Złudne nadzieje - ebook
To, że TY zapomnisz o swojej przeszłości, nie sprawi, że ONA zapomni o tobie… Natalia jest młodą kobietą, która tkwi w toksycznym związku i codziennie przeżywa piekło. Nie mając nadziei na lepszą przyszłość , stara się pogodzić ze swoim losem. Z powodu bolesnych doświadczeń jest wycofana i nieufna, ale kiedy niespodziewanie nadchodzi pomoc, postanawia postawić wszystko na jedną kartę i wykorzystać szansę na ratunek. Wybawicielem dziewczyny okazuje się jej wielka miłość z lat młodości. Bezinteresowna pomoc mężczyzny całkowicie odmieni życie Natalii, ale czy na pewno będzie to zmiana na lepsze? Czy uda się zapomnieć przykre doświadczenia z przeszłości , czy jednak nie pozwolą się one cieszyć nową codziennością? "Uczucie, które nigdy nie wygasło, elektryzujące pożądanie i przeszłość, która upomni się o swoje w najmniej oczekiwanym momencie. Zatrać się w najnowszej, gorącej powieści Adriany Rak, która z premedytacją i niezwykłą wprawą zagra na emocjach i przyprawi czytelnika o dreszcze. Zakochasz się w tej historii już od pierwszych stron!" - Patty Goodman, autorka "Ognistej sukienki" „Zupełnie nowe oblicze autorki, która sprowadzi was na złą stronę mocy i sprawi, że wasze serca będą bić w przyspieszonym tempie. Będzie mrocznie i namiętnie, a zakończenie wprawi was w osłupienie. Zdecydowanie polecam!” – Mia N. Blake, autorka książki (Nie)znajomy
| Kategoria: | Literatura piękna |
| Zabezpieczenie: |
Watermark
|
| ISBN: | 978-83-66754-92-8 |
| Rozmiar pliku: | 1,7 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
PROLOG
Część pierwsza
1.DANIEL
2.NATALIA
3.DANIEL
4.NATALIA
5.DANIEL
6.NATALIA
7.DANIEL
8.NATALIA
Część druga
1.NATALIA
2.DANIEL
3.NATALIA
4.DANIEL
5.NATALIA
6.DANIEL
7.NATALIA
8.DANIEL
9.NATALIA
10. NATALIA
11. DANIEL
12. DANIEL
13. NATALIA
14. DANIEL
15. NATALIA
16. DANIEL
17. NATALIA
18. DANIEL
19. NATALIA
20. DANIEL
21. NATALIA
22. NATALIA
23. NATALIA
24. DANIEL
25. NATALIA
Część trzecia
1. NATALIA
2. DANIEL
3. NATALIA
4. DANIEL
Od autorki
PodziękowaniaPROLOG
Przeszłość… A może przyszłość?
On znowu jest w mieszkaniu. Wybudzona ze snu słyszę, jak przeklina swojego ochroniarza.
Cholera – zaczynam panikować. A przecież miał wyjechać w interesach. Na samą myśl o tym, że za chwilę pojawi się w mojej sypialni, wzdrygam się i przykrywam kołdrą aż po czubek nosa, jakby mogło mnie to przed czymś uchronić…
Przełykam głośno ślinę, słysząc jego nieporadne kroki. Coś spada na podłogę. Dźwięk tłuczonego szkła odbija się echem od ścian. Pewnie znowu jest pijany – myślę i czekam na to, co nieuniknione.
– Dobra, spierdalaj do siebie – mówi do swojego przydupasa, stając w progu pokoju.
Zostajemy sami. Adam zamyka drzwi na klucz i podchodzi do mojego łóżka, po czym zapala malutką lampkę nocną, stojącą na szafce przy samym łóżku, i zdejmuje z siebie ubrania. Po chwili czuję, jak ciągnie za kołdrę, obnażając moje ciało. Jestem coraz bardziej przerażona, ale co mogę zrobić?
Leżąc na brzuchu, z głową skierowaną ku światłu, kątem oka dostrzegam, że mój oprawca właśnie pozbył się bokserek i jedną ręką dogadza sam sobie, zapewne próbując osiągnąć wzwód. Cóż… Alkohol, narkotyki i seks nigdy nie były dla niego dobrym połączeniem.
Cisza panująca w pokoju, przeszywana jedynie odgłosem ruchów jego ręki, paraliżuje mnie. Kiedy próbuję przekręcić się na bok, Adam momentalnie pochyla się, po czym kładzie się na mnie i jak gdyby nigdy nic rozsuwa moje uda, odchylając materiał majtek. Kilka sekund później czuję, że wchodzi we mnie, a każdy kolejny ruch boli, tak cholernie boli. Zaczynam żałośnie jęczeć, nie mogąc wytrzymać bólu. Mam wrażenie, że jego penis rozrywa mnie od środka. Gdy Adam dostrzega, co się dzieje, od razu kładzie swoją spoconą dłoń na moich ustach, próbując mnie uciszyć.
– Zamknij się, idiotko – syczy. – Zresztą… – Pcha z całych sił. – Myślisz, że ktokolwiek przybiegnie ci z pomocą? – Mówiąc to, śmieje się i uderza dłonią w mój lewy pośladek.
W tej samej chwili z moich oczu zaczynają wypływać łzy.
Nie jestem już w stanie zapanować nad swoimi emocjami.
– Och, widzę, że bardzo dzisiaj tęskniłaś. Mało ci było rano? – szydzi. – Odwróć się – dodaje, kolejny raz uderzając w to samo miejsce.
Potulnie kładę się na plecach, marząc o tym, aby to wszystko już się skończyło.
Adam patrzy na mnie spod półprzymkniętych powiek, a w jego spojrzeniu nie dostrzegam nic oprócz złości. Widzę, jak lustruje całe moje ciało, skupiając szczególną uwagę na brzuchu i piersiach.
Nienawidzę cię, tak bardzo cię nienawidzę – mówię w duchu, a on w tym samym momencie, bez żadnego skrępowania, pochyla się nade mną i wbija penisa w moje obolałe krocze. Świadoma tego, co mnie czeka, zamykam oczy. Ze wszystkich sił pragnę, aby wreszcie skończył.
– Patrz na mnie, suko. – Ściska dłońmi moją twarz.
Przez moje ciało przechodzą dreszcze, co tylko jeszcze bardziej pobudza mężczyznę. Świadomość, że się go boję, od zawsze była dla niego najlepszym „afrodyzjakiem”.
Otwieram oczy i widzę, że wciąż nie spuszcza ze mnie wzroku. Czuję, jak nieporadnie pociera penisem o moją łechtaczkę, a po chwili znowu jest we mnie. To, co powinno sprawiać mi przyjemność, powoduje, że zaczynam płonąć z bólu.
– Boli, prawda? – syczy przez zaciśnięte zęby. – I ma, kurwa, boleć! – Śmieje się, a jego członek nadal boleśnie penetruje moje wnętrze.
Patrząc w jego oczy, odczuwam wielki wstręt. Do siebie, do niego, do świata… Jednak nie potrafię żyć inaczej. Nie potrafię uciec. Od wielu lat jestem przecież bita i gwałcona, niemalże każdego dnia.
Czy to się kiedykolwiek zmieni? – zastanawiam się po raz kolejny. Nagle uświadamiam sobie, że Adam doszedł w tej samej chwili, w której ja zaczęłam analizować swoje życie. Mężczyzna opada na moje ciało, nie mogę się podnieść. Jestem w stanie jedynie ruszyć ręką i otrzeć nią łzy.
Czuję się taka zagubiona i nieszczęśliwa. I wątpię, szczerze wątpię, czy kiedykolwiek to się zmieni.1.DANIEL
Pozwoliłem jej odejść, myśląc, że dzięki temu oddam jej wolność, której przecież tak bardzo potrzebowała. Pozwoliłem jej odejść, choć w głębi serca od początku wiedziałem, że nie dam sobie bez niej rady. Rozstałem się z nią, wierząc, że to najlepsze rozwiązanie. Przecież byłem o nią zazdrosny. Cholernie zazdrosny. Kontrolowałem ją niemal na każdym kroku i nigdy nie wierzyłem do końca w szczerość jej uczuć, ale… Natalia była kobietą mojego życia, a raczej – Natalia JEST kobietą mojego życia i to nie zmieni się nigdy. Ta skomplikowana prawda dotarła do mnie w najmniej oczekiwanym momencie. Ale zacznijmy od początku…
Był piątek, dzień jak co dzień. Akurat wracałem z pracy, kiedy zadzwonił mój telefon. Amanda… Moja ukochana, najmłodsza siostrzyczka, za którą byłbym w stanie zabić.
Dosłownie zabić.
– No cześć, braciszku. – Usłyszałem jej piskliwy głos, gdy odebrałem połączenie. – Dzwoniłam dzisiaj do ciebie już kilka razy, ale nie odbierałeś…
– No tak, wybacz. Przez cały dzień miałem urwanie głowy – kłamałem jak z nut, bo akurat tego dnia wyjątkowo leniłem się za biurkiem.
– Ty i ta twoja praca… Mógłbyś wreszcie dać sobie z tym spokój. – Ton głosu Amandy wskazywał, że jak zwykle nie była zadowolona, gdy temat schodził na moje sprawy zawodowe.
Moja praca to w rodzinie tabu, nie chciałem z nikim o niej rozmawiać, a już w szczególności z Amandą, Olivią, czyli drugą siostrą, i z naszą matką Olgą. Cieszyłem się, że nie wiedziały, czym się zajmuję.
– I zadzwoniłaś po to, aby mi o tym przypomnieć? – warknąłem sarkastycznie, bo nie miałem ochoty na taką rozmowę.
– Nie, dzwonię, bo… – Amanda zawahała się na moment.
– Bo? – zapytałem, czując coraz większe poirytowanie.
– Ale obiecaj, że coś z tym zrobisz, dobrze? – To zabrzmiało poważnie.
– Jakim cudem mogę ci to obiecać, skoro nie wiem, o co chodzi? – odpowiedziałem, otwierając drzwi swojego czarnego SUV-a, a dokładniej audi Q7, którym jeździłem od jakiegoś czasu. – No, słucham? Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że twój kochaś postanowił jednak wrócić do ciebie, pomimo moich ostrzeżeń? – spytałem, przypominając sobie o niedawnym rozstaniu Amandy i Romaina.
Moja siostra była z nim ponad pięć lat, ale na szczęście to już przeszłość, bo słowo daję, nie znam gorszego od niego człowieka. Romain to najbardziej sprzedajna świnia, jaką miałem okazję w życiu spotkać, i bez wątpienia jeden z tych facetów, od których wszystkie zdrowo myślące kobiety powinny trzymać się z daleka.
– Nie, Daniel… On dał mi już spokój…
– To co to za sprawa, hm? Mogłabyś wreszcie powiedzieć? Nie ukrywam, że akurat wyszedłem z pracy i chciałbym pojechać do mieszkania i odpocząć…
– No dobrze, powiem ci, choć nie wiem, czy powinnam to robić, bo… Po prostu nie mam pojęcia, jak zareagujesz, Daniel. To wszystko… – Amanda zaczęła szlochać, co zupełnie wyprowadziło mnie z równowagi. – To wszystko jest chore i takie skomplikowane…
– Mów, do cholery, co się stało, albo zaraz przyjadę do ciebie i skopię ci tyłek, kobieto! – krzyknąłem.
– Natalia… – Kiedy wypowiedziała to imię, poczułem dziwnie ukłucie w brzuchu. – Ja… Ja spotkałam się z jej siostrą, wiesz? Wczoraj wieczorem w sklepie… Nie widziałyśmy się, no wiesz, od twojego i Natalii rozstania. I wiesz co? Nie mogę przestać o tym myśleć. Natalia wychodzi za mąż, rozumiesz? – Usłyszałem przerażająco smutny głos Amandy i w jednej chwili pękło mi serce, choć w zasadzie… Czy mogło pęknąć coś, co od dawna było już martwe?
Kurwa mać! Nie tak miał wyglądać ten dzień… – pomyślałem.
– I to wszystko, co masz mi do powiedzenia?
– Daniel, to nie wszystko, bo… Bo on jest psychopatą, rozumiesz? Pierdolonym psychopatą, który najchętniej zamknąłby ją w szafie i ukrył przed całym światem… – Moja siostra była wyraźnie roztrzęsiona.
– Może po prostu jest w niej zakochany? I nie widzi świata poza nią… – stwierdziłem stanowczo, powstrzymując się przed wyznaniem tego, co czułem.
Od naszego rozstania minęło już tyle lat… Nie kontaktowałem się z Natalią, bo wiedziałem doskonale, że to nic nie da. Ta kobieta była dla mnie niczym narkotyk – odurzająca, a ja jak ten najgorszy ćpun stałem się od niej uzależniony. Kiedy zerwaliśmy, przysiągłem sobie, że nie będę szukał z nią żadnego kontaktu. Słowa dotrzymałem, choć nie było to łatwe, bo doskonale wiedziałem, że Natalia kontaktuje się od czasu do czasu z naszymi dawnymi znajomymi. Dlatego od ponad czterech lat mieszkałem w innym mieście. W miejscu, w którym zacząłem krok po kroku budować swoje życie na nowo. Co prawda Natalia również mieszkała już w zupełnie innym miejscu, jednakże, ilekroć odwiedzałem „nasze” miasto, tylekroć wszystko – szczególnie dom mojej matki, w którym niegdyś spędzaliśmy najwięcej czasu – przypominał mi o niej, co cholernie mnie dobijało. Nic dziwnego, że stałem się człowiekiem bez serca, bezwzględnym skurwielem, dla którego nie liczyły się uczucia innych osób.
– Tak, oczywiście. I dlatego ją bije i wykańcza psychicznie?! – wykrzyczała Amanda, a ja w jednej chwili zrozumiałem sens jej wypowiedzi.
Co za skurwiel z tego człowieka! Ma u swojego boku mój najcenniejszy skarb i nie potrafi tego docenić? – pomyślałem.
– Skąd o tym wiesz? Joanna ci powiedziała, tak? I jakim cudem w ogóle spotkałaś ją w sklepie, skoro ona podobno mieszka kilkaset kilometrów stąd… – Próbowałem nie dać po sobie poznać, jak podziałały na mnie jej słowa. W tamtej chwili miałem ochotę rzucić wszystko i pojechać na spotkanie z tym złamasem, by po męsku wytłumaczyć mu, jak postępuje się z kobietami.
– Klasyczny zbieg okoliczności. Joanna jest przecież nauczycielką i akurat przyjechała ze swoją klasą na wycieczkę do naszego miasta. Gdy zobaczyłam ją wczoraj w tym tłumie, początkowo myślałam, że mam przywidzenia, ale nie… To była ona. Nie miałyśmy czasu na długą rozmowę, ale wymieniłyśmy się numerami… Wróciłam wieczorem do domu, wysłałam jej SMSa i od tego się zaczęło… Po kilku wiadomościach zadzwoniłam do niej i gadałyśmy przez kilka godzin. Wniosek jest jeden: Natalia potrzebuje pomocy. Daniel, ona przeżywa istny horror z tym psycholem. Musisz jej pomóc, rozumiesz? Obiecałam to Joannie…
– Jak mam jej pomóc, skoro ona nigdy, przez te wszystkie lata po naszym rozstaniu, nie szukała ze mną kontaktu? Mam tak po prostu pojechać do niej? I co dalej?! – Emocje wzięły górę i zacząłem krzyczeć na Bogu ducha winną siostrę.
– Przypominam, że to nie ona zostawiła ciebie, tylko ty ją…
– I co z tego? Gdyby naprawdę mnie kochała, to…
– To co, Daniel? Prosiłaby cię o litość? Wróciłaby do ciebie na kolanach? Boże, człowieku, w takich chwilach mam wrażenie, że jesteś adoptowany, bo gadasz takie głupoty, że aż ciężko uwierzyć, że ktoś taki może pochodzić z naszej rodziny… – Sarkazm to drugie imię Amandy.
– Daruj sobie – prychnąłem. – Poza tym dziękuję za informację. Nie jestem zainteresowany, nie pomogę jej. Nie rzucę nagle wszystkiego i nie wrócę na stare śmieci tylko po to, by pomóc komuś, kto ewidentnie nie chce tej pomocy. Sorry, Amanda, ale muszę kończyć. Właśnie jadę do domu, cześć. – Nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź, rozłączyłem się.
Nie byłem jednak w stanie logicznie myśleć. Z nadmiaru emocji zdołałem jedynie odpalić silnik, lecz zgasiłem go już po kilku chwilach, czując ogromną złość. Nie chciałem przecież stwarzać zagrożenia na drodze, a pod wpływem tak silnych uczuć nie byłoby trudno o jakąś głupotę.
Niech to, kurwa, wszystko szlag… – przekląłem w myślach. Natalia potrzebowała pomocy, a ja… nie umiałem jej pomóc, bo to, co ją spotkało, było moją winą. Po tym wszystkim, czego najprawdopodobniej doświadczyła, nie mógłbym spojrzeć jej w oczy. Ale jak miałem żyć ze świadomością, że jakiś skurwiel jej nie szanuje? I w dodatku najprawdopodobniej używa wobec niej przemocy fizycznej, czego nie powinien robić żaden szanujący się facet. Przecież to, kurwa, niemożliwe – wyrzucałem sobie i wiedziałem, że pomimo wstydu musiałem zareagować. Musiałem jej pomóc.