Facebook - konwersja

Alfabet literacki Magdaleny Zimniak

Blog - baner - Alfabet literacki Magdaleny Zimniak

23 lutego do księgarń trafiła najnowsza powieść Magdaleny Zimniak - "Protest". Znajdziecie w niej wszystko to, za co pokochali autorkę czytelnicy: mroczny klimat, napięcie i psychologię. Zobaczcie, za co pisarka ceni ebooki i który autor pozostaje dla niej mistrzem.

ProtestNajnowsza powieść Magdaleny Zimniak "Protest" podnosi bardzo aktualne i ważne tematy. 

Rok 1979. Siedemnastoletnia Krysia Romaniuk za namową rodziców poddaje się aborcji. Niedługo potem jej matka popełnia samobójstwo. Wiele lat później również Krysia odbiera sobie życie.

Czy to na pewno były samobójstwa?

Rok 2020. Trybunał konstytucyjny orzeka, że aborcja ze względu na ciężkie i nieodwracalne zmiany płodu jest niezgodna z konstytucją.

Balansująca na granicy szaleństwa Anita wspomina zabieg siostry i wszystko, co nastąpiło później. Wściekła na władzę córka Anity, Julia, bierze udział w protestach. Przeszłość wraca. Pojawia się coraz więcej pytań, na które każda z nich próbuje odpowiedzieć na własną rękę.

Tymczasem  zdarza się kolejna śmierć. Tym razem nie ma wątpliwości, że to morderstwo. Czy zabójca uderzył ponownie?

 

A – anglistka. Część mojej tożsamości. Ktoś zapytał, czy czuję się bardziej lektorką angielskiego, czy pisarką i nie umiałam zdecydować. Zawodowo robię to, co lubię: piszę i uczę. Jestem pod tym względem wielką szczęściarą.

B – Bukowina. Po pierwszym roku studiów wynajęłyśmy z koleżankami kwaterę w Bukowinie i codziennie wyruszałyśmy stamtąd w Tatry. Po kilku dniach dojechali studenci Politechniki. Na wycieczkach w góry najwięcej rozmawiałam z jednym z nich. Później został moim mężem.

C – człowiek. Nie wyobrażam sobie, żeby twórca powieści nie interesował się człowiekiem, nawet jeśli pisze o zwierzętach czy odległych galaktykach. Mnie od zawsze fascynowała ludzka psychika, im bardziej pokręcona, tym lepiej.

D – dobro. Uważam, że jest silniejsze, mimo że cichsze i mniej spektakularne niż zło. Zwycięża również w moich powieściach, chociaż czasem odbywa się to sporym kosztem.

E – ebook. Uwielbiam. W przeciwieństwie do niektórych znajomych, nie muszę wąchać, dotykać, słyszeć szelestu papieru. Opowieść mi wystarcza. Na czytniku mogę mieć tyle książek, ile chcę, nic nie ważą, a dostarczają mi tych samych wrażeń co książka tradycyjna.

F – fantazja. Od zawsze wyobrażałam sobie nieistniejących ludzi, wydarzenia, alternatywne światy. Na koloniach opowiadałam koleżankom historie o duchach, gdy po ciszy nocnej leżałyśmy w łóżkach. Mówiły później, że nie mogły zasnąć, a ja uważałam to za sukces i powód do dumy.

G – góry. Kocham. Nie tylko dlatego, że tam poznałam swojego męża. To w górach najsilniej przemawia do mnie piękno i siła. Lubię też zmęczenie i satysfakcję, gdy stanę na szczycie.

H – happy end. Chyba lubię. Nie przesłodzony czy zupełnie nierealistyczny, ale jeśli towarzyszę bohaterowi w jego zmaganiach, wolę nie dowiedzieć się pod koniec, że natrudził się zupełnie na próżno.

I – interpunkcja. Mam z nią problemy, ale się uczę. Ostatnią regułę przyswoiłam przy okazji redakcji „Protestu”. Wielkie podziękowania dla redaktorki Agnieszki Czapczyk!

J – jednostka. I odwieczny dylemat, co jest ważniejsze: prawa jednostki czy dobro ogółu? Nie mam dobrej odpowiedzi, ale uwielbiam to pytanie.

K – kelnerka. Na drugim roku anglistyki wzięłam urlop dziekański i przez kilka miesięcy pracowałam jako kelnerka w Waszyngtonie. To był pierwszy samotny wyjazd i to od razu na drugą półkulę! Po studiach, razem z mężem, pracowaliśmy w agencji kelnerskiej w Londynie. Obsługiwaliśmy bankiety, niekiedy bardzo ekskluzywne, czasem nawet z udziałem rodziny królewskiej. Od tamtych czasów doceniam pracę kelnerów i nie zdarzyło mi się nie zostawić napiwku.

L – lenistwo. Moja natura niestety. Coś, z czym muszę walczyć. Czasem wygrywam.

Ł – łatka. Nienawidzę przypinania łatek. Negatywne cechy przypisane komuś czy czemuś tkwią potem w świadomości i niezwykle trudno jest się uwolnić.

M – moda. Lubię myśleć, że nie ma na mnie wpływu.

N – narty. Ulubiona aktywność. Euforia na stoku nie da się porównać z niczym innym. Nigdy tak silnie nie czuję, że żyję.

O – obsesja. Nawracające myśli, od których nie można się uwolnić, utrudniają życie, lecz są interesujące literacko.

P – Edgar Allan Poe. Nadal pozostaje mistrzem, nie tylko horroru, lecz również psychologii. To niesamowite, ile możliwości interpretacji otwiera na przykład moja ulubiona „Ligeja”.

R – rower. Mój podstawowy środek lokomocji w Warszawie. Kilka lat temu miałam dość poważny wypadek, ale nadal jestem zapaloną cyklistką.

S – satysfakcja. Uczucie, którego doznaję, gdy postawię ostatnią kropkę w powieści. Ulotne, niestety.

T – trauma. Coś, w czym lubię grzebać. Tylko w książkach oczywiście.

U – ulga. Uczucie, które wypełnia człowieka, gdy dzwoni dziecko, o które martwił się przez ostatnie kilka godzin. No dobrze, mówię o sobie.

W – wegetarianizm. Przestałam jeść mięso ponad dwa lata temu i dobrze mi z tym.

Z – zacietrzewienie. Postawa, którą obserwuję dość często. Gniew i zamknięcie na jakiekolwiek argumenty drugiej strony, bezustanne utwierdzanie się we własnych racjach. Na szczęście dotyczy to głównie internetu. Ludzie w realu są dużo fajniejsi.

Kategorie: