Facebook - konwersja

"Podróżnik to nie jest ten, kto daleko bywa, ale ten, co nie przegapia" - wywiad z Grzegorzem Kaplą

Blog - baner - "Podróżnik to nie jest ten, kto daleko bywa, ale ten, co nie przegapia" - wywiad z Grzegorzem Kaplą

Rozmowa z Grzegorzem Kaplą – podróżnikiem i dziennikarzem. Autorem wielu podróżniczych książek. W najnowszej książce – Oblicza śmierci – autor zabiera nas w podróż do różnych krajów oraz do rytuałów i wierzeń związanych ze śmiercią.

Oblicza śmierciGrzegorz Kapla – dziennikarz i podróżnik – zabiera nas w fascynującą podróż do świata śmierci, wierzeń i rytuałów.

Myśl o własnej śmierci odsuwamy od siebie z wielką starannością i zaangażowaniem. Ale coraz bardziej fascynuje nas śmierć innych ludzi. Przyciąga naszą uwagę w wiadomościach, literaturze i kinie.

Czym była Księga Umarłych? Dokąd po śmierci wędrowali Grecy? Jak długo Żydzi obchodzą Sziwę, czyli żałobę? Na kogo czekają dziewice w raju muzułmanów? Kto może bliskim zdobyć odpust?

Każda ludzka kultura musiała znaleźć sposób, żeby uporać się ze śmiercią. Czyniła to i wciąż czyni za pomocą opowieści i rytuałów czasami bardzo odległych od tego, co znamy z własnego świata. Ta książka nie jest encyklopedią. Jest podróżą pośród cieni. Ale, jeśli nie pobłądzisz, na końcu być może jest światło…

 

W najnowszej książce – Oblicza śmierci – opowiadasz o rytuałach związanych ze śmiercią na całym świecie. Czy podczas swoich podróży zwracasz szczególną uwagę właśnie na kwestię śmierci, wierzeń i rytuałów z tym związanych?

W najważniejszej podróży, w drodze, którą idziemy wszyscy, nie da się uniknąć myślenia o śmierci, choć tak naprawdę każdemu z nas wydaje się, że jednak nas ominie, że nas nie dotyczy, że nie da się. Zagłuszamy tę myśl w hałasie netfliksów i spotifajów, topimy w udawanej szczęśliwości tiktoków i instagramów, znieczulamy alkoholem, seksem, hazardem, czy ekstremalnymi sportami, pod warunkiem, że uprawiamy je w atestowanych uprzężach pewni, że statystyki są po naszej stronie. Epidemia zmieniła to myślenie i świadomość śmierci powróciła do naszej kultury. Krąży jak wilk, niby daleko, ale czytamy wiadomości o tym, ilu to znajomych dalszych lub bliskich jest w ciężkich opałach w covidowych szpitalach. Po epoce „szczęśliwego końca historii”, która wypędziła śmierć z naszego życia na margines procedur medycznych, zaczynamy odczuwać potrzebę wiedzy o tym, jak się zachować w jej obliczu. Być może racjonaliści mają słuszność i nie ma po śmierci już nic. Nawet pustki. Wtedy cała ta kościółkowa opowieść rodem z ciemnogrodu nie ma sensu. Ale co jeśli się mylą i jednak jest tam jakiś kolejny etap? Jak przygotować się na to, żeby ze śmiercią stanąć oko w oko jak równy z równym?

W podróżach, zwłaszcza tych dalekich, łatwo zmierzyć się z opowieściami o śmierci, bo traktujemy je jak egzotyczne krajobrazy – fotografujemy, żeby pokazać znajomym. Im więcej jednak o tym wiesz, tym bardziej zdajesz sobie sprawę z tego, że dla większości z nas, ludzi, rytuały związane ze śmiercią są powszechne i  oczywiste. Że to Europa, która nie wierzy w nic poza prawami człowieka, jest w myśleniu o śmierci odosobniona. I egzotyczna. 

Gdzie na świecie byłeś najbardziej zaskoczony tym, jak społeczność radzi sobie z tematem śmierci?

Najbardziej zaskakuje mnie to, że co prawda wiele z ludzkich kultur używa innych rekwizytów i buduje odmienne dekoracje, ale w samej istocie myślenia o śmierci jesteśmy dziwnie blisko siebie. Wszyscy próbujemy przechytrzyć  śmierć za pomocą magicznych sztuczek lub religijnych ceremoniałów. Wszyscy gdzieś tam, w miejscu, do którego sami boimy się zaglądać, nosimy tę samą nadzieję "non omnis moriar".

Fot. Grzegorz Kapla

W książce spoglądasz na śmierć również z perspektywy popkulturowej. Nie psując czytelnikom zabawy, wspomnijmy tylko o filmie Spectre. Myślisz, że popkultura także oswaja nas z tematem śmierci?

O tak, bez wątpienia to jedno z zadań popkultury. Śmierć jest wspaniałym bohaterem i jeśli tylko zechce może pokazać się czytelnikom czy widzom w swojej odrażającej, ale perwersyjnie pociągającej postaci, choćby jako Ponury Żniwiarz czy Kościej. Uwielbiamy bać się w kinie na horrorach czy przeżywać poruszające momenty w filmach o wojnach między ludźmi, czy też między ludźmi i obcymi wszelkiej maści. Śmierć innych istot niezmiennie nas fascynuje i w jakiś sposób… pokrzepia. Może to zwykła ulga, że nie padło na mnie. Może pocieszenie, że nie jestem jedyny w tej podróży. A może przypomnienie, że trzeba żyć teraz, dzisiaj, bo czasu jest mniej, niż sądzimy?

Zaskakujące w książce jest także to, że poruszasz kwestię śmierci w różnych rejonach Polski. Mogłoby się wydawać, że pod tym względem cały nasz kraj jest dość spójny, jednak jest inaczej. Dlaczego?

Ja nie jestem etnografem ani etnologiem, ani nawet historykiem. Jestem tylko reporterem, więc nie mogę odpowiedzieć na to pytanie w sposób autorytatywny, ale sądzę, że nie doceniamy bogactwa i różnorodności naszej kultury. Przez tysiąc lat byliśmy domem dla Słowian, Żydów, muzułmanów, ale też Niemców, Holendrów różnych protestanckich wyznań. Przez długie wieki po Chrzcie Polski wieś pamiętała o dawnych bogach, ba, do dziś odpukujemy w niemalowane drewno, wciąż o nich pamiętamy. Mieszały się te tradycje, przelewały między sobą w miastach, ale na wsiach, zwłaszcza puszczańskich lub tych w niedostępnych górach – konserwowały się w izolacji, bo to pozwalało „naszym” odróżniać się od „innych”. To mój mistrz i partner w pewnym ważnym artystycznie projekcie, najlepszy polski fotoreporter ever, Tomasz Tomaszewski powtarzał mi, że o żadnej innej kulturze nigdy nie będę wiedział więcej niż o tej, w której wyrosłem. I że nie wolno tej wiedzy lekceważyć. Wziąłem sobie tę jego lekcję mocno do serca.

Na swoim facebookowym profilu (Kapla w drodze) masz cykl: Trzy pozytywy na dzisiaj. Jak ma się temat śmierci do pozytywnego patrzenia na świat?

Gdybym nie wiedział, że czas upływa tak dramatycznie, tak bezwzględnie szybko, żyłbym pewnie nonszalancko i po łebkach w przekonaniu, że jutro znowu będę miał szansę na spotkanie z przyjaciółmi, na miłość, seks, wódkę nad rzeką, że jutro poczytam Cortazara, a pojutrze może wybiorę się w góry. Dzięki świadomości przemijania wiem, że to wszystko muszę zrobić dzisiaj. Że każde spotkanie z bliskimi może być tym ostatnim. Że nie ma drugich szans. No, może są, ale i tę obecną trzeba przecież wykorzystać. Staram się przez to żyć uważnie i do samego spodu. Nie marnować czasu. Napisałem książkę o śmierci, bo w czasie lockdownu nie mogłem ruszyć w żadną podróż, a pisanie o podróżach jest tak samo intensywne jak sama droga. Z drugiej strony – mam lekceważący stosunek do mandatów, podatków, formularzy i tym podobnych niepotrzebnych mi do szczęścia bzdur. Ufam, że aparat władzy upomni się o swoje, tak samo jak o swoje upomni się śmierć.

Fot. Grzegorz Kapla

Mówi się o tym, że podróże kształcą. Twoje relacje są tego dowodem. Co dla ciebie jest najważniejsze w podróżowaniu?

Och, odpowiedź będzie się zmieniała w zależności od okoliczności. Kiedyś pewnie mówiłbym że przygoda, ludzie, miłość albo że dom, w czasach, kiedy miałem dom i wiedziałem, że z najdalszego świata wrócę do łóżka, które znam. Dziś powiem, że uważność jest najważniejsza. Próba zrozumienia na to, co patrzysz, niezależnie od tego, czy to rekiny na Bora Bora, trująca roślina w Parku Krugera, czy wmurowany w ulicę obok kościoła franciszkanów na Nowym Mieście fragment metalowej taśmy z informacją, że był tu kiedyś mur getta. Podróżnik to nie jest ten, kto daleko bywa, ale ten, co nie przegapia.

 

Rozmawiał: Piotr Sternal
Zdjęcia: Grzegorz Kapla

Kategorie: