Facebook - konwersja

Amant, który przeszedł na „ciemną stronę”. Tajemnice Igo Syma

Blog - baner - Amant, który przeszedł na „ciemną stronę”. Tajemnice Igo Syma

Występował u boku takich gwiazd jak Marlene Dietrich, Olga Czechowa czy Lilian Harvey. Przyjaźnił się z Janem Kiepurą i Hanką Ordonówną. Igo Sym - przedwojenny amant i kolaborant stracony przez Polskie Państwo Podziemne - to postać, którą musicie poznać. Właśnie do księgarń trafiła biografia aktora - Upadły amant. Historia Igo Syma - autorstwa Marka Telera.

Marek Teler (ur. 1996) – dziennikarz, popularyzator historii, bloger. Absolwent Wydziału Dziennikarstwa, Informacji i Bibliologii Uniwersytetu Warszawskiego, Autor książek „Kobiety króla Kazimierza III Wielkiego”, „Zapomniani artyści II Rzeczypospolitej” i „Zagadka Iny Benity. AK-torzy kontra kolaboranci”. Publikował swoje artykuły na łamach magazynów „Focus Historia” i „Skarpa Warszawska” oraz na portalu historycznym Histmag.org. Interesuje się między innymi historią kobiet, genealogią oraz artystami II Rzeczypospolitej.

O książce:

Karol Antoni Juliusz Sym, występujący w filmie i teatrze jako Igo Sym, był postacią o niezwykłym i wyjątkowo burzliwym życiorysie. W czasie I wojny światowej walczył na froncie włoskim w armii austro-węgierskiej, a po odzyskaniu przez Polskę niepodległości brał udział – już jako polski żołnierz – w walkach o Śląsk Cieszyński.

Zadebiutował w polskim kinie w 1925 r. i już po roku trafił do Wiednia, gdzie stał się jedną z największych gwiazd wytwórni Sascha-Film. Przyjaźnił się z Marlene Dietrich, którą nauczył grać na muzycznej pile, regularnie pojawiał się na okładkach austriackiego magazynu filmowego „Mein Film” i promował polską kulturę na arenie międzynarodowej. Na przełomie lat 20. i 30. występował zaś w kinie niemieckim u boku takich gwiazd jak Lilian Harvey, Lil Dagover i Olga Czechowa. Pod koniec 1931 r. zdecydował się na powrót do Polski, gdzie stał się jedną z głównych gwiazd teatrów rewiowych.

Jak wyglądała droga Igo Syma do filmu? Z kim występował na wielkim ekranie i co sądził o swoich filmowych partnerkach? Jakie utwory wykonywał w warszawskich teatrach rewiowych? Jakim był synem, bratem, mężem i ojcem? Co sprawiło, że postanowił pójść na współpracę z Niemcami? Kto i na jakiej podstawie zdecydował o jego likwidacji?

Książka Upadły amant. Historia Igo Syma odpowiada na wiele pytań dotyczących przedwojennego gwiazdora filmu i sceny, a z dokumentów, prasy i wspomnień artystów wyłania się obraz człowieka, który miał świat u stóp, lecz zaprzepaścił wszystko swoimi życiowymi wyborami.

 

Igo Syma znamy przede wszystkim jako zdrajcę narodu polskiego, który został zlikwidowany przez Polskie Państwo Podziemne. Pana książka Upadły amant. Historia Igo Syma pokazuje, że jego przedwojenne życie obfitowało w wiele interesujących wydarzeń.

Igo Sym był niewątpliwie wielką gwiazdą przedwojennego kina, nie tylko polskiego, ale też austriackiego i niemieckiego. Swoją popularność zawdzięczał co prawda przede wszystkim bardzo dobrym warunkom fizycznym, a nie wielkiemu talentowi, ale występował u boku takich gwiazd jak Marlene Dietrich, Olga Czechowa czy Lilian Harvey. Pojawiał się na pierwszych stronach filmowych periodyków, przyjaźnił się z tenorem Janem Kiepurą, jeździł po Polsce z koncertami z Hanką Ordonówną. Pochodził z rodziny polskich patriotów, na przestrzeni lat mieszkał między innymi we Lwowie, w Warszawie, Toruniu i Żywcu. Nie zjawił się w Polsce w przededniu wojny, jak zdają się sugerować niektóre publikacje, lecz był człowiekiem osadzonym w polskiej kulturze i bardzo dobrze w niej obeznanym. Podjęta przez niego współpraca z Niemcami i uzyskany przez niego status volksdeutscha sprawiły jednak, że po wojnie niechętnie mówiono o tym aspekcie życia artysty, skupiając się przede wszystkim na okupacyjnej karcie jego biografii.

Wspomniał Pan o Marlene Dietrich… To właśnie Igo Sym nauczył ją gry na „śpiewającej pile”, której był wirtuozem. Jak narodziła się ta znajomość?

Igo Sym i Marlene Dietrich poznali się w 1927 r. na planie filmu Giełda miłości (Café Elektric) w reżyserii Gustava Ucicky’ego. Marlene była pod wrażeniem nietypowego instrumentu, którego mistrzem był Igo, więc aktor dał jej kilka lekcji gry na pile. Kiedy zaś zakończyła się praca nad filmem, podarował jej w prezencie „śpiewającą piłę” z dedykacją. O tym, że nie były to jedynie przechwałki Syma na potrzeby wizerunkowe, świadczy fakt, że piła Marlene z dedykacją od aktora zachowała się w kolekcji artystki w Deutsche Kinemathek w Berlinie. W zbiorach Dietrich można też odnaleźć zdjęcie z jednej z wiedeńskich restauracji, na którym artystka siedzi pomiędzy Janem Kiepurą i Igo Symem. Warto wspomnieć, że reżyser Giełdy miłości Gustav Ucicky czternaście lat później wyreżyserował antypolski film Heimkehr, do którego Sym szantażem werbował polskich aktorów.

