- W empik go
W pogoni za... - ebook
W pogoni za... - ebook
Pieniądze, sława, pozornie idealne życie… To wszystko okazuje się nie mieć znaczenia, gdy uświadomimy sobie, że czegoś nam brak. Cztery Autorki, cztery różne spojrzenia na świat i jeden wspólny mianownik: pogoń za czymś, co skryte jest głęboko w ludzkim sercu.
Droga do osiągnięcia celu nie zawsze jest prosta, a bohaterowie „W pogoni za...” wiedzą o tym doskonale. Czy mimo przeciwności losu uda im się dogonić swoje pragnienia?
Kategoria: | Antologia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-963950-3-0 |
Rozmiar pliku: | 3,9 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Życie to wędrówka. Nieustanna podróż, podczas której ugi-namy się pod naporem otaczającej nas rzeczywistości i podno-simy z kolan po wygraniu kolejnej nierównej walki z proble-mami codzienności, a każdy sukces i porażka kształtują nasz charakter.
Wyobraźmy sobie kogoś, kto ma wszystko. Tylko czym jest tak naprawdę to „wszystko”? Czy jego życie rzeczywiście jest ide-alne, a droga, którą pokonuje – prosta i bez zakrętów? Co znaj-duje się na jej końcu?
Może ta cudowna rzeczywistość to tylko pozory, a za fasadą uśmiechu kryją się strach, ból, smutek i… depresja?
W swoich opowiadaniach chciałyśmy pokazać, że instagra-mowa perfekcja nie istnieje. To naturalne, że wolimy dzielić się ze światem swoimi sukcesami. Udostępniamy tę część swojego życia, która jest najlepsza i warta pokazania. W internecie oglądamy wakacje w pięknych miejscach, awanse i same radosne chwile. Dlaczego? Bo w tym świecie wstydem jest być kimś…
nieidealnym. Często zapominamy jednak, że to, co widzimy, to tylko niewielki skrawek czyjegoś istnienia, często ten najlepszy.
Widzimy bogatego faceta, który ma powodzenie i imprezuje w najlepszych klubach. Zazdrościmy mu, nie mając świadomo-ści, że został skrzywdzony przez najbliższą osobę, a kierunek, jaki obrał, jest sposobem na wypełnienie pustki w jego sercu i odgrodzenie się od emocji.
Widzimy utalentowanego piosenkarza, który ma rzesze fanów, jednak nie dostrzegamy, że musi uciekać przed samym sobą do świata ubarwionego alkoholem i narkotykami.
Widzimy piękną i młodą dziewczynę na okładce popular-nego czasopisma. Sławną modelkę, która została pozbawiona pasji i własnego życia. Od najmłodszych lat kontrolowana jest przez matkę, która rządzi każdym aspektem jej codzienności.
Widzimy silną kobietę, która w młodym wieku osiągnęła sukces i zrobiła zawrotną karierę. Karierę, która nie pomogła jej w depresji, nie otarła łez bezsilności, gdy jej świat niespodzie-wanie został wywrócony do góry nogami przez dramatyczną nowinę.
W książce znajdziesz cztery historie, które łączy jedno –
próba odnalezienia swojego katharsis.
Zatrzymaj się na chwilę, odetchnij pełną piersią i zacznij doceniać to, co Cię otacza, bo w życiu nie ma rzeczy pewnych.
Nic nie jest czarno-białe. Być może wydaje Ci się, że nie masz nic, a to właśnie Ty, drogi Czytelniku, kreujesz własną rzeczywistość. To Ty decydujesz o tym, jaką definicję perfekcyjności przyjmiesz i jaką drogę obierzesz. Pamiętaj – masz prawo czuć się źle, masz prawo wątpić i zmieniać kierunek, w którym spoglądasz. Nasza droga, zwana potocznie życiem, nie zawsze jest łatwa, lecz nie musisz pokonywać jej sam. Jeśli czujesz, że potrzebujesz pomocy, nie wstydź się o nią prosić. To nie jest objaw słabości, a siły i wewnętrznej determinacji. Bo czy na górskim szlaku wstyd hamuje Cię przed spoglądaniem na drogowskazy? Wsparcie jest właśnie takim drogowskazem, ale ostatecznie to Ty decydujesz o tym, jak będzie wyglądać Twoja Wolność, Szczęście, Nadzieja i Emocje.
W pogoni za… emocjami
Daria Jędrzejek
3 lata wcześniej
Nina wsiadła do samochodu, wściekle trzaskając drzwiami. W
kawiarni po drugiej stronie ulicy dostrzegła młodą parę, co wprawiło ją w jeszcze podlejszy nastrój. Zakochani rozmawiali i śmiali się w najlepsze, zupełnie nieświadomi faktu, że ktoś inny dwadzieścia minut temu stracił sens życia. Drżącymi rękoma złapała kluczyki i bezskutecznie próbowała umieścić je w sta-cyjce. Po kilku nieudanych próbach zrezygnowana rzuciła je na fotel pasażera. Oparła ciężką głowę na kierownicy i wróciła myślami do przeszłości.
Noah wkroczył do jej życia, gdy miała zaledwie dwadzieścia lat, i natychmiast ją oczarował. Był od niej o dziesięć lat starszy, elegancki i zupełnie inny niż faceci, których można było spotkać w Payson. Imponowało jej, że taki mężczyzna zwrócił uwagę właśnie na nią – skromną, młodą dziewczynę pracującą w lokalnej restauracji.
Wszystko potoczyło się w szaleńczym tempie. Dla niego porzuciła dotychczasowe życie w sennym, malutkim mia-steczku i przeprowadziła się do Nowego Jorku. Trzy lata póź-niej stali na szczycie wieżowca i wypowiadali słowa przysięgi małżeńskiej, w której obiecywali sobie wzajemnie, że zawsze już będą razem. Śmiechu warte. Przez kolejnych pięć lat Noah był dla Niny całym światem. Pierwszym i jedynym mężczyzną w jej życiu. Wspólne wyjazdy, wspólne imprezy, wspólni znajomi i wspólne plany na przyszłość. Nie miała absolut- nie nic, co byłoby tylko jej. Poświęciła mu swoje najlepsze lata, porzucając własne marzenia. Podczas gdy Noah zamieniał się w prawdziwego rekina z Wall Street, Nina dbała o to, by po powrocie z pracy zjadł ciepły obiad, zrelaksował się w posprzątanym na błysk apartamencie, a następnego dnia włożył
świeżo wypraną i wyprasowaną koszulę. Jego szczęście było dla niej najważniejsze. I jak jej się odwdzięczył? Znalazł sobie dwudziestoletnią kochankę i nawet nie był w stanie okazać Ninie choć tyle szacunku, by pojawić się na rozprawie rozwodowej.
Kobieta spojrzała na swoje dłonie, które w dalszym ciągu odmawiały posłuszeństwa. Była pewna, że w tym stanie nie da rady prowadzić samochodu. Wygrzebała z torebki paczkę papie-rosów i zapalniczkę, po czym wyszła na zewnątrz.
__
_Przepraszam, nie dam rady przyjechać._
_Napisałem prośbę o przeprowadzenie rozprawy_
_pod moją nieobecność._
_Powodzenia._
Treść tego SMS-a nie dawała jej spokoju. „Powodzenia”?
Jakby to był, kurwa, teleturniej, w którym miała brać udział! Czy naprawdę znaczyła dla niego tak niewiele? Ostatnio faktycznie im się nie układało, a teraz wiedziała dlaczego. Powód był jeden: seksowna asystentka i jej długie szpony badające każdy centymetr ciała Noaha, podczas gdy ona – Nina – siedziała w domu i prała jego gacie. Zrobiło jej się niedobrze na tę myśl, więc szybko odsunęła ją od siebie. Sama może i nie była demonem seksu, ale nigdy nie odmawiała, nie wykręcała się bólem głowy.
W ich małżeństwie sprawy łóżkowe były tematem tabu, więc uznała, że to, co dzieje się w ich sypialni, jest wystarczająco dobre.
Swoje fantazje skryła głęboko i prawie nigdy nie ośmieliła się o nich mówić. Wyjątkiem był ten jeden raz, kiedy wspomniała o wibratorze. Noah spojrzał na nią wtedy z obrzydzeniem i stwierdził, że ożenił się ze skromną dziewczyną, a nie z wyuzdaną prostytutką. Sprawił, że właśnie tak się poczuła i zaczęła uważać, że coś z nią jest nie tak. Może wtedy trafiła na nieodpowiedni moment i należało mówić o tym częściej? Jak mogła konkurować z kobietą, która przed usidleniem cudzego męża zapewne
gorliwie ćwiczyła swoje umiejętności na wielu męskich ciałach?
Nina zaciągnęła się dymem i spojrzała przed siebie. W witry-nie sklepowej odbijała się mizerna, niczym niewyróżniająca się postać. Natychmiast chciała odwrócić wzrok, ale powstrzymała się ostatkiem sił. Czas najwyższy pogodzić się z faktami.
Wyglądała strasznie – potargane mysie włosy, szara, zmęczona cera i brązowe oczy, teraz opuchnięte od płaczu. Była ubrana w czarną, workowatą sukienkę i białe trampki. Wyglądała bar- dziej jak zaniedbana czterdziestolatka, a nie jak dziewczyna przed trzydziestką, z głową pełną planów i marzeń. Co się z nią, do cholery, stało? W którym momencie zatraciła swój żar i stała się bezbarwnym cieniem samej siebie? Nawet dziś nie była w stanie zadbać o swój wygląd. Wysiłkiem było dla niej przeczesanie szczotką włosów i umycie zębów. Żałosne.
Westchnęła smutno i rzuciła niedopałek na pusty chodnik. Jej oczy skanowały okolicę w poszukiwaniu sklepu z alkoholami.
Ostatnio coraz częściej znajdowała ukojenie w kieliszku wina, a dziś właśnie tego potrzebowała. Najbardziej na świecie pragnęła przespać noc. Nie potrzebowała natrętnych myśli, które wracały do niej niczym bumerang. Do realizacji tego planu potrzebowała butelki czerwonego trunku. Jutro wstanie i na spokojnie pomyśli, co dalej. Noah w nagłym przypływie wyrzutów sumienia zgodził się, by Nina została w ich apartamencie do momentu, aż znajdzie nowe lokum. Miała gdzie spać, a to najważniejsze.
Namierzyła szyld „Park East Wines & Spirits” i pobiegła w jego kierunku. Przekroczyła próg sklepu i dla pewności wzięła dwie butelki nieznanego jej dotąd wina. Zapłaciła za zakupy i ruszyła w stronę samochodu. Nieco spokojniejsza, rozsiadła się na fotelu kierowcy, a torbę z zakupami rzuciła niedbale na tylne siedzenie. Uruchomiła silnik, a w głośnikach nagle rozbrzmiało _Don’t speak_ w wykonaniu No Doubt. Ironia losu.
Dlaczego była tak naiwna? Poczuła słony smak na ustach.
Płakała? Przecież każdy ma określony limit łez.
Limit Niny zdawał się wyczerpać już dawno temu. Kobieta wzięła głęboki oddech i próbowała przeanalizować na zimno własne emocje. Była dzieckiem szanowanej psychiatry, dzięki temu wiedziała, jak się zachować, by do reszty nie postradać zmysłów. Teraz sama nie wiedziała, czy płacze ze smutku, czy z bezsilności.
Nie miała pojęcia, co zrobić z własnym życiem. Wszystko, co kiedykolwiek się liczyło, zostało jej odebrane w ciągu dwu-dziestu minut na sali sądowej. Była zmuszona zacząć budo-wanie swojego życia od nowa, kawałek po kawałku. Przed nią jedna wielka niewiadoma, a ona jak nikt inny nienawidziła niespodzianek.
Jednego była pewna – już nigdy więcej nie chciała się tak czuć.
Nie pozwoli na to, by jakikolwiek mężczyzna zdobył jej zaufanie i stał się dla niej ważny. W nagłym przypływie odwagi złapała za telefon i z listy kontaktów wybrała osobę, z którą nie rozmawiała od czterech lat. Modliła się w duchu, by numer był aktualny. Z
każdym kolejnym sygnałem uczucie paniki narastało. Kończyny zaczynały nieprzyjemnie mrowić, oddech przyspieszył, a przed oczami zaczęły latać czarne plamy. Już miała się rozłączyć, gdy w słuchawce usłyszała dobrze jej znany, zatroskany głos.
– Halo? Nina, to ty?
– Mamo… – powiedziała, walcząc, by znów nie wybuch-nąć płaczem. – Wracam do domu. Załatw mi, proszę, terapię w twoim ośrodku, bo jestem pewna, że sama nie dam rady