Facebook - konwersja

Alfabet literacki Anny Matusiak-Rześniowieckiej

Blog - baner - Alfabet literacki Anny Matusiak-Rześniowieckiej

W związku z premierą powieści "Kiedy się pojawiłeś" Anna Matusiak-Rześniowiecka zdradza czytelnikom bloga Virtualo.pl, dlaczego nauczyła się doceniać codzienność, co sprawiło, że pokochała czytanie i dlaczego stara się myśleć inaczej. Zapraszamy!

Anna Matusiak - Rześniowiecka jest absolwentką filologii polskiej i teatrologii na Uniwersytecie Wrocławskim. Dziennikarka. Prezenterka radiowa i telewizyjna. Wykładowczyni dziennikarstwa, felietonistka, autorka książek, trenerka wystąpień publicznych. Szczęśliwa mama Maksymiliana. 1 września na półkach księgarń znajdziecie jej powieść "Kiedy się pojawiłeś". 

Kiedy się pojawiłeśPoruszająca historia kobiet, którym przyjdzie stoczyć nierówną walkę z przeciwnościami losu.

Małgosia jest pielęgniarką, która kocha swój zawód. Pracując na oddziale dziecięcym często musi zmagać się z trudnymi sytuacjami. Wspólnie z mężem stara się o dziecko.
Iza i Adam są małżeństwem, które mimo młodego wieku osiągnęło już bardzo wiele i ma apetyt na jeszcze więcej. Gdy dowiadują się o ciąży i o tym, że spodziewają się syna, muszą przewartościować swój idealny świat.

Wkrótce losy bohaterek splatają się w nieoczekiwany sposób. Każda z nich będzie zmuszona do podjęcia decyzji, które na zawsze zmienią ich życie.
Jakie niespodzianki przygotował dla nich los? Czy wszystkie decyzje okażą się słuszne? Jak bardzo zmieni się życie Izy i Małgosi?

 

Poznajcie literacki alfabet autorki: 

A jak APSIK… - chorobowe skojarzenie na dzień dobry… to chyba nie najlepszy początek, ale wbrew pozorom ma związek z literaturą. Jako dziecko dużo chorowałam (słaba odporność była wynikiem wcześniactwa – na szczęście przeminęła z wiekiem). Spędzałam w łóżku z gorączką pół roku szkolnego. Fatalnie. Ale z drugiej strony – przeczytałam wtedy tonę książek, rozkochałam się w czytaniu i tak się zaczęła ta piękna przygoda…

B jak BIBLIA – księga, której wciąż uczę się czytać. Z każdym rokiem życia i nowym doświadczeniem dostrzegam, że obrazy tu zawarte nabierają nowego sensu. A jej Twórca – też na B – to nie tylko Stwórca Świata, ale i Wielki Pisarz.

C jak CODZIENNOŚĆ – od zawsze miałam przekonanie, że jeśli stanę w miejscu i nie będę się rozwijać, to moja codzienność stanie się nudną, powtarzalną rutyną i zmarnuję czas. Chyba się starzeję, (oj przepraszam – DOJRZEWAM!) bo coraz częściej doceniam tę przewidywalną, wcale nie nudną codzienność, pełną rytuałów, bez których nie może się obyć np. mój Synek.

C jak CZŁOWIEK – fascynuje mnie od zawsze. Ten „zwykły” - niezwykły. Psychika ludzka kryje w sobie takie możliwości, że nie sposób oderwać się od jej studiowania. Dlatego psychologia to jedna z moich pasji. Psychologia, dzięki której świat literatury też nie mógłby być tak barwny i zachwycający.

D jak DZIENNIKARSTWO – misja, powołanie. Tym dla mnie było, kiedy zaczynałam uprawiać ten zawód jako bardzo młoda dziewczyna – 20 lat temu. Dziś z żalem obserwuję, że ta definicja się zmienia. Na szczęście nie brakuje jeszcze prawdziwych dziennikarzy, których zawodowe poczynania śledzę i podziwiam, ale to wyjątki potwierdzające regułę. Zostałam dziennikarką, by dawać ludziom wiedzę, rozrywkę, wartość – wszystko to, co cenne w drugim człowieku, z którym jako dziennikarz rozmawiam. Chciałam zmieniać świat, ale to już historia dla literki I, jak IDEALIZM.

E jak EMPATIA – wada i zaleta jednocześnie. Cecha, którą mam mocno rozwiniętą, co wielokrotnie ułatwiło mi życie, ale równie często czyni je trudniejszym. Empatia pozwala mi poczuć drugiego człowieka, otworzyć go, poznać. Wielokrotnie po swoich wywiadach słyszę: „Nigdy tego nikomu wcześniej nie powiedziałem/-am. Jak Pani to ze mnie wyciągnęła?”. To najlepszy komplement. Nie wyciągam. To empatia pozwala drugiemu człowiekowi zaufać, mówić, dać mi więcej siebie. A z drugiej strony – sprawia, że współodczuwam również ból, strach, cierpienie tego, z kim jestem w nawet powierzchownej relacji niemal w równym stopniu, jakby to były moje własne uczucia. Na szczęście z radością też to działa. Jak się cieszę, to całą sobą. Jak dziecko.

F jak FANTAZJA – to dzięki niej przeżywam wiele żyć. Jedną z moich ulubionych zabaw z dzieciństwa było wymyślanie sobie historii życia przypadkowo napotkanych osób, na podstawie tego, jak wyglądały, czy poruszały się szybko, czy spacerkiem, wydawały się zrelaksowane, a może napięte i zdenerwowane, spieszyły się na spotkanie z ukochanym, a może właśnie przyjechały do wielkiego miasta, by rozpocząć studia i nowy rozdział życia… Do dziś zdarza mi się puścić wodze fantazji, kiedy siadam w kawiarni w centrum miasta z ulubioną latte i dobrym widokiem na przechodniów. Szkoda, że tak rzadko udaje się to robić…

G jak GŁOS - jako wieloletnia dziennikarka telewizyjna i radiowa uznaję go za istotne narzędzie swojej pracy. Praca z głosem pozwala odkryć nowe możliwości rozmowy z drugim człowiekiem. Polecam, bo dobrze ustawiony głos może pomóc osiągnąć zamierzony cel w sposób zupełnie nieuświadomiony przez odbiorcę. Kiedy czytam albo piszę – bohaterowie książek mają w mojej głowie nie tylko wygląd, wzrost, kolor włosów, ale też głos, który dopełnia postać i pozwala mi ją mocniej poczuć, usłyszeć…

H jak HARMONIA – wciąż dążę, wciąż szukam, wciąż mam problem z jej osiągnięciem… Ale się nie poddaję.

I jak INACZEJ – staram się ”myśleć inaczej”. To słynna zasada Steva Jobsa (“think different”), która stała się jednym z moich życiowych wyzwań. Nie tak łatwo znaleźć w sobie moc, żeby wyjść ze schematów i myśleć inaczej w konkretnej życiowej sytuacji. Ten dar wizjonerów fascynuje mnie i staram się go w sobie rozbudzać każdego dnia.

J jak JAKOŚĆ – nie ilość… Od pewnego czasu z rozczarowaniem stwierdzam, że świat stawia na szybkość, ilość, klikalność – nie na jakość. A mnie uczono, że jak coś robić w życiu, to albo na 100% albo wcale. Co lepsze? Nie wiem… W bajkach zawsze zwycięża dobro. W życiu mam nadzieję jednak, że na koniec dnia zwycięży jakość.

K jak KOCHAĆ – całą sobą, szczerze, prawdziwie, nie za coś, ale pomimo. Kochać to dla mnie czyny nie słowa. To bycie obok – nie tylko wtedy, kiedy jest dobrze. Czyż to nie wspaniałe, że powstały miliony książek i filmów o miłości, a wciąż ten temat jest niewyczerpany…?

L jak LEKCJA – staram się tak żyć, by to co złe, trudne, bolesne w moim życiu zamieniać w lekcję, z której wyciągnę jakiś sens. Nie zawsze się udaje. Ale staram się… To ułatwia zaakceptowanie porażek, a któż z nas ich nie przeżył?

Ł jak ŁAWKA – jest taka ławeczka w mojej niedużej rodzinnej miejscowości na Dolnym Śląsku, na której lubiłam siadać jako mała dziewczynka i wyobrażać sobie, że kiedyś wyjadę, zostanę dziennikarką, przeżyję wiele przygód, będę rozwijała pasje, a kiedy nazbieram już trochę doświadczeń życiowych – zacznę pisać, bo to kocham robić najbardziej. Póki co sporo z wymarzonych na tej ławeczce chwil udało mi się złapać. Wielu jeszcze nie, są też takie, których już nigdy nie będę miała szans doświadczyć, ale na tych się nie skupiam tylko marzę dalej.

M jak… I tu mam problem, co wybrać... MAKS – mój Synek, który nadał największego sensu mojemu życiu. M jak MAMA – najtrudniejsza funkcja, jaką przyszło mi pełnić, ale jednocześnie tak piękna, że dziękuję Bogu, że pozwolił mi doświadczyć macierzyństwa. Ale w kontekście literackim wybieram hasło M jak MASZYNA DO PISANIA. Najpiękniejszy, najbardziej wymarzony prezent pod choinkę, jaki w życiu dostałam. Miałam 6 lat. Marzyłam o maszynie do pisania dnie i noce. Kiedy zobaczyłam ją pod zielonym drzewkiem, bałam się podejść, bo byłam przekonana, że to głębokie pragnienie powoduje, że mam omamy wzrokowe. Tak bardzo bałam się rozczarowania, że popatrzyłam na nią, odwróciłam wzrok i poszłam do pokoju, ku zaskoczeniu rodziców. Ale kiedy okazało się, że ona istnieje naprawdę – stukałam w jej klawisze codziennie, tworząc pierwsze historie, które z dumą nazywałam moimi książkami. Mam tę maszynę do dziś i mimo że nie jestem typem sentymentalnej zbieraczki – tej pamiątki nie oddam, nie wyrzucę, nie pozbędę się nigdy.

N jak NOC – czas, kiedy rodzą się najpiękniejsze sceny, kiedy bohaterowie zaczynają przeżywać przygody, na które kompletnie nie chcą się skusić za dnia. Właśnie spojrzałam na zegarek… Jest 2:30. Piękna, gwieździsta noc…

O jak ORYGINALNOŚĆ – lubię ludzi oryginalnych prawdziwie – nie na siłę, bo to modne. Czasami nie pasują do świata. Czasami nie potrafią się tu odnaleźć, ale na tym też polega ich piękno. Szkoda, że często świat zauważa ich moc dopiero po ich odejściu. Ale lepiej późno, niż wcale…

P jak PIĘKNO – jest dla mnie ważne… Lubię otaczać się pięknymi sceneriami i przedmiotami. Lubię pić kawy z pięknej filiżanki, chociaż przecież tę samą kawę można by nalać do odrapanego kubka bez uszka. A może wówczas smakowałaby jednak inaczej? Jestem estetką i niestety jestem przekonana, że prawdą jest przysłowie „Jak Cię widzą, tak Cię piszą”. Też wolałabym, żeby to piękno wewnętrzne było najważniejsze, ale ludzie są wzrokowcami i czasami nie dają szansy na jego odkrycie. Piękny człowiek jest schludny, zadbany, prawdziwy, gustowny, ale przede wszystkim dobry dla innych, nawet jeśli bardziej opłaca się być wyrachowanym egoistą.

R jak ROZUM i S jak SERCE  – tę walkę staczam bardzo często w życiu. Można by to niemal narysować jak kreskówkę. Rozum na jednym ramieniu, serce na drugim, a w dymkach ich dobre rady: „Daj spokój, to nie może się udać. Przecież wiesz. Badania i statystyki pokazują, że nie ma szans” – mówi rozum, a serce dodaje: „Badania i statystyki – kto to czyta? Zamknij oczy, poczuj, czego naprawdę pragniesz i zrób to”… Zgadnijcie, kto zazwyczaj wygrywa?

T jak TEATR – jedna z moich wielkich pasji. Zaniedbana ostatnio niestety z braku czasu, ale z wykształcenia jestem polonistką i teatrologiem, więc był czas w moim życiu, kiedy teatrowi poświęcałam każdą wolną chwilę. Teatr to dla mnie spotkanie sceny z widownią. Dziennikarstwo – spotkanie człowieka z człowiekiem. PISANIE – spotkanie autora z czytelnikiem. Wspólny mianownik zawsze ten sam – ŻYCIE TO SPOTKANIE.

U jak UCZUCIA – rządzą światem; odkrycie tego faktu pozwoliło wielu firmom zupełnie inaczej skonstruować swoje reklamy, by właśnie poprzez emocje dotrzeć do potencjalnego klienta i po prostu sprzedać mu produkt poprzez emocje, jaki w nim wywołuje. Pisarze wiedzieli o tym od zawsze. Czytamy przecież dla emocji. Od zawsze czytam po to, by na kilka chwil codziennie przenieść się do innego świata i przeżywać alternatywne życie wraz z bohaterami, którzy mnie do niego zapraszają. Od kiedy piszę – sama ten alternatywny świat tworzę. To jest jak magia. Kocham to.

W jak WOLNOŚĆ – istota człowieczeństwa. Kiedy, pisząc książkę z obszaru literatury faktu, pt. „Skazane. Historie prawdziwe” odwiedzałam regularnie więzienie  - zrozumiałam, że wolność to coś więcej, niż tylko przywilej. Na szczęście – jak mówił Mahatma Ghandi: „Wolność to stan umysłu”, więc tylko od nas zależy, czy zachowamy ją w sobie. Tylko i aż…

Z jak ZŁOŚĆ / ZEN – złoszczę się często niestety… złoszczę się na podłość ludzi, złoszczę się na niesprawiedliwość, złoszczę się na choroby, śmierć niewinnych, wojny, ale też przyziemnie… złoszczę się głupotę, nieodpowiedzialność, rzucanie słów na wiatr i niedotrzymywanie obietnic. Długo dojrzewałam do banalnej dosyć prawdy, że moja złość nic nie zmieni, więc teraz pracuję nas innym słowem na Z – ZEN. Jeszcze nie osiągnęłam, ale pierwsze udane próby medytacji mam za sobą. I jestem z tego dumna, bo z moją nadmierną energią poskromienie tysiąca myśli, by skupić się na oddechu i ciele było naprawdę mega trudne.

Ż jak ŻYCIE – W związku z powyższym wytatuowałam sobie niedawno hasło, do którego też musiałam dojrzeć i wcale nie było takie oczywiste LA VIE, C’EST  MAINTENANT czyli „ŻYCIE JEST TERAZ”. Mam zamiar o tym pamiętać zawsze i wszędzie.

 

Kategorie: