawnych fotografii, stojący na trawniku Esalen Institute w Big Sur, w Kalifornii Peter miał na sobie T-shirt w stylu Boba Marleya i krótkie spodenki. Peter doskonale rozumiał, że trauma jest zapisana w ciele i żeby się z niej wyleczyć, należy stworzyć bezpieczną przestrzeń transu, z której można przyjrzeć się demonom przeszłości. Dodał do tego kluczowy element, jakim jest zgłębianie subtelności _fizycznych_ śladów traumy, i skoncentrował się na ponownym łączeniu ciała i umysłu.
Od razu poczułem się zaintrygowany. Naukowcy, od pierwszych badaczy zajmujących się stresem posttraumatycznym, po współczesnych neurobiologów, dostrzegają istotny związek między reakcjami ciała a pamięcią. Doświadczenie jest traumatyczne wtedy, gdy organizm człowieka nie potrafi sobie poradzić – reaguje bezradnością i paraliżem. Jeśli zupełnie nic nie możesz zrobić, żeby zmienić bieg wydarzeń, cały system się załamuje. Już Zygmunt Freud był zafascynowany fizyczną reakcją na traumę. Uważał, że powodem odtwarzania traumy jest niemożność pełnego przypomnienia sobie, co się wydarzyło. Ponieważ wspomnienie zostaje wyparte, pacjent „jest zmuszony powtarzać wyparty materiał jako współczesne wydarzenie, zamiast (…) pamiętać je jako coś, co należy do przeszłości”³. Kiedy coś nie jest pamiętane, często zostaje ponownie odtwarzane w działaniu. „Odtwarza to nie jako wspomnienie, lecz jako działanie; powtarza, choć oczywiście sam o tym nie wie (…) w końcu rozumiemy, że jest to jego sposób pamiętania”⁴ . Freud nie rozumiał jednak, że ludzie tylko wtedy mogą odzyskać władzę nad sobą, gdy pomoże im się odzyskać wewnętrzny spokój i poczucie bezpieczeństwa.
Peter pojął, że aby przepracować traumę, należy zmierzyć się z fizycznym paraliżem i poprzez działanie _ciałem_ odzyskać kontrolę nad swoim życiem. Już sama opowieść o tym, co się stało, jest formą działania, tworzeniem historii pozwalającej tobie i twoim bliskim zrozumieć, co się wydarzyło. Niestety, wiele osób, które doświadczyły traumy, zostaje w niej uwięzionych i nie jest w stanie zbudować tej ważnej narracji.
Im bliżej poznawałem Petera, tym bardziej zdawałem sobie sprawę, jak dobrze rozumiał kluczową rolę odczuć zmysłowych i działania poprzez ciało. Peter pokazał, że efektem traumy są nie tylko łatwo zauważalne zachowania, takie jak gwałtowne wybuchy za każdym razem, gdy ktoś cię obrazi, lub paraliż, gdy się przestraszysz, ale także nieświadome powstrzymywanie oddechu, napinanie mięśni i zaciskanie zwieraczy. Dzięki niemu zobaczyłem, że cały organizm – ciało, umysł i duch – zacina się i zachowuje, jakby niebezpieczeństwo nadal trwało. Peter zdobył najpierw wykształcenie neurofizjologa, a później uczył się pracy z ciałem w Esalen od Idy Rolf. Gdy patrzyłem na niego przy pracy, przypomniał mi się Moshe Feldenkrais, który twierdził, że nie istnieją czysto psychiczne (mentalne) doświadczenia: „Pomysł na istnienie dwóch bytów, somatycznego i psychicznego (…) przeżył się”⁵. Nasze subiektywne doświadczenie zawsze ma aspekt cielesny, dokładnie jak tak zwane doświadczenia ciała mają aspekt mentalny.
Mózg jest programowany przez doświadczenia mentalne, które wyrażają się w ciele. Emocje są komunikowane przez wyraz twarzy i postawę: gniew wyraża się w zaciśniętych pięściach i szczękach, strach jest zakorzeniony w napiętych mięśniach i płytkim oddechu. Myślom i uczuciom towarzyszą zmiany w tonusie mięśniowym, a żeby zmienić nawykowy wzór działania, należy zmienić somatyczne związki, które łączą wrażenia, myśli, wspomnienia i działania. Dlatego najważniejszym zadaniem stojącym przed terapeutami jest obserwowanie tych zmian i praca z nimi na poziomie cielesnym.
Kiedy studiowałem na Uniwersytecie Chicagowskim, Eugene Gendlin próbował nauczyć mnie, czym jest _felt sense_ – świadomość samego siebie, miejsce między myślą a działaniem – nie doceniłem jednak w pełni znaczenia _felt sense_, dopóki nie zobaczyłem Petera używającego fizycznej samoświadomości jako klucza do uczenia się. Posługiwanie się przez niego dotykiem ogromnie mi pomogło. Dotyk był surowo zakazany, kiedy zdobywałem wykształcenie, a zupełnie zaniedbany podczas mojego wychowania, ale to, jak Peter używał dotyku, pomogło mi stać się bardziej świadomym moich odczuć i pozwoliło zrozumieć, jak niewiarygodna jest moc dotyku w dawaniu sobie nawzajem komfortu i poczucia fizjologicznego bezpieczeństwa.
Uświadomienie sobie wewnętrznych odczuć pozwala dotrzeć do bezpośredniego doświadczenia żyjącego ciała na całej skali od przyjemności do bólu – można doświadczyć uczuć, które rejestrowane są w głębokich strukturach mózgu, a nie tylko w korze mózgowej. Ważne, żeby to rozumieć, ponieważ ludzi, którzy doświadczyli traumy, przeraża to, co dzieje się w ich wnętrzu. Proszenie, żeby skoncentrowali uwagę na oddechu, może wywołać reakcję paniki, nawet prośba o pozostanie w bezruchu często zwiększa ich niepokój.
Dzięki możliwości skanowania mózgu możemy obserwować neuronalne skutki oddzielenia od cielesnego „ja”: obszary mózgu odpowiedzialne za samoświadomość (kora przyśrodkowa przedczołowa) i świadomość ciała (wyspa) u osób cierpiących na PTSD często są skurczone – ciało/umysł/mózg nauczyły się zamykać. To zamknięcie ma bardzo wysoką cenę: te same obszary mózgu, które odpowiadają za ból i cierpienie, są odpowiedzialne za uczucie radości, przyjemności, sensu i bliskości płynące z bycia w relacji.
Peter pokazał mi i pokazuje nam w tej książce, jak negatywna ocena siebie i innych powoduje napinanie ciała i umysłu, co uniemożliwia proces uczenia się. Żeby wyzdrowieć, ludzie muszą poczuć się wolni, a to pozwoli im poszukiwać i uczyć się. Tylko wtedy system nerwowy może rozpoznać sam siebie i stworzyć nowe wzory postępowania. Stać się tak może jedynie dzięki odnajdywaniu nowych sposobów poruszania się, oddychania i zaangażowania, i nie można tego osiągnąć, nakazując konkretne zachowania, których celem jest „naprawianie”.
W kolejnych rozdziałach Peter Levine objaśnia, że traumatyczne wspomnienia są ukryte w ciele i umyśle jako kolaż doznań, emocji i zachowań. Skutki traumy tkwią w nas nie jako opowieści i świadome wspomnienia, lecz raczej jako emocje, doznania i „procedury” – automatyczne reakcje fizyczne i emocjonalne. Tak długo, jak trauma ujawnia się poprzez automatyczne reakcje, nie uleczą jej porady, leki, zrozumienie czy naprawianie – może zostać uleczona jedynie dzięki dotarciu do wewnętrznej siły życiowej (jest to moje określenie), którą Peter nazywa „wrodzonym dążeniem do przetrwania i triumfu”.
Co się na nie składa? Poznanie samego siebie, odczuwanie fizycznych impulsów, dostrzeganie, jak ciało sztywnieje i napina się, jak emocje i wspomnienia wychodzą na jaw wraz z pogłębianiem się świadomości własnego wnętrza. Zmysłowe pozostałości traumy mogą mieć ogromny wpływ na nasze reakcje, zachowania i stany emocjonalne. Choć przywykliśmy już do nieustannego trwania w pogotowiu, żeby nie pozwolić demonom z przeszłości przebić się na poziom świadomy, musimy się nauczyć je po prostu obserwować i nie oceniając, widzieć, czym są: sygnałami aktywującymi wrodzone programy działania. Jeżeli odczytamy te sygnały, będziemy mogli przebudować związek z samym sobą. Takie oparte na uważności samoleczenie jest jednak często zbyt obciążające, co powoduje ataki paniki, wybuchy, zamieranie lub załamanie.
Jednym z podstawowych pomysłów Petera na radzenie sobie z tą kruchością grożącą załamaniem jest „pendulacja”: polega na dotknięciu wewnętrznego doznania, poczuciu, że można żyć, będąc go świadomym, i następującym potem powrocie do bezpiecznych zwyczajów. Nie chodzi tu o „odreagowanie” czy, jak lubię mówić, „zwymiotowanie traumy”. Nauczenie się używania swojego _felt sense_ otwiera możliwość rozpoznania sygnałów o niebezpieczeństwie, które docierają z naszego wnętrza, i zapanowania nad nimi. Zanim będziesz mógł bezpiecznie poczuć to, co wiąże się z koszmarem i zniszczeniem, musisz poczuć swoją wewnętrzną siłę i dotrzeć do swojej zdrowej agresji.
Jednym z najwspanialszych i najbardziej oryginalnych pomysłów przedstawionych w książce jest wyjaśnienie, dlaczego, żeby zmierzyć się z największymi trudnościami, należy zaangażować procesy fizjologiczne odpowiadające zarówno za motywację, jak i za działanie. Za motywację odpowiada w mózgu dopamina, za działanie noradrenalina. Oba neuroprzekaźniki są potrzebne w procesie leczenia, umożliwiają zmaganie się z dużym wyzwaniem i zachowanie poczucia sensu. Bez nich nie da się skonfrontować z demonami przeszłości, wyjść z bezradności i odzyskać władzy nad własnym życiem.
Elementem udanej terapii jest nauczenie się korzystania z _felt sense_ bez poczucia przytłoczenia tym, co czai się wewnątrz. Najważniejsze słowa w każdej terapii to „zauważ” i „zauważ, co dzieje się potem”. Kiedy pozwalasz sobie obserwować to, co zachodzi wewnątrz, w mózgu aktywują się połączenia między jego racjonalną i emocjonalną częścią, a _jest to jedyny znany nam sposób, w jaki człowiek może świadomie zmienić system poznawczy mózgu_. Aby być w kontakcie z samym sobą, musisz aktywować obszar mózgu, który nazywa się wyspa i odpowiada za to, jak odczuwasz swoje ciało i swoje ja. Levine zwraca uwagę na fakt, że większość tradycji duchowych wypracowała techniki oddechowe, ruchowe i medytacyjne, których zadaniem jest ułatwienie tolerowania i integrowania głębokich stanów emocjonalnych i zmysłowych.
Wolna, skrupulatna i uważna obserwacja wewnętrznych doznań i subtelnych poruszeń, którą proponuje Somatic Experiencing, bardzo się różni od większości ekspresywnych terapii, które zwykle opierają się raczej na zewnętrznie sterowanym działaniu, a nie na własnym _felt sense_. Skierowanie uwagi na wewnętrzne doświadczanie pozwala odkryć nieintencjonalne i odruchowe reakcje, które prawdopodobnie angażują obszary mózgu takie jak móżdżek i układ pozapiramidowy – czyli inne niż te, które są zaangażowane w działania intencjonalne, będące wynikiem woli. Metoda ta różni się od wszelkich podejść terapeutycznych, które zachęcają osoby z doświadczeniem traumy do ciągłego przeżywania jej na nowo ze wszystkimi szczegółami, co grozi wpędzeniem w stan lęku i psychicznego pobudzenia, umożliwiający powrót koszmaru z przeszłości. Kiedy tak się zdarza, traumatyczne wspomnienia zostają wzmocnione przez nowe doświadczenia, a poczucie przytłoczenia przez swój świat wewnętrzny jeszcze się pogłębia.
Książka jest pełna przykładów i szczegółowych opisów, jak wprowadzać w życie zasady Somatic Experiencing nie tylko w pracy z osobami, które doświadczyły traumy takiej jak wypadek samochodowy, ale także z niemowlętami, dziećmi w wieku przedszkolnym i szkolnym czy z żołnierzami walczącymi na frontach. Istotą Somatic Experiencing nie jest „oduczanie się” sposobów reagowania na traumę za pomocą ponownego jej przeżywania, ale tworzenie nowych doświadczeń, które stoją w sprzeczności z poczuciem bezradności i przytłoczenia oraz pozwalają odzyskać kontrolę nad fizycznymi reakcjami i doznaniami.
Książka ta uczy, jak ukoić zamrożone poczucie winy, ból, złość i poczucie straty, pozwalając zakończyć i uzdrowić reakcję ciała na traumę. Praca Petera pozwala przekroczyć „kompulsywne odtwarzanie” oraz zbudować wewnętrzne poczucie sprawczości i kontroli nad reakcjami, które pozostawały poza kontrolą. Żeby to zrobić, musimy stworzyć doświadczenie ucieleśnionego działania, będące przeciwieństwem bezradnej kapitulacji i niekontrolowanej złości. Dopiero gdy będziemy potrafili nabrać dystansu, przyjrzeć się sobie samym, zmniejszając intensywność swoich doznań i emocji, oraz uruchomić wrodzone mechanizmy obronne ciała, będziemy mogli nauczyć się zmieniać niewłaściwe automatyczne reakcje obronne i pozostawić za sobą dręczące nas wspomnienia.
_Dr n. med. Bessel A. van der Kolk_
Cabot, Vermont, lipiec 2016wprowadzenie
MAPA TERENU
Teraźniejszość i przyszłość nie istnieją.
Jest tylko przeszłość, która nieustannie się powtarza.
Eugene O’Neil
Tyrania przeszłości
LUDZIE OD ZAWSZE dręczeni są wspomnieniami, które przepełniają ich lękiem, przerażeniem, gniewem i nienawiścią, które wzbudzają pragnienie zemsty, poczucie bezradności i straty. Od literatury starożytnej tworzonej przez Greków, Sumeryjczyków i Egipcjan, przez setki współczesnych książek opisujących traumatyczne przeżycia, aż po wieczorne wiadomości i zwierzenia celebrytów, trauma była i jest w centrum ludzkiego doświadczenia.
Poza, wydawałoby się odwieczną, skłonnością człowieka, żeby sprowadzać cierpienie i traumę na innych, posiadamy też zdolność przetrwania, adaptacji i wreszcie przekształcania traumatycznych przeżyć. Doświadczeni terapeuci w swojej pracy z osobami, które cierpią wskutek strasznych przejść, korzystają z tej wrodzonej zdolności do odradzania się i zdrowienia. Wśród traumatycznych wydarzeń znajdują się między innymi (choć nie tylko): wojna, napaść, molestowanie, wykorzystanie, wypadki, inwazyjne procedury medyczne, katastrofy naturalne, bycie świadkiem okaleczenia lub nagłej śmierci najbliższych osób. Każda z tych sytuacji stanowi szok dla organizmu i może zachwiać biologiczną, psychologiczną i społeczną równowagą człowieka, a wspomnienie wydarzenia może przyćmić wszystkie inne doświadczenia i uniemożliwiać docenianie tego, co dzieje się tu i teraz. Ta _tyrania przeszłości_ zakłóca umiejętność skupienia się zarówno na nowych, jak i na znanych sytuacjach. Gdy pamięć staje się selektywna, sen staje się wrogiem, a życie traci kolory.
Prawdopodobnie najwięcej nieporozumień w kwestii traumy dotyczy roli pamięci traumy zarówno w diagnozie, jak i w leczeniu. Badania prowadzone w różnych laboratoriach często wydają się przeczyć sobie nawzajem. W dodatku, co wyjątkowo nie służy sprawie, naukowcy i lekarze rzadko komunikują się ze sobą. I na koniec najważniejsze; pamięć traumy w sposób fundamentalny różni się od innych rodzajów pamięci, co powoduje zamęt i nieumiejętne dobieranie sposobów leczenia.
Moja książka skierowana jest zarówno do terapeutów pracujących z traumatycznymi wspomnieniami swoich klientów, jak i do osób próbujących zrozumieć i ukoić prześladujące je wspomnienia. Została również napisana dla tych, których interesują badania naukowe i kliniczne nad pamięcią oraz jej rolą w życiu. Podstawową sprawą jest zrozumienie, że istnieje wiele form pamięci, które różnią się od siebie strukturą i funkcją. Jednocześnie te różne systemy pamięci (angażujące różne ośrodki w mózgu) muszą ze sobą współpracować, żebyśmy mogli sprawnie funkcjonować i dobrze się czuć. Książka mówi, jak oswoić to, co nas prześladuje, i wyzwolić się spod tej tyranii.
Większość współczesnych psychoterapeutów żyje w cieniu Freuda i jego spadkobierców lub pracuje zgodnie z różnymi metodami behawioralno-poznawczymi. Jednak te sposoby pracy z ludzkim cierpieniem okazują się niezbyt skuteczne w przypadku traumy i jej śladów w pamięci. Choć w obu podejściach pracuje się nad dysfunkcjami wynikającymi z traumy, w ramach żadnego z nich nie dociera się do jej istoty. Dzieje się tak, ponieważ pracujący w tych nurtach terapeuci nie zajmują się dostatecznie kluczowymi mechanizmami zachodzącymi w efekcie traumy na poziomie ciała i umysłu – nie potrafią więc tym samym odpowiedzieć na najbardziej podstawową ludzką potrzebę ukojenia i wyleczenia.
Trauma szokuje mózg, ogłusza umysł i zamraża ciało. Przytłacza swoje ofiary i wrzuca w bezmiar grozy, bezradności i rozpaczy. Terapeuta, który widzi tę desperację u swojego klienta, doświadcza potrzeby przyniesienia ulgi w cierpieniu. Terapeuci coraz częściej chcą pracować z traumatycznymi wspomnieniami, a służące temu techniki ciągle zyskują na popularności. Różne podejścia do pracy z traumą pojawiły się mniej więcej w tej kolejności: mesmeryzm, hipnoza, analiza, ekspozycja, Somatic Experiencing (SE), odwrażliwianie i przetwarzanie za pomocą ruchów gałek ocznych (EMDR) oraz różne „psychologie energii” (np. oklepywanie).
Wielu psychoterapeutów psychodynamicznych rozumie, że należy pracować z tym, jak przeszłość pacjenta wpływa na teraźniejszość. W ten sposób próbują pomóc pacjentom w zapewnieniu lepszej i zdrowszej przyszłości – umożliwić doświadczanie jej w sposób bardziej uważny i intensywny. Jednak bez rozumienia, jak pamięć traumy zapisuje się w ciele i umyśle, w psychice i duszy, osoba zajmująca się leczeniem gubi się w labiryncie przyczyn i skutków. Żeby terapia mogła być skuteczna, należy wiedzieć, jak bardzo trauma determinuje instynktowne reakcje ciała na to, co wydaje się zagrożeniem, jak staje się częścią niektórych emocji, w szczególności strachu, przerażenia i gniewu, a także stanów takich jak depresja czy choroba dwubiegunowa, wreszcie jak objawia się w zachowaniach autodestrukcyjnych i kompulsywnych. Terapeuta często grzęźnie w niepewności i wieloznaczności, jeśli niezbyt dobrze rozumie wielowymiarową strukturę pamięci traumy i sposób, w jaki przechowywana jest ona w umyśle i ciele. Nieporozumienia wokół tak zwanych odzyskanych wspomnień przyniosły wiele niepotrzebnego cierpienia pacjentom i ich rodzinom, a także wywołały frustrację i zwątpienie wśród terapeutów.
Być może częściej, niż chcielibyśmy przyznać, terapeuci są ofiarami szeroko rozpowszechnionych mitów na temat natury pamięci. Zarówno akademicy, jak i psychologowie kliniczni zwykli zajmować się tak zwanymi „dostępnymi werbalnie częściami pamięci”. Ta deklaratywna pamięć jest potrzebna i nagradzana w szkole podstawowej i średniej, a także na wszystkich poziomach studiów. Nic więc dziwnego, że psychologowie i psychoterapeuci, będący przecież produktami akademii, pracują z tym konkretnym rodzajem pamięci. Jednak świadoma, jawna pamięć stanowi zaledwie czubek przysłowiowej góry lodowej. Jest jedynie wskazówką prowadzącą do ukrytych, pierwotnych, niejawnych doświadczeń, które kierują nami w sposób trudny do wyobrażenia dla świadomego umysłu. Musimy jednak nie tylko to sobie wyobrazić, ale też zrozumieć, jeżeli chcemy skutecznie i mądrze pracować z traumą i jej śladami w pamięci ciała i umysłu.Rozdział 1
PAMIĘĆ: DAR I PRZEKLEŃSTWO
Iluzja pamięci
Pamięć to wybór obrazów; jedne są ulotne, inne na zawsze zapisane w umyśle. Każdy obraz jest jak nić (…) nici splatają się ze sobą, tworząc skomplikowane wzorzyste tkaniny. Każda tkanina to opowieść. Ta opowieść to nasza przeszłość (…) Podobnie jak inni przede mną, mam dar widzenia. Jednak prawda zmienia kolor w zależności od tego, jakie jest światło. Jutro może być jaśniejsze niż wczoraj.
_Eve’s Bayou_, scenariusz Kasi Lemmons
NA POCZĄTKU 2015 roku Brian Williams, szanowany dziennikarz i gwiazda mediów, z wielkim wstydem przyznał się, że skłamał i przesadził, twierdząc, iż przygotowując materiał z frontu, znalazł się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Dzisiaj znamy następujące fakty: Williams leciał za helikopterem, który został trafiony przez granat rakietowy. Z czasem jego opowieść wyewoluowała jednak w wersję, według której znajdował się w trafionym helikopterze. Opinia publiczna i eksperci nie mogli wyjść ze zdumienia, że zaryzykował swoją reputację, zmyślając własne bohaterstwo i powiększając udział w wydarzeniach. Wszyscy zadawaliśmy sobie pytanie, dlaczego ten uczciwy i poważny reporter zrobił nas w konia.
Zastanówmy się jednak nad podobnymi „pomyłkami” osób publicznych: Hilary Rodham Clinton twierdziła, że znalazła się pod ostrzałem snajperów w Bośni, by powiedzieć później, że „pomieszały się jej fakty”. Przypomnijmy też – żebyśmy nie byli posądzeni o stronniczość – że Mitt Romney pamiętał jubileusz w Detroit, który miał miejsce dziewięć miesięcy przed jego urodzeniem! Czy te szanowane osoby bezwstydnie kłamią, czy dzieje się tutaj coś innego? Tak naprawdę wszyscy jesteśmy podatni na tego rodzaju zakłócenia pamięci, szczególnie jeżeli w chwili wydarzeń byliśmy w stanie zagrożenia lub pod wpływem silnego stresu. Możemy także zidentyfikować się z „prenatalnymi wspomnieniami” Romneya, ponieważ wielu z nas uznało historie z rodzinnych zdjęć i opowieści za przeżyte przez siebie samych. Znaczenie, które przypisujemy konkretnemu zdarzeniu, może istotnie wpłynąć na zawartość wspomnienia. Posługując się słowami psychoanalityka Alfreda Adlera, „z niezliczonej liczby wrażeń, których doświadcza jednostka, zapamiętuje ona te, które w jakiś, nawet jeżeli straszny sposób dotyczą jej sytuacji”.
Arystoteles wierzył, że rodzimy się jako _tabula rasa_ – niezapisana karta – i jesteśmy produktem życia, zapisujących się wspomnień, jak obraz rysowany w wosku. Natura pamięci jest jednak inna: musimy zaakceptować niewygodną prawdę, że pamięć nie jest czymś konkretnym, skończonym i możliwym do odtworzenia jak zapis wideo, do którego można wrócić, kiedy się chce. Jest dużo bardziej efemeryczna, jej kształt i znaczenie ciągle się zmieniają. Pamięć nie jest niczym stałym: ani stabilną konstrukcją, ani obrazem wyrytym w kamieniu. Jest raczej jak domek z kart, niepewnie ustawiony na ruchomych piaskach czasu, na łasce interpretacji i konfabulacji. Pamięć jest procesem wiecznej rekonstrukcji i przypomina niesforne, nieprzewidywalne elektrony z zasady nieoznaczoności Heisenberga. Tak jak sam akt obserwowania elektronów zmienia ich pozycję i pęd, tak samo delikatna materia pamięci zmienia się i odkształca pod wpływem ruchu światła i cienia wraz z przemijaniem pór dnia i roku.
Literatura i film od zawsze fascynowały się sztuczkami pamięci. Subtelność i nieunikniona subiektywność pamięci zostały doskonale oddane w filmie Akiry Kurosawy z lat pięćdziesiątych _Ashomon_, w którym czwórka bohaterów w skrajnie różny sposób wspomina to samo wydarzenie. Dokładnie jak w tym filmie, pamięć jest jak przelotny sen: gdy próbujemy ją uchwycić, wymyka się, pozostawiając wątpliwe pocieszenie, że jedyne, na czym możemy polegać, to wiecznie zmieniające się spojrzenie patrzącego. Czy możemy obserwować wspomnienia, nie zmieniając ich samym spojrzeniem? Krótka odpowiedź brzmi: nie.
Filozofowie i reżyserzy, a także coraz częściej współcześni neurobiolodzy, wątpią w prawomocność wspomnień jako takich. Mark Twain wyznał kiedyś: „Jestem starym człowiekiem i przeżyłem wiele nieszczęść, jednak większość z nich nigdy się nie wydarzyła”. Inaczej mówiąc, jego obecny, współczesny smutek kazał mu „pamiętać” (a więc skonstruować) wydarzenia, które nigdy nie miały miejsca. I rzeczywiście, najnowsze badania dowodzą, że pamięć jest _procesem rekonstruowania_, nieustannego wybierania, dodawania, kasowania, przestawiania i uaktualniania informacji – po to, żeby możliwa była ciągła adaptacja, konieczna do życia i przetrwania.
W kolejnych rozdziałach przyjrzymy się zmienności pamięci, a także zgłębimy te jej rodzaje, które wiążą się z traumą. Przyjmujemy tu podstawowe założenie, że stan, w jakim znajdujemy się w danym momencie, wyznacza, co i jak pamiętamy. Dlatego nie da się pracować z traumatycznymi wspomnieniami, nie zmieniając najpierw tego, jak czujemy się tu i teraz. Klinicyści pracujący z traumą nadal niewystarczająco dobrze rozumieją, że stan emocjonalny, w jakim aktualnie znajduje się pacjent, jego odczucia, emocje i doznania somatyczne (niezależnie od tego, co jest ich źródłem), ma głęboki wpływ na to, co i jak „pamięta”. Pamiętane myśli i obrazy, które pojawiają się w naszej świadomości, są wywołane i (nieświadomie) wybrane tak, żeby pasowały do naszego obecnego stanu emocjonalnego. Nasz aktualny nastrój i doznania grają kluczową rolę w tym, _jak_ pamiętamy konkretne zdarzenie – strukturyzują naszą relację ze wspomnieniami, z tym, jak sobie z nimi radzimy i jak je na nowo konstruujemy.
Droga do zrozumienia wartości pamięci i tego, na ile możemy na niej polegać, prowadzi przez studiowanie jej podstaw biologicznych, a także funkcji psychologicznych, rozwojowych i społecznych. Skoro pamięć jest iluzoryczna i niepewna, jaka jest jej wartość, a jakie ograniczenia? Kiedy możemy zaufać wspomnieniu, a kiedy zostaniemy przez nie zdradzeni i porzuceni w morzu niepewności i wieloznaczności? I wreszcie kiedy wspomnienie jest tworem sfabrykowanym przez „magików”, jak terapeuci, rodzina, prawnicy czy politycy? Kiedy jest wykrzywionym obrazem historii stworzonym przez zbiorową nieświadomość społeczeństw, plemion czy klanów? I kiedy działania te są zamierzone, a kiedy nie?
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książkiZapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
1.
Pierre Janet, L’automatisme psychologique: Essai de psychologie experimentale sur les formes Inferieures de l’activite humaine, Paris, Société Pierre Janet/Payot, 1973.
2.
Bessel van der Kolk, The Body Keeps the Score: Brain, Mind, and Body in the Healing of Trauma, New York: Viking, 2014.
3.
Sigmund Freud, Beyond the Pleasure Principle (The Standard Edition), New York: W. W. Norton & Company, 1990, s. 19.
4.
Sigmund Freud, Remembering, Repeating, and Working Through, w: Standard Edition of the Complete Psychological Works, Vol. XII. (New York: W. W. Norton & Company, 1990), 150.
5.
Moshe Feldenkrais, Body and Mature Behavior, Berkeley: North Atlantic Books, 2005, s. 191.