W 1931 r. Sym porzucił niemieckie kino i wrócił do Warszawy, gdzie zaczął występować w teatrach rewiowych. Co sprawiło, że stracił swoją pozycję w zagranicznej kinematografii? 

Kiedy nastało kino dźwiękowe, fotogeniczność przestała być najważniejszą cechą aktora filmowego i zaczęto zwracać większą uwagę na wymowę artystów. Igo Sym znał bardzo dobrze język niemiecki dzięki matce Austriaczce, ale miał problemy m.in. z wymawianiem twardego niemieckiego ‘r’. Najprawdopodobniej przestał po prostu dostawać intratne propozycje, chociaż w wywiadach sugerował, że jego wyjazd z Niemiec miał związek z rosnącymi wpływami Adolfa Hitlera i jego zwolenników. Był typem człowieka, który nie umiał przyznać się do błędu i wszelkie swoje artystyczne niedociągnięcia zrzucał na czynniki zewnętrzne. Miał jednak na tyle wyrobioną opinię w Polsce, że po przyjeździe do Warszawy z miejsca stał się jedną z głównych gwiazd rewii. Występował między innymi u boku Aleksandra Żabczyńskiego, Lody Halamy i Nory Ney, więc jego status gwiazdy został utrzymany. 

Nazwisko Igo Syma przewijało się w przedwojennych piosenkach, rozpisywały się o nim gazety, a wielbiciele zasypywali go listami. Dlaczego więc stał się kolaborantem? 

Przejście Syma na „ciemną stronę mocy” miało związek z jego powrotem do niemieckiego kina w 1937 r. Aktor wcielił się wówczas w rolę skrzypka Ferdinanda Lohnera w filmie Williego Forsta Serenade, a po projekcji filmu w kinie Urania w Stettinie (Szczecinie) udał się do szczecińskiej siedziby Abwehry. Najprawdopodobniej zdecydował się na współpracę z niemieckim wywiadem, aby przypodobać się Goebbelsowskiemu aparatowi propagandy i w ten sposób wrócić do łask niemieckiej kinematografii. Sugerują to m.in. pozytywne recenzje roli Syma w Serenade w partyjnej gazecie NSDAP „Der Angriff”. Do wybuchu wojny miał w środowisku artystycznym nienaganną opinię i nie wzbudzał żadnych podejrzeń. Kiedy jednak zaczęła się niemiecka okupacja, kariera Syma nabrała tempa. Zajmował się prowadzeniem kina nur für Deutsche Helgoland, był dyrektorem jawnego Teatru Miasta Warszawy i werbował Polaków do antypolskiego filmu Heimkehr. Przypuszczam, że nie był zideologizowanym nazistą, po prostu wykorzystał wojenne realia do odbudowania swojej sławy i prestiżu. 

Wiemy, że Igo Sym został zlikwidowany przez Polskie Państwo Podziemne, ale według Pana ustaleń nie zapadł w tej sprawie wyrok śmierci. 

W marcu 1941 r. w sprawie Syma mógł orzekać tylko Sąd Kapturowy przy Komendzie Głównej ZWZ, ponieważ nie było jeszcze Wojskowego Sądu Specjalnego. Wśród wydanych przez niego wyroków próżno szukać jednak wyroku śmierci na kolaborującym aktorze. Według informacji pułkownika Jana Rzepeckiego do likwidacji wystarczyła wyłącznie decyzja komendanta okręgu, pułkownika Zdzisława Zajączkowskiego. Ten zaś był zwolennikiem poluzowania relacji Komendy Głównej z rządem londyńskim, za co wiosną 1941 r. został przeniesiony na mniej eksponowane stanowisko. Tymczasem przedstawiciele rządu londyńskiego nie byli zadowoleni z decyzji o zabiciu Syma, ponieważ ich zdaniem ta śmierć wiązała się ze zbyt dużymi represjami ze strony okupanta. 

Czy zatem Pana zdaniem decyzja o likwidacji aktora była słuszna? 

Trudno jest po osiemdziesięciu latach wydać jednoznaczny osąd w tej sprawie. Na pewno postawa Igo Syma w czasie okupacji zasługuje na potępienie i nie ulega wątpliwości, że powinien był zostać ukarany. Trzeba jednak również pamiętać o niemieckiej odpowiedzi na to zabójstwo, w wyniku której ucierpiała ludność cywilna. Śmierć Syma była pierwszą głośną likwidacją przeprowadzoną przez polskie podziemie, które wcześniej zabijało Niemców i kolaborantów dyskretniej, np. poprzez podanie trucizny. Osoby, które podjęły decyzję o likwidacji aktora, musiały mieć świadomość, jakie mogą być tego konsekwencje. 21 osób zabitych w Palmirach, liczne aresztowania wśród aktorów, list gończy za niewinnymi Dobiesławem Damięckim i Ireną Górską… To niewątpliwie każe zadać sobie pytanie, czy nie była to zbyt wysoka cena za jednego zdrajcę ojczyzny. Pozostawiam jednak ocenę czytelnikom mojej książki.

Kategorie: