Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Trudne wybory miłości - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
25 września 2017
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
18,50

Trudne wybory miłości - ebook

Wzruszająca historia o Miłości, która znajdzie cię, gdy tylko przestaniesz jej przeszkadzać... Jola ma pracę, którą lubi, zdjęcia z egzotycznych podróży i udany, choć niesformalizowany związek z fantastycznym mężczyzną. Jednym słowem – prowadzi życie, którego każdy mógłby jej pozazdrościć. A przynajmniej tak jej się wydaje... Kiedy zachodzi w nieplanowaną ciążę, sama nie wie, co o tym myśleć. Czuje obawy, ale też niespodziewaną radość i nieśmiało kiełkującą w sercu miłość. Ma nadzieję, że choć nie planowali dziecka, jej partner tak jak ona zaakceptuje maleństwo. Kiedy on wręcza jej wizytówkę ginekologa z informacją o umówionym zabiegu usunięcia ciąży, Jola traci nadzieję na happy end. Czy słusznie? Okazuje się, że Bóg przygotował dla niej jeszcze niejedną niespodziankę... Długie rozmowy w szpitalnej kaplicy, nieoczekiwane zbliżenie z rodziną, nowa przyjaźń, spotkanie z niezwykłym mężczyzną – w życiu Joli zaczynają dziać się prawdziwe, codzienne cuda... Trudne wybory miłości to wzruszająca, ciepła i mądra opowieść o tym, że kiedy stoimy na krawędzi rozpaczy, Bóg nie przestaje o nas walczyć. I że czasami wszystko musi się zawalić, żeby na gruzach dawnego życia zbudować nowe – tym razem zgodnie ze sztuką i na solidnym fundamencie. To także piękna historia o macierzyńskiej miłości, potędze przyjaźni i rodzącym się między życiowymi rozbitkami uczuciu.

Kategoria: Literatura piękna
Zabezpieczenie: brak
ISBN: 978-83-7482-849-9
Rozmiar pliku: 731 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

„Patrz! Kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście. Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo, miłując Pana, Boga swego, słuchając Jego głosu, lgnąc do Niego; bo tu jest twoje życie i długie trwanie twego pobytu na ziemi, którą Pan poprzysiągł dać przodkom twoim: Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi”.

(Księga Powtórzonego Prawa 30,15.19b–20)

Codziennie stajemy przed małymi lub dużymi wyborami... Droga do błogosławieństwa jest prosta: trwanie przy Bogu, słuchanie Jego kochającego i czułego głosu, którym chce nas prowadzić do pełni szczęścia. Tak się nieraz poplączemy, zagłuszając Go, odtrącając Jego miłość, że wydaje się, iż nie ma dla nas ratunku. Na szczęście On zawsze daje szansę i czeka... I o tym jest ta opowieść...Jola pospiesznie przebiegła przez ulicę. Spadło już na nią kilka kropel deszczu, a chciała zdążyć przed ulewą. Skierowała się w stronę apteki. Miała trzydzieści lat i po raz pierwszy potrzebowała coś sprawdzić. Inne kobiety nieraz czekają na to z utęsknieniem. Ona – przeciwnie – chciała, żeby wynik był negatywny.

Farmaceutka podała jej małe pudełeczko. Zapłaciła i wybiegła z apteki. Wciąż biegnąc, szybko dotarła do domu. Miała całe popołudnie i wieczór dla siebie. Olek pojechał na dwudniowe szkolenie organizowane przez firmę, w której pracował. Czekała na jego wyjazd. Chciała rozwiać wątpliwości, które pojawiły się u niej w ubiegłym tygodniu. Olek mógłby pomyśleć, że sieje panikę.

Już na początku umówili się, że nie chcą mieć dzieci. Dla Olka i dla niej liczyła się wolność związku, nie chcieli zbędnych zobowiązań. Już sześć lat z powodzeniem realizowali swój plan swobodnego układu. Z nutą politowania patrzyła na koleżanki w pracy, które miały dzieci, Wciąż były zaganiane. Z pracy od razu biegły do żłobka czy przedszkola, martwiły się chorobami maluchów. Zdarzało się, że któraś nie miała czasu się umalować czy dobrze ubrać.

Ona zawsze miała czas i pieniądze na jedno i drugie. Nie musiała nigdzie biec. Po pracy mogła pójść na zakupy czy do fryzjera. Po powrocie do domu starannie przygotowywała się do lekcji, bo pracowała w szkole podstawowej jako polonistka. Miała czas, by poczytać dobre książki i zobaczyć film, który ją interesował. Zazwyczaj nie musiała nawet gotować obiadu, bo wychodzili z Olkiem na miasto.

Ich wielką pasją były podróże. Starali się wyjeżdżać przynajmniej dwa razy w roku. Dokładnie planowali swe wyprawy. W ciągu tych kilku lat zobaczyła już wiele ciekawych miejsc na całej kuli ziemskiej. Potem zabierała zdjęcia do pokoju nauczycielskiego, by koleżanki z pracy zazdrościły jej wojaży. One zazwyczaj przynosiły zdjęcia dzieciaków, a te starsze nawet swoich wnuków. Jola nie wiedziała, czym tu się zachwycać. Wszystkie te maluchy wydawały się podobne do siebie. Jej zdjęcia były wyjątkowe i niepowtarzalne.

Lubiła to spokojne, ułożone, a jednocześnie pełne atrakcji życie. Nie planowali z Olkiem żadnych zmian, nie myśleli nad przyszłością. Żyli chwilą i czerpali z niej tyle przyjemności, ile się dało.

Wszystko szło swoim torem, aż do teraz. Od dwóch tygodni wydawało się jej, że coś jest nie tak. Zrzucała to jednak na karb kolejnej podróży, z której wrócili trzy tygodnie temu. W ubiegłym tygodniu jednak, kiedy weszła do pokoju nauczycielskiego i doleciał ją zapach parzonej kawy, zrobiło jej się niedobrze. Uwielbiała kawę i coś takiego zdarzyło się jej po raz pierwszy w życiu. Od razu przypomniała sobie opowieści koleżanek z pracy, które będąc w ciąży, nie znosiły nawet zapachu kawy.

Ona też od tygodnia nie była w stanie jej pić. Kiedy koleżanki proponowały jej małą czarną, wymawiała się:

– Piłam już w domu.

Albo:

– Mam chyba dziś jakieś problemy z ciśnieniem. Boli mnie głowa. Nie, dziękuję.

I tak czekała, kiedy wreszcie Olek wyjedzie na szkolenie, by nie przeszkadzał jej, gdy będzie rozwiewać swe wątpliwości. Miała nadzieję, że to rzeczywiście jakieś problemy z ciśnieniem, a nie ciąża.

Kiedy stanęła przed drzwiami mieszkania, przekręciła klucz w zamku, weszła do środka, rzuciła torebkę na garderobę i wbiegła do kuchni z pudełeczkiem w ręce. Wyjęła z niego ulotkę i zaczęła ją uważnie czytać. Autorzy zalecali, by test wykonać rano, szczególnie na samym początku ciąży. Jola pomyślała chwilę. Z jej obliczeń wynikało, że jeśli byłaby w ciąży, to przynajmniej od trzech, czterech tygodni. Zatem test powinien wyjść prawidłowo o każdej porze dnia. Niewiele myśląc, odłożyła ulotkę na parapet, przy którym stała, wzięła pudełeczko i poszła do toalety.

– Raz kozie śmierć. Dlaczego mam żyć w niepewności? Zrobię to i będę miała spokojne popołudnie. A jeśli dolegliwości nie znikną, pójdę do lekarza, by się przebadać i zobaczyć, co naprawdę mi dolega – mówiła sama do siebie.

Kiedy wychodziła z toalety, wiedziała już, że jej popołudnie nie będzie spokojne. Wynik testu okazał się pozytywny. Zatem była w ciąży, była w ciąży... Kręciło się jej w głowie. Czuła się niedobrze.

– Muszę się położyć – trzymając się ściany, powoli dotarła do sypialni.

Rzuciła się na łóżko i zamknęła oczy. Było jej duszno, ale nie miała siły, by wstać i otworzyć okno. Przeleżała tak długą chwilę. Straciła poczucie czasu, nie potrafiła zebrać myśli. Trwała w półśnie. Tylko jedna myśl kołatała się po jej głowie: „Jestem w ciąży. Co ja teraz zrobię? Co na to powie Olek?”. Z letargu wyrwał ją dzwonek komórki. Telefon miała w torebce, a torebkę położyła na garderobie, jak dobrze pamiętała. Musiała się zwlec z łóżka, by odebrać.

– Nie dam rady...

Telefon jednak uparcie dzwonił. Pozbierała się jakoś i znów trzymając się ściany, doszła do torebki i wygrzebała z niej dzwoniącą komórkę. To Olek. Jola wpadła w panikę. Na pewno wyczuje w jej głosie, że coś jest nie tak. Nieodebranie telefonu też nie było dobrym rozwiązaniem. Mieli umowę, że zawsze do siebie oddzwaniają, jeśli nie uda im się odebrać. I tak czekała ją więc dziś rozmowa z Olkiem. Gdyby nie oddzwoniła, dopiero wydawałoby mu się to dziwne. Nacisnęła zieloną słuchawkę i powiedziała słabym głosem:

– Słucham.

– Cześć, Kociaku – usłyszała głos Olka, często tak ją nazywał.

– Cześć. Jak tam szkolenie?

– W porządku. Stało się coś? Bo masz jakiś słaby głos.

– Wydaje ci się. Zmęczona jestem. Dzieciaki mnie dziś wykończyły.

– Tak? – zdziwił się Olek. – Jeszcze nie słyszałem, żeby dzieciaki cię męczyły.

– Kiedyś musi być ten pierwszy raz – próbowała się roześmiać, ale nie bardzo jej to wyszło.

– No dobrze, jeśli jesteś zmęczona, to połóż się wcześniej. Będę jutro po południu. Może gdzieś wyskoczymy?

– Dobrze, możemy.

– Pa, dobrej nocki.

– Pa.

Odłożyła telefon i powoli przeszła do kuchni. Uchyliła okno, by zaczerpnąć świeżego powietrza. Wzięła głęboki oddech i od razu poczuła się nieco lepiej. Dotknęła swego brzucha. To tu rozwija się życie. Ciekawe, czy to chłopczyk, czy dziewczynka? Będzie blondynem jak ona, czy raczej odziedziczy nieco ciemniejsze włosy po tatusiu? A kolor oczu? Czy będzie lubiło podróże, jak oni obydwoje? Czy będzie bardziej humanistą po mamusi, czy będzie miało ścisły umysł jak Olek? Setki pytań zaczęły pojawiać się w jej głowie. Dziecko naraz zaczęło być dla niej kimś bardzo realnym, zaczęło budzić jej ciekawość.

Chcąc ją zaspokoić, poszła po laptop i szybko go włączyła. Szukała informacji na temat przebiegu ciąży, jak będzie rosło jej dziecko, co będzie się zmieniać w jej organizmie. Wiadomości było całe mnóstwo. Dowiedziała się, że czeka ją dziewięć fascynujących miesięcy. Czy chce je przeżyć? Zupełnie tego nie planowała. Jak sobie poradzi? Jak zareagują inni, a zwłaszcza Olek? Jak zmieni się jej życie?

Nalała wody do szklanki i usiadła z nią przy stole. A może niepotrzebnie się boi? Ma już w końcu trzydzieści lat. Czas najwyższy, by urodzić dziecko. Jak dobrze będzie przytulić takiego maluszka... Zapach niemowlęcia jest czymś niepowtarzalnym. Przypomniała sobie, jak urodziła się jej przybrana siostra Justyna, która teraz ma osiem lat. Przed laty miała ją kilka razy na ręku. Tata ożenił się w rok po śmierci mamy. Jola była już na studiach i raczej nie wracała do domu. Teraz jednak znów poczuła zapach niemowlęcia, mieszankę oliwki, kremów i specjalnych proszków do prania. Ten zapach sprawił, że poczuła się dobrze, ciepło i miło.

Jeśli tylko podejmie decyzję o urodzeniu dziecka, za kilka miesięcy sama będzie mogła wziąć w ramiona swoje maleństwo. Choć nigdy o tym nie myślała, teraz odezwał się w niej instynkt macierzyński i poczuła w sobie nie wiadomo skąd radość, siłę...

– Cześć, Maluszku – szepnęła, głaszcząc się po jeszcze płaskim brzuchu, który za niedługo może się zaokrągli.

Olek pewnie będzie zaskoczony tak jak ona, ale z czasem ucieszy się z faktu pojawienia się dziecka. Może wezmą ślub? Jakby to było fantastycznie założyć białą suknię...

Nagle ukryte głęboko marzenia i instynkty wybuchły w niej z całą siłą. Wyobraziła sobie siebie na ślubnym kobiercu, w białej sukni i z Olkiem u boku, ubranym w dobrze skrojony garnitur. Ślub i wesele będą skromne, zaproszą tylko najbliższych. Dobrze byłoby wziąć ślub w ciągu najbliższych dwóch miesięcy, zanim dziecko urośnie i brzuch się zaokrągli.

– Jolanta Bratek-Kwiatkowska, takie nazwisko mogłaby nosić. Ciekawe zestawienie – powiedziała do siebie. – Mogę też zrezygnować z własnego nazwiska. Może tylko Jolanta Kwiatkowska? Pomyślę jeszcze o tym.

Nagle poczuła przypływ energii, wróciła pewność siebie. Pomyślała, że jutro oznajmi nowinę Olkowi. Jednak ten wieczór musi być wyjątkowy. Mimo dość późnej pory i padającego deszczu, postanowiła wyskoczyć na zakupy. Ubrała się szybko i niewiele myśląc, porwała torebkę, złapała kluczyki do samochodu i wyszła z mieszkania.

Podjechała autem pod supermarket. Kupiła wszystkie potrzebne rzeczy, by przygotować lazanię, ulubioną potrawę Olka, i coś na deser. Nie była wprawną kucharką, rzadko gotowała, ale włoskie dania dobrze jej wychodziły. Po chwili zastanowienia zapakowała jeszcze do koszyka mnóstwo owoców, bo przecież musi się teraz dobrze odżywiać. Potem dorzuciła jeszcze kilka zapachowych świec. Zastanawiała się jeszcze nad butelką wina, ale doszła do wniosku, że nie byłoby ono wskazane w jej stanie i zrezygnowała.

Pełna werwy wróciła do mieszkania i rozpakowała zakupy. Włączyła radio w kuchni. Pomieszczenie wypełniła delikatna nastrojowa muzyka. Ogarniał ją spokój i pozytywne nastawienie do przyszłości. Z zapałem segregowała zakupione towary i umieszczała we właściwych miejscach w szafkach i lodówce. Potem usiadła przy stole, w radiu podawano wiadomości. Z przyjemnością wysłuchała tych dobrych, nie przejęła się tymi złymi, dowiedziała się jeszcze, jaka pogoda będzie jutro. Wreszcie stwierdziła, że czas wyspać się przed jutrzejszym dniem.

Leżąc w łóżku, długo nie mogła zasnąć. Najpierw myślała o tym, jak Olek przyjmie nowinę. Trochę się tego bała, a trochę czekała z niecierpliwością. Wolała wyobrażać sobie, jak krzyknie z radości i najlepiej zaraz jej się oświadczy. Potem pofrunęła na skrzydłach swej wyobraźni do momentu, gdy dziecko będzie już na świecie. Będą je razem kąpać, przytulać, chodzić na spacery i będą bardzo, bardzo szczęśliwi. Tak, tego brakowało w ich związku. Teraz dopiero zobaczyła, jak zimny był dom, do którego do tej pory wracała. Czy właściwie można go nazwać domem? Dom to miejsce, gdzie jest ciepło i bezpiecznie, gdzie kwitnie życie, pachnie gotowanym obiadem i pieczonym ciastem, jest dużo śmiechu i zabawy. Taki pamiętała ze swego dzieciństwa, gdy jeszcze żyła mama.

A tu, gdzie teraz mieszkała, było pusto, cicho, rzadko pachniało potrawami przygotowywanymi w kuchni. Było to mieszkanie, do którego obydwoje z Olkiem tylko wracali. Naraz dotknął ją chłód jej życia. Na początku łączył ich żar uczuć, ale czas je wypalił. Byli ze sobą chyba z wygody, przyzwyczajenia. Dziecko z całą pewnością będzie nowym powiewem w ich związku, bryzą świeżości.

Z tą myślą, jakże optymistyczną, powoli zaczęła zasypiać...

*

Kiedy rano się obudziła, jej pierwszą myślą była ta o dziecku.

– Cieszę się, że jesteś – wyszeptała, głaszcząc się po brzuchu.

Idąc do pracy, pomyślała, że musi dziś koniecznie porozmawiać z Asią, matematyczką. Na początku roku szkolnego Asia oznajmiła wszystkim, że spodziewa się drugiego dziecka. Jola dostrzegała blask w jej oczach, ale wtedy pomyślała, że żal jej koleżanki, która ponownie pakuje się w pieluchy. Zresztą nigdy z Asią nie miała żywego kontaktu. Przeciwności się nie przyciągają: polonistka pozostająca w swobodnym związku i ustatkowana matematyczka z mężem u boku. Dziś jednak Jola postanowiła wypytać ją o szczegóły ciąży, nie wspominając oczywiście o sobie.

Miała szczęście, bo kiedy weszła do pokoju nauczycielskiego, Asia siedziała sama, miała wolną godzinę między zajęciami.

– Cześć – wchodząc, powiedziała Jola.

– Cześć – odpowiedziała Asia, nie podnosząc głowy znad sprawdzianów, które poprawiała.

Jola zastanawiała się przez chwilę, jak rozpocząć rozmowę. Wreszcie zagadnęła Asię:

– Jak się czujesz?

– Dobrze, dobrze – Asia uśmiechnęła się i podniosła głowę. – Teraz już dobrze, pierwsze trzy miesiące mam za sobą, a ostatnie trzy przed sobą. Jestem w najlepszym czasie.

– A podczas pierwszych trzech miesięcy było tak źle?

– Dość ciężko to wspominam. Najgorsze były poranne mdłości i wymioty.

– Tak źle?

– No dość. A co tak wypytujesz? Czyżbyś planowała dziecko?

Jola trochę się zmieszała, ale po chwili przybrała maskę luzu i obojętności:

– A nie, nie. Tak tylko pytam. Gdybym kiedyś znalazła się w podobnej sytuacji, warto wiedzieć cokolwiek – Jola starała się wypowiedzieć te słowa całkowicie bez emocji, które nią targały.

– Gdybyś potrzebowała wiedzy w tym temacie, to pamiętaj, że zawsze mogę ci jej udzielić – uśmiechnęła się ciepło Asia.

Jola pomyślała o tym, jak bardzo jej zazdrości... Poczuła żal, że ona nie może podobnie przeżywać radości i spokojnie oczekiwać na narodziny dziecka. Po chwili zreflektowała się: trzeba być dobrej myśli. Dziś wraca Olek i może za niedługo będzie się cieszyć jak Asia: mężem i dzieckiem... Tak, tak właśnie będzie! Jola uśmiechnęła się do siebie, dotykając lekko brzucha.

– Dzięki za propozycję. Będę pamiętać – powiedziała do Asi, która już pochyliła się nad kolejnym sprawdzianem.

Po chwili rozległ się dzwonek i pokój nauczycielski wypełnił się po brzegi. Każdy miał tu swoje miejsce. Kiedyś tak nie było, ale odkąd kilka lat temu powiększono i wyremontowano pomieszczenie, było tu całkiem przyjemnie i dość przestronnie. Dlatego teraz Jola lubiła tu przebywać, choć wcześniej unikała pokoju nauczycielskiego, jak mogła. Po prostu nie cierpiała ciasnoty.

Przebrnęła jakoś przez lekcje, choć dziś było jej wyjątkowo trudno. Nie mogła się skupić, myśli umykały jej do wieczoru, który miał wiele wyjaśnić. Wreszcie zadzwonił ostatni dzwonek i była wolna.

*

Olek wracał ze szkolenia. Był zmęczony i marzył o tym, by położyć się w swoim łóżku. Nie tyle zmęczyły go zajęcia, ile zabawa wczorajszego wieczoru. Przeholował z alkoholem, dziś rano ledwie wstał. Już za chwilę będzie we własnym domu. Rzuci się na łóżko i od razu zaśnie. Jola pewnie będzie przygotowywać się do lekcji.

W związku z Jolą najbardziej cenił sobie niezależność, wolność, swobodę. Taki układ przyjęli na początku i tego obydwoje trzymali się przez ostatnie lata. Było to dla niego wygodne. Cieszył się, że spotkał kobietę, która podzielała jego poglądy. Przed laty był z dziewczyną, która po roku znajomości zagadywała o ślubie, w dodatku planowała szybko mieć dzieci, i to niejedno. Najpierw zwodził ją kilka miesięcy. Kiedy jednak naciskała coraz bardziej, wziął nogi za pas.

Z Jolą ustalili od razu, że nie będą mieć dzieci, nie będą się kurczowo siebie trzymać. Każde z nich pozostawiło sobie coś tylko dla siebie, gdzie druga osoba nie miała wstępu. Jeśli szedł z kolegami na piwo, a nawet nie wracał na noc, to nie musiał się Joli tłumaczyć.

Olek zdziwił się, wchodząc do domu. Jola nie siedziała przy biurku, jak zwykle, ale odgłosy dochodziły z kuchni. Przechodząc przez przedpokój, zobaczył nakryty w salonie stół. Stanął na chwilę i przyglądał się dekoracjom. Nigdy nie jadali w tak uroczysty sposób. W ogóle rzadko spożywali posiłki gotowane w domu. Może na początku przygotowywali romantyczne kolacje, ale ten etap był już za nimi. Jeśli chcieli uczcić jakąś okazję, to szli do restauracji.

Z kuchni dochodził go zapach ulubionej potrawy, lazanii, jeśli go węch nie mylił. Skąd takie przygotowania? Co to za uroczystość? Skierował swe kroki do kuchni, by zadać te pytania Joli.

– Cześć – powiedział, wchodząc.

– Cześć – odpowiedziała Jola, odwracając się do niego pochylona przy piekarniku.

Olkowi wydawało się, że dojrzał w jej oczach jakieś zmieszanie. Zdziwiło go to jeszcze bardziej, gdyż zawsze była osobą pewną siebie, taką, która nie da sobie w kaszę dmuchać. Wyraz niepewności w jej spojrzeniu był zastanawiający.

– Nie słyszałam, jak przyszedłeś – odezwała się Jola, podnosząc się i stając naprzeciw niego. – Zaraz będzie kolacja.

– Nie trzeba było. Marzę tylko o tym, by położyć się do łóżku. A jedzenia było duuużo – powiedział, przeciągając głoski.

– Myślałam, że może będziesz miał ochotę na swoje ulubione danie.

Znów wydawało mu się, że w jej wzroku jest coś dziwnego. Pomyślał, że nie będzie jej robił przykrości i zje trochę lazanii. Wytrzyma jeszcze trochę. Skoro już ugotowała...

– A właściwie co to za okazja?

– Właściwie żadna. Po prostu pomyślałam, że będziesz głodny po podróży.

– Dobrze – uśmiechnął się. – Pójdę tylko do łazienki odświeżyć się i zaraz będę.

Poczuł ulgę, kiedy odkręcił kurek i woda oblewała jego ciało. Od kiedy wszedł do mieszkania, miał wrażenie, że wszystko jest inaczej niż zwykle. Nie miał ochoty na żadne zmiany, lubił swoje życie takie, jakie jest: wygodne, spokojne i swobodne. Było mu tak dobrze.

Jola wydawała mu się jakaś inna, zaangażowała się w przygotowanie kolacji. To, że pomyślała, iż wraca i może być głodny, było raczej rzadkie. Niby powinien się cieszyć, ale raczej czuł zaniepokojenie. Był zobowiązany do wdzięczności, a tego nie lubił. Cenił samowystarczalność.

W miarę jak woda go obmywała, poprawiał mu się też humor.

– A może tylko mi się wydawało, że coś się zmienia? Może po prostu Jola miała ochotę coś ugotować i zjeść w innej atmosferze niż restauracyjna? Przecież nie będę jej zabraniał – powiedział sam do siebie.

Wychodząc z łazienki, zapomniał już o swoich podejrzeniach i wyluzowany usiadł przy stole w salonie.

– Jestem – krzyknął w stronę kuchni.

– Już, już idę – odkrzyknęła Jola i za chwilę weszła z parującym naczyniem.

Położyła potrawę na stole i usiadła na swoim miejscu.

– Mogę ci nałożyć? – zapytała.

– Jasne – mówiąc to, Olek podał jej swój talerz.

Zapatrzył się na jej ręce przerzucające jedzenie z naczynia żaroodpornego na talerz. Dopiero po chwili spojrzał na nią. I znów uderzyło go to, że wygląda jakoś inaczej. Ubrana była w niebieską sukienkę, a nie jak zwykle w dżinsy. Wyglądała delikatnie i bardziej kobieco, musiał to przyznać. Poza tym w niebieskim było jej bardzo do twarzy. Spodobała mu się, i to bardzo... Nie omieszkał wypowiedzieć tego głośno:

– Wyglądasz prześlicznie, mój Kociaku – użył częstego zwrotu, ale miał wrażenie, że dziś jest on nie na miejscu.

– Dziękuję – uśmiechnęła się.

Widział, że jego uwaga poprawiła jej humor. Kiedy już nałożyła im obojgu jedzenie, zaczęła opowiadać historyjki ze szkoły. Rozgadała się niesamowicie. Olek cieszył się z tego niezmiernie, bo sam nie miał ochoty nic mówić, starał się tylko jej słuchać. Zresztą opowiadała bardzo ciekawie i barwnie. Urodzona polonistka!

– Może jeszcze ci dołożyć? – zapytała.

– Nie, dziękuję, jestem już pełny. A może napilibyśmy się winka?

– A zapomniałam kupić. Chyba nie mamy żadnego.

– A to szkoda... – i po chwili dodał: – W takim razie poszedłbym spać, jestem zmęczony.

– Spać? Już chcesz iść spać? – Jola krzyknęła nienaturalnym dla niej głosem. A potem rozpłakała się i przez łzy dodała:

– Nie możesz jeszcze.

– Ale dlaczego? Jest po dwudziestej drugiej. Od rana jestem na wysokich obrotach. Jutro co prawda mogę iść do pracy dopiero na dziesiątą, ale wolałbym się porządnie wyspać. Tobie też radzę odpoczynek, bo pewnie jutro dzieciaki dadzą ci popalić.

Jolka po chwilowym wybuchu uspokoiła się, a potem odezwała spokojnym głosem:

– Tak, masz rację. Też pójdę spać.

– Pomogę ci posprzątać.

Wstali oboje i szybko uporali się ze sprzątnięciem stołu, a potem kuchni. Wreszcie Olek znalazł się w łóżku. Jola poszła jeszcze pod prysznic. Zasypiając, myślał o jej dziwnym zachowaniu. Może jutro zapyta, o co tak właściwie jej chodziło. Teraz nie miał już na nic siły, zasnął.

*

Jola po wyjściu z łazienki zajrzała do sypialni i usłyszała ciche pochrapywanie Olka. Spał... Teraz już nic mu nie powie. Trzeba czekać do jutra. Tak bardzo chciała to już mieć za sobą. Chciała podzielić się z nim swą tajemnicą i zobaczyć reakcję Olka. Z jednej strony bała się, co powie, a z drugiej cieszyła się. Wierzyła, że po pierwszym szoku będzie ucieszony. Podczas kolacji zbierała się na odwagę, by wyrzucić z siebie wiadomość o ciąży. Najpierw chciała rozluźnić atmosferę, opowiadając szkolne historyjki. Kiedy wreszcie czuła się na tyle silna, by wszystko mu powiedzieć, on stwierdził, że musi iść spać. Wstydziła się swej reakcji. Dobrze, że Olek o nic nie pytał. Na szczęście szybko się opanowała. Nie miała jednak już odwagi, by zakomunikować mu tak ważną sprawę. Jutro też będzie dzień...

Poszła do salonu i usiadła na kanapie, nie zapalając światła.

– Cześć, Maluszku – mówiąc to, pogłaskała się po brzuchu.

– Tata jeszcze nie wie o twoim istnieniu, ale na pewno będzie się cieszył tak jak ja. Rośnij zdrowo, a kiedy będziesz już duży, mama i tata będą mogli cię przytulić.

Podniosła stopy na kanapę i przyciągnęła kolana do brody. Siedziała tak w ciemności, snując plany na przyszłość. Wyobrażała sobie spacery z wózkiem w parku. Dziecko urodzi się na wiosnę, będzie to dobry czas na przechadzki. W wyobraźni widziała zawsze całą trójkę: oni z Olkiem przytuleni do siebie prowadzą wózek z maleństwem. Najlepiej z obrączkami na palcach. Nastanie dla nich szczęśliwy czas. Jola z całą wyrazistością widziała teraz, że ciągle im czegoś brakowało, dostrzegła pustkę ich życia. Od tej pory będzie inaczej, ich życie nabierze nowego sensu. Będzie nim ta mała istotka, która rośnie w jej brzuchu.

– Tak, czekam na ciebie, Maluszku. Tak bardzo cieszę się, że jesteś – wyszeptała jeszcze.

W końcu stwierdziła, że czas położyć się i odpocząć. Weszła po cichu do sypialni i położyła się na łóżku obok śpiącego Olka. Popatrzyła na niego z rozrzewnieniem, wyobrażając sobie, jak tuli niemowlaka. Wreszcie zamknęła oczy i od razu zasnęła.

_Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej_
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: