Zanim się pożegnamy. Zanim wystygnie kawa. Tom 4 - ebook
Zanim się pożegnamy. Zanim wystygnie kawa. Tom 4 - ebook
Czwarta część bestsellerowej serii „Zanim wystygnie kawa” . Zanurz się w poruszające historie gości magicznej kawiarni Funiculi Funicula. Poznaj nowe opowieści o pożegnaniach, rozstaniach, stracie i drugich szansach, które chwycą za serce.
Historie o pożegnaniach, rozstaniach i magicznej kawiarni Funiculi Funicula, którą otacza aura tajemnicy. Bywalcy tej kawiarni doskonale wiedzą o możliwości odbycia niezwykłej podróże w czasie, dzięki podawanej tu kawie. Aby przenieść się do przeszłości, trzeba podjąć ryzyko i trzymać się ścisłych zasad. Najważniejsza z nich to konieczność powrotu do teraźniejszości, zanim wystygnie kawa.
W kontynuacji bestsellerowej serii „Zanim wystygnie kawa” Toshikazu Kawaguchi wprowadza czytelników w świat nowych gości kawiarni, którzy dostają szansę, by powiedzieć to, na co wcześniej nie mieli odwagi lub czego nie byli świadomi przed bolesnym rozstaniem z bliskimi. Poznajemy historie:
- męża, który ma jeszcze coś ważnego do przekazania żonie,
- kobiety, która nie mogła pożegnać się ze swoim psem,
- dziewczyny, która zwlekała z odpowiedzią na oświadczyny,
- córki, która chciała zerwać relacje z ojcem.
Wszystkie opowieści w książce są fikcyjne, oprócz czwartego rozdziału, gdzie autor nawiązuje do tragicznych wydarzeń z historii Japonii – największego trzęsienia ziemi i tsunami z 2011 roku, które wciąż pozostają żywe w pamięci Japończyków.
Mistrzowsko snując opowieść, Kawaguchi ponownie zaprasza nas do refleksji nad życiem, relacjami i decyzjami, które każdy z nas musi podjąć.
A gdybyś Ty mógł przenieść się w czasie? Kogo chciałbyś spotkać?
Toshikazu Kawaguchi urodził się w Osace, w Japonii w 1971 roku. Wcześniej produkował, reżyserował i pisał dla grupy teatralnej Sonic Snail. Jako dramaturg ma na swoim koncie takie tytuły jak: COUPLE, Sunset Song i Family Time. Powieść "Zanim wystygnie kawa" jest adaptacją sztuki 1110 Productions autorstwa Kawaguchiego, która zdobyła główną nagrodę 10. edycji Suginami Drama Festival. "Zanim wystygnie kawa" i "Zanim wystygnie kawa. Opowieści z kawiarni" otrzymały tytuł Książka Roku w kategorii Literatura piękna plebiscytu Lubimy Czytać.
Kategoria: | Literatura piękna |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-68227-18-5 |
Rozmiar pliku: | 954 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
I
Mąż
– Czyli nie można nic zrobić, żeby zmienić teraźniejszość?
Monji Kadokura z zaciekawieniem przechylił szpakowatą głowę, zrzucając płatek kwiatu wiśni, który opadł na ziemię. W ciemnym świetle w kolorze sepii, które dawały lampy z abażurami – jedyne oświetlenie w kawiarni – mężczyzna wpatrywał się zmrużonymi oczami w zapiski w swoim notesie z tak bliska, że jego twarz niemal przylegała do kartki.
– Co to dokładnie znaczy?
– No cóż, chyba mogę wyjaśnić to tak…
Na pytanie Kadokury udzielił odpowiedzi Nagare Tokita, potężny, ponaddwumetrowy mężczyzna z długimi, wąskimi oczami. Był właścicielem kawiarni i zawsze nosił biały strój kucharski.
– Na przykład ta kasa. Trudno byłoby znaleźć w Japonii starszą. Słyszałem, że to bardzo rzadki model. Swoją drogą, nawet kiedy jest pusta, jest bardzo ciężka, żeby powstrzymać złodziei. Waży czterdzieści kilogramów. Ale powiedzmy, że mimo to pewnego dnia ta kasa została skradziona.
Nagare klepnął dłonią kasę fiskalną stojącą na barze.
– Gdyby tak się stało, naturalnie chciałby pan cofnąć się w czasie i gdzieś ją schować albo poprosić kogoś, by stał na straży i nie wpuścił złodzieja do kawiarni, prawda?
– Jasne, to brzmi rozsądnie. – Kadokura pokiwał głową na znak, że zgadza się z Nagarem.
– Ale widzi pan, to niemożliwe. Choćby nie wiem, jak bardzo starał się pan zapobiec kradzieży, złodziej i tak dostałby się do kawiarni i ukradł kasę, nawet gdyby była dobrze schowana.
– Rety, to fascynujące. Jak można to wyjaśnić naukowo? Chciałbym poznać relację przyczynowo-skutkową, która za tym stoi, jeśli wie pan, co mam na myśli. Może to swego rodzaju efekt motyla? – Kadokura podniósł głowę i z ekscytacją w oczach spojrzał na Nagarego.
– Efekt motyla?
Tym razem to Nagare przechylił głowę zdezorientowany.
– To teoria, którą przedstawił meteorolog Edward Lorenz podczas wykładu wygłoszonego w tysiąc dziewięćset siedemdziesiątym drugim roku podczas konferencji Amerykańskiego Towarzystwa Rozwoju Nauki. Jest też japońskie powiedzenie o podobnym znaczeniu: „Kiedy wieje wiatr, bednarze się bogacą”.
– Aha, ee, no dobrze.
– Tylko że brak zmian w teraźniejszości to nie efekt. Raczej korekta, nie sądzi pan? Jeśli tak, to efekt motyla jest wykluczony. To wszystko coraz bardziej mnie fascynuje – wymamrotał entuzjastycznie, zapisując coś w notesie.
– Cóż, szczerze mówiąc, jedyne wyjaśnienie, które usłyszeliśmy, brzmi: „bo taka jest zasada”, prawda, Kazu? – Nagare spojrzał na Kazu Tokitę, która stała obok niego, i czekał na potwierdzenie.
– Tak, to prawda – odparła Kazu, nie podnosząc wzroku.
Kazu była kuzynką Nagarego i pracowała w kawiarni jako kelnerka. Miała na sobie białą koszulę, czarną kamizelkę i fartuch sommelierski. Była ładna, miała jasną cerę i długie, wąskie, migdałowe oczy, ale poza tym nie wyróżniała się żadną inną cechą w wyglądzie. Gdyby na nią spojrzeć, a potem zamknąć oczy, byłoby trudno opisać jej twarz. Nawet Kadokura musiał podążyć za wzrokiem Nagarego, by przypomnieć sobie, że w kawiarni jest jeszcze jedna osoba. Rzucała słaby cień, a jej obecność miała niewielką siłę oddziaływania.
Polerowała szklankę i wciąż miała neutralny wyraz twarzy.
Do rozmowy włączyła się Fumiko Kiyokawa.
– A tak w ogóle, panie profesorze, z kim chciał się pan spotkać w tej kawiarni? – zwróciła się do Kadokury.
– Proszę mnie nie tytułować profesorem, pani Kiyokawa. Już nie pracuję na uczelni. – Uśmiechnął się niezręcznie i podrapał po głowie.
Fumiko już kiedyś wróciła do przeszłości w tej kawiarni. Przeniosła się w czasie, by spotkać się z ukochanym, z którym się rozstała. Teraz była tu stałą bywalczynią i wpadała prawie codziennie po pracy.
– O, państwo się znają? – zapytał Nagare.
– Chodziłam do profesora Kadokury na zajęcia z archeologii na studiach. Ale profesor Kadokura nie tylko wykładał archeologię. Zwiedził cały świat jako podróżnik. Dlatego na zajęciach omawiał tak wiele tematów! Były przez to niezwykle cenne – odparła Fumiko.
– Chyba jest pani jedyną osobą, która tak uważa. A muszę powiedzieć, że była pani znakomitą studentką, zawsze najlepszą w grupie.
– Proszę mnie tak nie chwalić… Po prostu nie lubię przegrywać. – Fumiko skromnie machnęła ręką.
Powiedziała prawdę, ale jeszcze w liceum samodzielnie nauczyła się sześciu języków, a studia ukończyła z najlepszym wynikiem na roku. Kadokura wciąż miał w pamięci jej wybitną inteligencję, choć już nie uczył. Zdecydowanie nie chodziło tylko o to, że nie znosiła przegrywać.
– Panie profesorze, nie odpowiedział pan na pytanie.
– Ach, no tak, oczywiście, chciała pani usłyszeć moją historię, tak? No cóż… – Kadokura odwrócił wzrok od Fumiko, która siedziała obok niego przy barze, i spojrzał na swoje złożone dłonie. – Chcę się spotkać z żoną… żeby po prostu jeszcze raz z nią porozmawiać – powiedział cicho.
– Z żoną? Och, tylko proszę nie mówić, że pańska żona… – Fumiko nie musiała kończyć pytania. Widząc jej przerażenie, Kadokura domyślił się, o co jej chodzi.
– Och, nie, nie umarła.
Usłyszawszy odpowiedź Kadokury, Fumiko złagodniała. Ale Kadokura wciąż miał ponurą minę.
Czując, że coś jest nie tak, Fumiko i Nagare czekali z zapartym tchem na następne słowa profesora.
– Żyje, ale w wyniku wypadku doznała uszkodzenia mózgu i teraz jest w stanie wegetatywnym. Już od prawie dwóch i pół roku. Pacjenci w stanie wegetatywnym przeżywają zwykle od trzech do maksymalnie pięciu lat. Lekarze powiedzieli mi, że prawdopodobnie niedługo umrze, zważywszy na jej wiek.
– Przykro mi. Czy w takim razie planował pan wrócić do przeszłości, by zapobiec wypadkowi żony? Jeśli tak, to przykro mi, ale jak już mówiliśmy wcześniej…
Kadokura lekko pokręcił głową i odpowiedział:
– Nie, rozumiem. Muszę się przyznać, że myślałem trochę życzeniowo, ale teraz, prawdę mówiąc… – Podrapał się nad brwią. – Teraz naprawdę jestem zaciekawiony – powiedział i nerwowo się zaśmiał.
– Co ma pan na myśli? – zapytała zdumiona Fumiko.
– Ta idea niemożności zmiany teraźniejszości, mimo że można cofnąć się w czasie. Jakie to intrygujące, prawda?
Jego oczy zabłyszczały jak u dziecka, ale po chwili pociemniały.
– To z pewnością zabrzmiało dość niestosownie, biorąc pod uwagę to, że moja żona jest w stanie wegetatywnym.
– Och, nie, wcale nie. – Fumiko próbowała się uśmiechnąć, ale wyszło jej to nienaturalnie. Tak naprawdę faktycznie pomyślała: „Jakie to niestosowne”.
– Ta strona mojej osobowości doprowadzała moją żonę do rozpaczy. Kocham archeologię od czasów młodości i zawsze skupiałem się tylko na swoich zainteresowaniach. Jeździłem po całym świecie w poszukiwaniu przygód i miesiącami nie wracałem do domu. Żona nigdy się nie żaliła na to, że taki jestem. Dbała o dom i wychowywała nasze dzieci. Potem one wyfrunęły z gniazda jedno po drugim i ani się obejrzeliśmy, jak zostaliśmy tylko my dwoje. Jednak wciąż zostawiałem żonę samą i podróżowałem po świecie. Aż pewnego razu, gdy wróciłem do domu, zastałem ją w stanie wegetatywnym.
Kadokura wyjął z notesu małe zdjęcie. Przedstawiało młodą parę. Nagare i Fumiko od razu rozpoznali, że to Kadokura z żoną. Gdy przyjrzeli się nieco dokładniej, po chwili zauważyli w tle duży zegar wahadłowy na ścianie, który wyglądał dokładnie tak, jak jeden z trzech zegarów wiszących w kawiarni.
– To nasze zdjęcie zrobione w tej kawiarni, jakieś dwadzieścia cztery, może dwadzieścia pięć lat temu. Słyszeli państwo o aparacie natychmiastowym?
– Ma pan na myśli instax? – odpowiedziała pytaniem Fumiko.
– Tak, dzisiaj tak się na nie mówi. W tamtych czasach aparaty, które pozwalały zrobić zdjęcie i od razu je wywołać, były wielkim hitem. Kobieta, która zarządzała wówczas tą kawiarnią, również taki miała. Zrobiła nam to zdjęcie, stwierdziwszy, że powinniśmy mieć pamiątkę.
– To była moja matka. Mama uwielbiała mieć najnowsze, najmodniejsze gadżety. Podejrzewam, że powiedziała, że chodzi o pamiątkę, ale tak naprawdę po prostu chciała się pochwalić – powiedział lekceważąco Nagare, krzywo się uśmiechając.
– Żona kazała mi je nosić zawsze przy sobie. Powiedziała, że to amulet, który będzie mnie chronił. Oczywiście nie ma naukowych dowodów na to, że zdjęcie może przynosić człowiekowi szczęście – powiedział Kadokura, machając fotografią.
– Chce pan wrócić do dnia, w którym zostało zrobione to zdjęcie?
– Nie. Ja nie byłem w tej kawiarni od tamtego dnia, ale moja żona chyba spotykała się tu od czasu do czasu z naszymi dziećmi. Jeśli przeniosę się do przeszłości, chciałbym wrócić do okresu mniej więcej na dwa lub trzy lata przed wypadkiem.
– W porządku – odparł Nagare i na moment zerknął na kobietę w białej sukience siedzącą w najdalszym kącie kawiarni. Kobieta ta miała długie, czarne włosy i tak jasną skórę, że zdawała się niemal prześwitywać. Czytała w milczeniu książkę.
– Ma pan jeszcze jakieś pytania?
– Pomyślmy. – Kadokura włożył zdjęcie z powrotem do notesu, a potem otworzył go na stronie, na której chwilę wcześniej zapisał zasady podróży w czasie. Znowu zbliżył twarz do notesu, wpatrując się w tę stronę.
– To chyba ma związek z zasadą, którą dopiero co omówiliśmy. Że nie sposób zmienić teraźniejszości. Ale…
– O co chodzi?
– Jak to się dzieje, że słowa wypowiedziane przez kogoś z przyszłości pozostają we wspomnieniach osób, które ten ktoś odwiedza?
– Hę? No cóż, to, ee… – Nagare nie mógł pojąć, o co pyta Kadokura. Ściągnął brwi i przechylił głowę. – Co ma pan na myśli?
– Przepraszam, nie za dobrze to wyjaśniłem. – Kadokura podrapał się po czole. – Rozumiem, że istnieje jakaś siła, którą nazywają państwo zasadą, i ona zapobiega zmianom teraźniejszości. A ja chciałbym się dowiedzieć, czy ta zasada wpływa nie tylko na teraźniejszość, lecz również na wspomnienia.
Nagare wciąż miał wątpliwości.
– Mówiąc inaczej, chciałbym się dowiedzieć, czy gdyby ktoś usłyszał, że kasa padnie łupem złodziei, to jego wspomnienia zostałyby usunięte albo zmienione w wyniku działania tej zasady.
– Aha, teraz rozumiem – powiedział Nagare i skrzyżował ręce.
– No i? Co by się stało? – zamiast Kadokury wtrąciła się Fumiko.
– No cóż, niech no się zastanowię. – Nagare nie miał gotowej odpowiedzi. A to dlatego, że przeszedł od myśli: „Nigdy się nad tym nie zastanawiałem” do: „O co chodzi Kadokurze? Dlaczego go to interesuje?”. Z tego, co było mu wiadomo, nikt wcześniej nie zajmował się tym tematem.
Teraz razem do Kadokury dołączyła również Fumiko, wpatrując się z ciekawością w twarz Nagarego, jakby też była tym głęboko zainteresowana.
Fumiko przeniosła się kiedyś do przeszłości, by spotkać się z chłopakiem, z którym rozstała się w tej kawiarni. Jednak inna z obowiązujących tu zasad mówiła, że osoby, które już cofnęły się w czasie, nie mogą tego zrobić ponownie. Dlatego Fumiko nie powinna być zainteresowana tą rozmową. A jednak teraz dopytywała się tak, jakby była asystentką Kadokury.
Między brwiami Nagarego pojawiły się nowe zmarszczki. Otarł pot z czoła i zmrużył długie, wąskie oczy.
– Niech no się zastanowię – tylko tyle był w stanie wyjąkać.
– Ta zasada nie wpływa na wspomnienia.
Tego zwięzłego wyjaśnienia nie udzielił Nagare, lecz Kazu, która stała obok niego. Skończyła właśnie wycierać szklanki i zajęła się składaniem papierowych serwetek. Nie zrobiła choćby najkrótszej pauzy i przenikliwym głosem podawała dalej kluczowe informacje.
– Zdarzają się przypadki, kiedy ludzie znają prawdę, ale w rozmowach z innymi zachowują się tak, jakby jej nie znali. Mogą się dowiedzieć, że ktoś ukradnie kasę. Mogą wiedzieć, że ktoś ją ukradnie, a mimo to i tak udawać do dnia kradzieży, że nie wiedzą. Tak działa ta zasada. Poprzez utrzymywanie pozorów. Ale nie wpływa na wspomnienia. Nie zdarza się, by ktoś zapomniał o swoim doświadczeniu. Wręcz przeciwnie, osoba, która wie, że kasa zostanie skradziona, martwi się każdego dnia, aż dojdzie do kradzieży. Ale to od danego człowieka zależy, w jaki sposób będzie postrzegał tę informację i jak na nią zareaguje. Wszystko zależy od tego, jak ją przyjmie. Wspomnienia i emocje, które z niej wynikają, należą do tej osoby. Pozostają poza obszarem wpływu tej zasady.
Gdy Kadokura usłyszał wyjaśnienie Kazu, wyraźnie się rozpogodził. Wstał.
– Cieszę się, że tak jest. Kamień spadł mi z serca. Chciałbym teraz zwrócić się do państwa z prośbą. Czy mógłbym przenieść się do czasu, kiedy moja żona jeszcze nie była w stanie wegetatywnym? – powiedział, po czym nisko się ukłonił.
– Jak pan sobie życzy – spokojnie odparła Kazu.
Fumiko popatrzyła na Kazu i głośno klasnęła w dłonie, Nagare natomiast wyglądał na kompletnie osłupiałego. To nie była nowa zasada, tylko fakt. Krył się w cieniu drugiej zasady, a światło rzuciły na niego pytania Kadokury. Gdy ktoś wróci do przeszłości, jego teraźniejszość się nie zmieni, choćby nie wiadomo, jak mocno się starał. Istniało jednak pewne zastrzeżenie: zasada ta miała wpływ na wszelkie okoliczności, tak by zapobiec zmianom w teraźniejszości, ale nie ingerowała we wspomnienia.
Kadokura nie skupiał się na zasadzie mówiącej, że teraźniejszość się nie zmieni, lecz na wpływie na wspomnienia. „To może być ważny aspekt całej tej sytuacji”.
Dostrzegając istotne skutki tej zasady, Nagare jeszcze mocniej zmrużył długie, wąskie oczy i popatrzył w sufit.
– A jeśli chodzi o inne zasady… – Kazu kontynuowała wyjaśnienia. Ale inne zasady zdawały się mieć dużo mniejsze znaczenie dla Kadokury. Gdy usłyszał, że będąc w przeszłości, nie wolno wstawać z krzesła oraz że obowiązuje limit czasu, odparł po prostu:
– Rozumiem.
Kiedy jednak Kazu poruszyła temat kobiety w białej sukience i wspomniała, że to duch, a także że jeśli ktoś spróbuje ją zmusić do zmiany miejsca, zostanie przeklęty, Kadokura chłonął te informacje z błyskiem dziecięcej fascynacji w oczach.
– No cóż, i tak nie wierzę, że ona jest duchem. Ale muszę przyznać, że fascynują mnie klątwy. W świecie archeologii krążą różne niesamowite historie, które ludzie powtarzają, jakby były prawdziwe. Przeczytałem również wiele książek o zjawiskach nadprzyrodzonych. Żadna jednak nie trzymała się rygorystycznie zasad obowiązujących w nauce. Właściwie to nigdy nie spotkałem człowieka, na którego rzucono klątwę. Chciałbym tego doświadczyć i sprawdzić, jakie to uczucie.
– Co? – krzyknęła Fumiko. – Mówi pan poważnie?
– Tak, oczywiście. Bardzo chętnie spróbuję. Wspomniała pani wcześniej, że ta kobieta kiedyś panią przeklęła, prawda? Ciekawi mnie, jakie to było wrażenie. Może na mnie też rzuciłaby klątwę, gdybym spróbował ją zepchnąć z krzesła?
Nie wiedząc, co sądzić o zachowaniu Kadokury, Nagare i Fumiko spojrzeli po sobie i wzruszyli ramionami. Jednocześnie Nagare pomyślał: „Ten człowiek przypomina moją mamę”.
Matka Nagarego również była niezależna i owładnięta żądzą podróżowania. Pewnego razu określiła samą siebie jako poszukiwaczkę przygód. Z zapałem oddawała się swoim zainteresowaniom i dlatego nie poświęcała uwagi rodzinie. Była całkowicie zdystansowana. Dlatego rozwiodła się z ojcem Nagarego jeszcze przed narodzinami syna.
Gdy urodził się Nagare, zostawiła go pod opieką młodszej siostry, matki Kazu, a sama przeprowadziła się za morze. Nagare słyszał, że mieszka na Hokkaido, ale nie mógł mieć pewności, bo zawsze robiła, co chciała, i nie przekazywała nikomu danych kontaktowych.
„Pani Kadokura niewątpliwie musiała znosić to samo”.
Gdy Nagare patrzył na Kadokurę, który wydawał się równie ekscentryczny jak matka Nagarego, siłą rzeczy było mu trochę szkoda żony i dzieci profesora.
– No cóż, myślę, że może pan doświadczyć klątwy, ale stanowczo to panu odradzam – chłodno oznajmił Nagare.
Kadokura był niewzruszony.
– Ale mimo wszystko, jeśli to możliwe… – błagał z niepokojąco wyraźną determinacją w oczach.
„O, nie. Nie sposób go powstrzymać. Nie zmieni zdania niezależnie od tego, co powiem”.
Nagare westchnął w duchu.
– Tylko ten jeden raz, dobrze?
– Bardzo panu dziękuję!
Choć Nagare uważał, że to dziwaczna sytuacja, mimo wszystko niechętnie zaprowadził Kadokurę do kobiety w białej sukience. Kadokura nerwowo wyjął chusteczkę z kieszeni. Stojąc obok kobiety w białej sukience, otarł pot z czoła i rąk.
– Przepraszam, czy można?
Kadokura spojrzał w twarz kobiety w białej sukience. Kobieta dalej czytała książkę i nic nie odpowiedziała, a jej wyraz twarzy w ogóle się nie zmienił. Dzisiaj czytała powieść pod tytułem _Pies, który chciał być kotem,_ i _kot, który chciał być psem_.
– Hę? Ona naprawdę… – wymamrotał Kadokura, wpatrując się w twarz kobiety.
– Czy coś jest nie tak?
– Ee, nie. Wszystko w porządku. Czyli mogę ją teraz zmusić, żeby się przesiadła?
– Tak.
– No dobrze, w takim razie tak zrobię.
Kadokura wziął głęboki oddech i zbliżył się do kobiety w białej sukience.
– Przepraszam panią. Czy mogłaby się pani przesiąść? – zapytał, potrząsając jej ramieniem.
Kobieta nie odpowiedziała, więc Kadokura popatrzył na Nagarego, by ten mu coś poradził.
– Proszę spróbować trochę mocniej.
– Ee, dobrze.
W nagłym przypływie zdecydowania Kadokura chwycił ramię kobiety i mocno szarpnął, mówiąc:
– Przepraszam! Proszę się przesiąść!
Nagle kobieta w białej sukience szeroko otworzyła oczy i spiorunowała go wzrokiem.
– Pff.
W jednej chwili ugięły się pod nim kolana. Lampy w kawiarni zaczęły migotać jak płomienie świec, a po całej sali rozszedł się nagle upiorny głos, jakby wycie ducha. Blada twarz kobiety uległa przemianie. Postać nachyliła się nad stołem i gniewnie spojrzała na Kadokurę potwornymi, okrągłymi oczami.
– A więc to jest klątwa! Moje ciało jest takie ciężkie i… aaj… i boli. Czuję się, jakby mi ktoś wykręcał kości. Więc klątwa to takie uczucie! Doświadczyłem go po raz pierwszy! Czuję się tak ciężko, że ledwo się ruszam. Mam wrażenie, jakbym był przykryty ołowianym kocem. Ooch, co za ciężar!
Kadokura czołgał się po podłodze z wyrazem rozkoszy na twarzy.
– Już wystarczy? – zapytał Nagare.
Obok niego czekała Kazu, trzymając srebrny czajniczek.
Kadokura wysapał:
– Nie, jeszcze chwilkę. Właśnie odczuwam, jak to jest paść ofiarą klątwy. Tak cenne doświadczenie nie zdarza się codziennie…
– Skoro pan tak mówi. – Nagare westchnął ciężko.
Fumiko siedząca przy barze spuściła wzrok na czołgającego się po podłodze Kadokurę i zachichotała.
– Uuu!
Wkrótce Kadokura leżał plackiem na podłodze z rozłożonymi rękami i nogami. Dziwne, niezrozumiałe, chrapliwe dźwięki wydobywające się z jego gardła wskazywały na to, że ma trudności z oddychaniem. Być może stracił mowę.
– Kazu – odezwał się Nagare, by dać kuzynce sygnał. Uznał, że przeciąganie obecnej sytuacji byłoby niebezpieczne.
Kazu podeszła do kobiety w białej sukience, która miała mocno rozczochrane włosy i zwracała wykrzywioną twarz w stronę Kadokury.
– Może filiżankę świeżej kawy? – zaproponowała cicho.
Jeszcze przed chwilą kobieta w białej sukience była niemal gotowa przejść przez stół i zaatakować Kadokurę, a teraz łagodnie odpowiedziała: „Tak, poproszę”, po czym usiadła na krześle. Jednocześnie lampy w kawiarni znowu zaczęły świecić normalnie, a wycie przywodzące na myśl ducha ucichło.
– Uff.
Działanie klątwy ustało. Kadokura odzyskał oddech. Mocno dyszał, ale gdy podniósł głowę, pozostali ujrzeli na jego twarzy dziecięcą ekscytację.
Kobieta w białej sukience popijała kawę i w milczeniu czytała książkę.
– Już rozumiem. Teraz rozumiem. A więc tak działa klątwa. Jakie to ciekawe.
Kadokura natychmiast się podniósł, wrócił na swoje miejsce przy barze i otworzył notes. Zaczął coś pisać w niezwykle szybkim tempie.
Nagare był zupełnie osłupiały, a Fumiko chichotała, obserwując sytuację z rozbawieniem.
Tylko Kazu zachowała spokój, jak gdyby nic się nie stało.
Gdy Kadokura był pochłonięty notowaniem, Fumiko nagle powiedziała:
– Ojej, Nagare, zapomniałam zapytać. Jak się miewa mała Miki? Przyszłam ją zobaczyć.
Miki była maleńką córeczką Nagarego i jego żony Kei.
– O czym ty mówisz? Dopiero co ją widziałaś wczoraj.
– Tak, wiem, ale…
– Ile razy chcesz ją oglądać?
– A jakie to ma znaczenie? Jest taka urocza! Mogłabym patrzeć na nią cały dzień i by mi się nie znudziło.
– To trochę dziwne.
Choć jego słowa tego nie wyraziły, jego długie, migdałowe oczy wygięły się w uśmiechu. Był szczęśliwy.
– Miki śpi?
– Na zapleczu.
– Mogę ją zobaczyć?
– Oczywiście.
– Dziękuję.
Fumiko zeskoczyła ze stołka przy barze i wyjęła telefon z torebki.
– Nie uważasz, że zrobiłaś już wystarczająco dużo zdjęć?
– Dzisiaj chcę nagrać film.
Z szelmowskim uśmiechem wyszła na zaplecze.
– Niemowlęta naprawdę są takie urocze? – mruknął Kadokura. Skończył notować i teraz spoglądał w kierunku zaplecza, gdzie zniknęła Fumiko. – Och, przepraszam. Nie chciałem sugerować, że pana dziecko nie jest urocze. Sam mam dwie córki i jednego syna. Wszyscy są już dorośli i mam nawet wnuki.
– Nie byli uroczy? – z niedowierzaniem zapytał Nagare.
– Cóż, nie wiem. Kiedy urodziły się moje dzieci, przebywałem głównie za granicą. Zawsze, gdy wracałem, zauważałem, że urosły. Pewnego razu moja młodsza córka powiedziała do mnie nawet: „Odwiedź nas jeszcze kiedyś” – odparł Kadokura z krzywym uśmiechem. – Z perspektywy czasu myślę, że nie powinienem był zakładać rodziny. Zanim się obejrzałem, dzieci dorosły. Gdy były w gimnazjum i liceum, już nie potrafiłem z nimi rozmawiać. Mimo to żona nigdy mi nic nie powiedziała. Zawsze żegnała mnie z uśmiechem.
– Żałuje pan?
Kadokura w milczeniu zastanowił się nad pytaniem Nagarego, a potem odpowiedział:
– Być może najbardziej żałuję tego, że niczego nie żałuję. Chciałbym być zdolny do tego uczucia.
Po chwili dodał:
– I co mam teraz zrobić?
– Hę? – Nagare szeroko otworzył migdałowe oczy. – Ee, w tej sprawie tak naprawdę chyba nie mogę…
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki